Całe szczęscie że ona nie przepada za facetamiCZUPAKABRA!!
Dziwne sytuacje
Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw
-
- Posty: 50
- Rejestracja: 27 sie 2007, 17:09
- Lokalizacja: Jarocin/Poznań
- Gadu Gadu: 7740488
- Tytuł użytkownika: Surwiwalowiec emeryt
- Płeć:
No i tak ją odebrałem; i już chciałem napisać, że coś naciągana ta historyjka, aleś się Towarzyszu na czas poprawiłRafał Nieradka pisze:Teraz widzę że tamta wypowiedź brzmi jak jakiś kolejny artykuł dziennika "Fakt" lub odcinek "Z archiwum X"
Gdyby nie twoje wspomnienie o dużych rozmiarach i masie tego "zjawiska", to przypisałbym to siedzenie na drzewie, warkot i skoki kunie leśnej.
Ciekawy art o czupakabrze:
http://www.kryptozoologia.pl/artykul.php?id=453
- qawsed
- Posty: 41
- Rejestracja: 04 kwie 2008, 14:43
- Lokalizacja: Toruń
- Tytuł użytkownika: Bartosz ateista
NOKAUT!!!hehehe rozwaliło mnie to.Wedrowycz89 pisze:CZUPAKABRA!!
Ja nigdy nie zapomnę jak wraz z drużyną mieliśmy nocne podchody i strasi kazali biec mi jakies kilkaset metrow, oczywiscie nie zapomnieli wspomnieć o historii z przed lat ze niby jakis koles z siekierą grasował po tych lasach i wisielcu.Ale byłem ze****y!
Dla mnie najgorsze jest to jak jestem w nocy w lesie i sobie przypominam jakis straszny film (oczywiście w dzień nie jest on straszny tylko śmieszny), wtedy moja wyobraźnia działa na maxa,
...szkoda słów co ten nasz mózg z nami robi...
...szkoda słów co ten nasz mózg z nami robi...
Rób to czym by to nie było, ale wkładaj w to serce, a bedzie twoja siłą
-
- Posty: 409
- Rejestracja: 26 sie 2007, 21:51
- Lokalizacja: Szczecin
- Płeć:
- LAKIRANGERS
- Posty: 15
- Rejestracja: 26 sie 2007, 21:24
- Lokalizacja: Ranger Survival Club
- Płeć:
- Kontakt:
Ja takich różnych sytuacji miałem już wile...ale o niektórych nie mogę napisać na forum.
Opowiem wam jedna zabawną historyjkę z naszych manewrów.
Otóż było to latem w Kuźni Raciborskiej na terenie byłej jednostki rakietowej. Trenowaliśmy maskowanie i przemieszczanie się grup rozpoznawczych w nocy na terenie patrolowanym przez wroga. Zadaniem kursantów było wejście na taki wielki bunkier. Teren dość zakrzaczony , trawiasty ale w nocy nawet bardzo ciemnej można było łatwo rozpoznać czy ktoś leży na ścieżkach dochodzących do owego bunkra. Patrolowaliśmy teren bez latarek żeby utrudnić zadanie podchodzącym. Przechodziłem właśnie w poprzek jednej ze ścieżek (szerokość około 2m) i nic nie zwróciło mojej uwagi. Po przejściu paru metrów postanowiłem zawrócić...kiedy przechodziłem obok ścieżki na środku nagle pojawiła się "kupka" krzaków. Dobrze wiedziałem że to jeden z kursantów i podchodzę do niego i pytam....
KTO TY JESTEŚ..?
na to słyszę cieniutki głosik jak małej dziewczynki wydobywający się z owej "kupki"...PAPROTKA
hehehe
Od tego dnia radzę uważać w lesie bo można się natknąć na samobieżne paprotki
Opowiem wam jedna zabawną historyjkę z naszych manewrów.
Otóż było to latem w Kuźni Raciborskiej na terenie byłej jednostki rakietowej. Trenowaliśmy maskowanie i przemieszczanie się grup rozpoznawczych w nocy na terenie patrolowanym przez wroga. Zadaniem kursantów było wejście na taki wielki bunkier. Teren dość zakrzaczony , trawiasty ale w nocy nawet bardzo ciemnej można było łatwo rozpoznać czy ktoś leży na ścieżkach dochodzących do owego bunkra. Patrolowaliśmy teren bez latarek żeby utrudnić zadanie podchodzącym. Przechodziłem właśnie w poprzek jednej ze ścieżek (szerokość około 2m) i nic nie zwróciło mojej uwagi. Po przejściu paru metrów postanowiłem zawrócić...kiedy przechodziłem obok ścieżki na środku nagle pojawiła się "kupka" krzaków. Dobrze wiedziałem że to jeden z kursantów i podchodzę do niego i pytam....
KTO TY JESTEŚ..?
na to słyszę cieniutki głosik jak małej dziewczynki wydobywający się z owej "kupki"...PAPROTKA
hehehe
Od tego dnia radzę uważać w lesie bo można się natknąć na samobieżne paprotki
-
- Posty: 75
- Rejestracja: 28 sie 2007, 11:50
- Lokalizacja: Nowy Tomyśl
- Płeć:
Hehe.
My mieliśmy nie tak dawno biwak (może z 3 tygodnie temu) i ja z kumplem po 12 w nocy, dostaliśmy zadanie iść przygotować bieg nocny dla młodych - tereny znaliśmy bardzo dobrze, bo bywamy tam prawie codziennie - więc szliśmy drogą... i zauważyliśmy za Sobą samochód, jechał dziwnie wolno, ale w końcu nas minął i pojechał główną droga dalej, my już się trochę zdziwiliśmy jego zachowaniem - jechał może z 10 - 20 na godzinę - więc my skręciliśmy w taką boczna drogę odbijającej od głównej - obserwujemy samochód, a on zawraca... i jedzie dokładnie za nami... więc postanowiliśmy spiepszyć w las i przeczekać, i gdy już nas trochę minął, wyłączył światła w samochodzie (albo po prostu my go nie widzieliśmy) ale stawiamy na to pierwsze. Później już lasem wróciliśmy do bazy.
Oczywiście gdy się ukrywaliśmy w lesie, słyszeliśmy jakby chrumkanie czy odgłos jakiegoś zwierzęcia niedaleko nas.
Oczywiście reszta biwakowiczów się tak przestraszyła jak im powiedzieliśmy, że nawet po policję zadzwonili
My mieliśmy nie tak dawno biwak (może z 3 tygodnie temu) i ja z kumplem po 12 w nocy, dostaliśmy zadanie iść przygotować bieg nocny dla młodych - tereny znaliśmy bardzo dobrze, bo bywamy tam prawie codziennie - więc szliśmy drogą... i zauważyliśmy za Sobą samochód, jechał dziwnie wolno, ale w końcu nas minął i pojechał główną droga dalej, my już się trochę zdziwiliśmy jego zachowaniem - jechał może z 10 - 20 na godzinę - więc my skręciliśmy w taką boczna drogę odbijającej od głównej - obserwujemy samochód, a on zawraca... i jedzie dokładnie za nami... więc postanowiliśmy spiepszyć w las i przeczekać, i gdy już nas trochę minął, wyłączył światła w samochodzie (albo po prostu my go nie widzieliśmy) ale stawiamy na to pierwsze. Później już lasem wróciliśmy do bazy.
Oczywiście gdy się ukrywaliśmy w lesie, słyszeliśmy jakby chrumkanie czy odgłos jakiegoś zwierzęcia niedaleko nas.
Oczywiście reszta biwakowiczów się tak przestraszyła jak im powiedzieliśmy, że nawet po policję zadzwonili
Ty mnie ukryj moja ziemio Wielkopolska, nizinny lesie kołysz mnie do snu...
Pewna historia przeczytana na forum opel astra club
Ostatnio rozmawialem z kolega, któremu znajoma jego mamy opowiedziala historie, jaka jej sie przydarzyla... :/ Powiem Wam szczerze, ze az mi ciary przeszly, jak mi to opowiedzial :/
Byla noc. Trasa z niezbyt duzym ruchem, nieoswietlona, dookola tylko las.
Wspomniana kobieta jedzie samochodem (sama). Nagle widzi na drodze jakis duzy konar. Zjezdza na pobocze, wlacza awaryjne i zaczyna usuwac przeszkode z drogi. Gdy konar znalazl sie juz w rowie, wsiada do samochodu, wylacza awaryjne i wlacza sie do ruchu. We wstecznym lusterku zauwaza TIRa, który zaczyna intensywnie swiecic 'dlugimi'. Kobieta nie wie, o co mu chodzi. Jadac tak jakies 90 km/h, pomyslala, ze moze chce ja wyprzedzic. Zjezdza blizej prawej strony, puszcza kierunek i chce go przepuscic. A ten nic! Oprocz tego, ze swiecil 'dlugimi', to dodatkowo zaczal jeszcze trabic tymi trabami. Doszla do wniosku, ze moze ten TIR chce, zeby zwolnila, zeby bylo mu latwiej. Tak tez zrobila - zwolnila do 60 km/h, a on nadal nic! Jada tak kilka km, w koncu kobieta zjezdza na pobocze i zatrzymuje sie, za nia kierowca TIRa robi to samo. Babka wysiada i podchodzi do tego kierowcy, zeby dowiedziec sie, o co mu w ogole chodzi. Patrzy: a ten facet wybiega z TIRa z jakims baseballem i biegnie do jej samochodu! Kobieta w szoku, kazal jej sie tylko odsunac. Otworzyl jej drzwi z tylu, spojrzal do srodka, a potem zaczal sie rozgladac dookola samochodu.
Babka spytala, o co w ogole chodzi, a on jej powiedzial, ze jak usuwala z drogi ten konar, to widzial, jak jakis mezczyzna wsiadl do niej na tylne siedzenie
Poniewaz pozniej nie zatrzymywala sie, ten ktos musial wysiasc, gdy zatrzymal ja ten kierowca z TIRa.
Po chwili zajrzala jeszcze na tylne siedzenie i zbladla: na kanapie lezala stalowa linka...
masakra co ?
Ostatnio rozmawialem z kolega, któremu znajoma jego mamy opowiedziala historie, jaka jej sie przydarzyla... :/ Powiem Wam szczerze, ze az mi ciary przeszly, jak mi to opowiedzial :/
Byla noc. Trasa z niezbyt duzym ruchem, nieoswietlona, dookola tylko las.
Wspomniana kobieta jedzie samochodem (sama). Nagle widzi na drodze jakis duzy konar. Zjezdza na pobocze, wlacza awaryjne i zaczyna usuwac przeszkode z drogi. Gdy konar znalazl sie juz w rowie, wsiada do samochodu, wylacza awaryjne i wlacza sie do ruchu. We wstecznym lusterku zauwaza TIRa, który zaczyna intensywnie swiecic 'dlugimi'. Kobieta nie wie, o co mu chodzi. Jadac tak jakies 90 km/h, pomyslala, ze moze chce ja wyprzedzic. Zjezdza blizej prawej strony, puszcza kierunek i chce go przepuscic. A ten nic! Oprocz tego, ze swiecil 'dlugimi', to dodatkowo zaczal jeszcze trabic tymi trabami. Doszla do wniosku, ze moze ten TIR chce, zeby zwolnila, zeby bylo mu latwiej. Tak tez zrobila - zwolnila do 60 km/h, a on nadal nic! Jada tak kilka km, w koncu kobieta zjezdza na pobocze i zatrzymuje sie, za nia kierowca TIRa robi to samo. Babka wysiada i podchodzi do tego kierowcy, zeby dowiedziec sie, o co mu w ogole chodzi. Patrzy: a ten facet wybiega z TIRa z jakims baseballem i biegnie do jej samochodu! Kobieta w szoku, kazal jej sie tylko odsunac. Otworzyl jej drzwi z tylu, spojrzal do srodka, a potem zaczal sie rozgladac dookola samochodu.
Babka spytala, o co w ogole chodzi, a on jej powiedzial, ze jak usuwala z drogi ten konar, to widzial, jak jakis mezczyzna wsiadl do niej na tylne siedzenie
Poniewaz pozniej nie zatrzymywala sie, ten ktos musial wysiasc, gdy zatrzymal ja ten kierowca z TIRa.
Po chwili zajrzala jeszcze na tylne siedzenie i zbladla: na kanapie lezala stalowa linka...
masakra co ?
- Rojek
- Posty: 328
- Rejestracja: 01 lut 2008, 15:50
- Lokalizacja: Przemyśl
- Tytuł użytkownika: PISS
- Płeć:
Tresor pisze:Pewna historia przeczytana na forum opel astra club
Ostatnio rozmawialem z kolega, któremu znajoma jego mamy opowiedziala historie, jaka jej sie przydarzyla... :/ Powiem Wam szczerze, ze az mi ciary przeszly, jak mi to opowiedzial :/
Byla noc. Trasa z niezbyt duzym ruchem, nieoswietlona, dookola tylko las.
Wspomniana kobieta jedzie samochodem (sama). Nagle widzi na drodze jakis duzy konar. Zjezdza na pobocze, wlacza awaryjne i zaczyna usuwac przeszkode z drogi. Gdy konar znalazl sie juz w rowie, wsiada do samochodu, wylacza awaryjne i wlacza sie do ruchu. We wstecznym lusterku zauwaza TIRa, który zaczyna intensywnie swiecic 'dlugimi'. Kobieta nie wie, o co mu chodzi. Jadac tak jakies 90 km/h, pomyslala, ze moze chce ja wyprzedzic. Zjezdza blizej prawej strony, puszcza kierunek i chce go przepuscic. A ten nic! Oprocz tego, ze swiecil 'dlugimi', to dodatkowo zaczal jeszcze trabic tymi trabami. Doszla do wniosku, ze moze ten TIR chce, zeby zwolnila, zeby bylo mu latwiej. Tak tez zrobila - zwolnila do 60 km/h, a on nadal nic! Jada tak kilka km, w koncu kobieta zjezdza na pobocze i zatrzymuje sie, za nia kierowca TIRa robi to samo. Babka wysiada i podchodzi do tego kierowcy, zeby dowiedziec sie, o co mu w ogole chodzi. Patrzy: a ten facet wybiega z TIRa z jakims baseballem i biegnie do jej samochodu! Kobieta w szoku, kazal jej sie tylko odsunac. Otworzyl jej drzwi z tylu, spojrzal do srodka, a potem zaczal sie rozgladac dookola samochodu.
Babka spytala, o co w ogole chodzi, a on jej powiedzial, ze jak usuwala z drogi ten konar, to widzial, jak jakis mezczyzna wsiadl do niej na tylne siedzenie
Poniewaz pozniej nie zatrzymywala sie, ten ktos musial wysiasc, gdy zatrzymal ja ten kierowca z TIRa.
Po chwili zajrzala jeszcze na tylne siedzenie i zbladla: na kanapie lezala stalowa linka...
masakra co ?
ostreeeeeeeee :/ faktycznie ciary przechodzą
Potrzebuję tylko wolności
Wydaje mi się, że w wielu przypadkach można to racjonalnie wytłumaczyć. Wczoraj miałem coś podobnego. Idę przez las - typowo zimowy krajobraz, troszkę śniegu, las liściasty więc nie ma liści - kolorystyka naokoło szaro-biało-brązowa, zupełna cisza, słychać tylko stuk dzięcioła i skrzypienie gałęzi. I nagle też ogarnia mnie wrażenie, że ktoś na mnie patrzy... chwilę potem dwie sarny przebiegły w odległości ok. 30 metrów, najpierw biegły równolegle do mojej marszruty a potem przecięły mi drogę. Przypuszczam, że musiałem je zobaczyć (jakiś ruch czy sylwetki) parę sekund wcześniej kątem oka, tzn. oko zarejestrowało ich ruch ale nie przełożyło się to na świadomy obraz "o sarna". Myślę, że takie jest najczęstsze wyjaśnienie tego rodzaju wrażeń.boris pisze:mi nigdy nic się takiego dziwnego nie przydarzyło, ale czasem jak w lesie jestem to mam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje. niemiłe uczucie bez kitu
Rozwijając temat "dziwnych sytuacji", mnie często lekko niepokoją albo przynajmniej zastanawiają samochody stojące gdzieś w lesie czy w innych dziwnych miejscach. Wczoraj też zetknąłem się z taką sytuacją - z okna pociągu rano (ok. 8.30) widziałem zasypany śniegiem samochód osobowy stojący pod lasem, w odległości kilkuset metrów od najbliższych zabudowań.
- gdyby to było w pobliżu jakiegoś jeziora czy rzeki, to nasuwa się najprostsze wyjasnienie: wędkarze. Ale w pobliżu nie ma żadnego zbiornika wodnego.
- gdyby to było jesienią - również najprostsze wyjaśnienie - grzybiarze.
- gdyby to było latem, albo w każdym razie w ciepłym sezonie - również można przyjąć, że to jakaś parka urządziła sobie randkę na tylnym siedzeniu
Nie wiem czy w tej okolicy śnieg padał w ciągu ostatniej godziny. Jeżeli tak, to możliwe że ktoś przyjechał po prostu na spacer do lasu np. z psem. Ale możliwe, że ten samochód tam stał od dłuższego czasu. Oczywiście jestem daleki od przypuszczeń że ktoś tam zamarzl na śmierć, albo że kogoś zamordowali. Jest wiele innych racjonalnych przypuszczeń - np. mógł to być samochód rolnika, leśnika albo jakichś pracowników leśnych, którzy go tam zostawili np. bo się zepsuł (nie rozpoznałem marki, ale wyglądał na Polskiego Fiata 125p albo Ładę).
dużo osób porzuca po lasach starsze auta, aby nie płacic za ich złomowanie, bardzo często są one z czasem rozbierane przez okolicznych złomiarzy, służą za manekina do wyładowania agresji przez okolicznych wyrostków, i potem stoją już tylko same wraki po lasach, bo nikt nie chce się zając ich usuwaniem, widziałem już wiele takich "pomników techniki" w lasach, a chyba na starym reconie ktoś wklejał zdjęcie porzuconego w lesie wagonika, nie jestem pewien ale chyba tramwaju-to dopiero "przypadek"nordwest pisze:nie rozpoznałem marki, ale wyglądał na Polskiego Fiata 125p albo Ładę
Kiedyś jadąc przez Rumunię skończył mi się czas pracy z dala od parkingów, pomiędzy dwiema wioskami i musiałem zatrzymac się "na dziko". W rumunii są małe przydrożne parkingi, a raczej zatoki do zatrzymania się, coś jak nasze autobusowe, i na takiej zatoczce zatrzymałem auto. Około północy przebudziłem się z dziwnym wrażeniem bycia obserwowanym. Bardzo często zdarza się okradanie ciężarówek gdy kierowca śpi na parkingu (miałem niestety takie zdarzenia) więc aby się upewnic co jest grane uchyliłem delikatnie zasłonki w oknie od strony pobocza. Jakieś 10m od auta zobaczyłem przykucniętą postac która ewidętnie mnie obserwowała. Pomyślałem że to czujka, podczas gdy inni zapewne buszują na naczepie. Ale postac była jakaś dziwna, niby przykucnięty człowiek, a jednak jakiś taki "nieludzki". Zaczęła działac wyobraźnia-co to może byc? Jestem sam w górach, w sercu transylwanii, a tu mnie coś obserwuje. Ubrałem się po cichu i chwyciłem latarkę-myślę:zapalę światło to drań ucieknie. odsłoniłem do końca zasłonkę i odpaliłem światło- nie pomyślałem jednak, bo światło odbiło się od szyby i oświetliło bardziej wnętrze auta oślepiając mnie przy okazji. Siedziałem dalej jak na szpilkach, bo tajemnicza postac nadal tam była. Po jakichś 15min z naprzeciwka zza zakrętu wyłonił się samochód który oświetlił zbocze na którym widziałem tę zjawę, która okazała się krzakiem trochę jaśniejszym niż pozostałe w okolicy. Niesmak we mnie jednak pozostał i nie czekając do rana (usnąc już nie mogłem) gdy tylko minął minimalny ustawowy czas postoju ruszyłem dalej w drogę...
Innym razem nocowałem sam w namiocie nad rzeką, był to weekendowy wypadzik na ryby. W nocy obudziło mnie dziwne szuranie o namiot. Ktoś lub coś od połowy namiotu do ziemi przesuwał łapą po moim namiocie. Prócz szurania wyraźnie widziałem jak ugina się tropik namiotu. Po ok.5min. konsternacji, strachu i przypominania sobie wszystkich horrorów które w życiu obejżałem zdobyłem się na odwagę by wyjśc z namiotu. Ubrany jak najszybciej z niego wyskoczyłem i z duszą na ramieniu zapaliłem małego fenixa. W świetle latarki ujżałem tego potwora który mnie wystraszył- okazało się, że z jakiegoś powodu żaba usiłuje mi wskoczyc na namiot, a szuranie i uginanie się tropiku to efekt jej zjeżdzania w dół. Ona sobie urządziła ślizgawkę, a mi mało serce ze strachu nie wyskoczyło.
morał? jak zawsze-wyobraźnia czyni cuda i niezłe figle potrafi spłatac
Ostatnio zmieniony 04 sty 2009, 16:13 przez erwinw, łącznie zmieniany 1 raz.
- Młody
- Posty: 895
- Rejestracja: 01 sty 2009, 19:19
- Lokalizacja: Tychy
- Gadu Gadu: 9281692
- Płeć:
- Kontakt:
ooo to i ja napisze o moich dziwnych przeżyciach...
Ok 2-3 lata temu budowaliśmy z kolegami w pobliskim bukowym lesie ziemiankę.W sumie budowanie trwało 3 dni.Pierwszego dnia wiadomo kopanie dziury w przerwie na "obiad" nasz dowódca robił fotki i zrobił koledze zdjęcie wszystko spoko luz...w domu jak zrzucił zdjęcia na kompa i zobaczył zdjęcie owego kolegi to go za rękę coś trzymało...taki srebrno biały ślad...drugiego dnia dokańczaliśmy kopać i zbieraliśmy drewno na dach w trakcie zbierania i scinania słyszeliśmy co jakieś 10-15 min dziwne odgłosy tak jakby jakieś potwory ryczały(coś w stylu tych z gry Quake 3 Arena) strach nas obleciał nieziemski...no ale postanowiliśmy dokończyć to co zaczeliśmy i mieliśmy już wystarczającą ilość drewna na pokrycie dachu wszystko łanie poukładaliśmy nastał zmrok i znowu te odgłosy...więc tak szybko się spakowaliśmy i heja z lasu...3 dzień kończymy robić dach wszystko pięknie ładnie gotowe no to robimy kolacje...pojedzeni siedzimy sobie w naszej budowli sprzęt walał się wszedzie...i nagle znowu te odgłosy + coś biegającego...wtedy to dopiero się szybko spakowaliśmy i po 5-10 min byliśmy już poza lasem...wydygani jak jasny szlak potem przez chyba tydzień nie odwiedzaliśmy tego lasu...ja opowiedziałem o tej całej sytuacji mojej mamie...a ta mi z takim spokojem...bo wiesz tam na tym moście powiesiło się 2 ludzi... od razu telefon do kumpla no i tłumaczyliśmy to sobie duchami itd...otóż NIE żadne duchy ani nic w tym stylu...okazało się że na skraju lasu jest warsztat samochodowy i owe odgłosy się z tego zakładu wydobywały(szlifierki itd) O zakładzie dowiedzieliśmy się od kolegi...ale tyle strachu co się wtedy najedliśmy to uhuhuuu
Ok 2-3 lata temu budowaliśmy z kolegami w pobliskim bukowym lesie ziemiankę.W sumie budowanie trwało 3 dni.Pierwszego dnia wiadomo kopanie dziury w przerwie na "obiad" nasz dowódca robił fotki i zrobił koledze zdjęcie wszystko spoko luz...w domu jak zrzucił zdjęcia na kompa i zobaczył zdjęcie owego kolegi to go za rękę coś trzymało...taki srebrno biały ślad...drugiego dnia dokańczaliśmy kopać i zbieraliśmy drewno na dach w trakcie zbierania i scinania słyszeliśmy co jakieś 10-15 min dziwne odgłosy tak jakby jakieś potwory ryczały(coś w stylu tych z gry Quake 3 Arena) strach nas obleciał nieziemski...no ale postanowiliśmy dokończyć to co zaczeliśmy i mieliśmy już wystarczającą ilość drewna na pokrycie dachu wszystko łanie poukładaliśmy nastał zmrok i znowu te odgłosy...więc tak szybko się spakowaliśmy i heja z lasu...3 dzień kończymy robić dach wszystko pięknie ładnie gotowe no to robimy kolacje...pojedzeni siedzimy sobie w naszej budowli sprzęt walał się wszedzie...i nagle znowu te odgłosy + coś biegającego...wtedy to dopiero się szybko spakowaliśmy i po 5-10 min byliśmy już poza lasem...wydygani jak jasny szlak potem przez chyba tydzień nie odwiedzaliśmy tego lasu...ja opowiedziałem o tej całej sytuacji mojej mamie...a ta mi z takim spokojem...bo wiesz tam na tym moście powiesiło się 2 ludzi... od razu telefon do kumpla no i tłumaczyliśmy to sobie duchami itd...otóż NIE żadne duchy ani nic w tym stylu...okazało się że na skraju lasu jest warsztat samochodowy i owe odgłosy się z tego zakładu wydobywały(szlifierki itd) O zakładzie dowiedzieliśmy się od kolegi...ale tyle strachu co się wtedy najedliśmy to uhuhuuu
Forum to nie agencja towarzyska-NIE DOGODZIMY KAŻDEMU !
Życie należy przeżyć tak, aby gołębie przelatujące nad Twoim grobem zesrały się z wrażenia.
https://www.fasttrans.com.pl/
Życie należy przeżyć tak, aby gołębie przelatujące nad Twoim grobem zesrały się z wrażenia.
https://www.fasttrans.com.pl/
To teraz ja!
Kiedyś na harcerskim rajdzie nocnym zgubilismy sie. Nie majac pojecia gdzie isc postanowilismy niecnie poczekac na grupe hufcowych "wymiataczy" aby pojsc za nimi. Dodam ze aby obciachu nie zrobic postanowilismy sledzic ich w ukryciu. Po jakims czasie pojawili sie. Ruszylismy jakies 200 m za nimi. Myk w tym ze zgubilismy ich . Lecz uslyszelismy jakies glosy. Pognalismy za nimi. Zaprowadzilo nas to na jakies bagna. Nikogo oprocz nas tam nie bylo. Wszyscx Podpytani pozniej ludzie mowili ze tamtendy nie szli. Do dzis nie wiem co nas tam wywlekło
Kiedyś na harcerskim rajdzie nocnym zgubilismy sie. Nie majac pojecia gdzie isc postanowilismy niecnie poczekac na grupe hufcowych "wymiataczy" aby pojsc za nimi. Dodam ze aby obciachu nie zrobic postanowilismy sledzic ich w ukryciu. Po jakims czasie pojawili sie. Ruszylismy jakies 200 m za nimi. Myk w tym ze zgubilismy ich . Lecz uslyszelismy jakies glosy. Pognalismy za nimi. Zaprowadzilo nas to na jakies bagna. Nikogo oprocz nas tam nie bylo. Wszyscx Podpytani pozniej ludzie mowili ze tamtendy nie szli. Do dzis nie wiem co nas tam wywlekło
- wolfshadow
- Posty: 1050
- Rejestracja: 17 kwie 2008, 07:30
- Lokalizacja: Jaworzno
- Tytuł użytkownika: tuptuś leśny
- Płeć:
- Kontakt: