slaq pisze:yaktra - staram się, nie łazić samemu po bagnach bo.. bagno wciąga

A w pełni sezonu zawsze mam kij.
No i słusznie. Mam Twoje picasa i przeglądam od czasu do czasu
Z nartą nie próbowałem

Ale parę lat temu ( jeszcze wtedy nie klikałem i nie filmowałem ) robiliśmy z kolegą taki test z deską i kijem - rozwidlonym niczym proca. Przy okazji zbierając orzechy laskowe.
Założyłem an siebie pożyczone OP 1 i asekurowany przez kolegę liną pchałem się w rozlewisko.
Rozwidlony kij daje radę, ale trzeba mieć silne ręce ( tricepsy ) i chyba najlepszy trening to pompki.
Deska jaką testowałem ( około 2, 30 dł. x 30 + - 40 szer. ) to najrozsądniejsze rozwiązanie. Kiedy wciągniesz się na nią na wyprostowanych rękach możesz spokojnie przesuwać się lewo - prawo lub wyciągać nogi szukając stabilniejszego gruntu. Można się na nią kłaść zarzucać jedną nogę a wyciągać drugą. Kiedy jesteś już nieco "wyżej" przesuwasz deskę ( wedle uznania ) do przodu lub tyłu i znowu się układasz. W ramach odpoczynku układasz ręce ( od nadgarstka do łokcia ) na desce i w ten sposób odpoczywasz.
Miałem okazję dwa razy się przytopić i już więcej sam nie pójdę. Jeśli widzę, że grunt śmierdzi ( swoisty to zapach zgnilizny ) to po prostu zawracam..
Plecak ( jeśli w tym momencie masz ) przy pierwszym przytopieniu zatrzymuje, ale po chwili może ( a raczej jest ) ciężarem bardzo zdradliwym. Należy się oprzeć na desce i w miarę szybko podciągnąć szelki lub zrzucić go jak najszybciej - zalecam jednak zrzucenie...
wiem co teraz myślicie - ale wierzcie mi, że owe draństwo samo nie utonie. CZEMU - nie wiem, będzie długo sobie leżał w bagnie. Sposób na plecak, to rzucać go do miejsca docelowego...
w drugim przytopieniu kolega liczył czas, przesunięcie się o 1 m na stabilniejszy grunt trwało około 15 min ( zrzucony z ramion plecak ) a wysiłek dla ramion to nie lada wyczyn...
test w rejonie; turzyca i trzcinowisko...
pozdrawiam, y.