Czy szkoła czegoś uczy?
Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw
- Michal N
- Posty: 1186
- Rejestracja: 16 lut 2009, 21:47
- Lokalizacja: Warszawa-Mokotów
- Gadu Gadu: 9361862
- Tytuł użytkownika: Metyl Podgrzybek
- Płeć:
Przykład: kolega opowiadał, jak kiedyś jego tata, absolwent inżynier warszawskiej polibudy, był na placówce w Iraku. Budowali tam drogi mosty itp. Powstał problem do policzenia, Amerykańcom padł komputer, i się ludziska załamały co teraz będzie. Polacy wyjęli kartki i długopisy i policzyli na piechotę. Całki, logarytmy...
Czy szkoła czegoś uczy?
Szkoła niczego nie uczy.
Uczysz się sam.
Dla siebie.
Czy szkoła czegoś uczy?
Szkoła niczego nie uczy.
Uczysz się sam.
Dla siebie.
-
- Posty: 726
- Rejestracja: 25 paź 2009, 10:06
- Lokalizacja: z kanapy przed TV
- Tytuł użytkownika: awski
- Płeć:
No tak Michał, ale czy ten jeden przypadek uzasadnia zamęczanie milionów dzieciaków wiedzą, która im się nigdy nie przyda? Tym sposobem programy nauczania polskich szkół musiałyby uwzględniać całą wiedzę ludzkości. Dla mnie problemem są nie przedmioty ale archaiczne programy.
Kilka przykładów:
- biologia; zamiast rozmnażania ameby albo paprotki rozmnażanie człowieka. Rozmnażać się będzie praktycznie każdy z nas, a amebę spotka w życiu tylko kilku, i to zazwyczaj przelotnie, między parciem a wciśnięciem spłuczki.
- matematyka; zamiast całek i cholera wie czego obliczanie realnych stop oprocentowania kredytów, procenty składane, coś przydatnego w życiu.
- geografia; czytanie mapy, wyznaczanie kierunków, powstawanie i skutki pewnych zjawisk (burze, powodzie, jak płynie woda, jak i czemu osuwa się ziemia). Jest cała cała masa przydatnych rzeczy. Zamiast tego u mnie na geografii uczyliśmy się na pamięć np. danych statystycznych dotyczących upraw ziemniaków, wydobycia metali na świecie itp.
- przysposobienie obronne; problematyka poruszona w odrębnym temacie. Mniej "maski włóż, maski zdejm" a więcej o tym co zrobić gdy będzie faktyczne realne zagrożenie bo jak bomba A trzepnie to raczej nawet nie będzie można się w d… pocałować na pożegnanie.
Przykłady można mnożyć i mnożyć. Szkoła powinna przygotowywać do życia a nie do przypadku jednego na milion, że się hamerykańcom komputer zepsuje.
Kilka przykładów:
- biologia; zamiast rozmnażania ameby albo paprotki rozmnażanie człowieka. Rozmnażać się będzie praktycznie każdy z nas, a amebę spotka w życiu tylko kilku, i to zazwyczaj przelotnie, między parciem a wciśnięciem spłuczki.
- matematyka; zamiast całek i cholera wie czego obliczanie realnych stop oprocentowania kredytów, procenty składane, coś przydatnego w życiu.
- geografia; czytanie mapy, wyznaczanie kierunków, powstawanie i skutki pewnych zjawisk (burze, powodzie, jak płynie woda, jak i czemu osuwa się ziemia). Jest cała cała masa przydatnych rzeczy. Zamiast tego u mnie na geografii uczyliśmy się na pamięć np. danych statystycznych dotyczących upraw ziemniaków, wydobycia metali na świecie itp.
- przysposobienie obronne; problematyka poruszona w odrębnym temacie. Mniej "maski włóż, maski zdejm" a więcej o tym co zrobić gdy będzie faktyczne realne zagrożenie bo jak bomba A trzepnie to raczej nawet nie będzie można się w d… pocałować na pożegnanie.
Przykłady można mnożyć i mnożyć. Szkoła powinna przygotowywać do życia a nie do przypadku jednego na milion, że się hamerykańcom komputer zepsuje.
- Michal N
- Posty: 1186
- Rejestracja: 16 lut 2009, 21:47
- Lokalizacja: Warszawa-Mokotów
- Gadu Gadu: 9361862
- Tytuł użytkownika: Metyl Podgrzybek
- Płeć:
Ha i tu wydaję mi się, że powinno zostać jak jest może z małymi zmianami polityczno-ustrojowymi. Gdy byłem w ostatnich klasach podstawówki (jeszcze nie było gimnazjów) oraz w liceum, też psioczyłem po co mi te bzdury. Ale wtedy jeszcze człowiek nie był w pełni ukształtowany, nie wiedział w którym kierunku pójdzie dalej i kiedy wiedza o "pierdołach" się w życiu przyda. Narzekałem na biologię, chemię, a poszedłem na studia - ochrona środowiska
Co ciekawe: gdyby nie to, że w liceum miałem matematykę, fizykę, geografię i polski
na wysokim poziomie, to musiał bym zaiwaniać z nauką jak mały samochodzik. A tak miałem większość wykładanego materiału, na pierwszych semestrach, w małym palcu. Ktoś zapyta po co Polski: ano po to, aby zacnie zaprezentować wykładowcy znajomość zagadnienia i dać się z tej strony zapamiętać.


