Jeśli macie linki lub inne informacje w tym temacie to bardzo proszę

Tu znalazłam na początek:
Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw
Co Waszeć powiadaGryf pisze:Po kawałku, z herbatą, słownikiem i do dziełaAnnael9 pisze: To monumentalne dzieło - jak ja bym je studiowała, tu w lesie? :566:
Hakas czyżby szowinizm ketyjski?Hakas pisze:Krąży wiele legend co do wykarmienia psa w tajdze. A prawda jest taka, że pies, który ma pracować czyli tropić dochodzić ranne zwierze, przytrzymać je, spać na mrozie musi być dobrze od żywiony. Myśliwi zbierają zapasy za równo dla zwierząt jak i dla siebie. Poza tym pies dostaje resztki ze stołu oraz to co pozostanie po patroszeniu, mizdrowaniu i trybowaniu upolowanej zwierzyny. Poza tym w wyżywieniu psów północy dużą rolę odgrywają ryby. Ponieważ są bardzo łatwo dostępne - przynajmniej jak na razie.Annael9 pisze:A ja mam pytanie jak pies jest karmiony na takim leśnym wypadzie? I w ogóle czym karmią duże psy na dalekiej północy? Szczególnie zimową porą?
W tym filmie znajdziesz odpowiedzi na wiele nurtujących cię pytań.
A tu jeszcze coś o polowaniu i psach
Ps. Jednak jak dla mnie to innostrańce czyli przybyli na Syberię a nie mieszkający tam od zawsze. Jedynie KETY to swai ludi.
A tu moja ulubiona ballada o ludziach i psach na północy. Specjalnie dla ciebie Annael9
Hakas
Masz rację mówiąc, że w tajdze nie ma ciszy, lecz mi chodzi o brak ludzkich odgłosów. Gdy wejdę w las słyszę samochody, pociąg, jakieś kolejowe sygnały, szczekanie dalekie psów, odgłosy pracującej piły i co gorsza trzask padającego drzewa. To gorsze od wyrywania zęba.Hakas pisze:W tajdze nigdy nie ma ciszy. Tajga żyje a więc ma swoje dźwięki. Tylko nie wprawne ucho ich nie wychwytuje.
Spróbuj kiedyś pójść do lasu i usiąść pod drzewem. Nie ruszaj się nawet godzinę lub dłużej a usłyszysz świat, który się przed tobą otworzy. W pierwszym momencie twojego przybycia las ostrzega - głosem sójki, dzięcioła spłoszonego kozła czy wystraszonej wiewiórki lub łasicy. Później las milknie a wiele par oczu obserwuje intruza choć ten nic nie widzi i nie słyszy. A po pewnym czasie stajesz się częścią lasu i las zaczyna rozmawiać.
Żeby spróbować odczuć atmosferę Syberyjskiej Tajgi należy udać się u nas do Puszczy Białowieskiej do samego jej serca albo głęboko zaszyć się w Bieszczadach.
Syberia to nie tylko puszcza to step, góry i tundra. Krajobraz zróżnicowany i dla tego tak piękny tajemniczy i pełen legend.
Hakas
Историко-этнографический атлас Сибири. Można znaleźć w plikach djvu. Kup sobie u ruskich na jakimś aukcyjnym portalu lub antykwariacie.Annael9 pisze:Co Waszeć powiadapoproszę więc o tytuł oryginału, może ktoś je mi wypożyczy. Wszak nie rośnie toto na sośnie.
"Jedna stopa z palcami, jeden palec, a także tył czaszki z włosami. To wszystko, co mi zostało po człowieku, którego kochałam" - pisała w liście do prezydenta Rosji wdowa po mężczyźnie, który stracił życie w tajdze, a następnie został zjedzony przez towarzyszy podróży.
W grudniu 2012 roku świat obiegła szokująca wiadomość o tym, że rosyjscy rybacy, przez kilka miesięcy błąkający się po tajdze Jakucji, zjedli swojego towarzysza. 38-letnia Olga Kuroczkina, wdowa po Andrieju, na którym dokonano aktu kanibalizmu, zwróciła się z prośbą do prezydenta Rosji Władimira Putina, by ten włączył się w śledztwo dotyczące dwóch rybaków, którzy mieli zamordować, a potem zjeść jej męża.
Kobieta nie może pojąć, dlaczego mężczyźni nadal znajdują się na wolności. "Śledztwo jest prowadzone od pięciu miesięcy, ale w rzeczywistości nic nie zostało zrobione" - napisała w liście.
Zjadł go, ale nie z głodu
Aleksander Abduliajew, jeden z dwójki oskarżonej o kanibalizm, pozostaje na wolności, choć poniekąd przyznał się do winy - stwierdził, że zjadł swojego kolegę, jednak zaprzeczył, jakoby go zabił. Ponadto Abduliajew obwieścił, że posilił się pozostałościami po Kuroczkinie, jednak nie dlatego, że był głodny. "Miałem inny powód" - przyznał, odmawiając przy tym odpowiedzi na pytanie: jaki?
Drugi z oskarżonych rybaków Aleksiej Gorulienko, znający Kuroczkina od dziecka, skorzystał ze swojego prawa do odmowy zeznań.
"Gorulienko nie rozmawiał ze mną na ten temat, nie wyjaśnił, co stało się w tajdze. Nawet nie przeprosił, tak zwyczajnie, po ludzku" - zaznaczała wdowa.
Pozostały po nim tylko resztki
Kuroczkina nie może pogodzić się ze sposobem, w jaki odszedł jej mąż, a także z tym, jak potraktowano jego zwłoki "ciągnięte po śniegu i zjadane kawałek po kawałku".
"Czy jesteście w stanie wyobrazić sobie, co mi po nim pozostało? Jedna stopa z palcami, jeden palec, a także tył czaszki z włosami. To wszystko. To wszystko, co mi zostało po cżłowieku, którego kochałam. Na Boga, mając tylko te szczątki, jak mam się z nim żegnać?" - można przeczytać. W swoim liście Kuroczkina pisała także: "Ostatnie udokumentowane akty kanibalizmu miały miejsce w Leningradzie podczas II wojny światowej, i zgodnie z regułami wojennymi, tych, którzy ich dokonali, stracono. Współczesna Rosja nie może powiedzieć tym ludziom: smacznego".
"Nie jestem w stanie opisać, przez jakie piekło przechodzi nasza rodzina. Liczę na Pana zaangażowanie i pomoc" - czytamy dalej.
Putin interweniuje
Kuroczkina nie porusza tylko kwestii swojego mężą. Zwraca uwagę także na to, że "nikt nawet nie szuka Władimira Komarowa, zaginionego czwartego rybaka. On także mógł zostać zjedzony".
Putin po rozpatrzeniu prośby kobiety, skierował sprawę do Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej.
Stare ale jare! Ten tytuł był wspominany w innych działach na forum. W dodatku jest po polsku a czasami gdzieniegdzie można obejrzeć w studyjnych kinach. Polecam inne filmy reżysera tego obrazu.Mr. Wilson pisze:Chyba nikt nie wrzucał, tylko fragment: