Bezpieczeństwo na spacerze
Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw
Bezpieczeństwo na spacerze
Dzisiaj byłem ofiarą niezbyt miłej "przygody" (teraz tak to nazywam). Otóż wybrałem się na spacer do lasu z psem. Była godzina 14:15 kiedy wyszedłem z domu. Po 5 min. byłem już w lesie. Miałem zamiar po przechadzać się godzinkę i wrócić. Idąc jakby główną drogą w pewnym momencie skręciłem w prawo. Aby kierować się w stronę domu powinienem teraz iść prosto skręcić w prawo i jeszcze raz w tą samą stronę, a następnie w lewo i już bym wracał. Tak też zrobiłem ale posunąłem się do głupiego czynu , tzn. skręcając po raz pierwszy szedłem chyba trochę dłużej niż powinienem. "Na oko" powiem, że były to 4 km. Zwykle nie szedłem dalej niż 2km. Zasada powrotu zawsze jest jednak ta sama. W prawo, w prawo, prosto i na głównej w lewo. Doszedłem do miejsca, w którym było mnóstwo szkółek leśnych i to mnie zgubiło. Zacząłem chodzić między nimi a dopiero potem kierować się według schematu. Później okazało się że przez ten niejasny teren (szkółki i pogmatwane drogi między nimi) całkowicie straciłem orientację. W końcu trafiłem na jakąś drogę i byłem święcie przekonany, że to ta główna. Doszedłem do skrzyżowania całkiem dużego i teraz już byłem zgubiony. Dwie duże drogi, na każdej z nich ślady pojazdów i 4 strony świata. W tym momencie już przestałem działać na własną rękę. Zatelefonowałem do ojca żeby wyjechał. Teraz ciągle myślałem że to główna droga tylko nie miałem pojęcia w którą stronę iść. Czekałem około 15 min. kiedy nadjeżdża BMW (nie nasze, my mamy Volkswagena). Pytam więc kierowcę w którą stronę należy się kierować na Brzozówkę. Facet wskazał drogę która należało ponoć iść prosto i skręcić w lewo. Wydawała się dziwna bo oznaczałoby to że coś całkowicie mi się pop***rzyło z kierunkami. Ale nie śmiałem iść w inną stronę. Poszedłem tak jak ten facet wskazał. Idę około 4 kilometrów i nie widzę żadnego skrzyżowania. Od 20 min. już ciemno bo godzina 16:20. Spotkałem kolejny samochód. W wersji tego kierowcy szedłem w dobrą stronę i powinienem iść tak dalej. Nerwy całkowicie rozładował mi kolega kiedy zadzwonił do mnie z zapytaniem o zadanie domowe... W końcu po 10 min. marszu dochodzę do skrzyżowania i ojciec zabrał mnie do domu. Jak później sprawdziłem wcale nie oddaliłem się tak daleko ale przesuwałem się w żółwim tempie bo była "mała śnieżyca". Dlatego wędrówka trwała tak długo. Do tej chwili nie zdołałem wyjaśnić w jaki sposób tak fatalnie pomyliłem kierunki. Najlepiej jeśli przedstawię to na mapie.
Kliknij aby powiększyć
Linia fioletowo-różowa do droga główna. Linia czerwona i część fioletowej to moja droga przemieszczania się. Niebieskie pole to miejsce w którym się nieświadomie zgubiłem. Żółty punkt to skrzyżowanie gdzie spotkałem pierwszy samochód (BMW). Zielona linia to droga która wydawała mi się być główną. Zauważcie że w pewnym miejscu linia czerwona się urywa. Nie jestem w stanie w tej chwili odtworzyć jak poszedłem że znalazłem się na linii czerwonej która prowadzi do zielonej. Może za tydzień albo dwa, może dopiero wiosną przejdę jeszcze raz tą trasę aby ustalić jak się tam znalazłem. Jednak temat założyłem abyście opisali swoje przeżycia związane ze zgubieniem na spacerze oraz jak temu zapobiec. Ja dodam od siebie że:
1. Zawsze mieć ze sobą latarkę. Nawet jeśli wybieramy się w letnie południe gdzie do zachodu słońca jest jeszcze około 9 godzin. Nigdy nie wiecie czy nie zgubicie się tak bardzo że nie wrócicie do zachodu słońca.
2. Telefon przy sobie i naładowany tak, aby bateria wystarczyła na dzień dzisiejszy i kolejny.
3. Kompas w jakiejkolwiek postaci. Fabrycznego produktu czy kawałka magnesu, nitki i igły. Nie musiałbym wspomagać się ludźmi gdybym coś takiego miał przy sobie.
4. Manierka albo butelka wody nie jest takim wielkim obciążeniem aby nie mieć jej przy sobie.
Oczywiście powyższe punkty powinny być spełnione przy spacerze drogami, których nie znamy. Ja jedyne co wiedziałem do pewnego momentu to ten schemat według, którego powinienem iść. Jeśli taki temat już istnieje to przeniósłbym ten post do owego tematu a ten można by usunąć.
Kliknij aby powiększyć
Linia fioletowo-różowa do droga główna. Linia czerwona i część fioletowej to moja droga przemieszczania się. Niebieskie pole to miejsce w którym się nieświadomie zgubiłem. Żółty punkt to skrzyżowanie gdzie spotkałem pierwszy samochód (BMW). Zielona linia to droga która wydawała mi się być główną. Zauważcie że w pewnym miejscu linia czerwona się urywa. Nie jestem w stanie w tej chwili odtworzyć jak poszedłem że znalazłem się na linii czerwonej która prowadzi do zielonej. Może za tydzień albo dwa, może dopiero wiosną przejdę jeszcze raz tą trasę aby ustalić jak się tam znalazłem. Jednak temat założyłem abyście opisali swoje przeżycia związane ze zgubieniem na spacerze oraz jak temu zapobiec. Ja dodam od siebie że:
1. Zawsze mieć ze sobą latarkę. Nawet jeśli wybieramy się w letnie południe gdzie do zachodu słońca jest jeszcze około 9 godzin. Nigdy nie wiecie czy nie zgubicie się tak bardzo że nie wrócicie do zachodu słońca.
2. Telefon przy sobie i naładowany tak, aby bateria wystarczyła na dzień dzisiejszy i kolejny.
3. Kompas w jakiejkolwiek postaci. Fabrycznego produktu czy kawałka magnesu, nitki i igły. Nie musiałbym wspomagać się ludźmi gdybym coś takiego miał przy sobie.
4. Manierka albo butelka wody nie jest takim wielkim obciążeniem aby nie mieć jej przy sobie.
Oczywiście powyższe punkty powinny być spełnione przy spacerze drogami, których nie znamy. Ja jedyne co wiedziałem do pewnego momentu to ten schemat według, którego powinienem iść. Jeśli taki temat już istnieje to przeniósłbym ten post do owego tematu a ten można by usunąć.
Dobry alpinista to stary alpinista.
- Hillwalker
- Posty: 271
- Rejestracja: 03 wrz 2009, 09:10
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
- Płeć:
-
- Posty: 119
- Rejestracja: 03 sty 2010, 23:43
- Lokalizacja: Szczecin
- Gadu Gadu: 2987112
- Tytuł użytkownika: Kniejołaz
- Płeć:
Re: Bezpieczeństwo na spacerze
Zapewne Leszy Ci ścieżki poplątałHouse pisze:Do tej chwili nie zdołałem wyjaśnić w jaki sposób tak fatalnie pomyliłem kierunki.
- Tanto
- Administrator
- Posty: 1086
- Rejestracja: 26 sie 2007, 19:17
- Lokalizacja: Szczecin
- Gadu Gadu: 1743064
- Płeć:
Re: Bezpieczeństwo na spacerze
Pewnie nie pytał byś ludzi o drogę, ale jest duże prawdopodobieństwo że tylko pogorszył byś swoją sytuację.House pisze:3. Kompas w jakiejkolwiek postaci. Fabrycznego produktu czy kawałka magnesu, nitki i igły. Nie musiałbym wspomagać się ludźmi gdybym coś takiego miał przy sobie.
Przypuśćmy że stoisz na dolnym załamaniu różowej linii, kompasem sprawdzasz gdzie jest północ - OK, w którą stronę masz pójść żeby dojść do zabudowań? Podejście drugie - stoisz w środku niebieskiej plamy - reszta pytania jak powyżej.
Do trzech razy sztuka - będzie banalnie prosto, dwa razy już określiłeś kierunek, to bez problemu powiesz w którą stronę trzeba pójść z punktu o którym sobie właśnie pomyślałem...
"...wszystkie koty z pyszczkami, które wyglądają, jakby ktoś wkręcił je w imadło, a potem wielokrotnie walił młotkiem owiniętym skarpetą, są Prawdziwmi kotami."
Ta sytuacja nie była tak krytyczna żebym w ogóle nie wiedział w jaką stronę się kierować. Zawsze wybrałbym pomiędzy północnym wschodem a północą. Doszedłbym w końcu do drogi, którą znam, więc i tak dobrze. Problemem właściwie nie był powrót. Bo wróciłbym zawsze. Po prostu, dzięki śladom na śniegu a latem dzięki pamięci wzrokowej (to na szczęście u mnie nie zawodzi) zawróciłbym. Problem stanowiło marne 20 min. do zmroku, wycieńczenie i wyładowująca się bateria w telefonie. Do tego ta "mała śnieżyca", dzisiaj kiedy piszę ten post jest już w niektórych miejscach >0.5m śniegu. Jedynym rozwiązaniem było poszukanie jak najkrótszej drogi. Gdybym miał świadomość że zgubiłem się to zawróciłbym do drogi głównej i stamtąd zadzwoniłbym do ojca aby podjechał. A co do tego co napisał niewazne. Gdybym nie spotkał faceta z BMW, to pewnie bym nocował.
Dobry alpinista to stary alpinista.
Lat mam tyle samo ile niewazne, 15. Już napisałem czemu nie wracałem po śladach. Było około 20min. do zmroku, a ja nie miałem jakiegokolwiek źródła światła. Gdyby była chociażby pora sucha to spróbowałbym skonstruować jakąś pochodnię ale nie zimą. W każdym bądź razie było tak ciemno że ślady były ledwo widoczne.
Dobry alpinista to stary alpinista.
Gdy już wróciłem na wieś to tak, było dość widno. Jest to spowodowane przecież światłami odbijającymi się od śniegu ale w lesie było ciemno jak w ***** murzyna. No, a poza tym byłoby widno gdyby nie tony śniegu spadające z nieba. One nijako zakłócają to światło. A padało nadzwyczaj intensywnie.
Dobry alpinista to stary alpinista.
- Tanto
- Administrator
- Posty: 1086
- Rejestracja: 26 sie 2007, 19:17
- Lokalizacja: Szczecin
- Gadu Gadu: 1743064
- Płeć:
W naszych lasach i przy odrobinie zdrowego rozsądku zawsze wyjdzie się w cywilizowanym miejscu. Można stracić orientację co do miejsca w którym aktualnie się znajdujemy, błędnie wybrać kierunek dalszego marszu, ale zawsze w końcu trafimy na wysypisko śmieci na skraju lasuHouse pisze:Zawsze wybrałbym pomiędzy północnym wschodem a północą. Doszedłbym w końcu do drogi, którą znam, więc i tak dobrze.
Wracając do twojej mapy i kierunków. Z tego co widzę to z większości miejsc w których byłeś aby dojść do głównej drogi musiał byś poruszać się na wschód lub północny-wschód (o ile to zdjęcie satelitarne na północ na górze).
A teraz drobna podpowiedź dla tych co jeszcze tego nie wiedzą - kompas nie powie wam w którą stronę musicie iść żeby dojść do określonego celu (pomijam oczywiste sytuacje jak np. podróż najkrótszą drogą na Biegun Północny). Do tego potrzebna jest jeszcze wiedza na temat tego gdzie jesteśmy i gdzie znajduje się cel naszej wędrówki.
Weźmy trzeci punkt z mojego poprzedniego wpisu - wiemy gdzie są zabudowania, wiemy gdzie jest północ, ale nie wiemy gdzie jesteśmy... Wybieramy północ / północny wschód jak sugerował House? Azymut 25 st? Dobra to kto ma coś do jedzenia?, zapowiada się bardzo długi spacer, bo powinniśmy obrać azymut 70 st. Stoimy na przedłużeniu zielonej linii w górę, przy wykarczowanym kawałku lasu. W innych przykładach o których pisałem azymut trzeba by było ustalić na: 25 st i 55 st.
Wg. mnie kompas bez mapy to tak jak krzesiwo bez opału, co z tego że je masz jeśli i tak nie rozpalisz ognia. Oczywiście są jeszcze sytuacje w których nie potrzebujemy dokładności kierunku marszu, np. niewielki kompleks leśny z którego musimy wyjść gdzieś na zachodzie i tam zobaczymy gdzieś wioskę do której idziemy. Czy pójdziemy kilometr na NW czy kilometr na SW, to nie ma większego znaczenia. Problem zaczyna się przy większych odległościach gdzie błąd w określeniu azymutu powoduje duże oddalenie od celu. Pomiędzy pierwszym a drugim przykładem mieliśmy 30 st różnicy - przy 15 kilometrach marszu daje to 7,7 km oddalenia od celu, przy 30 - 15,5 km, a przy 45 - 23 km.
Ale się rozpisałem, mam nadzieję że nie namieszałem za wiele :591: , jednak liczę na to że zachęci to was do zabawy z kompasami, mapami i doskonalenia orientacji w terenie, bo nawet mapa i kompas nie pomogą w określeniu gdzie jesteśmy jeśli staniemy na skrzyżowaniu (oczywiście pod kątem prostym) przecinek międzyoddziałowych w 'przemysłowym' lesie świerkowym w którym numery oddziałów zmieniły się już dwukrotnie od daty powstania mapy icon_twisted
"...wszystkie koty z pyszczkami, które wyglądają, jakby ktoś wkręcił je w imadło, a potem wielokrotnie walił młotkiem owiniętym skarpetą, są Prawdziwmi kotami."
Ku mojej uciesze temat zaczyna się jakoś rozkręcać. Zadam Wam pytanie co byście zrobili w mojej sytuacji, która dokładnie wyglądała tak:
1. 20 min. do zmroku
2. Między drzewami pomimo zimy jest ciemno i to bardzo
3. -3*C a w nocy około -6*C
4. Pies niezbyt posłuszny a wy jesteście zmęczeni ale siły na dojście tych 5km starczy pod wpływem determinacji, strachu?
5. Bateria w telefonie za moment ulegnie rozładowaniu. Starczy jej energii na około 5min. rozmowy
6. Ubranie : dość grube jeansy, koszulka bawełniana, polar 200, kurtka dość cienka - softshell z cieniutkim podkładem polarowym, półbuty trekingowe, stuptuty, brak rękawiczek i czapki jednak kaptur zapewnia dosyć dobrą ochronę termalną a już na pewno przeciwwietrzną i wodoszczelną.
7. Brak jakichkolwiek narzędzi. Nie zabrałem nawet Vicka i krzesiwa, które prawie zawsze mam przy sobie. Poza kluczami i telefonem nie miałem nic.
Jedyne możliwe wyjścia z tej sytuacji poza oczekiwaniem na pomoc osób postronnych to: zawrócenie się, poszukiwanie drogi głównej, jak najszybsza budowa schronienia i nocowanie. Ja sam bardziej się bałem skutków po przybyciu do domu i świadomość że rodzice by mi za żadne chiny nie pozwolili na własną rękę nocować zimą w lesie, aniżeli faktu iż nie robiłem tego nawet w lecie i nie jestem doświadczonym survival'owcem. W tej chwili póki nie jestem pełnoletni mogę pełnić jedynie funkcję turysty. Z niecierpliwością czekam na wasze odpowiedzi.
1. 20 min. do zmroku
2. Między drzewami pomimo zimy jest ciemno i to bardzo
3. -3*C a w nocy około -6*C
4. Pies niezbyt posłuszny a wy jesteście zmęczeni ale siły na dojście tych 5km starczy pod wpływem determinacji, strachu?
5. Bateria w telefonie za moment ulegnie rozładowaniu. Starczy jej energii na około 5min. rozmowy
6. Ubranie : dość grube jeansy, koszulka bawełniana, polar 200, kurtka dość cienka - softshell z cieniutkim podkładem polarowym, półbuty trekingowe, stuptuty, brak rękawiczek i czapki jednak kaptur zapewnia dosyć dobrą ochronę termalną a już na pewno przeciwwietrzną i wodoszczelną.
7. Brak jakichkolwiek narzędzi. Nie zabrałem nawet Vicka i krzesiwa, które prawie zawsze mam przy sobie. Poza kluczami i telefonem nie miałem nic.
Jedyne możliwe wyjścia z tej sytuacji poza oczekiwaniem na pomoc osób postronnych to: zawrócenie się, poszukiwanie drogi głównej, jak najszybsza budowa schronienia i nocowanie. Ja sam bardziej się bałem skutków po przybyciu do domu i świadomość że rodzice by mi za żadne chiny nie pozwolili na własną rękę nocować zimą w lesie, aniżeli faktu iż nie robiłem tego nawet w lecie i nie jestem doświadczonym survival'owcem. W tej chwili póki nie jestem pełnoletni mogę pełnić jedynie funkcję turysty. Z niecierpliwością czekam na wasze odpowiedzi.
Dobry alpinista to stary alpinista.
- Hakas
- Posty: 209
- Rejestracja: 03 lip 2008, 00:08
- Lokalizacja: Pomorze Zachodnie
- Tytuł użytkownika: KAPKANCZYK
- Płeć:
Witaj!
Jak dlugo mieszkasz w tym rejonie?
Teren należy poznawać systematycznie i powoli, zapamiętywać znaki charakterystyczne na skrzyżowaniach dróg i po drodze.
Nie zapuszczać się do lasu jak się nie zna terenu na chwile przed zmrokiem.
Nie wiem co ci jeszcze poradzić bo sam po lasach chodzę od dziecka i bez obawy puszczam na smotne włoczęgi swojego syna, który ma 13 lat. Zawsze wraca do domu jak bumerang.
A czapka, ciepła kurtka, rękawiczki to podstawa. Nóż należy zawsze mieć przy sobie. Mój malec zawsze ma przy sobie nóż, zapałki, latarkę, folię NRC i gwizdek tak na wszelki wypadek - jestem o niego spokojniejszy.
Hakas
Ps. Hakas2 zawsze mówi mi gdzie idzie i w którym rejonie w razie czego mam go szukać.
Raz tylko moja córka powiedziala mamie, że idzie nam na spotkanie ( mój syn i ja bylismy otropić pewnego dzika w jego ostoji) i poszła zupełnie gdzie indziej (oszukała matkę). Znalazłem ją po godzinie szukania nad zamarzniętym jeziorem Dostała w tedy ode mnie solidne lanie. Hakaskie metody wychowawcze czasami przewidują czasami tak drastyczne środki wychowawcze, szczególnie jak dziecku grozi realne niebezpieczeństwo wynikłe z jego nieposłuszeństwa.
Od tej pory zawsze mówi gdzie idzie i nigdy nie zbacza z drogi.
Jak dlugo mieszkasz w tym rejonie?
Teren należy poznawać systematycznie i powoli, zapamiętywać znaki charakterystyczne na skrzyżowaniach dróg i po drodze.
Nie zapuszczać się do lasu jak się nie zna terenu na chwile przed zmrokiem.
Nie wiem co ci jeszcze poradzić bo sam po lasach chodzę od dziecka i bez obawy puszczam na smotne włoczęgi swojego syna, który ma 13 lat. Zawsze wraca do domu jak bumerang.
A czapka, ciepła kurtka, rękawiczki to podstawa. Nóż należy zawsze mieć przy sobie. Mój malec zawsze ma przy sobie nóż, zapałki, latarkę, folię NRC i gwizdek tak na wszelki wypadek - jestem o niego spokojniejszy.
Hakas
Ps. Hakas2 zawsze mówi mi gdzie idzie i w którym rejonie w razie czego mam go szukać.
Raz tylko moja córka powiedziala mamie, że idzie nam na spotkanie ( mój syn i ja bylismy otropić pewnego dzika w jego ostoji) i poszła zupełnie gdzie indziej (oszukała matkę). Znalazłem ją po godzinie szukania nad zamarzniętym jeziorem Dostała w tedy ode mnie solidne lanie. Hakaskie metody wychowawcze czasami przewidują czasami tak drastyczne środki wychowawcze, szczególnie jak dziecku grozi realne niebezpieczeństwo wynikłe z jego nieposłuszeństwa.
Od tej pory zawsze mówi gdzie idzie i nigdy nie zbacza z drogi.
