Lesne zniwa- kalendarz
Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw
- Bastion
- Posty: 392
- Rejestracja: 05 maja 2010, 10:21
- Lokalizacja: Gdansk
- Tytuł użytkownika: nizinny taternik
- Płeć:
Lesne zniwa- kalendarz
Witam
Przegapilem w tym roku, zbieranie soku z brzozy.
Wzorujac sie na kalendarzu grzybiarza:
http://darynatury.w.interia.pl/zrodla/kalendar.htm
naszla mnie mysl, zeby utworzyc podobny kalendarz, dla roslin, ktore mozna latwo pozyskiwac w danym terminie.
Przykladowe, wstepne propozycje(pisane z glowy):
klacze palki wodnej I-XII(ocena wartosci energetycznej, smaku, latwosci pozyskiwania)
czarka austyjacka II- III
smardze III- IV
sok z brzozy II-III
mniszek, podagryczniak, lebioda, pokrzywa IV-VII
cykoria V- VIII
owoce dzikiej rozy IIX - III
owoce czarnego bzu, IX - II
owoce glogu X - III
owoce rokitnika, berberys X- II
slimak winniczek IV- VI
poziomki VI- VII
jagody(borowka czarna) VI- VIII
maliny, jezyny VI-VIII
borowka(czerwona) IX-XI
leszczyna, buczyna, nasiona debu IX- XII
topinambur IX-III
boczniak ostrygowaty X-II
uczo bzowe XII- I
Jest sens utworzyc cos na ksztalt "kalendarz grzybiarza"?
Brakuje mi takiego zestawienie w necie.
Przegapilem w tym roku, zbieranie soku z brzozy.
Wzorujac sie na kalendarzu grzybiarza:
http://darynatury.w.interia.pl/zrodla/kalendar.htm
naszla mnie mysl, zeby utworzyc podobny kalendarz, dla roslin, ktore mozna latwo pozyskiwac w danym terminie.
Przykladowe, wstepne propozycje(pisane z glowy):
klacze palki wodnej I-XII(ocena wartosci energetycznej, smaku, latwosci pozyskiwania)
czarka austyjacka II- III
smardze III- IV
sok z brzozy II-III
mniszek, podagryczniak, lebioda, pokrzywa IV-VII
cykoria V- VIII
owoce dzikiej rozy IIX - III
owoce czarnego bzu, IX - II
owoce glogu X - III
owoce rokitnika, berberys X- II
slimak winniczek IV- VI
poziomki VI- VII
jagody(borowka czarna) VI- VIII
maliny, jezyny VI-VIII
borowka(czerwona) IX-XI
leszczyna, buczyna, nasiona debu IX- XII
topinambur IX-III
boczniak ostrygowaty X-II
uczo bzowe XII- I
Jest sens utworzyc cos na ksztalt "kalendarz grzybiarza"?
Brakuje mi takiego zestawienie w necie.
Co nas nie zabije to nas wzmocni...
- wolfshadow
- Posty: 1050
- Rejestracja: 17 kwie 2008, 07:30
- Lokalizacja: Jaworzno
- Tytuł użytkownika: tuptuś leśny
- Płeć:
- Kontakt:
A wiesz, że to bardzo dobra myśl?Bastion pisze:naszla mnie mysl, zeby utworzyc podobny kalendarz, dla roslin, ktore mozna latwo pozyskiwac w danym terminie.


Takie zestawienie tabelaryczne jest u Henschela ale nie rozbija on roślin na poszczególne części co jest ciut niewystarczające. Po prostu oznaczył kiedy najlepiej zbierać roślinę i jak w danym miesiącu smakuje (1-5).
.:fortes fortuna adiuvat - Terencjusz:.
.:Miej odwagę posługiwać się własnym rozumem - I. Kant:.
.:Miej odwagę posługiwać się własnym rozumem - I. Kant:.
- Mr. Wilson
- Posty: 422
- Rejestracja: 27 paź 2010, 22:55
- Lokalizacja: xyz
- Płeć:
- Kontakt:
Bastion, nie rozumiem dokładnie jaki kalendarz chcesz stworzyć ?
Najpierw piszesz o roślinach, następnie podajesz przykłady roślin, grzybów i zwierząt (trzy odrębne królestwa), a na końcu jeszcze kalendarz grzybiarza ?
1. Nie istnieje pojęcie "ocena wartości energetycznej"
, oceniać można smak, zapach, wygląd ; ''wartość energetyczna'' tak.
2.Smak jest indywidualną sprawą każdego z nas, to co dla mnie jest smaczne innym nie przejdzie przez gardło, poza tym jedną rzecz można przygotowac na 10 sposobów w 10 różnych smakach, smak danej części rośliny może poza tym zależeć od warunków glebowych, nasłonecznienia, terminu zbioru, itd.
Najpierw piszesz o roślinach, następnie podajesz przykłady roślin, grzybów i zwierząt (trzy odrębne królestwa), a na końcu jeszcze kalendarz grzybiarza ?
1. Nie istnieje pojęcie "ocena wartości energetycznej"

2.Smak jest indywidualną sprawą każdego z nas, to co dla mnie jest smaczne innym nie przejdzie przez gardło, poza tym jedną rzecz można przygotowac na 10 sposobów w 10 różnych smakach, smak danej części rośliny może poza tym zależeć od warunków glebowych, nasłonecznienia, terminu zbioru, itd.
Las moim domem i najlepszym przyjacielem
- Bastion
- Posty: 392
- Rejestracja: 05 maja 2010, 10:21
- Lokalizacja: Gdansk
- Tytuł użytkownika: nizinny taternik
- Płeć:
Mr. Wilson
To chyba nie jest tak do konca jak ucza w szkole sredniej.
Zdania co do przynaleznosci grzybow do krolestwa zwierzat, roslin lub osobnego krolestwa, sa na poziomie akademickim juz mocno podzielone. Czyli przy odrobinie dobrej woli przeczytasz w moim poscie o 2 krolestwach:)
Chodzi mi o utworzenie, internetowego (w formie tabelarycznej) zestawienia w formalnym ksztalcie tak jak kalendarz grzybow:
http://darynatury.w.interia.pl/zrodla/kalendar.htm
ale merytorycznie, szerszego, obejmujacego, wszelkie przydatne, dary natury wystepujace sezonowo.
Teraz przyszly mi do glowy jeszcze minogi, ktore gdzies w maju wchodza na tarlo do pomorskich rzek i wedruja na tarliska, po tarle sa tak zmeczone ze mozna je wylawiac podbierakiem a nawet rekami. Mieso bardzo smaczne, tluste, bez osci.
Czesto majac wolny weekend zastanawiam sie gdzie i w jakim celu wyskoczyc w teren.
Powiedzmy, ze jest maj, patrze w zestawienie "lesne- zniwa" i juz wiem:
- winniczki
- mniszek, podagryczniak, lebioda, pokrzywa
- cykoria
- minogi
- (kilka innych propozycji, ktore moze powstana)
Jezeli poszczegolnym czynnikom zestawienia przypisze ocene od 1 do 10 ze wzgledu na wartosc energetyczna to bedzie chyba "ocena wartości energetycznej"?
Twoim zdaniem nie ma rzeczy smacznych i bardzo smacznych w sposob obiektywny?
Czyli idac Twoim tokiem rozumowania, nie istnieja dobrzy i zli kucharze, bo kazemu z nas smakuje co innego? Dobrze, ze dzisiaj na forum nie ma Magdy Gessler bo by chyba zmienila zawod:)
Malo tego, Twoje stanowisko moze zachwiac w posadach swiatowa gospodarka,
jezeli losos, wegorz i tunczyk jest tak samo smaczny jak wietnamska panga:)
Pieczarki sa smaczniejsze od trufli:)
Mr. Wilson
Przemysl swoje stanowisko bo jak na razie to trudno powaznie dyskutowac z takimi argumentami.
To chyba nie jest tak do konca jak ucza w szkole sredniej.
Zdania co do przynaleznosci grzybow do krolestwa zwierzat, roslin lub osobnego krolestwa, sa na poziomie akademickim juz mocno podzielone. Czyli przy odrobinie dobrej woli przeczytasz w moim poscie o 2 krolestwach:)
Chodzi mi o utworzenie, internetowego (w formie tabelarycznej) zestawienia w formalnym ksztalcie tak jak kalendarz grzybow:
http://darynatury.w.interia.pl/zrodla/kalendar.htm
ale merytorycznie, szerszego, obejmujacego, wszelkie przydatne, dary natury wystepujace sezonowo.
Teraz przyszly mi do glowy jeszcze minogi, ktore gdzies w maju wchodza na tarlo do pomorskich rzek i wedruja na tarliska, po tarle sa tak zmeczone ze mozna je wylawiac podbierakiem a nawet rekami. Mieso bardzo smaczne, tluste, bez osci.
Czesto majac wolny weekend zastanawiam sie gdzie i w jakim celu wyskoczyc w teren.
Powiedzmy, ze jest maj, patrze w zestawienie "lesne- zniwa" i juz wiem:
- winniczki
- mniszek, podagryczniak, lebioda, pokrzywa
- cykoria
- minogi
- (kilka innych propozycji, ktore moze powstana)
Nie rozumiem tego zdania choc domyslam sie intencji.Mr. Wilson pisze:1. Nie istnieje pojęcie "ocena wartości energetycznej", oceniać można smak, zapach, wygląd ; ''wartość energetyczna'' tak.
Jezeli poszczegolnym czynnikom zestawienia przypisze ocene od 1 do 10 ze wzgledu na wartosc energetyczna to bedzie chyba "ocena wartości energetycznej"?
Wybacz ale chyba sie rozpedziles z tym krytykowaniem.Mr. Wilson pisze:2.Smak jest indywidualną sprawą każdego z nas, to co dla mnie jest smaczne innym nie przejdzie przez gardło,
Twoim zdaniem nie ma rzeczy smacznych i bardzo smacznych w sposob obiektywny?
Czyli idac Twoim tokiem rozumowania, nie istnieja dobrzy i zli kucharze, bo kazemu z nas smakuje co innego? Dobrze, ze dzisiaj na forum nie ma Magdy Gessler bo by chyba zmienila zawod:)
Malo tego, Twoje stanowisko moze zachwiac w posadach swiatowa gospodarka,
jezeli losos, wegorz i tunczyk jest tak samo smaczny jak wietnamska panga:)
Pieczarki sa smaczniejsze od trufli:)
Mr. Wilson
Przemysl swoje stanowisko bo jak na razie to trudno powaznie dyskutowac z takimi argumentami.
Ostatnio zmieniony 28 wrz 2011, 20:41 przez Bastion, łącznie zmieniany 3 razy.
Co nas nie zabije to nas wzmocni...
-
- Posty: 277
- Rejestracja: 10 lut 2010, 08:48
- Lokalizacja: Kraków
- Płeć:
Nie są wybitnie niezaprzeczalnie dla każdego smaczniejsze, ale są rzadsze i dlatego cenione jako wyrób "luksusowy".Bastion pisze: Malo tego, Twoje stanowisko moze zachwiac w posadach swiatowa gospodarka,
jezeli losos, wegorz i tunczyk jest tak samo smaczy jak wietnamska panga:)
Pieczarki sa smaczniejsze od trufli:)
No bo co jest lepszego w smaku naturalnego kawioru, że jest kilka raz droższy od sztucznego pomimo, że jeśli nie widzisz który jest który to nie odróżnisz po smaku (przynajmniej dla mojego prostackiego podniebienia jest to niewykonalne

- Bastion
- Posty: 392
- Rejestracja: 05 maja 2010, 10:21
- Lokalizacja: Gdansk
- Tytuł użytkownika: nizinny taternik
- Płeć:
Temat schodzi troche na inne tory niz oczekiwalem, ale dobra.
Losos, tunczyk i wegorz jest pozyskiwany glownie z oceanu atlantyckiego zajmujacego 1/5 globu ziemskiego+ inne akweny i rzeki. Uwazasz ze te ryby sa rzadsze niz panga hodowana w 2 czy 3 azjatyckich rzekach?
Podaj zrodla wiedzy na jakich opierasz swoja wypowiedz.
Losos, tunczyk i wegorz jest rzadszy niz wietnamska panga?sylwester2091 pisze: Nie są wybitnie niezaprzeczalnie dla każdego smaczniejsze, ale są rzadsze i dlatego cenione jako wyrób "luksusowy".
Losos, tunczyk i wegorz jest pozyskiwany glownie z oceanu atlantyckiego zajmujacego 1/5 globu ziemskiego+ inne akweny i rzeki. Uwazasz ze te ryby sa rzadsze niz panga hodowana w 2 czy 3 azjatyckich rzekach?
Podaj zrodla wiedzy na jakich opierasz swoja wypowiedz.
Co nas nie zabije to nas wzmocni...
- wolfshadow
- Posty: 1050
- Rejestracja: 17 kwie 2008, 07:30
- Lokalizacja: Jaworzno
- Tytuł użytkownika: tuptuś leśny
- Płeć:
- Kontakt:
Bastion, smak potrawy (rośliny) niestety jest subiektywny (Henschel sam to zaznaczył przy swojej skali). Czasem nakładają się na to jeszcze "przykre" doświadczenia z dzieciństwa. Sposób przyrządzenia i doprawienia też ma znaczenie.
Spróbuję wyjaśnić to na przykładzie mojej osoby. W domu rodzinnym oprócz kuchni tradycyjnej rodzice eksperymentowali z różnymi nowinkami spożywczymi, które pojawiały się masowo po roku '89. Miałem więc możliwość próbowania naprawdę dużej ilości potraw i produktów co niejako "rozciągnęło" mi zakres tolerancji na obce smaki.
Moja żona wychowana wyłącznie na tradycyjnym schabowym z kapustą i golonce prosto z wody w zderzeniu z owocami morza, smażonymi wątróbkami drobiowymi, kaszanką i innymi nietypowymi potrawami, wykazuje brak tolerancji poza pewnymi wyjątkami:
Gdy pierwszy raz (jeszcze za czasów narzeczeńskich) zaproponowałem przyrządzenie golonki - powiedziała, że tego nie tknie. Źle kojarzyła ociekającą wodą golonkę z włochatą skórą i tłuszczem, którą od czasu do czasu przygotowywano u niej w domu. W mojej wersji, lekko obgotowana golonka, pozbawiona skóry została podduszona w piwie z miodem. Okazało się, że ten sposób przygotowania przebija wszystko.
Podobnie kojarzyły jej się ryby - tłusty kawałek karpia (po kiepskim filetowaniu) obsmażony w panierce. Po pierwszym faszerowanym pietruszką i masłem, pstrągu z rusztu sama żąda co jakiś czas przyrządzenia takiej potrawy.
Teraz najlepsze. Ostatnio golonko robiłem w sobotę. W niedzielę był żur z jajkiem i podgrzybkami doprawiony pieprzem i majerankiem. Nagotowałem duży gar tego żuru więc w poniedziałek... też był żur. Tym razem z dorzuconą swojską kiełbasą. We wtorek - ten sam żur z drugą laską kiełbasy. Dzisiaj definitywnie skończyliśmy jeść ten żur (tym razem z ziemniakami), bo żona wzięła repetę.
Z dnia na dzień żur robił się lepszy i bardziej grzybowo-pikantny. Nie trzymałem go w lodówce tylko rano przed pracą na chwilę zagotowywałem aby nie namnożyły się bakterie.
Żona nie lubiła żuru serwowanego w jej domu rodzinnym.
Większości dzikich roślin nie zalanych % czy przepędzonych pod rurką fermentacyjną, nadal nie lubi. :-/
Spróbuję wyjaśnić to na przykładzie mojej osoby. W domu rodzinnym oprócz kuchni tradycyjnej rodzice eksperymentowali z różnymi nowinkami spożywczymi, które pojawiały się masowo po roku '89. Miałem więc możliwość próbowania naprawdę dużej ilości potraw i produktów co niejako "rozciągnęło" mi zakres tolerancji na obce smaki.
Moja żona wychowana wyłącznie na tradycyjnym schabowym z kapustą i golonce prosto z wody w zderzeniu z owocami morza, smażonymi wątróbkami drobiowymi, kaszanką i innymi nietypowymi potrawami, wykazuje brak tolerancji poza pewnymi wyjątkami:
Gdy pierwszy raz (jeszcze za czasów narzeczeńskich) zaproponowałem przyrządzenie golonki - powiedziała, że tego nie tknie. Źle kojarzyła ociekającą wodą golonkę z włochatą skórą i tłuszczem, którą od czasu do czasu przygotowywano u niej w domu. W mojej wersji, lekko obgotowana golonka, pozbawiona skóry została podduszona w piwie z miodem. Okazało się, że ten sposób przygotowania przebija wszystko.
Podobnie kojarzyły jej się ryby - tłusty kawałek karpia (po kiepskim filetowaniu) obsmażony w panierce. Po pierwszym faszerowanym pietruszką i masłem, pstrągu z rusztu sama żąda co jakiś czas przyrządzenia takiej potrawy.
Teraz najlepsze. Ostatnio golonko robiłem w sobotę. W niedzielę był żur z jajkiem i podgrzybkami doprawiony pieprzem i majerankiem. Nagotowałem duży gar tego żuru więc w poniedziałek... też był żur. Tym razem z dorzuconą swojską kiełbasą. We wtorek - ten sam żur z drugą laską kiełbasy. Dzisiaj definitywnie skończyliśmy jeść ten żur (tym razem z ziemniakami), bo żona wzięła repetę.

Żona nie lubiła żuru serwowanego w jej domu rodzinnym.

Większości dzikich roślin nie zalanych % czy przepędzonych pod rurką fermentacyjną, nadal nie lubi. :-/
.:fortes fortuna adiuvat - Terencjusz:.
.:Miej odwagę posługiwać się własnym rozumem - I. Kant:.
.:Miej odwagę posługiwać się własnym rozumem - I. Kant:.
- Mr. Wilson
- Posty: 422
- Rejestracja: 27 paź 2010, 22:55
- Lokalizacja: xyz
- Płeć:
- Kontakt:
Tak na szybko policzyłem sobie ile sam wykorzystuję z tego co oferuje przyroda, wyszło bardzo skromnie, niewiele ponad 150 gatunków roślin i około 50 gatunków grzybów, ''zwierzyny'' nie będę w to mieszał.
Bastion, pomysł stworzenia kalendarza uważam za bardzo dobry, może by nie robić zamieszania bo temat jest bardzo rozległy, uściślij kalendarz np. tylko do roślin jadalnych ?
Stworzenie takiej tabeli, z podziałem na poszczególne części rośliny i możliwościami ich wykorzystania to bardzo duże wyzwanie. Łuczaj ocenił że w Polsce potencjalnie samych jadalnych roślin jest ponad 1000 gatunków, dodaj do tego rośliny o innym wykorzystaniu.
Powodzenia, z pewnością wiesz co robisz.
Ja więcej w tym temacie nic nie napiszę, bo nie warto, temat i tak zapewne wyląduje w śmietniku.
Bastion, pomysł stworzenia kalendarza uważam za bardzo dobry, może by nie robić zamieszania bo temat jest bardzo rozległy, uściślij kalendarz np. tylko do roślin jadalnych ?
Stworzenie takiej tabeli, z podziałem na poszczególne części rośliny i możliwościami ich wykorzystania to bardzo duże wyzwanie. Łuczaj ocenił że w Polsce potencjalnie samych jadalnych roślin jest ponad 1000 gatunków, dodaj do tego rośliny o innym wykorzystaniu.
Powodzenia, z pewnością wiesz co robisz.
Ja więcej w tym temacie nic nie napiszę, bo nie warto, temat i tak zapewne wyląduje w śmietniku.
Las moim domem i najlepszym przyjacielem
- Qasz
- Posty: 463
- Rejestracja: 19 paź 2010, 22:14
- Lokalizacja: Jaworzno
- Gadu Gadu: 1987028
- Tytuł użytkownika: Tata psychopata
- Płeć:
WolfShadow możesz poszerzyć moją wiedzę? nie wiedziałem że można tak robićwolfshadow pisze:Nie trzymałem go w lodówce tylko rano przed pracą na chwilę zagotowywałem aby nie namnożyły się bakterie.

Lotus Turbo Challenge II
Don't Fak-up, Pack-up and Let's go!
Don't Fak-up, Pack-up and Let's go!
- wolfshadow
- Posty: 1050
- Rejestracja: 17 kwie 2008, 07:30
- Lokalizacja: Jaworzno
- Tytuł użytkownika: tuptuś leśny
- Płeć:
- Kontakt:
Nie wiem czy szybciej ale na pewno temperatura zabija bakterie, które zaczynają "kisić" zupkę. Więc o ile gar nie stoi w jakimś bardzo ciepłym miejscu to przez 10-12 godzin do następnego gotowania nic złego z zawartością się nie stanie.Qasz pisze:WolfShadow możesz poszerzyć moją wiedzę?
.:fortes fortuna adiuvat - Terencjusz:.
.:Miej odwagę posługiwać się własnym rozumem - I. Kant:.
.:Miej odwagę posługiwać się własnym rozumem - I. Kant:.
-
- Posty: 726
- Rejestracja: 25 paź 2009, 10:06
- Lokalizacja: z kanapy przed TV
- Tytuł użytkownika: awski
- Płeć:
Węgorz jest taki drogi bo nie jest rybą hodowlaną. Rośnie wolno, trudno go utrzymać, jest wymagający jeśli chodzi o środowisko, nie chce się rozmnażać itp. itd. Dlatego wszystko co się kupuje w sklepie pochodzi z jezior i rzek. Odłowy węgorza przeprowadza się głównie stawiając tzw. pupy – pływaki, do których przyczepione są linki z haczykami z przynęta. Węgorz, pomimo małej paszczy, połyka przynętę zdecydowanie i głęboko. Zaczepiony na pupę stara się wydostać ale zazwyczaj się to nie udaje. W mojej okolicy często znajduję w trzcinach pupy z przyczepionymi węgorzami, większość wygląda strasznie. Ryby okręcają się wokół własnej osi dusząc się linką tak mocno, że aż sobie łby gniotą. Inne szarpią tak, że wyszarpują z siebie flaki i wiszą później zaczepione o wystające z własnego gardła własne flaki. Kilka razy widziałem też wiszące na haczykach same flaki, ryba się uwalniała, ale niestety np. bez własnego przełyku … To bardzo wytrzymała ryba, myślę, że bardzo długo potrafi konać złapana na pupę. Dlatego ja osobiście zawsze odradzam raczenie się takimi frykasami. Nie żebym był jakiś specjalnie sentymentalny i wrażliwy, ale zwyczajnie szkoda tych rybek. Zwłaszcza, że zbyt wiele ich już nie ma w naszych wodach.Bastion pisze:Losos, tunczyk i wegorz jest rzadszy niz wietnamska panga?
Losos, tunczyk i wegorz jest pozyskiwany glownie z oceanu atlantyckiego zajmujacego 1/5 globu ziemskiego+ inne akweny i rzeki. Uwazasz ze te ryby sa rzadsze niz panga hodowana w 2 czy 3 azjatyckich rzekach?
Podaj zrodla wiedzy na jakich opierasz swoja wypowiedz.
Co do tuńczyka natomiast to też nie jest zasadniczo rybą hodowlaną. Gdzieniegdzie na świecie prowadzi się hodowle polegające na tym, że złapane w sieci młode sztuki, które przeżyły wrzuca się do klatek żeby podrosły przed ubojem.
Reasumując, rzadsze może nie, tylko nie są to ryby hodowlane.
- Bastion
- Posty: 392
- Rejestracja: 05 maja 2010, 10:21
- Lokalizacja: Gdansk
- Tytuł użytkownika: nizinny taternik
- Płeć:
Nie wiem czy widzieliscie to
http://survival.strefa.pl/kalendarz.htm
Chodzilo mi wlasnie o takie zestawienie.
Wczesniej tego chyba nie bylo? Czy Bogdan dodal ten kalendarz zinspirowany nasza dyskusja?
Ogolnie na stronie "Zielonej kuchni" wiele nowosci.
Po za kalendarzem warto zapoznac sie tez z dzialem poswieconym szeroko pojetej nawigacji
http://survival.strefa.pl/mapa3.htm
Kawal dobrej roboty!
http://survival.strefa.pl/kalendarz.htm
Chodzilo mi wlasnie o takie zestawienie.
Wczesniej tego chyba nie bylo? Czy Bogdan dodal ten kalendarz zinspirowany nasza dyskusja?
Ogolnie na stronie "Zielonej kuchni" wiele nowosci.
Po za kalendarzem warto zapoznac sie tez z dzialem poswieconym szeroko pojetej nawigacji
http://survival.strefa.pl/mapa3.htm
Kawal dobrej roboty!
Co nas nie zabije to nas wzmocni...
- survival-vivre
- Posty: 18
- Rejestracja: 12 paź 2011, 13:19
- Lokalizacja: Piaseczno
No, ja niestety jestem pod tym względem nieczuły. Od czasu jak raz zjadłem węgorza złowionego przez mojego ojca - żrę je zawsze kiedy mogę. Sposób w jaki się je z reguły łowi jest brutalny tak samo jak większość sposobów uśmiercania zwierząt. Nie uważam, że ubój np. żywca wieprzowego jest bardziej cacy.Ciek pisze:Węgorz jest taki drogi bo nie jest rybą hodowlaną....CIACH...Dlatego ja osobiście zawsze odradzam raczenie się takimi frykasami. Nie żebym był jakiś specjalnie sentymentalny i wrażliwy, ale zwyczajnie szkoda tych rybek. Zwłaszcza, że zbyt wiele ich już nie ma w naszych wodach.Bastion pisze:Losos, tunczyk i wegorz jest rzadszy niz wietnamska panga?
Losos, tunczyk i wegorz jest pozyskiwany glownie z oceanu atlantyckiego zajmujacego 1/5 globu ziemskiego+ inne akweny i rzeki. Uwazasz ze te ryby sa rzadsze niz panga hodowana w 2 czy 3 azjatyckich rzekach?
Podaj zrodla wiedzy na jakich opierasz swoja wypowiedz.
_____________________________
http://survival-vivre.blogspot.com
http://survival-vivre.blogspot.com
Pozwolę sobie dodać swoje 3 gr.Ciek pisze:Węgorz jest taki drogi bo nie jest rybą hodowlaną. Rośnie wolno, trudno go utrzymać, jest wymagający jeśli chodzi o środowisko, nie chce się rozmnażać itp. itd. Dlatego wszystko co się kupuje w sklepie pochodzi z jezior i rzek. Odłowy węgorza przeprowadza się głównie stawiając tzw. pupy – pływaki, do których przyczepione są linki z haczykami z przynęta. .Bastion pisze:Losos, tunczyk i wegorz jest rzadszy niz wietnamska panga?
Losos, tunczyk i wegorz jest pozyskiwany glownie z oceanu atlantyckiego zajmujacego 1/5 globu ziemskiego+ inne akweny i rzeki. Uwazasz ze te ryby sa rzadsze niz panga hodowana w 2 czy 3 azjatyckich rzekach?
Panga pomimo że jest rybą rzeczną, masowo jest hodowana w stawach, młode szt. można kupić ŻYWE w sklepach akwarystycznych, często pod nazwą sumik rekini ( ale pod tą nazwą są chyba 3 gatunki).
Węgorz jest drogi bo smaczny. Łowienie na pupę to raczej kłusownictwo, są znacnzie bardziej wydajne sposoby łapania węgorzy: prąd ( nie metodą kłusowniczą, czyli ubicie prądem, ale dobrą praktyką rybacką, prąd służy do drażnienia i zapędzęnia do sieci). Duże ilości węgorzy łapie się jednak na przepływach o okreslonej porze roku. Z zakupionej szklarki ( larw młodego węgorza połowionego u wybrzeży Francji i Anglii) w naszych wodach po wpuszczeniu przeżywa mniej niż 10%. Ponadto do wielkości handlowej rośnie ponad 10 lat ( rybacy akurat na tyle mają zwykle podpisane umowy na uzytkowanie rybackie jezior z RZGW). Niewielki procent tych ryb naturalnie zasiedla nasze wody. Teraz jest trochę lepiej, bo nasze rzeki nie są już tak zanieczyszczone. Wiele ryb, łapanych w jeziorach i rzekach można kupić za grosze, kg płotki, leszcza, krąpia po 6 zł ? Sorry, ale to już hodowany karp czy pstrąg nie schodzi poniżej 12 zł/kg.
podobnie sprawa ma się obecnie z dostępnymi w sklepach sumami, jesiotrami itp. tylko ryb głabielowatych jeszcze nie hoduje się w stawach, tylko wciąż poławia sie na jeziorach, też w sumie w formie tzw hodowli, bo aby zwiększyć masę ryb w wodzie, są po prostu sztucznie rozmnażane i wody zarybiane. Lata 90-te zniszczyły w Polsce wiele wylęgarni ryb, ale rybac znów wracaja do tego. W przypadku karpii, od kiedy ściągano tane karpie z Chin, Węgier itp, przywleczono również wiele trudnyhc chorób. Własna wylęgarnia zabezpiecza wiele stawów, przed masowymi śnieciami.
Po mojemu: Łosos, tuńczyk, wegorz są zdecydowanie rzadsze niż panga - nie chodzi o występowanie w przyrodzie, ale ilości dostepne chociażby w sklepach.
Oj,ten kalendarz już dawno jest,jeszcze zanim założyłeś ten temat.Bastion pisze:Nie wiem czy widzieliscie to
http://survival.strefa.pl/kalendarz.htm
Chodzilo mi wlasnie o takie zestawienie.
Wczesniej tego chyba nie bylo? Czy Bogdan dodal ten kalendarz zinspirowany nasza dyskusja?

- Bastion
- Posty: 392
- Rejestracja: 05 maja 2010, 10:21
- Lokalizacja: Gdansk
- Tytuł użytkownika: nizinny taternik
- Płeć:
Koledzy, ktorzy twierdzicie, ze smak to sprawa indywidualna!!!
Nie idzcie ta droga!!!
Mialem okazje pisac powazna rozprawe naukowa, dotyczaca: preferencji smakowych u ssakow w kontekscie uszkodzen wyzszych obszarow kory mozgowej.
Panowie, pewne smaki sa preferowane przez ssaki:
- slodki
a inne unikane, traktowane wrecz jako wzmocnienie ujemne:
- gorzki
- kwasny
- slony
Czy ktos nadal twierdzi, ze panga jest smaczniejsza od wegorza a smak to kwestia gustu?
Jestem dosc mocno przygotowany do merytorycznej dyskusji:)
Slucham....
Nie idzcie ta droga!!!
Mialem okazje pisac powazna rozprawe naukowa, dotyczaca: preferencji smakowych u ssakow w kontekscie uszkodzen wyzszych obszarow kory mozgowej.
Panowie, pewne smaki sa preferowane przez ssaki:
- slodki
a inne unikane, traktowane wrecz jako wzmocnienie ujemne:
- gorzki
- kwasny
- slony
Czy ktos nadal twierdzi, ze panga jest smaczniejsza od wegorza a smak to kwestia gustu?
Jestem dosc mocno przygotowany do merytorycznej dyskusji:)
Slucham....
Co nas nie zabije to nas wzmocni...
-
- Posty: 277
- Rejestracja: 10 lut 2010, 08:48
- Lokalizacja: Kraków
- Płeć:
- wolfshadow
- Posty: 1050
- Rejestracja: 17 kwie 2008, 07:30
- Lokalizacja: Jaworzno
- Tytuł użytkownika: tuptuś leśny
- Płeć:
- Kontakt:
Bastion, moja żona twierdzi, że panga jest smaczniejsza od węgorza. Powód? Węgorz wydaje się jej "tłusty".
Jeśli chodzi o smak kwaśny to z cytrusów uwielbia jeść cytrynę. Dla mnie smak pomarańczy czasem jest za kwaśny.
Smak słony doświadczałem w Poznaniu u rodziny. Lubię posolone rosoły. Używam też maggi. Niemniej rosołek w wersji poznańskiej smakuje jak kwas akumulatorowy. Dla wujostwa jest to norma, dla mnie nie. To samo dotyczy potraw pikantnych. Są osoby, które jedzą chili przegryzając habanero a są takie jak ja, które stosują paprykę pikantną w ilościach prawie homeopatycznych.
Natomiast aby obalić całe Twoje badania dodam, że akurat piwo z odpowiednią goryczką to jest to. Natomiast ze słodkim soczkiem piją ciapulki.

Jeśli chodzi o smak kwaśny to z cytrusów uwielbia jeść cytrynę. Dla mnie smak pomarańczy czasem jest za kwaśny.
Smak słony doświadczałem w Poznaniu u rodziny. Lubię posolone rosoły. Używam też maggi. Niemniej rosołek w wersji poznańskiej smakuje jak kwas akumulatorowy. Dla wujostwa jest to norma, dla mnie nie. To samo dotyczy potraw pikantnych. Są osoby, które jedzą chili przegryzając habanero a są takie jak ja, które stosują paprykę pikantną w ilościach prawie homeopatycznych.
Natomiast aby obalić całe Twoje badania dodam, że akurat piwo z odpowiednią goryczką to jest to. Natomiast ze słodkim soczkiem piją ciapulki.


.:fortes fortuna adiuvat - Terencjusz:.
.:Miej odwagę posługiwać się własnym rozumem - I. Kant:.
.:Miej odwagę posługiwać się własnym rozumem - I. Kant:.
Hmm, nie chciałbyś dostać w łeb od takiego ciapulkiwolfshadow pisze:... piwo z odpowiednią goryczką to jest to. Natomiast ze słodkim soczkiem piją ciapulki.![]()

Ciapulka, nazwa naukowa Goryl, nazwa łac. Gorilla gorilla gorilla. A one uwielbiają słodkie piwo. Najłatwiej je złapać w ten sposób. Piją na umór.
Bastion, mogę Tobie przyznać rację w obrębie gatunku: ogólnie większość lubi to samo. Pojedyncze egzemplarze o odmiennych preferencjach się trafiają. Ale to dzięki nim możemy określić smak innych potraw nawet ich nie ruszajać.
A to oznacza, iż poznawanie smaku na poziomie osobniczym potrafi się różnić. Stąd też tak ważni są dla np. producentów win, dobrzy kiperzy. Im nawet papierosa nie wolno palić czy używać ostrych przypraw - by nie zmienić czułości na smak.
W obrębie gatunku dochodzi nawet do dość dużych różnic jeśli chodzi o płeć - w zakresie preferencji pokarmowych.
- Mazazel
- Posty: 84
- Rejestracja: 02 sty 2010, 20:36
- Lokalizacja: Łódź
- Gadu Gadu: 9008350
- Płeć:
- Kontakt:
Gdyby tak bylo, wszyscy zarliby czekolade zagryzajac truskawkami i popijajac oranzadka. Nie bede sie wypowiadac co do wszystkich gatunkow ssakow ale z pewnoscia ludzie i konie lubia wszystkie wymienione smaki w odpowiednim stezeniu i wyrazistosci (niekoniecznie na raz;))- solimy frytki i pomidory, lubimy piwo i herbate (ktora nawet poslodzona ma jakstam goryczke), kiszone ogorki/kapuste no i rzecz jasna slodycze. Koniki, widzicie, tez lubia sol (i spocone dlonie), gorzkie ziola, kiszonki (siano sie kisi dla koni i lubia je lepiej niz zwykle) i oczywiscie- slodycze:)pewne smaki sa preferowane przez ssaki:
- slodki
a inne unikane, traktowane wrecz jako wzmocnienie ujemne:
- gorzki
- kwasny
- slony
zlotykon.pl