wodne mięczaki polski - czy jadalne?
Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw
- CzarnyWilk
- Posty: 27
- Rejestracja: 15 lis 2010, 01:00
- Lokalizacja: Białystok
- Płeć:
wodne mięczaki polski - czy jadalne?
W naszych jeziorach i rzekach jest sporo małży. Takich co sa pojedyncze i takie co żyją w całych koloniach. A moje pytanie brzmi czy te małże oraz ślimaki wodne w naszym kraju sa jadalne. Wiadomo filtruja one wode i zbieraja wszelkie zanieczyszczenia, wiec najpierw trzeba je ugotować bądź upiec. Te które po ugotowaniu się nie otworzą były martwe i ich się pozbywamy. Ale czy te nasze polskie wodne mieczaki nadaja się do spożycia??
Ostatnio zmieniony 18 lis 2010, 22:44 przez CzarnyWilk, łącznie zmieniany 1 raz.
Dobre pytanie, też kiedyś się nad tym zastanawiałem. Z tego co na razie wyszperałem to piszą tylko o małżach morskich. Uważam jednak, że chyba nie są bo pewnie mogli byśmy gdzieś o nich przeczytać na forum albo w innych publikacjach. No ciekaw jestem.
...smelling the air when spring comes by raindrops reminds us of youthful days...
Kiedyś jadłem zwykłe małże z Bugu. Wiem, że kiedyś karmiono nimi bydło w tej okolicy gdzie je zbierałem - więc nie obawiałem się tak bardzo o zatrucie. Jednak PODOBNO bywają też w Polsce małże trujące. Dobrze zbiera się albo te widoczne -zostawiają ślad drogi w mule- albo macając bosymi stopami w wodzie. Lepiej zbierać średnie i mniejsze bo są mniej łykowate. Powiedział bym nawet, że smaczne
. Robiłem na 2 sposoby - gotowane i z rusztu. Polecam z sokiem z cytryny. Acha, po zebraniu dobrze odstawić na dzień w czystej wodzie, żeby się pozbyły tego, co ostatnio jadły.
P.S. Nie wiem jak teraz wygląda sprawa ochrony - czy można je zbierać, czy nie - może ktoś z kręgu wędkarzy się wypowie...

P.S. Nie wiem jak teraz wygląda sprawa ochrony - czy można je zbierać, czy nie - może ktoś z kręgu wędkarzy się wypowie...
-
- Posty: 726
- Rejestracja: 25 paź 2009, 10:06
- Lokalizacja: z kanapy przed TV
- Tytuł użytkownika: awski
- Płeć:
Kiedyś z ciekawości zrobiłem na ognisku kilka szczeżuj. Udało mi się zjeść tylko jedną. W smaku niezbyt ciekawe, nawet polane cytryną. Tak na zdrowy rozsądek to nie widzę powodów dla których miały by być niejadalne jeśli woda jest czysta (z góry bym odrzucił te z rzek). Problem polega na ich sposobie życia. Nasze małże lubią muł, przyczepić się do gnijącego drewna pod wodą itp. To nie są warunki sprzyjające nabywaniu walorów smakowych. Dla porównania popularne morskie omułki gnieżdżą się przyczepione do skał.
- CzarnyWilk
- Posty: 27
- Rejestracja: 15 lis 2010, 01:00
- Lokalizacja: Białystok
- Płeć:
Spis mieczaków polski... orientuje sie ktos które gatunki sa trujące??
http://pl.wikipedia.org/wiki/Mi%C4%99czaki_Polski
A tu cos o chronionych gatunkach. Także małżach
http://www.muszle.concha.pl/?id=24
http://pl.wikipedia.org/wiki/Mi%C4%99czaki_Polski
A tu cos o chronionych gatunkach. Także małżach
http://www.muszle.concha.pl/?id=24
- CzarnyWilk
- Posty: 27
- Rejestracja: 15 lis 2010, 01:00
- Lokalizacja: Białystok
- Płeć:
Jeszcze coś ciekawego... chodzi mi o komentarze. Jak widać ludzie jedza małze z naszych rzek i jezior:)
http://www.kafeteria.pl/bonappetit/prze ... ?id_p=1012
Ale z tego co pisza wiekrzość jest jadalna. Raczej nikt nas z tym nie złapie, wiec zostaje sprawa sumienia i to czy obchodzi nas nasze środowisko i czy chcemy aby zagrożone gatunki przetrwały.