Wędruję poprzez świat polując, walcząc
i uzdrawiając
Przeklęty, kto miecz swój trzyma z dala od krwi - Bellicosa anima
Damnatus, qui gladio suo ab sanguem reservat - Bellicosa anima
i uzdrawiając
Przeklęty, kto miecz swój trzyma z dala od krwi - Bellicosa anima
Damnatus, qui gladio suo ab sanguem reservat - Bellicosa anima
- Tanto
- Administrator
- Posty: 1086
- Rejestracja: 26 sie 2007, 19:17
- Lokalizacja: Szczecin
- Gadu Gadu: 1743064
- Płeć:
W tym przypadku - najgorsze wyjście z możliwych. Praktycznie nie do zrealizowania i co gorsze narażające śmiałka na śmierć. Przypuszczam, że nikt z dużym doświadczeniem w zimowym bytowaniu, mając do dyspozycji to co wyliczyłeś nie ryzykował by noclegu w lesie.House pisze:... jak najszybsza budowa schronienia i nocowanie.
Ciemność w lesie nie jest taka straszna, a i wzrok się do niej przyzwyczaja, drogi są dość czytelne (nie to co na pustyni). Nawet w dużych ciemnościach można w miarę sprawnie poruszać się po drodze, wystarczy do tego długi kawałek kija lub kijek terkingowy i naśladowanie niewidomych - jeśli zataczając nim koło wokół siebie trafisz na drzewo, to na pewno nie ma tam drogi. Warto też sprawdzać co ma się przed nogami
Przyznaję bez bicia, że tego rozwiązania z kijem nie testowałem w praktyce, ale może znajdzie się ktoś kto na ochotnika narazi się na kilka siniaków w czasie eksperymentu? Można to zrobić nawet w dzień zawiązując oczy chustą lub zakładając okulary spawalnicze. Dobrze by było gdyby była przy tym osoba obserwująca działania 'królika doświadczalnego', pozwoliło by to na dokładniejsze wyciągnięcie wniosków.
"...wszystkie koty z pyszczkami, które wyglądają, jakby ktoś wkręcił je w imadło, a potem wielokrotnie walił młotkiem owiniętym skarpetą, są Prawdziwmi kotami."
- Fredi
- Posty: 1015
- Rejestracja: 07 kwie 2008, 09:42
- Lokalizacja: Skierniewice
- Tytuł użytkownika: Fredne Zło..
- Płeć:
House: 4 lata to ogrom czasu....i nie trzeba wiele czasu na wędrówki, ale rower....i krótkie przejażdżki, objechanie "swojego" lasu dookoła, przejechanie przez wszystkie główne dukty....to naprawdę nie zajmuje dużo czasu a dobrze poznaje się okolice.
W Twoim przypadku, zrobiłbym tak jak napisał Tresor...wróciłbym po śladach- bo zimą nawet podczas zadymki byłoby łatwiej i szybciej niż kombinowanie i szukanie celu...
Ale, wracając wziąłbym kijaszka do ręki i ciągnąłbym go obok swojego śladu, dzięki temu gdy trafiłbym na taki specyficzny trop - odciski butów i ciągła linia z boku - wiedziałbym, że chodzę w kółko .
W Twoim przypadku, zrobiłbym tak jak napisał Tresor...wróciłbym po śladach- bo zimą nawet podczas zadymki byłoby łatwiej i szybciej niż kombinowanie i szukanie celu...
Ale, wracając wziąłbym kijaszka do ręki i ciągnąłbym go obok swojego śladu, dzięki temu gdy trafiłbym na taki specyficzny trop - odciski butów i ciągła linia z boku - wiedziałbym, że chodzę w kółko .
"Nie sztuką jest umrzeć, znacznie trudniej jest żyć."
I takiej odpowiedzi od Was oczekiwałem. Teraz można wysunąć prosty wniosek. Zgubisz się w lesie zimą? Wracaj po śladach skąd przyszedłeś. Teraz sobie myślę jak to dobrze, że w końcu ktoś mi wskazał drogę bo gdybym miał zawracać się przez 1,5 godziny tą samą drogą... Myślę że dobrze by było gdybyście teraz opisali swoje przygody związane ze zgubieniem się i jak wyszliście z tej opresji. Zawsze można też założyć bardziej uniwersalny wątek dot. jakiegokolwiek zgubienia się, tzn. nie tylko podczas spaceru.
Dobry alpinista to stary alpinista.
Bear Grylls mógłby Ci poradzić:
1. Za pomocą klucza i baterii z telefonu skrzesać iskry
2. Rozpalić ognisko
3. Zjeść psa (i tak nie był zbyt posłuszny!)
/ może to kiepski żart, ale nie mogłem się powstrzymać /
A tak na poważnie to miejmy nadzieję, że to zdarzenie czegoś Cię nauczyło.
Zapamiętaj to co napisał Hakas.
...Jak mawiał stary Indianin: "Nie raz zdarzyło się, że chodziłem kilka dni nie wiedząc gdzie jestem, ale jeszcze nigdy nie zdarzyło się mi zabłądzić!"
1. Za pomocą klucza i baterii z telefonu skrzesać iskry
2. Rozpalić ognisko
3. Zjeść psa (i tak nie był zbyt posłuszny!)
/ może to kiepski żart, ale nie mogłem się powstrzymać /
A tak na poważnie to miejmy nadzieję, że to zdarzenie czegoś Cię nauczyło.
Zapamiętaj to co napisał Hakas.
...Jak mawiał stary Indianin: "Nie raz zdarzyło się, że chodziłem kilka dni nie wiedząc gdzie jestem, ale jeszcze nigdy nie zdarzyło się mi zabłądzić!"
-
- Posty: 72
- Rejestracja: 15 paź 2010, 16:29
- Lokalizacja: Łódź
- Tytuł użytkownika: greenhorn
- Płeć:
Myślę że warto skompletować sobie we własnym zakresie tzw. zestaw KIT (inaczej: puszka survivalowa), nakłady niewielkie a zysk ogromny. I przyzwyczaić się do zabierania nawet na krótkie wycieczki w teren. Do tego jakiś baton lub czekolada i picie, najlepiej zwykła woda plus jakiś napój energetyzujący w puszce - po spożyciu masz metalowy kubek Wszystko razem wejdzie w mały plecak albo chlebak. Zresztą latarkę, zapalniczkę, scyzoryk i kilka przydatnych drobiazgów warto nosić ze sobą zawsze.
Edycja:
Sorry, dopiero teraz zauważyłem datę rozpoczęcia wątku
Edycja:
Sorry, dopiero teraz zauważyłem datę rozpoczęcia wątku
Idę z kumplami na dłuższy spacerek, wiatr hula, troszkę zimno ale mi to nie przeszkadza. Idziemy i tu nagle taki mały strumyczek(3m) na, którym położona jest kładka z dwóch desek. No to ja najlżejszy i najszybszy jako pierwszy próbuje się przeprawić. Udało się Później reszta każdemu się udaję, ale kładka jest troszkę niżej niż na początku i nagle TRACH... Kładki nie ma a kolega po kolana w wodzie. Wracając tą samą drogą musieliśmy zrobić nową. No to noże poszły w ruch ścięliśmy 3 drzewa (biedne drzewa) i ja pierwszy przeszedłem dwóch następnych też, ale następny już nie miał szczęścia... Wpadł do malutkiego niewinnego strumyczka, poślizną się, ledwo wystawał mu czubek głowy i ręka chwyciłem za nią i wyciągnąłem go jakoś. Bez mojej pomocy by utonął. Więc apeluję o ostrożność, nawet jeśli chodzi o mały strumyczek. I to by było na tyle:)
Kolejny raz kiedy przechodziliśmy obok tego pechowego miejsca nie budowaliśmy nic tylko poszliśmy dalej. Okazało się, że ze 2 kilometry dalej jest most. Zwykły kamienny most...
Kolejny raz kiedy przechodziliśmy obok tego pechowego miejsca nie budowaliśmy nic tylko poszliśmy dalej. Okazało się, że ze 2 kilometry dalej jest most. Zwykły kamienny most...
...ktoś odkrył w końcu prawdę
najprostszą z wszystkich prawd
że tylko jeden sposób
jest niezawodny tak
sztyl od kilofa w rece gornika...
KSU
najprostszą z wszystkich prawd
że tylko jeden sposób
jest niezawodny tak
sztyl od kilofa w rece gornika...
KSU