Wiele było postów na forum a propos suszenia mięsa w piekarniku. Jest to metoda skuteczna i wychodzi z niej fajny produkt (właśnie go podjadam pisząc ten post

MIĘSO: zaczynałam ze schabem - schab jest stosunkowo tani i CHUDY (co sugerował szwagier, ale zdementowałam te pomówienia - można również w ten sposób suszyć karkówę - nie mniej zalecam schab na początek).
PRZYPRAWY: sól peklowa + sól kuchenna; następnie przyprawy, które lubimy (ja opieram się głównie na ziołach prowansalskich, ale fajnie się też sprawdza jałowiec z szałwią, ostra papryka - jeśli ktoś lubi na ostro, czosnek granulowany i co tylko się komu zamarzy) - przyprawy stosowałam SUCHE, nie wiem czy to ma związek, ale wolę napisać.
POTRZEBNY SZPEJ: lodówka, pończocha, sznurek, mieszkanie (ja sprawdziłam również woreczki akwarystyczne - takie do zawieszania np. węgla w akwa

PRZYGOTOWANIE:
1. Bierzemy chude mięcho, obkrajamy ze wszystkich błonek, ścięgien, etc (imo - nie trzeba, ani chudego, ani obkrajać). Nakłuwamy truchło wykałaczką, widelcem, szpikulcem do szaszłyków, szczotką dla psa/kota o ostrych igiełkach, specjalistycznym przyrządem do nakłuwania mięsa - whatever - mamy porobić w nim malutkie dziurki. Jeśli mamy poprzerastane mięso albo pełne ścięgien to w tych miejscach musimy pochylić się i z większą intensywnością maltretować rzeczone mięso i intensywniej nakłuwać.
2. obtaczamy mięso w soli peklowej + soli kuchennej w proporcjach 1 łyżka stołowa : 1 łyżka stołowa (proporcja przewidziana na kawałek mięsa ok 0,5-1kg, czyli taki które zazwyczaj panie w mięsnym mają pokrojone). Obsypujemy zacnie i na bogato - cała mieszanka ma się zmieścić.
3. tak przyrządzone mięcho wstawiamy do lodówki na talerzu (!) - nie próbujcie tego wkładać do miski, czy w innych "obudowanych" naczyniach - sprawdziłam, mięso się psuje. WAŻNE! Należy przez 2-3 dni co kilka godzin zaglądać i wylewać! wszystko, co wycieka z mięsa ("należy zlewać sok, który puszcza mięso" - czyli wywalamy wodę, osocze i krew, która nam z mięsa ucieka) - nie należy dopuścić, żeby mięso stało w tym syfie! (no, w nocy postoi, ale rano koniecznie wylewamy!). Powinno przestać puszczać soki po ok 2-3 dniach.
3.1 Gdy z mięska przestaje wyciekać, obtaczamy je w przyprawach - jakie kto lubi. Warto dodać łyżkę stołową soli, bo dużo z niej uciekło z wodą, nie bój się - nie będzie za słone

4. Mięsko gotowe! Wyciągamy z lodówy i wkładamy do pończochy tudzież innego woreczka i wieszamy.. na żyrandolu

I tak sobie mięsko wisi.... kilka dni.... tydzień... dwa? trzy? To zależy. Średnio 2 tygodnie. Możemy przedobrzyć i wysuszyć mięso na kamień (tak miałam teraz na święta


W każdym razie po tygodniu wiszenia warto zajrzeć i pomacać. Jak jest twarde i dobrze wygląda (jak szynka parmeńska czy inne prosciutto to jest ok). Zawsze można mięcho zdjąć, odkroić plaster i sprawdzić.
5. Ściągamy, kroimy w cieniutkie plasterki i zachwycamy się jaką cudowną wędlinkę sobie zrobiliśmy!
Sam przepis wydaje się mega długi, ale tak naprawdę przygotowanie mięsa zajmuje nam kilka minut a potem możemy o nim zapomnieć. Kupujemy, nakłuwamy, zasalamy. Zlewamy sok. Trzymamy w lodówce i co jakiś czas obracamy. Wyciągamy i zawieszamy na żyrandolu. Chodzimy do pracy, chodzimy do pracy, chodzimy do pracy. Ściągamy i.... gotowe!
Polecam!
Link awaryjny do obrazka, bo pierwotny host jest kapryśny, a mięsko z wyglądu nad wyraz apetyczne... https://lh6.googleusercontent.com/-ihpx ... kImage.jpg . Edycja by Thrackan