Czy wie ktos które gatunki sa trujace?? I jak silne sa te toksyny?
[ Dodano: 2010-11-17, 09:03 ]
Cieku sprawdzilem w necie tą ksiarzke... i przypadkiem znalazlem dla siebie jeszcze 2 inne do nabycia;D
http://www.luczaj.com/ksiazki.htm
no w tym robakożercy moze cos bedzie. Hehe grunt to mieć odporny żoładek i nie chwalić sie o tym naszym drógim połówka panowie;D
http://www.kafeteria.pl/bonappetit/prze ... ?id_p=1012
Ale z tego co pisza wiekrzość jest jadalna. Raczej nikt nas z tym nie złapie, wiec zostaje sprawa sumienia i to czy obchodzi nas nasze środowisko i czy chcemy aby zagrożone gatunki przetrwały.
Czy wie ktos które gatunki sa trujace?? I jak silne sa te toksyny?
[ Dodano: 2010-11-17, 09:03 ]
Cieku sprawdzilem w necie tą ksiarzke... i przypadkiem znalazlem dla siebie jeszcze 2 inne do nabycia;D
http://www.luczaj.com/ksiazki.htm
no w tym robakożercy moze cos bedzie. Hehe grunt to mieć odporny żoładek i nie chwalić sie o tym naszym drógim połówka panowie;D
- wolfshadow
- Posty: 1050
- Rejestracja: 17 kwie 2008, 07:30
- Lokalizacja: Jaworzno
- Tytuł użytkownika: tuptuś leśny
- Płeć:
- Kontakt:
- CzarnyWilk
- Posty: 27
- Rejestracja: 15 lis 2010, 01:00
- Lokalizacja: Białystok
- Płeć:
- wolfshadow
- Posty: 1050
- Rejestracja: 17 kwie 2008, 07:30
- Lokalizacja: Jaworzno
- Tytuł użytkownika: tuptuś leśny
- Płeć:
- Kontakt:
Powinny być jadalne. Sprawdzę w "Podręczniku robakożercy" jak wrócę do domu. Zasadniczo wolę ślimaki wodne (a szczególnie błotniarkowate) zostawić Bearowi Grylsowi. Chyba, że ktoś lubi wcinać mięcho zawierające formy pośrednie motylicy wątrobowej.CzarnyWilk pisze:Ale co z slimakami wodnymi?? Chodzi mi o te żyjące w słodkich wodach. Wie ktos czy sa jadalne??
[ Dodano: 2010-11-17, 13:57 ]
Tłuszczy i węglowodanów jest za mało w mięczakach. Białka od biedy wystarczy. Z tego co pamiętam to dorosłemu człowiekowi na pokrycie dziennego zapotrzebowania wystarczy 120 winniczków. Tylko samo białko w dużych ilościach szkodzi na dłuższą metę.CzarnyWilk pisze:Jak wiadomo w survivalu wazniejsze sa kalorie niz samk. Mam dosc odporny zoladek i ruzne swinstwa jadlem... grunt to dostarczac organizmowi bialko, tluszcze i weglowodany;)
Smak nie ma znaczenia... grunt zeby nie zaszkodzilo i mialo wartosci odrzywcze
Ejże! Człowiek się produkuje a tu wycinanki!
Komentarz do Puchalsw: było ostrzeżenia dla "Człowieka", że jeśli nie będzie starał się pisać poprawnie, to posty będą szły do kosza. Post rozpoczynający ten wątek jest OK, ale już odpowiedź (patrz fragment cytowany przez Ciebie) jest poniżej krytyki.
EDYTA
Ech.
U "robakożercy" nie ma wzmianki o jedzeniu ślimaków słodkowodnych. W kilku miejscach w necie można znaleźć info o jedzeniu takowych: http://en.wikipedia.org/wiki/Freshwater ... human_food
Niestety są to gatunki azjatyckie. Znalazłem też jedną wzmiankę dotyczącą spożywania mięczaków w starożytnym Rzymie (Pompejach konkretnie). Szwedzi prowadzili przegląd pozostałości po domach/straganach pod kątem muszli. Oprócz mięczaków morskich znaleźli jedną muszlę błotniarki stawowej. Co oczywiście jest kiepskim dowodem na spożywanie tych ślimaków przez Pompejczyków.
Ostatnio zmieniony 17 lis 2010, 18:38 przez wolfshadow, łącznie zmieniany 3 razy.
.:fortes fortuna adiuvat - Terencjusz:.
.:Miej odwagę posługiwać się własnym rozumem - I. Kant:.
.:Miej odwagę posługiwać się własnym rozumem - I. Kant:.
Co do ślimaków z jeziora to zgodzę się z:
Dodam, że są strasznie gumowate i łatwiej je połknąć w całości (zwłaszcza, jeżeli są małe) niż starać się je pogryźć.puchalsw pisze:Mimo ugotowania, mięso śmierdziało szlamem, miało żelazisty posmak. To nie ostrygi Panowie.
Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym. Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym terminie. Ponadto autor zastrzega sobie prawo zmiany poglądów bez podawania przyczyny.
- CzarnyWilk
- Posty: 27
- Rejestracja: 15 lis 2010, 01:00
- Lokalizacja: Białystok
- Płeć:
Te "moje" czczeżuje pospolite (bo te jadłem) nie były tak dramatyczne jak piszą niektórzy koledzy i były to jak wspomniałem mięczaki z rzeki a nie z jeziora. Mułu jakoś specjalnie nie czułem. Akurat z tydzień przed nimi jadłem paczkowane mule morskie i mimo, że różnica była (fakt, moje nieznacznie twardsze) to nie dramatyzował bym, że "wstrętne". Jak wspomniałem mniej łykowate i smaczniejsze były te małe. Kiedyś czytałem, że w czasach prehistorycznych te nasze mięczaki stanowiły do 70% pożywienia człowieka. Oszacowano to na podstawie olbrzymich ilości pustych muszli znajdowanych w okolicach osad.
- Jackus
- Posty: 34
- Rejestracja: 09 kwie 2010, 14:06
- Lokalizacja: Złotoryja
- Gadu Gadu: 1833112
- Płeć:
- Kontakt:
W taki sposób (nieco wykwinty) przyrządzałem krajowe małże:
Do gotującej się wody (2 litry) dodaję posiekaną natkę pietruszki (wyciąga ewentualne zapachy), pieprz, posiekane kilka ząbków czosnku. taki wywar gotuję. Następnie dolewam ok szklanki białego, wytrawnego wina.
Oczyszczone świeże małże wrzucam do przygotowanego wywaru. UWAGA: tylko te zamknięte, i gotuję kilka minut (10min to absolutne maximum). Po ugotowaniu odcedzam. Tym razem odrzucam te, które pozostały zamknięte.
Smacznego!
Do gotującej się wody (2 litry) dodaję posiekaną natkę pietruszki (wyciąga ewentualne zapachy), pieprz, posiekane kilka ząbków czosnku. taki wywar gotuję. Następnie dolewam ok szklanki białego, wytrawnego wina.
Oczyszczone świeże małże wrzucam do przygotowanego wywaru. UWAGA: tylko te zamknięte, i gotuję kilka minut (10min to absolutne maximum). Po ugotowaniu odcedzam. Tym razem odrzucam te, które pozostały zamknięte.
Smacznego!
Fan Gór i Pogórza Kaczawskiego
- Hakas
- Posty: 209
- Rejestracja: 03 lip 2008, 00:08
- Lokalizacja: Pomorze Zachodnie
- Tytuł użytkownika: KAPKANCZYK
- Płeć:
Dzięki za przepis warto spróbować. Ja jadłem małże pieczone w popiele. Odczucia smakowe nie za ciekawe ale da się zjeść.Jackus pisze:W taki sposób (nieco wykwinty) przyrządzałem krajowe małże:
Do gotującej się wody (2 litry) dodaję posiekaną natkę pietruszki (wyciąga ewentualne zapachy), pieprz, posiekane kilka ząbków czosnku. taki wywar gotuję. Następnie dolewam ok szklanki białego, wytrawnego wina.
Oczyszczone świeże małże wrzucam do przygotowanego wywaru. UWAGA: tylko te zamknięte, i gotuję kilka minut (10min to absolutne maximum). Po ugotowaniu odcedzam. Tym razem odrzucam te, które pozostały zamknięte.
Smacznego!
Hakas
Wędruję poprzez świat polując, walcząc
i uzdrawiając
Przeklęty, kto miecz swój trzyma z dala od krwi - Bellicosa anima
Damnatus, qui gladio suo ab sanguem reservat - Bellicosa anima
i uzdrawiając
Przeklęty, kto miecz swój trzyma z dala od krwi - Bellicosa anima
Damnatus, qui gladio suo ab sanguem reservat - Bellicosa anima