Bory.. Bory..
Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw
- Apo
- Posty: 740
- Rejestracja: 28 lis 2011, 17:36
- Lokalizacja: Lasy Pomorza
- Gadu Gadu: 3099476
- Tytuł użytkownika: WATAHA Z POPRAWCZAKA
- Płeć:
Bory.. Bory..
Wypada mi w końcu napisać pierwszą relację z wyprawy, więc piszę
18.04.2012, środa. Budzik. Telefon. 6 rano. Kawa. Pet.
Szybkie sprawdzenie szpeju. Nóż jest, telefon jest, kasa na bilet jest, reszta pewno już w plecaku. Co ma być to będzie. Ruszam na peron. Biegiem oczywiście, trzeba jeszcze kupić bilety. Ja po jednej stronie dworca, kumple po drugiej. Telefon przy uchu „Apo.. jak się nazywa ta mieścina do której jedziemy??”, „Męcikał” odpowiadam, „Jak???!!”. Ale udało się. W trójkę wsiadamy w Gdyni Gł. w śliczny nowoczesny, mały pociąg. W Gdańsku Osowa dosiada się do nas czwarty kompan i możemy już ruszać na Kościerzynę. Dojazd, szybki pet i biegiem na drugi pociąg. Jeszcze trochę i będziemy już u celu podróży.
Dojechaliśmy. Słońce świeci, ptaszki śpiewają, wioskowe kundliska spokoju nie dają. Kurs na sklep. Woda i kilogram mąki. No i piwsko, bo przecież chłopy bez tego żyć nie mogą W końcu ruszamy! Ja z Tabakiem na przedzie, nasze dwa pierwiosnki za nami. To będzie ich pierwszy taki wypad Humory dopisują, podśpiewujemy pod nosem i maszerujemy przed siebie na znaną już mi i Tabakowi miejscówkę - „za cyplem” Po drodze mijamy piękne krajobrazy Borów Tucholskich oraz śliczną Brdę, która tym razem leniwie snuła się wśród lasów.
Widać sporo drzew powalonych przez bobry, stan Brdy stosunkowo niski. Zagrożenie pożarowe ponoć średnie.. cóż.. trzeba rozbić się nieopodal wody. Chmiel i Krawiec (pierwiosnki) po drewno, Tabak rozkłada sprzęt wędkarski, ja przygotowuję obozowisko. Czas na pierwszy posiłek. Tabak już zdążył wtrynić pół konserwy, reszta przebiera nóżkami, więc nie ma co - grzejemy wodę (...) Woda zagrzana, kasza wrzucona, ptaszki śpiewają, słonko świeci. Poszła nam pokrywka na garnku, kasza do wywalenia, lecimy z drugą turą – tym razem już bez sensacji. Konserwa wkrojona, wszystko zagrzane. Dorzucamy cebulę, wszyscy pałaszują. Smaczne, bo jesteśmy głodni
Tabak na ryby, ja z Krawcem robimy ciacho na podpłomyki, Chmiel bezkarimatowiec znosi korę na posłanie. Poczytał Grylsa przed wyjazdem Temperatura znośna, bo 10st. Ciasto wymemłane, ryb brak. Szkoda straszna, bo liczyłam chociażby na małą rybeczkę, ale ni ma Trą się czy co? Mały rekonesans okolicy. Śmiechy chichy, taplanie się w przyrzecznych bagienkach i noszenie kolejnych kłód drewna ("Chłopy, ma być nodia i kropka!"). W Borach całkiem dobrze z drewnem tym razem. Wszystko już przygotowane na nocne przetrwanie. Ach! Jeszcze sok z brzozy! Pierwiosnki patrzą, dziwują się, próbują. Przed nimi i tak najgorsze - zimna noc! Więc przystępujemy z Tabakiem do podnoszenia morale - otwieramy piwko (każdy po 1 na głowę) i pieczemy podpłomyki.
