Polezę tak daleko, jak dam radę, jak się uda, to złażę cały szlak.
Termin - środek lata w roku bieżącym lub przyszłym. Mam latem 70 dni bezpłatnego wolnego ciurkiem - jak będzie perspektywa na jakąś robotę, to popracuję, jak nie, to polezę - wczasy w moim wydaniu wychodzą taniej, niż siedzenie w domu. Słowem, jak mam biedować, to wolę z klasą.
Trasa ma koło 500 km, jak znam życie, to będzie to ze 3 tygodnie nieśpiesznego łażenia.
Sprzęt jakiś tam mam, sprawdzony w terenie, z kondycją jest gorzej, ale popracuję. Po płaskim nie mam problemu z przelezieniem 30 km, przy 40 km nogi zaczynają się buntować. Mam gdzie poćwiczyć wchodzenie pod górkę. Nie mam w żadnym wypadku maczowskich zapędów, jak cokolwiek będzie nie tak - zbieram manatki i wracam do domu.
Planuję zabrać:
1. Letni śpiworek (Jungle Bag) + polarowy koc + karimata i alumata jako uniwersalny zestaw noclegowy, do tego hamak, jak akurat przypadkiem będą drzewa
2. Obszerne ponczo w roli deszczaka i dachu nad głową (sznurki i stalowe szpilki też biorę)
3. Plecak (powinienem się zmieścić w 30l, awaryjnie jest też opcja 55l ze stelażem)
4. Jakiś jeden kijek, miniaturowa latarka (latem i tak praktycznie nie korzystam, po nocy nie łażę)
5. Toaletowo: repelent, mydło, krem z filtrem, pasta do zębów, szczoteczka, srajtaśma, linomag, jakaś ścierka, ręcznik.
6. Przewodnik z mapami, kompas.
7. Buty - zeszłorocznym decathlonowym Arpenazom (bodaj model 200) zostało niewiele życia, ale i tak dały radę lepiej, niż się spodziewałem. Zamówiłem najtańsze sandały z tej samej linii, ale to raczej nie w góry - najwyżej jako zapasowe obuwie.
8. Litrowy kubek stalowy, palnik na dyktę, krzesiwo/zapalniczka, mniejszy kubek, jakiś sztuciec. Dość, żeby nagotować i się najeść do pełna.
9. Parę butelek, trochę żarcia (kawa, ryż, przyprawy i olej ostatnio cudnie się sprawdziły, do tego mieszanka niby-studencka: orzechy, lentilki, rodzynki).
10. Jodyna, wit. C, plaster, bandaż elastyczny, gaza, chusta trójkątna, Ibuprom, agrafki, rękawiczka z PCV.
11. Miniaturowy scyzoryk z nożyczkami i pęsetą, zapas sznurka, zestaw naprawczy (guziki, napy, kawałek rzepu, igły, nitki, papier ścierny, opaski do kabli, jakiś trok czy dwa).
12. Telefon (z radiem) i ładowarką (taką do gniazdka sieciowego)
13. Trochę odzieży: zapasowe ciepłe portki i bluza polarowa, wiatrówka, dwie zmiany bielizny, większy zapas skarpet.
14. Różne pierdoły: papier i ołówek, aparat.
Uwagi takie, co mi przychodzą do głowy:
Punkty 1-3, 5, 8-12 to gruntownie sprawdzony sprzęt.
3. Plecakowi (w sumie to bardziej tornister - Karrimor Urban 30) jakoś specjalnie nie ufam. Przelazłem z nim trochę, jakoś tam się sprawdził, co się popruje, to zaszywam. Plecak mieści się pod ponchem, więc odpuszczam sobie pokrowiec na plecak. Śpiwór ma wodoodporny worek, ciuchy mogę trzymać w worku foliowym - brudne zwykle tak właśnie noszę. Większy plecak jest, niestety, kilogram cięższy.
4. Odkąd zawieruszyły mi się bambusowe kijki w Słowińskim Parku, chodzę w ogóle bez kijków, ale pomyślałem, że jeden porządny kijek nie będzie zawadzał, a może się przydać (Może ktoś połamał jeden kijek i chce niedrogo odsprzedać drugi? Jak nie, to coś od kogoś wysępię, bo rodzina zarzuciła "nordic walking"...).
6. Ile jest wart w terenie przewodnik po GSB wydawnictwa Comapss?
10. Wodę z jodyną czasem popijam, nie powoduje u mnie żadnych problemów. Nigdy nie miałem w terenie biegunki, więc nie biorę Stoperanu. Bardziej zaawansowanym sprzętem od tego, co mam w apteczce i tak się nie umiem posługiwać, więc nie zabieram.
Dobre rady, sugestie, jak zawsze, są cenniejsze niż złoto. Wnikliwa lektura opisu trasy jest jeszcze przede mną, ale jeżeli macie jakieś uwagi, w sensie co omijać, na co się przygotować, gdzie się nie warto pchać, albo gdzie warto zboczyć, to poproszę, śmiało.
Doświadczenie w górach mam nieduże, a wspomnienia - traumatyczne