Ostatnio zmieniony 04 paź 2010, 12:44 przez Michal N, łącznie zmieniany 1 raz.

Ciek ma 100% rację. Po prostu programy nauczania są na maksa przeładowane i nauczyciel już nie skupia się na faktycznym nauczaniu tylko na realizowaniu tegoż programu. U mnie tak było w każdej szkole. Ciągłe parcie, do przodu bo nie zdążymy zrobić tego i tamtego, a połowa tej wiedzy jest teraz tak gówno warta że szkoda gadać. No i według mnie nauka w naszych szkołach nie polega na zrozumieniu danego zagadnienia, tylko an wkuciu go na pamięć, zdaniu i zapomnieniu. W technikum miałem gościa który z matmy miał same 5 i 6. A to dlatego że nauczycielka tak prowadziła zajęcia, że na klasówkę można było nauczyć się zadań na pamięć. Gość był najlepszy w klasie ze wszystkiego, a gdy przyszła próbna matura i stwierdził że będzie zdawał matmę nie zdobył nawet jednego punktu! No i jeszcze kwestia historii. Powinno się też uczyć jej bardziej lokalnie. Przez tyle lat nauki w szkole nikt mi nie powiedział co działo się na moim terenie choćby w czasie WWII. Gdy dotarłem do różnych książek lokalnych autorów to byłem w ciężkim szoku czego się dowiedziałem o najbliższej mi okolicy. Ale historię wszelkich różnych krajów których pewnie nigdy nawet nie odwiedzę znać musiałem. Paranoja.
A odnośnie do tego to jeszcze taki cytat z Dnia Świra: "Co za ponury absurd... Żeby o życiu decydować za młodu, kiedy jest się kretynem?"Michal N pisze:Ale wtedy jeszcze człowiek nie był w pełni ukształtowany, nie wiedział w którym kierunku pójdzie dalej i kiedy wiedza o "pierdołach" się w życiu przyda.
Ostatnio zmieniony 04 paź 2010, 14:45 przez Jaca, łącznie zmieniany 2 razy.
...smelling the air when spring comes by raindrops reminds us of youthful days...
-
- Posty: 726
- Rejestracja: 25 paź 2009, 10:06
- Lokalizacja: z kanapy przed TV
- Tytuł użytkownika: awski
- Płeć:
Z tą historą jest też taki problem, że przedstawia się pewne fakty, zupełnie natomiast nie skłania do żadnego pomyślunku nad nimi. Tak jest np. z II Wojną Światową. Kilka suchych dat, np. "22 czerwca 1941 r. Hitler napadł na ZSRR". Niby fajnie, ale brakuje "dlaczego". Przecież Hitler sam mówił, że walka na 2 fronty oznacza koniec Niemiec. W naszych podręcznikach historii nie ma ani jednej zachęty do samodzielnego myślenia, chyba, że od moich czasów znacząco się one zmieniły.
- rumcajs
- Posty: 124
- Rejestracja: 12 lip 2010, 23:49
- Lokalizacja: Pszów
- Tytuł użytkownika: samotnik z wyboru
- Płeć:
Ciek, zgadzam się z tobą.Kiedyś pamiętam jak nauczycielka Geografii za pytała kolegę na temat co się głównie uprawia na Lubelszczyźnie,więc mu podpowiadam że buraki cukrowe,a on mówi"buraki kokosowe"
.
Ktoś napisał że szkoła nie jest od tego żeby uczyć podstaw przyrody i rozpoznawania gatunków zwierząt,ale przecież sama nazwa wskazuje że to szkoła podstawowa,czyli uczy wszelkich podstaw.Nie wiem jak jest teraz,ale myśmy w klasach od 1-3 mieli taki przedmiot jak "środowisko".Niestety zajęcia nie były w plenerze,a jedynie ograniczały się do książki i rysunkowych zdjęć na nich.W efekcie to wystarczyło nauczyć się rozpoznania zdjęć.Jestem tego zdania że przyroda całkiem inaczej wygląda w realu niż w książce.W efekcie nawet jak ktoś z książki by rozpoznał gatunek drzewa to w realu bardzo nie miał szans ich rozpoznać.

Ktoś napisał że szkoła nie jest od tego żeby uczyć podstaw przyrody i rozpoznawania gatunków zwierząt,ale przecież sama nazwa wskazuje że to szkoła podstawowa,czyli uczy wszelkich podstaw.Nie wiem jak jest teraz,ale myśmy w klasach od 1-3 mieli taki przedmiot jak "środowisko".Niestety zajęcia nie były w plenerze,a jedynie ograniczały się do książki i rysunkowych zdjęć na nich.W efekcie to wystarczyło nauczyć się rozpoznania zdjęć.Jestem tego zdania że przyroda całkiem inaczej wygląda w realu niż w książce.W efekcie nawet jak ktoś z książki by rozpoznał gatunek drzewa to w realu bardzo nie miał szans ich rozpoznać.
- zarat
- Posty: 12
- Rejestracja: 14 lis 2009, 18:45
- Lokalizacja: Polska
- Gadu Gadu: 8261459
- Tytuł użytkownika: nic nie rozumiem
- Płeć:
W kwestii szkół... każdy chce wcisnąć wiedzę najważniejszą wg. niego. I to się raczej nie zmieni, ba, nawet na forum to widać. Wy chcecie uczyć gatunków drzew, ktoś inny powie, że bez znajomości kwasów nie można przeżyć, a mnie przykładowo skręca jak ktoś uważa, że Słońce nie jest ciałem niebieskim. Moim zdaniem - prawda jest taka, że nikt nie ma racji. Wszystkie te wiadomości: gatunki drzew, kwasy, ciała niebieskie są tak samo wartościowe i to od pojedynczej jednostki zależy czego się nauczy. W tym względzie szkoła jest dobra, bo daje możliwość nauki każdej z tych rzeczy. Konieczność, nie możliwość
Bo oczywiście każdy nauczyciel uważa, że jego dziedzina wiedzy jest najważniejsza.

Ostatnio zmieniony 04 paź 2010, 21:51 przez zarat, łącznie zmieniany 1 raz.
- rumcajs
- Posty: 124
- Rejestracja: 12 lip 2010, 23:49
- Lokalizacja: Pszów
- Tytuł użytkownika: samotnik z wyboru
- Płeć:
zarat, Ale przecież człowiek uczy się o kwasach w szkole.Tak samo jak się uczy czytać i pisać to tak samo powinno mieć podstawę z przyrody,astrologii czy nawet z anatomii człowieka.Myśmy tylko mieli w szkole kościotrupa ale np nie mieliśmy wiadomości takich jak do czego służy krew czy gdzie i po co jest wątroba.
Ostatnio zmieniony 04 paź 2010, 21:52 przez rumcajs, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Posty: 277
- Rejestracja: 10 lut 2010, 08:48
- Lokalizacja: Kraków
- Płeć:
-
- Posty: 277
- Rejestracja: 10 lut 2010, 08:48
- Lokalizacja: Kraków
- Płeć:
- Hillwalker
- Posty: 271
- Rejestracja: 03 wrz 2009, 09:10
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
- Płeć:
Nieprawda. Szkoła ani nie przymusza ani nie zachęca, szkoła uczy. To od nauczyciela zależy jak potrafi zainteresować danym przedmiotem.Hillwalker pisze:Gdyby szkoły zachęcały a nie przymuszały, więcej ludzi uczyłoby się wielu rzeczy samodzielnie.
W podstawówce miałem opanowane wszystkie? gatunki roslin wodnych i ryb w naszym kraju i wiekszośc akwarystycznych, nazwy polskie i oczywiście łacinskie. Podobnie z rozpoznawaniem gatunków - bo sami tego chcieliśmy - taka grupa.
A teraz popatrz na swoją klasę: jak długo wytrzymałbys jak na 30 głąbów zaledwie 4 się wyróżnia. A Tobie nie zależy ( bo brak czasu itp) by ta 4 uzyskała jak najlepszą wiedzę, tylko by te pozostałe 26 głabów chociaż poznalo to minimum programowe.
A tej 4 jak będzie zależeć, to sama zdobędzie wiedzę, nauczyciel pomoże zdobyć tylko materiały.
Przyszedłem pół godziny przed lekcjami bo wcześniej wstałem. Siadłem w bibliotece i zacząłem czytać taką gazetkę o technice wojskowej. Podchodzi do mnie wychowawczyni i do mnie mówi abym tego nie czytał bo to w życiu jest mi nie potrzebne i tutaj nie ma się czym interesować... No i weź się czymś interesuj to zaraz taka nauczycielka cie skrytykuje.Hillwalker pisze:Gdyby szkoły zachęcały a nie przymuszały, więcej ludzi uczyłoby się wielu rzeczy samodzielnie.
Ale przymuszają.
A ponieważ człowiek to istota przekorna, to efekt jest taki, że młodzik wszelką wiedzę kojarzącą się ze szkołą ma głęboko w dupie. Ot co.
olej ją. Odnosi się wrażenie, że wielu nauczycieli obecnie to cieniasy. Nic nie potrafią, to chociaż uczyć bedąKobra pisze: Podchodzi do mnie wychowawczyni i do mnie mówi abym tego nie czytał bo to w życiu jest mi nie potrzebne i tutaj nie ma się czym interesować...

Dlatego tym bardziej szanuj tych wartosciowych, wymagających.
- Abscessus Perianalis
- Posty: 919
- Rejestracja: 24 mar 2010, 06:38
- Lokalizacja: CK / Wa-wa
- Gadu Gadu: 1505060
- Tytuł użytkownika: Dziki Dzik
- Płeć:
Przejmujesz się tym co powiedziała? Grzecznie odłożyłeś gazetkę, przeprosiłeś i poszedłeś czekać przed salą? No raczej nie. Różni ludzie zdarzają się w tym zawodzie i czasem trafisz na sensownych, czasem nie. Widać Ty masz pecha. 
Zirkau: Poprzednią wersję tego posta też zacząłem od 'Olej ją'.

Zirkau: Poprzednią wersję tego posta też zacząłem od 'Olej ją'.

"Żyj tak, aby twoim znajomym zrobiło się nudno, kiedy umrzesz."
"Pokonał ich swoją siłą, poraził skrzeniem, oślepił światłem, ogłuszył rykiem, padł na nich strachem, zmógł mocą po stokroć większą niż ich pospólna siła."
Forumowa Facebookowa Grupa Szturmowa: http://www.facebook.com/groups/160111940703089/
"Pokonał ich swoją siłą, poraził skrzeniem, oślepił światłem, ogłuszył rykiem, padł na nich strachem, zmógł mocą po stokroć większą niż ich pospólna siła."
Forumowa Facebookowa Grupa Szturmowa: http://www.facebook.com/groups/160111940703089/
Oczywiście że ją olałem
Ja mam to w sobie że dyskutuję z uczniami. Nauczyciel na mnie krzyczy to ja na niego krzyczę a zwłaszcza na wychowawczynie nie powiem jaka jest bo szkoda gadać... Nauczyciel powinien motywować a tutaj załamuje
ja olewam gadanie mojej nauczycielki bo wg. mnie ona jest dla mnie nikim i na pewno kimś takim co mi może rządzić, krzyczeć na mnie i rozkazywać...


no cóż, przy takim podejściu.... nic dziwnego że i nauczyciele nie wykazują zaangażowania.Kobra pisze: bo wg. mnie ona jest dla mnie nikim i na pewno kimś takim co mi może rządzić, krzyczeć na mnie i rozkazywać...
Eh, gdzie te stare czasy kiedy uczen był uczniem a nauczyciel nauczycielem. Teraz to niby kumple, tylko jednym wolno wszystko bezkarnie, a inny boi sie wykonać ruch, bo.... znów problem

-
- Posty: 26
- Rejestracja: 22 sty 2009, 18:29
- Lokalizacja: Kluczbork
- Gadu Gadu: 2181302
- Tytuł użytkownika: Uczę się :)
- Płeć:
No cóż, a mój dawny nauczyciel mówił. "Jeśli nauczyciela nie lubisz. Swoim podejściem dla Ciebie jest nikim itp... to przynajmniej z powodu różnicy wiekowej zachowaj choć trochę szacunku" mogłem coś pozmieniać za co przepraszam. Kobra mnie też uczy paru nauczycieli co swoim podejściem do mnie po prostu mnie denerwują ale staram się z nimi spokojnie rozmawiać i zachować szacunek, ponieważ oni są starsi.
Ja szanuję nauczycieli i tak jak większość moich nauczycieli szanuję nas (uczniów). Nie krzyczą zawsze tylko mówią spokojnie tylko ta jedna taka jest... Ostatnio miałem sytuację że czekałem na kółko teatralne no i wyszedłem ze szkoły i wszedłem. Ona mnie zobaczyła i tak się darła czego nie na lekcjach jestem, czego ze szkoły wychodzę, czy paliłem papierosy... No weź wytrzymaj i jak wytłumaczyłem jeszcze na spokojnie to nawet nie usłyszałem słowa przepraszam.
- rumcajs
- Posty: 124
- Rejestracja: 12 lip 2010, 23:49
- Lokalizacja: Pszów
- Tytuł użytkownika: samotnik z wyboru
- Płeć:
Przyznaje się że ja też nie lubiłem z tego powodu szkoły.Po prostu nauczycielom się zdawało że wszystkie rozumy pozjadały.Niestety u mnie nauczyciele wszystkie były w spadku po PRLu.Czyli większość była po prostu partyjnych gdzie im niezłe pranie mózgu robili.Pamiętam jak była afera w szkole bo kolega przyniósł świerszczyki,afera była taka jak by nie wiadomo co złego byśmy zrobili.A przecież zainteresowanie płucią przeciwną w wieku 12 lat jest normalne.Ale tak to jest gdy 95% nauczycieli w mojej szkole to były kobiety.