Zmierzcha, temperatura spada, wilki wyją Chmiel przebiera się w termoaktywne popierdółki, Krawiec buduje zaporę przeciwwiatrową z alumaty. Z Tabakiem zastanawiamy się czy jest sens rozwieszać plandekę. Deszcz? Nie zanosi się. Ochrona od wiatru ciągnącego od Brdy? Eeeee.. Zostawiamy plandekę, układamy się do snu. Krawiec i Chmiel śpią, jak aniołki, ja z Tabakiem pilnujemy ognia. Jeszcze nanocna herbatka z marmoladą zamiast cukru
Ranek. Pierwiosnki wyspane, Tabak nie koniecznie. Zjarał się nieco w nocy przy ognisku i teraz piecze. Da rade, to stary kompan wypadowy Głodni! Krawiec (kucharz!) wyciąga gotowy specjał, który przyrządził w domu. No pycha! Myjemy gary, oporządzamy miejscówkę. Ktoś zostawił trochę puszek, trzeba to sprzątnąć. Gasimy ognisko wytwarzając pełno pary i zastanawiamy się, jak to było z tym Tupolewem. Z okrzykiem "Smoleńsk k**!" ruszamy w drogę powrotną.
Lasy, lasy i jeszcze raz lasy. Dziś już słonko nam nie świeci. Zanosi się na deszcz i nieco kropi. Znów kurs na sklep. Specjal czarny i dojadanie konserw z chlebem. Pociąg. Powrót. Szkoda, znów miasto. Ale kolejne wypady już niebawem!
Może przy odrobinie cierpliwości zamieszczę resztę fotek z tego wyjazdu i z poprzednich na Picassie, ale… jeszcze nie teraz
18.04.2012, środa. Budzik. Telefon. 6 rano. Kawa. Pet.
Szybkie sprawdzenie szpeju. Nóż jest, telefon jest, kasa na bilet jest, reszta pewno już w plecaku. Co ma być to będzie. Ruszam na peron. Biegiem oczywiście, trzeba jeszcze kupić bilety. Ja po jednej stronie dworca, kumple po drugiej. Telefon przy uchu „Apo.. jak się nazywa ta mieścina do której jedziemy??”, „Męcikał” odpowiadam, „Jak???!!”. Ale udało się. W trójkę wsiadamy w Gdyni Gł. w śliczny nowoczesny, mały pociąg. W Gdańsku Osowa dosiada się do nas czwarty kompan i możemy już ruszać na Kościerzynę. Dojazd, szybki pet i biegiem na drugi pociąg. Jeszcze trochę i będziemy już u celu podróży.
Dojechaliśmy. Słońce świeci, ptaszki śpiewają, wioskowe kundliska spokoju nie dają. Kurs na sklep. Woda i kilogram mąki. No i piwsko, bo przecież chłopy bez tego żyć nie mogą W końcu ruszamy! Ja z Tabakiem na przedzie, nasze dwa pierwiosnki za nami. To będzie ich pierwszy taki wypad Humory dopisują, podśpiewujemy pod nosem i maszerujemy przed siebie na znaną już mi i Tabakowi miejscówkę - „za cyplem” Po drodze mijamy piękne krajobrazy Borów Tucholskich oraz śliczną Brdę, która tym razem leniwie snuła się wśród lasów.
Widać sporo drzew powalonych przez bobry, stan Brdy stosunkowo niski. Zagrożenie pożarowe ponoć średnie.. cóż.. trzeba rozbić się nieopodal wody. Chmiel i Krawiec (pierwiosnki) po drewno, Tabak rozkłada sprzęt wędkarski, ja przygotowuję obozowisko. Czas na pierwszy posiłek. Tabak już zdążył wtrynić pół konserwy, reszta przebiera nóżkami, więc nie ma co - grzejemy wodę (...) Woda zagrzana, kasza wrzucona, ptaszki śpiewają, słonko świeci. Poszła nam pokrywka na garnku, kasza do wywalenia, lecimy z drugą turą – tym razem już bez sensacji. Konserwa wkrojona, wszystko zagrzane. Dorzucamy cebulę, wszyscy pałaszują. Smaczne, bo jesteśmy głodni
Tabak na ryby, ja z Krawcem robimy ciacho na podpłomyki, Chmiel bezkarimatowiec znosi korę na posłanie. Poczytał Grylsa przed wyjazdem Temperatura znośna, bo 10st. Ciasto wymemłane, ryb brak. Szkoda straszna, bo liczyłam chociażby na małą rybeczkę, ale ni ma Trą się czy co? Mały rekonesans okolicy. Śmiechy chichy, taplanie się w przyrzecznych bagienkach i noszenie kolejnych kłód drewna ("Chłopy, ma być nodia i kropka!"). W Borach całkiem dobrze z drewnem tym razem. Wszystko już przygotowane na nocne przetrwanie. Ach! Jeszcze sok z brzozy! Pierwiosnki patrzą, dziwują się, próbują. Przed nimi i tak najgorsze - zimna noc! Więc przystępujemy z Tabakiem do podnoszenia morale - otwieramy piwko (każdy po 1 na głowę) i pieczemy podpłomyki.
Zmierzcha, temperatura spada, wilki wyją Chmiel przebiera się w termoaktywne popierdółki, Krawiec buduje zaporę przeciwwiatrową z alumaty. Z Tabakiem zastanawiamy się czy jest sens rozwieszać plandekę. Deszcz? Nie zanosi się. Ochrona od wiatru ciągnącego od Brdy? Eeeee.. Zostawiamy plandekę, układamy się do snu. Krawiec i Chmiel śpią, jak aniołki, ja z Tabakiem pilnujemy ognia. Jeszcze nanocna herbatka z marmoladą zamiast cukru
Ranek. Pierwiosnki wyspane, Tabak nie koniecznie. Zjarał się nieco w nocy przy ognisku i teraz piecze. Da rade, to stary kompan wypadowy Głodni! Krawiec (kucharz!) wyciąga gotowy specjał, który przyrządził w domu. No pycha! Myjemy gary, oporządzamy miejscówkę. Ktoś zostawił trochę puszek, trzeba to sprzątnąć. Gasimy ognisko wytwarzając pełno pary i zastanawiamy się, jak to było z tym Tupolewem. Z okrzykiem "Smoleńsk k**!" ruszamy w drogę powrotną.
Lasy, lasy i jeszcze raz lasy. Dziś już słonko nam nie świeci. Zanosi się na deszcz i nieco kropi. Znów kurs na sklep. Specjal czarny i dojadanie konserw z chlebem. Pociąg. Powrót. Szkoda, znów miasto. Ale kolejne wypady już niebawem!
Może przy odrobinie cierpliwości zamieszczę resztę fotek z tego wyjazdu i z poprzednich na Picassie, ale… jeszcze nie teraz
Ostatnio zmieniony 19 kwie 2012, 22:36 przez Apo, łącznie zmieniany 1 raz.
look deep into nature and then you will understand everything better
I've got the power to fly into the wind, the power to be free to die and live again. This power's like fire, fire loves to burn!
I've got the power to fly into the wind, the power to be free to die and live again. This power's like fire, fire loves to burn!
- SmileOn
- Posty: 793
- Rejestracja: 12 lut 2010, 20:32
- Lokalizacja: Jaworzno
- Tytuł użytkownika: the violinist
- Płeć:
Zawsze jak oglądam zdjęcia z takich krótkich wypadów zastanawiam się co ludzie noszą w plecakach skoro większość szpeju mają poprzyczepiane na zewnątrz? Poza tym - bardzo fajny wypad i przyjemne okoliczności przyrody.
SmileOn
"O to chodzi jedynie,
By naprzód wciąż iść śmiało,
Bo zawsze się dochodzi
Gdzie indziej, niż się chciało."
"O to chodzi jedynie,
By naprzód wciąż iść śmiało,
Bo zawsze się dochodzi
Gdzie indziej, niż się chciało."
- Apo
- Posty: 740
- Rejestracja: 28 lis 2011, 17:36
- Lokalizacja: Lasy Pomorza
- Gadu Gadu: 3099476
- Tytuł użytkownika: WATAHA Z POPRAWCZAKA
- Płeć:
Niestety ilość sprzętu jest na dobrą sprawę taka sama, jak jedziesz na 2 czy na 7 dni. U mnie różnicą jest tylko dodatkowy komplet bielizny i dodatkowa koszulka.SmileOn pisze:Zawsze jak oglądam zdjęcia z takich krótkich wypadów zastanawiam się co ludzie noszą w plecakach skoro większość szpeju mają poprzyczepiane na zewnątrz?
look deep into nature and then you will understand everything better
I've got the power to fly into the wind, the power to be free to die and live again. This power's like fire, fire loves to burn!
I've got the power to fly into the wind, the power to be free to die and live again. This power's like fire, fire loves to burn!
- kamykus
- Posty: 700
- Rejestracja: 25 gru 2011, 19:47
- Lokalizacja: Bielsko-Biała
- Tytuł użytkownika: Leśny Dziad
- Płeć:
Właśnie, to jest najbardziej wkurzające. Jadąc na 2 dni mam plecak ważący 9kg, jadąc na tydzień, 11kg z czego dodatkowe 2 kilo to tylko szama. No latem jest lżej, bo odchodzi 2 kilowy śpiwór i bluza "awaryjna".Niestety ilość sprzętu jest na dobrą sprawę taka sama
Trochę to irytujące, przynajmniej dla mnie.
"Nie cierpię mojego rozdwojenia jaźni, jest świetne"
- SmileOn
- Posty: 793
- Rejestracja: 12 lut 2010, 20:32
- Lokalizacja: Jaworzno
- Tytuł użytkownika: the violinist
- Płeć:
Apo pisze:Niestety ilość sprzętu jest na dobrą sprawę taka sama, jak jedziesz na 2 czy na 7 dni. U mnie różnicą jest tylko dodatkowy komplet bielizny i dodatkowa koszulka.SmileOn pisze:Zawsze jak oglądam zdjęcia z takich krótkich wypadów zastanawiam się co ludzie noszą w plecakach skoro większość szpeju mają poprzyczepiane na zewnątrz?
Zgadzam się całkowicie, aczkolwiek zarówno na 2 jak i na 7 dni (o ile to nie są ciężkie i zmienne warunki) spokojnie można się spakować do środka plecaka z karimatą włącznie (o ile wysokość plecaka pozwala na dopięcie go po włożeniu karimaty) już w plecak 40L i więcej (mówię ze swojego doświadczenia a nie jestem Ultra Light-owcem).
SmileOn
"O to chodzi jedynie,
By naprzód wciąż iść śmiało,
Bo zawsze się dochodzi
Gdzie indziej, niż się chciało."
"O to chodzi jedynie,
By naprzód wciąż iść śmiało,
Bo zawsze się dochodzi
Gdzie indziej, niż się chciało."
Możesz zapytać mnie. Bo to mnie właśnie, owi autochtoni "śledzili" widząc moje wyniki. Lecz czasy to były dawne... Uczestników opisywanej tutaj wycieczki nie było wówczas na naszym świecie.Bastion pisze:...Szkoda, ze nic zlowiliscie.
...Postaram sie wypytac autochtonow, na czym polega tajemnica, wiosennej kaszubskiej ploci i okonia.
