Pojechałem sam, no prawie... Bo jak zwykle zabrałem psa.
Nie zabrałem wiele, oprócz standardowego wyposażenia typu nóż, czy manierka. Zabrałem 2 zupki "na bogato" - jak szaleć to szaleć, więc zabrałem też kawałek salami i 2 pomidory.
Dla pieska troszkę jadła, nie zabrałem plandeki bo po prostu zachciało mi się kimnąć w luksusach, więc zabrałem namiot. Grand Hotel w centrum lasu, czego chcieć więcej?
Do Kobióra dojechałem o 10:40, ruszyłem w stronę okolicy którą wybrałem jako bazę.
W nawigacji kolejny raz pomógł TrekBuddy i mapa z geoportalu.










Raz wpadłem do wody przeskakując przez rzeczkę, więc drugi raz przy następnej rzeczce tego błędu nie popełniłem i zbudowałem prowizoryczną kładkę.

Mniejszych lub większych rzek było tam sporo, raj dla mojego psa, wskakiwał do każdej czyściejszej rzeki żeby się schłodzić, temperatura była ok, dla mnie za ciepło:
Kolejno: Godzina, temp. cień, temp. słońce.

Pić się chciało, a że pies też człowiek, też dostał coś specjalnego:

Po drodze mijałem jakiś krzyż, pewnie upamiętniający ofiary obozu Auschwitz- Birkenau - Kobier.
Oraz jakiś pomnik sprzed 136lat, jeśli ktoś wie coś więcej o tym kamienny pomniku proszę o info.


Tak idąc przez las, dotarłem w końcu do okolicy miejscówki, miałem już zdejmować plecak kiedy to 5 metrów za mną przebiegł największy Dzik jak ujrzały moje oczy. Myślę że spokojnie miał 120cm wysokości, to było naprawdę bydle. Pewnie z 300 kilo.
Szczęście pies który był odpięty nawet tego nie zauważył, dzik przebiegł tuż za nami, usłyszałem go gdy już było by za późno na ucieczkę. Ale Dzik był bardziej wystraszony moją obecnością niż ja jego, niestety tak mnie zamurowało że o aparacie przypomniałem sobie 2 minuty później, ale dzik przebiegł z szybkością samochodu więc i tak nie zdążył bym wyjąć aparatu...
Postanowiłem szybko ewakuować się z miejsca incydentu i rozbiłem się 400 metrów dalej. Zaraz po drugiej stronie miejsca wycinki drzew.



I był to strzał w dziesiątkę, bo w nocy słyszałem ciągłe chrumkanie i kwiczenie właśnie po drugiej stronie, gdzie przebiegał Dzik.
Niestety wspomniany Dzik to jedyne dzikie zwierzę jakie widziałem tego dnia. W nocy coś tam buszowało w okolicach wygasłego ogniska, ale nawet nie chciało mi się wychylać nosa ze śpiwora żeby zobaczyć co to. W kimę poszedłem o 23:00, tylko na chwilę obudziłem się o 2:30, gdyż zrobiło się dość chłodno, założyłem kominiarkę i przekimałem do rana, budząc się na chwilę na jakieś głośniejsze "chrumknięcie".
Rano było dość mgliście, wypiłem kawę, zjadłem zupkę i ruszyłem w stronę stacji, powrotna droga to tylko 6km, bo widziałem zmęczenie u psa, i nie chciałem go katować:



Kilak innych, większych fotek na:
https://picasaweb.google.com/1075390507 ... 2324Marzec
GPS
Do bazy: http://www.navime.pl/trasa/10038/17053
Powrót: http://www.navime.pl/trasa/10040/17158