Borne Sulinowo koniec listopada - chętni?
Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw
Im wcześniej tym lepiej. Nie mam pojęcia gdzie dokładnie te magazyny głowic się znajdują, więc wcześnie będę wychodzić z bratem i minibratem. Kłomino po drodze musimy zahaczyć, bo też nie widzieli, a w takim samym bloku, jakie tam stoją, mieszkałem naście lat temu :]
survivalist.pl - portal dla ludzi kochających naturę, survival i ambitniejszą turystykę
- Pingwiniak
- Posty: 410
- Rejestracja: 03 sie 2009, 21:28
- Lokalizacja: Wrocław
- Tytuł użytkownika: Szeregowy
- Płeć:
To ktokolwiek będzie w pt wieczorem? Żeby nie było ze przyjadę i będę czekał sam na wszystkich do soboty.
Zapraszam na mój kanał YouTube:
https://www.youtube.com/user/Plushpingwin/videos
https://www.youtube.com/user/Plushpingwin/videos
Ja z bratem na 100%, co do godziny, nie jestem pewien. Najprawdopodobniej ~22
survivalist.pl - portal dla ludzi kochających naturę, survival i ambitniejszą turystykę
- Pingwiniak
- Posty: 410
- Rejestracja: 03 sie 2009, 21:28
- Lokalizacja: Wrocław
- Tytuł użytkownika: Szeregowy
- Płeć:
Ja powinienenm być w przedziale 22-23. Jak będę dojeżdżał zadzwonię
[ Dodano: 2012-12-02, 19:00 ]
No i po spotkaniu
[ Dodano: 2012-12-02, 19:00 ]
No i po spotkaniu
Zapraszam na mój kanał YouTube:
https://www.youtube.com/user/Plushpingwin/videos
https://www.youtube.com/user/Plushpingwin/videos
- Pingwiniak
- Posty: 410
- Rejestracja: 03 sie 2009, 21:28
- Lokalizacja: Wrocław
- Tytuł użytkownika: Szeregowy
- Płeć:
boshmen jak chcesz zobaczyć reckę to idź do lasu na 2 dni i zwiedź kilka bunkrów.
Bedzie bardzo podobnie
Zdjęcia już dobrane.
Opiszę teraz relację z mojej strony bo umówiliśmy się, że każdy uczestnik doda coś od siebie.
Zaczęło sie tak ...
Wujek podwiózł mnie za Borne sulinowo, ale nie wziął żadnych map ani nic bo sądził, że jakoś dojdziemy po mapie którą otrzymaliśmy od yogera. Niestety długo błądziliśmy, aż w końcu poszliśmy na przełaj do punktu zbiórki. yoger po nas wyszedł i zaprowadził na miejsce obozowiska. Ja jak i wujek byliśmy głodni i odwodnieni ... Ale zaraz. Muszę wrócić po swój worek marynarski ze szpejem ... 5km spowrotem. Ciemno, zimno, głodni i odwodnieni idziemy. Nie byłem w stanie dotrzymać im kroku i po dojściu do drogi asfaltowej ( de facto 90% drogi miałem za sobą) usiadłem pod drzewem i zaczekałem na yogera wraz z moim wujkiem którzy potem podjechali po mnie samochodem. Żeby było śmieszniej jak jeszcze szedłem kawałeczek drogą to jakiś facet się zatrzymał, wysiadł i zapytał ' Dokąd idziesz chłopcze?" A ja, że już byłem zmęczony nie dowierzałem sytuacji i odparłem "Co? " Na co facet "Idziesz do Bornego?" odparłem: "Nie wiem gdzie idę " Koleś sie zapakował do swojego busa i odjechał. Obok yogera i mojego wujka się już nie zatrzymał Widać z naszej trójki tylko ja jestem przystojny
Potem wujek wysadził nas pod samą górą więc wdrapaliśmy się tam i od razu poszliśmy spać po rozbiciu namiotów/pałatek kto co miał.
Zasnąłem szybko bo byłem ZMĘCZONY.
Miałem nadzieje się wyspać, aczkolwiek rano ktoś mnie zaczął kopać. Najpierw usłyszałem głos johnsona potem Dagny ... Myśleli, że jestem plecakiem No dobra wybudzili mnie więc się ogarnąłem i wylazłem z namiotu.
Potem walnąłem randomową fotkę.
Ognisko się pali ... ciemno się robi ... zgłodniałem.
