Wesoło lub mniej, brnęliśmy w śniegu po kolana, w sukniach i płaszczach z wełny i grubego lnu, które są wielce praktyczne, ciepłe i wygodne, oraz w przeklętych skórzanych butach które zawszeć którędyś przemokną;) a i ich wygoda zostawia wiele do życzenia. Mniej wesoło było tym, którzy ciągnęli sanki, objuczone skórami na posłania, na miękki śnieg zupełnie niezdatne; niepokaźne to ustrojstwo raz po raz rzucało na kolana tych, którzy próbowali je ujarzmić;) Nie wędrowaliśmy przesadnie długo, by sił przygotowanie schronienia i drew na całonocne ognisko nie brakło.

Od srogości zimowej nocy chroniła nas płócienna płachta namiotowa. Z użyciem jej, sznura i naturalnie wygiętych drzew sprawiliśmy szałas, który po zapaleniu przed nim ogniska dał ciepłe i bezpieczne miejsce do snu i całonocnych gawęd (co tam kto wolał). Dno szałasu uprzątnięte ze śniegu wyłożyliśmy świerczyną, na to koce lub skóry (co kto wziął dla siebie).

A ognisko to już czysta magia. Najmilej, jak się ogień już rozhasa, wpatrywać się w zjawiające się na chwilę postaci bestyj, w ich dzikie pyski i skrzydła ogniste. Jednakoż wcześniej w ruch musiały iść hubki i krzesiwa- co chochlikom przykazano najszczegółowiej na obrazkach oddać. Osobiście niezmiernie mnie zdziwiło jak szybko się udało ognień rozpalić- z użyciem właśnie metalowego krzesiwka, zwęglonego płócienka, hubki, igliwia, wiórków drzewnych i kory brzozy. Ciekawa sekretów zaklinaczy ognia, prosiłam o powtórzenie mi różnych rzeczy; co cierpliwy nauczyciel przypłacił rozciętym paluchem zaraz jak skończył ostrzegać "uwaga na krzemień, ma ostre brzegi". Wspaniale jest widzieć narodziny ognia. Karmimy ogień, a on nas ogrzewa. Przybysze ze wschodu w sadze "Ruchomy Zamek Hauru" opowiadają o duszku ognia, jaki jest butny i kapryśny, jak mu dać jeść do woli, a jak błagalnie pełza, gdy zjada ostatnia szczapkę...i taki jest ogień:)
Przy ogniu i dobrej strawy nie zabrakło: suszonych owoców i chleba ciemnego; jaj, sera, wędzonych ryb i mięsiwa; a i miód przedni się znalazł. Medyk uczony z kolei warzył nam z tajemnych ziół wywary.
Późnym porankiem w drogę powrotna ruszyliśmy; pierwszać to taka wyprawa tegoż roku, lecz pewnikiem- nie ostatnia!