Barszcz Sosnowskiego - roślinka niebezpieczna

Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw

archiwum
Posty: 77
Rejestracja: 26 sie 2007, 21:10
Lokalizacja: reconnet.pl

Barszcz Sosnowskiego - roślinka niebezpieczna

Post autor: archiwum »

"...Barszcz Sosnowskiego nie tylko wywołuje trudno gojące się poparzenia, gdy się go dotknie. Może okazać się groźny nawet dla życia alergików, również wtedy gdy tylko przebywali w pobliżu liści rośliny "
link do archiwum z dyskusją
Awatar użytkownika
Dąb
Posty: 1048
Rejestracja: 08 lut 2008, 19:47
Lokalizacja: Gorzów
Płeć:
Kontakt:

Post autor: Dąb »

Odkopuje, po tym co usłyszałem dziś w pracy.
- Jak nazywa się ta roślina co jest duża, ma białe kwiaty i parzy
- Barszcz Sosnowskiego
- Gałka podtarł sobie kiedyś nią du...
Niby śmieszne, ale dla biednego gałki było dość bolesne. Więc lepiej zapoznajcie się z barszczem sosnowskiego, co by nie popełnić błędu gałki :!:
https://www.instagram.com/whittling_bushcraft/

Cała tajemnica wiedzy puszczańskiej, tkwi tylko i wyłącznie w chęci jej zdobycia. Nie są potrzebne do tego niezmierzone odmęty pierwotnej puszczy. Nie jest potrzebny super sprzęt czy ubranie rodem z kosmicznych technologi. Wystarczy chcieć, oglądać, czytać i próbować. Nie zrażać się niepowodzeniami. Proste - ale to cała tajemnica. Szkoda, że większość adeptów leśnej ścieżki nie potrafi tego zrozumieć...

"Płyń pod prąd - z prądem płyną tylko śmieci "
Awatar użytkownika
unabomber
Posty: 228
Rejestracja: 16 sie 2009, 18:52
Lokalizacja: Beskid Niski
Tytuł użytkownika: wirus homo sapiens
Płeć:

Post autor: unabomber »

Jak barszcz wyschnie to zostają bardzo fajne rurki. można z nich robić "pukacze" na ptaki (takie dzwony rurowe). W wyschniętej postaci nie jest groźny. Ciekawe czy dało by się z niego zrobić naczynia? Jak zacznie coś wysychać to sprawdzę, bo potencjał ma...
Zima weryfikuje.
abyss
Posty: 113
Rejestracja: 08 lut 2008, 23:47
Lokalizacja: całkiem duża wieś
Płeć:

Post autor: abyss »

Znam z praktyki - wstrętne "bydle" i nie da się łatwo plenić :(
Awatar użytkownika
Zirkau
Posty: 1972
Rejestracja: 29 maja 2010, 09:38
Lokalizacja: Zirkau
Płeć:

Post autor: Zirkau »

Mój pracownik, kosząc kiedys łakę z barszczem zaniedbał ochrony. było goraco, więc kosił bez koszulki i maski. Soki tej rośliny wywołują prócz zwykłych poparzeń - silną reakcję na światło słoneczne, ktora wzmaga działanie - cóż zaniedbanie środkow ochrony, to wbrew przepisom BHP, a wydawało mu się że badyle sa już "suche". niestety, okazało się ze nie wszystkie.
Awatar użytkownika
earthtraveler
Posty: 79
Rejestracja: 04 cze 2010, 09:35
Lokalizacja: Kozłowo
Gadu Gadu: 6793090
Tytuł użytkownika: Lubię sobie połazić
Płeć:

Post autor: earthtraveler »

Moja wina....sparzyłem się barszczem ,na szczęscie na niewielkiej powierzchni jest zaczerwienienie skóry które wystąpiło po 24h..mam nadzieję ze nie dostanę burchli ,założyłem elastyczny bandaż by zaciemnić oparzenie i tu moje pytanie.Czy ktoś z was też kiedykolwiek sparzył się tą rośliną?Naniosłem małą ilość soku na rękę 2cm dł. by sprawdzić jak zadziała.
Post jest przestroga dla innych ,,experymentatorów,,by nie zadzierąć z matką naturą.
Dodam tylko że ......stary a głupi jestem.
Awatar użytkownika
orety
Posty: 402
Rejestracja: 07 gru 2009, 09:50
Lokalizacja: z innej bajki
Tytuł użytkownika: Podróże kształcą
Płeć:

Post autor: orety »

Będziesz żył...

Pozdrawiam
Maciek
Odmiana: orety oretego oretym poproszę.
Jestem wolny jak konik polny
Awatar użytkownika
soohy
Posty: 1087
Rejestracja: 26 lip 2010, 22:44
Lokalizacja: Małopolskie, Brzesko
Płeć:
Kontakt:

Post autor: soohy »

Nic Ci się nie stanie, jak byłem w Trzciańcu a pełno tego tam rośnie to ludzie wielokrotnie chodzili do medyka, bo się sparzyli. Mieli tylko opuchliznę, zaczerwienienie i po jakimś czasie zeszło. Nic poważniejszego z tego powodu nie było, a ostrzegali wielokrotnie.
Awatar użytkownika
jm48
Posty: 195
Rejestracja: 18 lut 2011, 00:46
Lokalizacja: Chęciny Czerwona G.
Płeć:

Post autor: jm48 »

earthtraveler pisze:Naniosłem małą ilość soku na rękę 2cm dł. by sprawdzić jak zadziała.
Post jest przestroga dla innych ,,experymentatorów,,by nie zadzierąć z matką naturą.
Dodam tylko że ......stary a głupi jestem.
Popieram Twoje zdanie o sobie - na pocieszenie opowiem: zostałem wezwany do zatrucia przez połknięcie listka domowego kwiatka przez 11-to miesięczne dziecko - jako, że diffenbachii mi to nie przypominało - polizałem łodyżkę w miejscu przełamania, oj uwielbiam ostre smaki chili, jalapeno, czuszka - ale tego przeżycia nie polecam - te igiełki szczawianu wapnia biją habanero na głowę. Bo jednak była to jakaś odmiana diffenbachii. Dziś - po pięciu dniach jeszcze czuję język i usta - są deko drętwawe. A chyba starszy jednak jestem :-/ :oops: Barszcz - przeżyjesz na 100% bez pomocy.
ślepy herbu ślepowron
ODPOWIEDZ