

Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw
widać, różnie pojmujemy jazdę turystyczną. U mnie dziury, kamienie to są na zwyczajnej drodze gminnej: kocie łby, albo płyty betonowe, że co 1 m masz jakiś próg lub uskok (zależnie w którą strone jedzieszhejtyniety pisze: Do jazdy turystycznej czy miejskiej amortyzator tylko przeszkadza. Ale w górach, na kamienistych ścieżkach i wystających korzeniach ma sens, przede wszystkim dlatego, że zwiększa czas styku koła z nawierzchnią, przez co mamy lepszą kontrole nad rowerem.
Ale co chcesz serwisować, co zamarza? Amortyzator nie jedno ma imię.Spreżynowemu nic nie jest, nie zamarza, nie do zabicia niemal.hejtyniety pisze:Przy długich wyjazdach amortyzatory to jedynie kula u nogi, nie dość, że wymagają dodatkowego serwisu i są kolejnym elementem który może się uszkodzić to jeszcze ich prawidłowe działanie w silnym stopniu zależne jest od obciążenia, które podczas jazdy turystycznej jest mocno zmienne. No i całkowicie odpadają na zimę, bo wszystko w środku zamarza i jazda to proszenie się o awarie...
No i pytanie czy rzeczywiście wertepy są na tyle duże, że potrzebujemy amor, bo być może wystarczą grubsze gumy?
hejtyniety pisze: Kark, ramiona, barki Cię bolą głównie dlatego, że masz słabo rozwinięte mieśnie, kwestia przyzwyczajenia się.