Bywałem w okolicy rokrocznie, lecz później - na przełomie września i października, czasem nawet do listopada. Buszowałem po jez. Charzykowskim, Skrzynce, Płęśnie, Jeleniu, Ostrowitym... Teraz na wspomnienie łezka się w oku kręci.
- SmileOn
- Posty: 793
- Rejestracja: 12 lut 2010, 20:32
- Lokalizacja: Jaworzno
- Tytuł użytkownika: the violinist
- Płeć:
Na szybko przynajmniej z kilku powodów, żeby nie zahaczać nią niepotrzebnie o gałęzie itp (choć pewnie nie przedzieraliście się specjalnie przez krzaczory), jeśli pakujemy się "kominowo" tzn karimata lekko rozwinięta a reszta szpeju w środku to stanowi ona dodatkowe zabezpieczenie przed zgnieceniem, przemoczeniem itp rzeczy znajdujących się w środku, oraz w minimalny sposób sprawia to iż plecak jest lepiej wyważony. Pewnie znalazło by się jeszcze kilka zalet, aczkolwiek Twój plecak wyglądał akurat na najmniej dociążony i chyba najbardziej racjonalnie spakowany.Apo pisze:A mogłabym wrzucić karimatę do środka, ale po co
SmileOn
"O to chodzi jedynie,
By naprzód wciąż iść śmiało,
Bo zawsze się dochodzi
Gdzie indziej, niż się chciało."
"O to chodzi jedynie,
By naprzód wciąż iść śmiało,
Bo zawsze się dochodzi
Gdzie indziej, niż się chciało."
- martyna
- Posty: 93
- Rejestracja: 18 sty 2011, 13:33
- Lokalizacja: Poznań/Swarzędz
- Tytuł użytkownika: Weissfrau
- Płeć:
Fajnie, fajnie ja dziś wieczorem ładuje rower do pociągu i także wybywam w Bory. Planuje pierwszy nocleg na zaporze Mylof, a potem pewnie na północ w stronę Męcikału Szkoda, że nie zostaliście dłużej, byśmy się spotkali
[ Dodano: 2012-04-20, 08:49 ]
[ Dodano: 2012-04-20, 08:49 ]
skąd ja to znam rok w rok Mylof witał mnie jeszcze przed końcem roku szkolnego. Jak nie było jeszcze elektrowni, zapora szumiała niczym wodospad, tak głośno, ze przez pierwsza noc ciężko było zasnąć Szkoda, że już tego nie ma.nieludzki pisze: Całe wakacje spędzałem w borach
- Apo
- Posty: 740
- Rejestracja: 28 lis 2011, 17:36
- Lokalizacja: Lasy Pomorza
- Gadu Gadu: 3099476
- Tytuł użytkownika: WATAHA Z POPRAWCZAKA
- Płeć:
Ja tam nie narzekam ani na złe wyważenie plecaka, ani na ochronę. "Kominowo" się nie pakuję. Mi tam odpowiada moje pakowanie Co trzeba mam blisko i na wierzchu.SmileOn pisze:Na szybko przynajmniej z kilku powodów (...)Apo pisze:A mogłabym wrzucić karimatę do środka, ale po co
Następnym razem się zobaczymy:)martyna pisze:Szkoda, że nie zostaliście dłużej, byśmy się spotkali
Zrobimy pseudozlot recona na północy PL
[ Dodano: 2012-04-25, 16:38 ]
Foty na picassie: https://picasaweb.google.com/1162188725 ... 8q8w8OFiQE
Męcikał z zeszłego roku: https://picasaweb.google.com/1162188725 ... MH7lIL1gwE
Na deser Bieszczady, jako dodatek : https://picasaweb.google.com/1162188725 ... va0p6P8_gE
look deep into nature and then you will understand everything better
I've got the power to fly into the wind, the power to be free to die and live again. This power's like fire, fire loves to burn!
I've got the power to fly into the wind, the power to be free to die and live again. This power's like fire, fire loves to burn!