Jedzenie i trochę szpeju zostawiłem przy namiocie. Nagle ktoś zauważył, że lis się koło nas kręci. Ktoś stwierdził abym zobaczył czy lisek się nie pokusił o zeżarcie tego co miałem. Poszedłem sprawdzić. Nie ma jedzenia ani szpeju. Przeszedłem się kilka m dalej znalazłem 2 reklamówki kubek stalowy oraz taśmę duct tape i 2 opaski samozaciskowe. Potem znalazłem 2 skrawki folii po mojej zupce chińskiej. Chciałem iść dalej ale trafiłem na to:
I w nocy już nie ryzykowałem.
Usiadłem więc z powrotem przy ognisku głodny i tyle. Po chwili pozostali uczestnicy nalegali abym od nich wziął trochę jedzenia za co jestem niezmiernie wdzięczny aczkolwiek musiałem odmówić ponieważ mam taką zasadę, że nie biorę ani nie pożyczam czegokolwiek jeśli naprawdę nie muszę.
Przy ognisku zaczęliśmy dyskutować na wiele tematów ... od starożytnych kosmitów po wygląd logo forum. Ognisko niestety nie rozpalało się tak jakbyśmy chcieli więc postanowiliśmy iśc spać. Rano obudził mnie yoger z bardzo specyficznym i wykazującym troskę pytaniem: 'żyjesz?" na co odpowiedziałem nie mniej błyskotliwie "tak"
Udało mi się zasnąć ... ktoś mnie znowu obudził stwierdzeniem abym sie ogarnął bo ludzie chca już zawijać na Warnią Górę. Ok spakowałem się i wyszedłem do ludzi
Wyruszyliśmy w drogę ...
Po drodze zwiedzaliśmy bunkry.
Niedaleko wejścia do bunkra spotkałem jakiegoś zaplątanego w krzaki gościa. Może był to myśliwy, może kłusownik a może jakiś fotograf?
Wejście do bunkra.
Zbiorowa fotka
Nierozpoznana przez nas roślinka.
Krajobrazy z naszej ostatniej wędrówki.
Bedzie bardzo podobnie
Zdjęcia już dobrane.
Opiszę teraz relację z mojej strony bo umówiliśmy się, że każdy uczestnik doda coś od siebie.
Zaczęło sie tak ...
Wujek podwiózł mnie za Borne sulinowo, ale nie wziął żadnych map ani nic bo sądził, że jakoś dojdziemy po mapie którą otrzymaliśmy od yogera. Niestety długo błądziliśmy, aż w końcu poszliśmy na przełaj do punktu zbiórki. yoger po nas wyszedł i zaprowadził na miejsce obozowiska. Ja jak i wujek byliśmy głodni i odwodnieni ... Ale zaraz. Muszę wrócić po swój worek marynarski ze szpejem ... 5km spowrotem. Ciemno, zimno, głodni i odwodnieni idziemy. Nie byłem w stanie dotrzymać im kroku i po dojściu do drogi asfaltowej ( de facto 90% drogi miałem za sobą) usiadłem pod drzewem i zaczekałem na yogera wraz z moim wujkiem którzy potem podjechali po mnie samochodem. Żeby było śmieszniej jak jeszcze szedłem kawałeczek drogą to jakiś facet się zatrzymał, wysiadł i zapytał ' Dokąd idziesz chłopcze?" A ja, że już byłem zmęczony nie dowierzałem sytuacji i odparłem "Co? " Na co facet "Idziesz do Bornego?" odparłem: "Nie wiem gdzie idę " Koleś sie zapakował do swojego busa i odjechał. Obok yogera i mojego wujka się już nie zatrzymał Widać z naszej trójki tylko ja jestem przystojny
Potem wujek wysadził nas pod samą górą więc wdrapaliśmy się tam i od razu poszliśmy spać po rozbiciu namiotów/pałatek kto co miał.
Zasnąłem szybko bo byłem ZMĘCZONY.
Miałem nadzieje się wyspać, aczkolwiek rano ktoś mnie zaczął kopać. Najpierw usłyszałem głos johnsona potem Dagny ... Myśleli, że jestem plecakiem No dobra wybudzili mnie więc się ogarnąłem i wylazłem z namiotu.
Potem walnąłem randomową fotkę.
Ognisko się pali ... ciemno się robi ... zgłodniałem.
Jedzenie i trochę szpeju zostawiłem przy namiocie. Nagle ktoś zauważył, że lis się koło nas kręci. Ktoś stwierdził abym zobaczył czy lisek się nie pokusił o zeżarcie tego co miałem. Poszedłem sprawdzić. Nie ma jedzenia ani szpeju. Przeszedłem się kilka m dalej znalazłem 2 reklamówki kubek stalowy oraz taśmę duct tape i 2 opaski samozaciskowe. Potem znalazłem 2 skrawki folii po mojej zupce chińskiej. Chciałem iść dalej ale trafiłem na to:
I w nocy już nie ryzykowałem.
Usiadłem więc z powrotem przy ognisku głodny i tyle. Po chwili pozostali uczestnicy nalegali abym od nich wziął trochę jedzenia za co jestem niezmiernie wdzięczny aczkolwiek musiałem odmówić ponieważ mam taką zasadę, że nie biorę ani nie pożyczam czegokolwiek jeśli naprawdę nie muszę.
Przy ognisku zaczęliśmy dyskutować na wiele tematów ... od starożytnych kosmitów po wygląd logo forum. Ognisko niestety nie rozpalało się tak jakbyśmy chcieli więc postanowiliśmy iśc spać. Rano obudził mnie yoger z bardzo specyficznym i wykazującym troskę pytaniem: 'żyjesz?" na co odpowiedziałem nie mniej błyskotliwie "tak"
Udało mi się zasnąć ... ktoś mnie znowu obudził stwierdzeniem abym sie ogarnął bo ludzie chca już zawijać na Warnią Górę. Ok spakowałem się i wyszedłem do ludzi
Wyruszyliśmy w drogę ...
Po drodze zwiedzaliśmy bunkry.
Niedaleko wejścia do bunkra spotkałem jakiegoś zaplątanego w krzaki gościa. Może był to myśliwy, może kłusownik a może jakiś fotograf?
Wejście do bunkra.
Zbiorowa fotka
Nierozpoznana przez nas roślinka.
Krajobrazy z naszej ostatniej wędrówki.
Ostatnio zmieniony 02 gru 2012, 21:17 przez Pingwiniak, łącznie zmieniany 1 raz.
Zapraszam na mój kanał YouTube:
https://www.youtube.com/user/Plushpingwin/videos
https://www.youtube.com/user/Plushpingwin/videos
Też już jestem w domu. Miło było, pierwszy raz zaliczyłem całonocny marsz w świetle księżyca. Piękna sprawa.
survivalist.pl - portal dla ludzi kochających naturę, survival i ambitniejszą turystykę
- Prowler
- Posty: 782
- Rejestracja: 28 wrz 2009, 18:38
- Lokalizacja: Białystok
- Tytuł użytkownika: motórzysta
- Płeć:
coś mi to przypomina , ktoś tu nie uczy się na błędachPingwiniak pisze:ale nie wziął żadnych map ani nic bo sądził, że jakoś dojdziemy po mapie którą otrzymaliśmy od yogera. Niestety długo błądziliśmy,
Deczko dramatyzujesz chyba ,że długo błądziliście albo długo jechaliście wody tak ze 2-3 dniPingwiniak pisze:Ja jak i wujek byliśmy ...... odwodnieni ...
Miejsce i wypad fajowe z przygodami
Podobno grzeczni chłopcy idą do nieba, a niegrzeczni idą ... tam gdzie chcą
"boga nie ma jest motór"
kanał yt https://www.youtube.com/user/83Prowler/ ... shelf_id=0
"boga nie ma jest motór"
kanał yt https://www.youtube.com/user/83Prowler/ ... shelf_id=0
- johnson
- Posty: 146
- Rejestracja: 20 lut 2012, 12:32
- Lokalizacja: NW
- Gadu Gadu: 6318866
- Tytuł użytkownika: Rebel Inside
- Płeć:
Ze strony mojego obiektywu to wyglądało tak:
Tuż po dotarciu i rozkokoszeniu się, gdy już śpiochy zaczęły się ogarniać.
"namiot" yogera. Fajna fota tylko ktoś mi się w kadr wdagnił.
Nora pingwina. Lisi się jej nie wystraszyli.
Chłopaki bez oświetlenia
Chłopaki z oświetleniem.
Chłopaki łapią stopa.
Spotkanie koło jabłonki.
Zapozujmy.
Zielone ludki w drodze do domu
Wypad super. Dzięki wszystkim! Pozostał zdrowy niedosyt i apetyt na Las wzrasta.
Tuż po dotarciu i rozkokoszeniu się, gdy już śpiochy zaczęły się ogarniać.
"namiot" yogera. Fajna fota tylko ktoś mi się w kadr wdagnił.
Nora pingwina. Lisi się jej nie wystraszyli.
Chłopaki bez oświetlenia
Chłopaki z oświetleniem.
Chłopaki łapią stopa.
Spotkanie koło jabłonki.
Zapozujmy.
Zielone ludki w drodze do domu
Wypad super. Dzięki wszystkim! Pozostał zdrowy niedosyt i apetyt na Las wzrasta.
Dużo więcej dodać nie mogę. W piątek byliśmy z jellowem w Bornym ok. 22. Do 3 szukaliśmy miejscówki, później dopiero zorientowaliśmy się, że kompas pokazywał kierunki 'jak mu się chciało' i w ruch poszedł kompas z dogorywającego smartfona brata. Ja się bardzo zeźliłem na mojego samsunga, bo okazało się, że nawet zablokowany może włączyć latarkę w kieszeni i tak wypompował mnie niemal do zera z baterii. Udało nam się namierzyć Pingwiniaka, na miejsce wróciliśmy z bagażem około 6 całkiem wypompowani. Po kilku godzinach przyjechał Johnson z Dagną, zabraliśmy się za rozpalanie opornego ogniska. Brat musiał tego dnia wracać, więc niedługo później się zawinął, a chwilę po tym dotarli do nas Krzyk z kolegą (zapomniałem już imienia) i Roland.
Bardzo mi się podobał nocny wypad po drewno opałowe, znaleźliśmy kilka wiatrowałów i ostatecznie został nam mały zapas na przyszłość. Pożartowaliśmy, uśmialiśmy się z zaradności 'liska chytruska'. W niedzielę udało nam się zwiedzić kilka bunkrów w pobliżu Warniej góry. Nie wiem czy ekipa zmotoryzowana dotarła do Kłomina. Pod pałatkami spało mi się wyśmienicie, było nieco mrozu, grunt, że nie padał deszcz. Co tu dużo mówić. Dobrze, że na dniach znów do lasu
Bardzo mi się podobał nocny wypad po drewno opałowe, znaleźliśmy kilka wiatrowałów i ostatecznie został nam mały zapas na przyszłość. Pożartowaliśmy, uśmialiśmy się z zaradności 'liska chytruska'. W niedzielę udało nam się zwiedzić kilka bunkrów w pobliżu Warniej góry. Nie wiem czy ekipa zmotoryzowana dotarła do Kłomina. Pod pałatkami spało mi się wyśmienicie, było nieco mrozu, grunt, że nie padał deszcz. Co tu dużo mówić. Dobrze, że na dniach znów do lasu
survivalist.pl - portal dla ludzi kochających naturę, survival i ambitniejszą turystykę
-
- Posty: 61
- Rejestracja: 30 cze 2011, 15:31
- Lokalizacja: Szczecin
- Gadu Gadu: 5012876
- Tytuł użytkownika: Roland
- Płeć:
Kajetanie nasz kolega ma na imię Józek , i ta chwila nie trwała u nas krótko myśleliśmy ze nie uda nam się dotrzeć na miejscówkę bo.... bo się nie przygotowaliśmy należycie i zaczęliśmy błądzić po tych ścieżkach. Myśląc ze mam kierowcę nawet nie zajrzałem do przesłanej mi mapki przez Yogera. Krzyk wydrukował ja bardzo malutką, dodatkowo okazało się ze w pewnym wieku się ślepnie Nasza nawigacja też nie przyszła nam z pomocą. Tubylcy niby wiedzieli gdzie to jest i żyją z takim przeświadczeniem do dziś Z pomocą przybył Johnson. Nie wiedzieliśmy czy się cieszył, czy radość była tylko jednostronna. Jednak po kilku minutach okazało się że cała ekipa to zacna kopania z dużym poczuciem humoru. Co było dalej już wiecie. Odnośnie Kłomina ekipa zmotoryzowana do niego nie dotarła i go nie zwiedzała tylko mknęła do swoich domków, gdzie dotarła ok godziny 18 Osobiście bardzo się cieszę ze zaczyna się coś dziać w Szczecinie. Szczeciński Rocon praktycznie nie istniał. Ja dodatkowo wybyłem do Świnoujścia. Fajnie ze pojawili się Johnson i Dagna w połączeniu z ludźmi ze Świnoujścia możemy stworzyć tu dobrą ekipę.yoger pisze:a chwilę po tym dotarli do nas Krzyk z kolegą (zapomniałem już imienia) i Roland.
W życiu przechlapane są tylko chwile
Też odniosłem takie wrażenieProwler pisze:coś mi to przypomina , ktoś tu nie uczy się na błędachPingwiniak pisze:ale nie wziął żadnych map ani nic bo sądził, że jakoś dojdziemy po mapie którą otrzymaliśmy od yogera. Niestety długo błądziliśmy,
Wypad fajny, śnieżny, zazdrościć tylko że tak daleko do was mam...
Prawdziwą porażką jest nie przegrać, lecz w ogóle nie podjąć walki.
- Pingwiniak
- Posty: 410
- Rejestracja: 03 sie 2009, 21:28
- Lokalizacja: Wrocław
- Tytuł użytkownika: Szeregowy
- Płeć: