http://picasaweb.google.com/Nordwest200 ... eModrzewie#
Dzisiaj podobno wg onetu jest "jeden z najzimniejszych weekendów od lat". Tym niemniej dla mnie była to pierwsza w 2010 okazja na jakiś wypad w teren, bo dwa poprzednie weekendy z powodów losowo-zawodowych odpadły. Postanowiłem zrobić kilkunastokilometrowy spacer po Parku Krajobrazowym Puszcza Zielonka - nie jest to oczywiście prawdziwa puszcza, ale przynajmniej największy kompleks leśny w okolicy.
Pobudka 6.00 rano, jeszcze ciemno oczywiście. Przez chwilę bije się z myślami czy nie pozostać w łóżku i nie pospać do 9 czy 10.00 jak uczciwy praworządny obywatel. Duch lasu jednak wzywa... Na termometrze za oknem minus 10, poza miastem pewnie będzie zimniej.
7.15 - dodatkowa kawa na stacji benzynowej i wyjazd autobusem komunikacji gminy Czerwonak w kierunku Tuczna
8.00 - wysiadka w Tucznie. Jest to dawna wieś olenderska, a teraz miejscowość letniskowa. Jak pisze przewodnik o Puszczy, "penetracja ze strony ludzi koncentruje się w bardzo dużym nasileniu i w najbardziej atrakcyjnych okolicach, a a wieku miejscach przekracza optymalną chłonność terenu - szczególnie jest to widoczne w rejonie Tuczna". W zimie oczywiście, a zwłaszcza przy 15-stopniowym mrozie trudno dopatrzyć się penetracji ludzkiej. Tym niemniej jedyny powód by się tu udać, to ten, że jest to najgłębiej położona w PKPZ miejscowość do której dociera komunikacja publiczna. Prawdziwy wędrowiec powinien zmykać stąd jak najszybciej.. co też czynię.
dalej nie patrzyłem na zegarek (a w każdym razie rzadko) więc relacja w kilometrach:
2 km - zagłębiam się w las (szlak niebieski). Słońce jest jeszcze bardzo nisko, prześwieca na pomarańczowo między sosnami i brzozami, różowa poświata nad lasem. Bardzo dużo tropów saren i większych kopytnych (jelenie, daniele). 2 sarny przebiegają drogę w dużej odległości. 2 kruki latają głośno kracząc, słychać też stukot dzięciołów.
3-5 km - szlak prowadzi po leśnych przecinkach, dłuży się (na mapie wygląda to jakby było krócej)
6 km - przecinam Trakt Bednarski (starą szeroką drogę bitą). Ambona, kilkadziesiąt metrów dalej kilka danieli. Staram się podejść ostrożnie (śnieg strasznie skrzypi), ale moją obecność zdradza skrzek sójki... Tym niemniej daniłki dopuszczają podejście na dość bliską odległość (150 m?) i dopiero wtedy robią odwrót. Zauważam, że jest ich dużo więcej niż na początku mi się wydawało - jakieś 12-14, reszta była zasłonięta drzewami. Swoją drogą strasznie wściekam się na praktyki myśliwych - daniele żerowały na wyłożonej paszy 80 metrow od ambony... Tak się przyzwyczaja zwierzaki do miejsca gdzie jest żarcie, a potem wali się do nich z sztucera... No cóż, chyba większość dzisiejszych myśliwych to lenie i rzeźnicy - czym to się różni od strzelania na strzelnicy?

6,1 km - kątem oka zauważam po prawej znów jakąś zwierzynę. Większe, o kasztanowato-żółtawej barwie. Przez lornetkę widać wyraźnie duże krępe sylwetki i zmierzwioną sierść - to 3 jelenie. Patrzą długi czas na mnie spokojnie, wreszcie oddalają sie dużym łukiem.
6.5 km - granica rezerwatu "Klasztorne Modrzewie". Stary piękny 200-letni drzewostan: modrzewie, sosny, dęby, graby. Sporo ptaszków - kowaliki, sikory modre, bogatki, sikory ubogie.
7 km - wracam na Trakt Bednarski. Znacznie przyjemniej się odtąd idzie. Dotąd był śnieg powyżej kostek, teraz wreszcie można przyspieszyć kroku.
7,5 km - kolejny rezerwat, "Las Mieszany w Nadleśnictwie Łopuchówko". W pobliżu zasypany śniegiem głaz pamiątkowy upamiętniający jakiegoś zasłużonego leśnika.
9 km - okolica robi się pagórkowata, zbliżam się do wsi Zielonka. Staroświeckie drewniane drogowskazy. Zamarznięte małe jezioro, tylko na przepływającej rzeczce (Goślinka vel Trojanka) około 20 kaczek krzyżówek. W Zielonce jest interesujące arboretum Uniwersytetu Przyrodniczego, ale teraz nie mam w planach jego oglądania
10-11 km - odcinek po szosie. Mija mnie kilka samochodów. W przyrodzie cisza - żadnych ptaków, żadnej zwierzyny.
11 km - Znów skręt w las. Ładny krucyfiks przydrożny koło osady Huciska. W powietrzu kruk i w oddali 3 myszołowy.
12 km - jestem na Florydzie! Tak się nazywa osiedle letniskowe koło Okuńca. Krótki postój regeneracyjny nad małym i oczywiście również zamarzniętym jeziorem, zwanym Miejskim.
16 km - pożegnanie z lasem. Tablice informacyjne PKPZ. Ale przede mną jeszcze całkiem ładny odcinek - od Rakowni do Murowanej Gośliny. Wśród pól, ale bardzo malowniczy i pagórkowaty, miejscami możnaby wręcz twierdzić na upartego że to pejzaż podgórski. Szpeci go tylko coraz większa liczba domów budowanych przez mieszczuchów uciekających z Poznania - niektóre ładnie wkomponowują się w krajobraz, ale niektóre są w stylu teksańsko-mauretańsko-gotyckim (skrzyżowanie hacjendy Zorro z pałacem szejka znad Zatoki Perskiej i zamkiem Gargamela

18 km - opłotki Murowanej Gośliny. Koniec zimowego spaceru
