Wyprawowy jadłospis.
Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw
- Pratschman
- Posty: 214
- Rejestracja: 01 gru 2009, 13:31
- Lokalizacja: Jarocin/Poznań
- Płeć:
Odświeżenie.
Z rozmów z doktorem w rodzinie wnioskuję jeden ciekawy fakt- aby na maksa wykorzystać wszystkie substancje odżywcze w noszonym przez nas jedzeniu, warto jeść OSOBNO 3 podstawowe elementy- węglowodany, białka, tłuszcze. Zwłaszcza ważne jest, aby węglowodany jeść osobno niż tłuszcze- organizm wchłonie całe węglowodany, a część wysokoenergetycznego tłuzczu, niestrawiona, będzie wydalona z kałem. Tak samo jest w pewnym stopniu podobno przy łączeniu białek z węglowodanami.
Roi mi się od jakiegoś czasu pomysł, aby zmienić zwykły jadłospis: na śniadanie tylko węglowodany, które szybko nam dadzą energie (Podpłomyki, kasza, ryż, musli itp.) + zapychacz (roślinki), również skrobia/sacharydy/glukoza w drodze, a podczas obiadokolacji białko + tłuszcz (kabanosy, suszone mięso, olej, smalec itp.) + zapychacz roślinkowy znowu.
I co Wy na to?
Z rozmów z doktorem w rodzinie wnioskuję jeden ciekawy fakt- aby na maksa wykorzystać wszystkie substancje odżywcze w noszonym przez nas jedzeniu, warto jeść OSOBNO 3 podstawowe elementy- węglowodany, białka, tłuszcze. Zwłaszcza ważne jest, aby węglowodany jeść osobno niż tłuszcze- organizm wchłonie całe węglowodany, a część wysokoenergetycznego tłuzczu, niestrawiona, będzie wydalona z kałem. Tak samo jest w pewnym stopniu podobno przy łączeniu białek z węglowodanami.
Roi mi się od jakiegoś czasu pomysł, aby zmienić zwykły jadłospis: na śniadanie tylko węglowodany, które szybko nam dadzą energie (Podpłomyki, kasza, ryż, musli itp.) + zapychacz (roślinki), również skrobia/sacharydy/glukoza w drodze, a podczas obiadokolacji białko + tłuszcz (kabanosy, suszone mięso, olej, smalec itp.) + zapychacz roślinkowy znowu.
I co Wy na to?
Ostatnio zmieniony 02 gru 2009, 11:53 przez Pratschman, łącznie zmieniany 1 raz.
- Hillwalker
- Posty: 271
- Rejestracja: 03 wrz 2009, 09:10
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
- Płeć:
Przede wszystkim nie powinniśmy łączyć w jednym posiłku węglowodanów i białek, co do cukru to należałoby z niego zupełnie zrezygnować. Prawda jednak jest taka, że należałoby zerwać z naszą tradycją żywieniową, bo w polskiej kuchni te zasady łamie się na co dzień.
Przykłady błędów:
ziemniaki i schabowy
kasza z jakimś mięskiem
chleb z szynką
zupka z makaronem i np. kawałkami kabanosów (obozowe danie)
To są szkodliwe zestawy, wiem o tym a i tak często i ze smakiem konsumuję. :->
Potrzeba silnego charakteru, by pokonać te nawyki.
Twój pomysł na dzienny jadłospis jest dobry. Życzę wytrwałości w realizacji.
Przykłady błędów:
ziemniaki i schabowy
kasza z jakimś mięskiem
chleb z szynką
zupka z makaronem i np. kawałkami kabanosów (obozowe danie)
To są szkodliwe zestawy, wiem o tym a i tak często i ze smakiem konsumuję. :->
Potrzeba silnego charakteru, by pokonać te nawyki.
Twój pomysł na dzienny jadłospis jest dobry. Życzę wytrwałości w realizacji.
" YOU create your own reality "
- Pratschman
- Posty: 214
- Rejestracja: 01 gru 2009, 13:31
- Lokalizacja: Jarocin/Poznań
- Płeć:
zedytowałem poprzedni post.
Słowo cukry zamieniłem na węglowodany- miałem na myśli głównie skrobię. Cukry prostsze- disacharydy- jadam na wypadach jak już to tylko w drodze.
Eh. ta terminologia...
Hillwalker- racja! Przykłady bardzo trafne. Jednak na serio wypróbuje to dopiero w czerwcu- po maturach..
Słowo cukry zamieniłem na węglowodany- miałem na myśli głównie skrobię. Cukry prostsze- disacharydy- jadam na wypadach jak już to tylko w drodze.
Eh. ta terminologia...

Hillwalker- racja! Przykłady bardzo trafne. Jednak na serio wypróbuje to dopiero w czerwcu- po maturach..
- Rzez
- Posty: 667
- Rejestracja: 03 mar 2008, 23:16
- Lokalizacja: Mölndal
- Gadu Gadu: 2437677
- Tytuł użytkownika: F&L
- Płeć:
- Kontakt:
Co rozumiesz poprzez ,,zapychacz (roślinki)''?Pratschman pisze:Roi mi się od jakiegoś czasu pomysł, aby zmienić zwykły jadłospis: na śniadanie tylko węglowodany, które szybko nam dadzą energie (Podpłomyki, kasza, ryż, musli itp.) + zapychacz (roślinki), również skrobia/sacharydy/glukoza w drodze, a podczas obiadokolacji białko + tłuszcz (kabanosy, suszone mięso, olej, smalec itp.) + zapychacz roślinkowy znowu.
O ile śniadanie da się w miarę łatwo skomponować na zjadliwe; to kolację bez zapychacza w stylu kuskus/makaron/rożne inne kasze itp. trudniej dobrać.
,,I don't know what's wrong with me, but I love this shit.''
- Pratschman
- Posty: 214
- Rejestracja: 01 gru 2009, 13:31
- Lokalizacja: Jarocin/Poznań
- Płeć:
No ja dzikie rośliny jadalne jem chętnie, ale nie wierzę że mogą mi dać energię, za to są w nich wszyskie witaminki, mikroelementy itp.
Jeszcze w praktyce nie jadałem takich bezwęglowodanowych kolacji ale myśle że podczas kolacji energię da nam mięso i olej i... (tu trzeba pomyśleć o czymś białkowo-tłuszczowym, a bez węglowodanów), a uczucie pełnego brzucha da nam jadalne zielsko, którego na wyprawach w Polsce (wszędzie poza wysokimi górami) nie powino zabraknąć.
Oczywiście wszystko jest do zweryfikowania i rozważenia. Zauważ jednak że Twój kuskus/kasza to SKROBIA, organizm ją całą strawi i w postaci glukozy wchłonie, a połowa białka spożego w tym samym posiłku, niestrawiona, wyjdzie z kałem..
Jeszcze w praktyce nie jadałem takich bezwęglowodanowych kolacji ale myśle że podczas kolacji energię da nam mięso i olej i... (tu trzeba pomyśleć o czymś białkowo-tłuszczowym, a bez węglowodanów), a uczucie pełnego brzucha da nam jadalne zielsko, którego na wyprawach w Polsce (wszędzie poza wysokimi górami) nie powino zabraknąć.
Oczywiście wszystko jest do zweryfikowania i rozważenia. Zauważ jednak że Twój kuskus/kasza to SKROBIA, organizm ją całą strawi i w postaci glukozy wchłonie, a połowa białka spożego w tym samym posiłku, niestrawiona, wyjdzie z kałem..
- Rzez
- Posty: 667
- Rejestracja: 03 mar 2008, 23:16
- Lokalizacja: Mölndal
- Gadu Gadu: 2437677
- Tytuł użytkownika: F&L
- Płeć:
- Kontakt:
Problem w tym, że wysokoodżywcze/wysokokaloryczne jedzenie jest potrzebne zazwyczaj tam, gdzie otaczające środowisko nie dostarcza jadalnych roślin (często tam po prostu nic nie rośnie) - góry/płaskowyże powyżej granicy lasu, wszelakiego typu pustynie (ciepłe/zimne piaszczyste, pustynie lodowe itp.).
Z drugiej strony podczas długiego wyjazdu ciężko tracić czas na szukanie/zdobywanie pożywienia (zwroc też uwagę, że często bilans energetyczny i tak będzie ujemny).
Dlatego musisz zazwyczaj zawczasu przygotować jedzenie w domu/bazie wypadowej.
Swoje mieszanki jakoś tam tworzę i szczerze powiedziawszy dają radę. Jak coś wymyślisz co do roślinki, daj znać, potestuje się w terenie.
A co do śniadań:) W czasie nieudanej ekspedycji transantarktycznej Shackletona jej uczestnicy wcinali dosyć długo jedynie mięso oraz tłuszcz foczy i jakoś tam przeżyli...
Z drugiej strony podczas długiego wyjazdu ciężko tracić czas na szukanie/zdobywanie pożywienia (zwroc też uwagę, że często bilans energetyczny i tak będzie ujemny).
Dlatego musisz zazwyczaj zawczasu przygotować jedzenie w domu/bazie wypadowej.
Swoje mieszanki jakoś tam tworzę i szczerze powiedziawszy dają radę. Jak coś wymyślisz co do roślinki, daj znać, potestuje się w terenie.
A co do śniadań:) W czasie nieudanej ekspedycji transantarktycznej Shackletona jej uczestnicy wcinali dosyć długo jedynie mięso oraz tłuszcz foczy i jakoś tam przeżyli...
,,I don't know what's wrong with me, but I love this shit.''
- Pratschman
- Posty: 214
- Rejestracja: 01 gru 2009, 13:31
- Lokalizacja: Jarocin/Poznań
- Płeć:
Widzisz Rzez, po prostu nadajemy na różnych wyprawowych falach. Ja marzę o tygodniowych i dłuższych wypadach w Doline Sanu, Góry Słonne, Puszczę Białowieską, Augustowską itp. Tam mój pomysł jest realny. Ty, jak mniemam, czytając relacje z Twoich wypraw, masz szerszą, bardziej światową perspektywę- Islandia np. Nie mam pojęcia, jak tam to rozwiązać.
A żywności wysokoenergetycznej potrzebujesz na każdej wędrownej wyprawie, tylko może jeszcze więcej energii w zimym kimacie. 100g jadalnych liści daje ok 20kcal, a 100g korzonków- 60kcal. To jest nic, i żeby mieć z tego dużo energii, rzeczywiście trzeba się namęczyć i ujemny bilans i tak:P Jeśli chodzi o roślinki jako bonus witaminowy, to na moich wypadach po okolicy same wchodzą mi do ręki- to naprawdę nieduży wysiłek, oczywiście przy odpowiedniej wiedzy. A jako zapychacz stosowana np. zupa z pędów pałki czy szpinak z komosy- naprawde nie jest ciężko to pozbierać. Za to zbieranie kłączy to jest masakra i rzeczywiscie męczące.
A żywności wysokoenergetycznej potrzebujesz na każdej wędrownej wyprawie, tylko może jeszcze więcej energii w zimym kimacie. 100g jadalnych liści daje ok 20kcal, a 100g korzonków- 60kcal. To jest nic, i żeby mieć z tego dużo energii, rzeczywiście trzeba się namęczyć i ujemny bilans i tak:P Jeśli chodzi o roślinki jako bonus witaminowy, to na moich wypadach po okolicy same wchodzą mi do ręki- to naprawdę nieduży wysiłek, oczywiście przy odpowiedniej wiedzy. A jako zapychacz stosowana np. zupa z pędów pałki czy szpinak z komosy- naprawde nie jest ciężko to pozbierać. Za to zbieranie kłączy to jest masakra i rzeczywiscie męczące.
- Hillwalker
- Posty: 271
- Rejestracja: 03 wrz 2009, 09:10
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
- Płeć:
Tran zawiera dużo witaminy D, bardzo zdrowej i potrzebnej organizmowi. Jest to też najgroźniejsza z witamin (po przedawkowaniu). Odradzam. Tym bardziej, że latem ta witaminka tworzy się sama, pod wpływem promieni słonecznych docierających do skóry. Łatwiej wtedy przesadzić. Jak nie chcesz zafundować sobie zwapnienia tętnic, nie pij tranu w większych ilościach i przez cały rok, tylko niewiele i w okresie jesienno zimowym.
" YOU create your own reality "
W sumie racja zapomniałem o wit ,,D" ale ciekawi mnie czy np spożywać na wyprawach inne rodzaje tłuszczy w czystej postaci lub jak najczystszej, np mój tata je kanapki ze smalcem czytałem także o himalaistach którzy jedli słoninę, ja osobiście nie jestem przyzwyczajony do jadania czystego tłuszczu jako głównego składnika ale jeśli ktoś to lubi to może być dobry pomysł na wyprawy np zimą gdzie potrzebujemy dużo kcal, w końcu ludzi pierwotni żywili się głuwnie tłuszczami pochodzenia zwierzęcego więc człowiek jest wstanie przeżyć na takiej wysoko tłuszczowej diecie i być w bardzo dobrej formie.
- Rzez
- Posty: 667
- Rejestracja: 03 mar 2008, 23:16
- Lokalizacja: Mölndal
- Gadu Gadu: 2437677
- Tytuł użytkownika: F&L
- Płeć:
- Kontakt:
Dobrym dodatkiem do śniadań (zupki mleczne z musli, kaszki itp.) oraz obiadów (zupki chińskie, kuskus, liofile i inne zalewane wodą wynalazki) jest olej Omega 3/6. Jest to mieszanina olejów: olej z pestek winogron, olej z ryżu, olej z sezamu, olej z kanoli, olej z kukurydzy. Smak wcale niezły, cena jeszcze przystępna, posiada odpowiednie kwasy tłuszczowe,
Drugim olejem, który jeszcze ujdzie w jedzeniu w większych dawkach jest olej sezamowy. Tyle, że ma charakterystyczny smak, a po drugie terminy ważności są krótkie i wymaga odpowiedniego przechowywania.
Tak jak piszesz Pepinie - w warunkach niskich temperatur trzeba wcinać dużo tłuszczu. Jedno, że mają najlepszy stosunek waga/kaloryczność (zmniejsza się waga jedzenia), druga sprawa, są niezbędne do ,,ochrony'' procesów metabolicznych zachodzących w ciele, przed niskimi temperaturami.
Pratschman - wiesz, to nie chodzi o perspektywę wyjazdów Polska-Świat. Także w polskim lesie zimą super dużo jedzenia pochodzenia roślinnego nie znajdziesz. Musiałbyś opierać się przede wszystkim na diecie złożonej z upolowanej zwierzyny. Rzecz po prostu polega na tym, że w warunkach zimowych ciężko inaczej przeżyć. Wiosną/latem/jesienią jest to juz inna sprawa. Poza tym wiesz, Białowieża to jednak PN, więc...
))
Drugim olejem, który jeszcze ujdzie w jedzeniu w większych dawkach jest olej sezamowy. Tyle, że ma charakterystyczny smak, a po drugie terminy ważności są krótkie i wymaga odpowiedniego przechowywania.
Tak jak piszesz Pepinie - w warunkach niskich temperatur trzeba wcinać dużo tłuszczu. Jedno, że mają najlepszy stosunek waga/kaloryczność (zmniejsza się waga jedzenia), druga sprawa, są niezbędne do ,,ochrony'' procesów metabolicznych zachodzących w ciele, przed niskimi temperaturami.
Pratschman - wiesz, to nie chodzi o perspektywę wyjazdów Polska-Świat. Także w polskim lesie zimą super dużo jedzenia pochodzenia roślinnego nie znajdziesz. Musiałbyś opierać się przede wszystkim na diecie złożonej z upolowanej zwierzyny. Rzecz po prostu polega na tym, że w warunkach zimowych ciężko inaczej przeżyć. Wiosną/latem/jesienią jest to juz inna sprawa. Poza tym wiesz, Białowieża to jednak PN, więc...

,,I don't know what's wrong with me, but I love this shit.''
Słyszałem że oleje które są wytwarzane (chemicznie większość z tych które wymieniłeś) są niezdrowe, i nie jestem pewny ale czy czasem nie tylko tłuszcze pochodzenia zwierzęcego posiadają NNKT(Niezbędne nienasycone kwasy tłuszczowe)? a przynajmniej chyba w większych ilościach niż roślinne.Rzez pisze:Dobrym dodatkiem do śniadań (zupki mleczne z musli, kaszki itp.) oraz obiadów (zupki chińskie, kuskus, liofile i inne zalewane wodą wynalazki) jest olej Omega 3/6. Jest to mieszanina olejów: olej z pestek winogron, olej z ryżu, olej z sezamu, olej z kanoli, olej z kukurydzy. Smak wcale niezły, cena jeszcze przystępna, posiada odpowiednie kwasy tłuszczowe,
- Pratschman
- Posty: 214
- Rejestracja: 01 gru 2009, 13:31
- Lokalizacja: Jarocin/Poznań
- Płeć:
Hej Panowie jakie produkty mleczne włączacie w wasz letni wyprawowy jadłospis? Czy ograniczacie się tylko do mleka w proszku? Znacie jakieś przeisy na wytrzymały twarog do plecaka? Kupujecie jaja w mijanych gospodarstwach? 
Pytam, bo myślałem żeby taki suszony twaróg włączyc do jadłospisu. Dużo pełnowartościowego białka, do tego wapń, witaminki itd.
Co wy na to?

Pytam, bo myślałem żeby taki suszony twaróg włączyc do jadłospisu. Dużo pełnowartościowego białka, do tego wapń, witaminki itd.

- thrackan
- Posty: 911
- Rejestracja: 16 cze 2009, 03:38
- Lokalizacja: Warszawa
- Gadu Gadu: 2123627
- Tytuł użytkownika: Manufaktura strużyn
- Płeć:
- Kontakt:
Zdecydowanie tak.Pratschman pisze:Kupujecie jaja w mijanych gospodarstwach?
Co do wyrobów mlecznych - jeszcze mleko zagęszczone i zagęszczone i słodzone. Zwłaszcza to ostatnie jest dobre jako zastrzyk energii z tubki.
Kilka zdjęć: http://www.23hq.com/thrackan/album/list
- Pratschman
- Posty: 214
- Rejestracja: 01 gru 2009, 13:31
- Lokalizacja: Jarocin/Poznań
- Płeć:
Masz na myśli to w tubce, o różnych smakach? Ale jak toto wytrzyma bez lodówki? Bo to w puszce, nie dosładzane, takie gęste ale płynne- jak najbardziej, ale to tubkowe?... Racja- na pewno więcej kalorycznego tłuszczyku niż w chudym serku:)
Jak ruszę po maturce wokół pięknego Jeziora Powidzkiego to wypróbuję handel z gospodarzami:)
Jak ruszę po maturce wokół pięknego Jeziora Powidzkiego to wypróbuję handel z gospodarzami:)
- thrackan
- Posty: 911
- Rejestracja: 16 cze 2009, 03:38
- Lokalizacja: Warszawa
- Gadu Gadu: 2123627
- Tytuł użytkownika: Manufaktura strużyn
- Płeć:
- Kontakt:
Jak najbardziej. W sklepie gdzie je kupuję, stoi na zwykłej półce obok mleka w proszku, potem potrafi spokojnie leżeć przez miesiąc jako zapas. Niestety dłużej nie wytrzymało żadne mleko skondensowane i słodzone, niezależnie od opakowania. Siła smakołykuPratschman pisze:Masz na myśli to w tubce, o różnych smakach? Ale jak toto wytrzyma bez lodówki? Bo to w puszce, nie dosładzane, takie gęste ale płynne- jak najbardziej, ale to tubkowe?

Kilka zdjęć: http://www.23hq.com/thrackan/album/list
Tylko z tubkami jest problem że aluminiowe lubią się dziurawić na załamaniach i cieknąćthrackan pisze:Jak najbardziej. W sklepie gdzie je kupuję, stoi na zwykłej półce obok mleka w proszku, potem potrafi spokojnie leżeć przez miesiąc jako zapas. Niestety dłużej nie wytrzymało żadne mleko skondensowane i słodzone, niezależnie od opakowania. Siła smakołykuPratschman pisze:Masz na myśli to w tubce, o różnych smakach? Ale jak toto wytrzyma bez lodówki? Bo to w puszce, nie dosładzane, takie gęste ale płynne- jak najbardziej, ale to tubkowe?

m
- Pratschman
- Posty: 214
- Rejestracja: 01 gru 2009, 13:31
- Lokalizacja: Jarocin/Poznań
- Płeć:
-
- Posty: 409
- Rejestracja: 26 sie 2007, 21:51
- Lokalizacja: Szczecin
- Płeć:
Kiedyś na bashu czy innym JM znalazłem coś takiego
juni> widzisz takiego faceta
<juni> lat 22, 180 cm wzrostu, 100 kg żywej, przypakowanej wagi, włosy ogolone na 3 mm, ubrany w moro, desanty na nogach, plecak.
<juni> W monopolowym, głosem rodem z Behemotha ["Amol, Portos, Kaka demona!";] mówi
<juni> "Mleczko w tubce proszę"?
<juni> Popłakałam się ze śmiechu i uciekłam ze sklepu.
Może to o którymś z was?
Mleko w tubkach wchodzi w skład wojskowych eSek także chyba temperatura mu nie przeszkadza.
juni> widzisz takiego faceta
<juni> lat 22, 180 cm wzrostu, 100 kg żywej, przypakowanej wagi, włosy ogolone na 3 mm, ubrany w moro, desanty na nogach, plecak.
<juni> W monopolowym, głosem rodem z Behemotha ["Amol, Portos, Kaka demona!";] mówi
<juni> "Mleczko w tubce proszę"?
<juni> Popłakałam się ze śmiechu i uciekłam ze sklepu.
Może to o którymś z was?

Mleko w tubkach wchodzi w skład wojskowych eSek także chyba temperatura mu nie przeszkadza.
- Pratschman
- Posty: 214
- Rejestracja: 01 gru 2009, 13:31
- Lokalizacja: Jarocin/Poznań
- Płeć:
Albo wcząchać całą tubkę od razu
Oto dane:
Mleko zagęszczone słodzone 323kcal 7,5g białka 8g tłuszczu 55,3g cukru /100g produktu (tubka ma 150g).
Wniosek z tego taki- obalić całej tubki na raz nie ma co, bo nas zemdli
Załóżmy, że to 100g zjemy. jak dla mnie 7,5g pelnowartościowego białka to szał nie jest, jeszcze w takim połączeniu z cukrem przyswoi sie go może z 5g :/ale kalorycznosć i ten smak... Zobaczymy czy warto.

Mleko zagęszczone słodzone 323kcal 7,5g białka 8g tłuszczu 55,3g cukru /100g produktu (tubka ma 150g).
Wniosek z tego taki- obalić całej tubki na raz nie ma co, bo nas zemdli

- Mazazel
- Posty: 84
- Rejestracja: 02 sty 2010, 20:36
- Lokalizacja: Łódź
- Gadu Gadu: 9008350
- Płeć:
- Kontakt:
Może napiszę trochę o tłuszczykach.
Tym bardziej, ze powyżej jest wątpliwośc, czy aby w roślinnych olejach w ogóle są NNKT;)
To tak: my w naszych komórkach mamy tłuszcze nasycone i nienasycone, i oba rodzaje zwierzęce (bośmy zwierzęta;)) i oba potrzebne. Jedne i drugie moga być źródłem energii, natomiast tłuszcze są tez składnikami błon komórkowych, skomplikowanych struktur mózgu itd- i tu już są potrzebne konkretne ich rodzaje, szczególnie ważne dla mózgu sa np kwasy tłuszczowe nienasycone szeregu omega3.
Nasycone tłuszcze są stałe, odporne na ogrzewanie. Są to ze zwierzęcych masło i smalec, z roślinnych kokosowy i palmowy. Ja preferuje kokosowy, jest świetny do smażenia, jako składnik wypieków, można tez z niego zrobić rodzaj smarowidła na kanapkę (świetne, gdy zimno, latem bym tego nie zjadła;)). Można je długo przechowywać w temp pokojowej, o ile są pozbawione nadmiaru wody i resztek substancji białkowych (więc np masło sie klaruje- przez długotrwałe ogrzewanie, na takim, w przeciwienstwie do świeżego, można smażyć), dla lepszego przechowania te zwierzęce często sie soli, roślinnych nie, chyba łatwiej je oczyścić.
Tłuszcze nienasycone sa płynne w temp pokojowej. Większość roślinnych tłuszczy składa sie w przeważającej częsci z kwasów tłuszczowych nienasyconych. Nienasycone zwierzęce to np tran. Kwasy tłuszczowe nienasycone, zwłaszcza cenne nienasycone szeregu omega 3 i 6, są bardzo wrażliwe na temperaturę i światło- łatwo sie utleniają, jełczeją, stają szkodliwe dla wątroby. Wymagają przechowywania w chłodzie i ciemności, i szybkiego zuzycia po otwarciu. Tak więc nie polecam zabierac na wyprawy "mieszanki omega 3/6 " i podobnych. Pomijając, ze w składzie takim jak podany wyżej, nie ma właściwie oleju o dużej zawartości omega 3. W większości olejów roślinnych jest sporo omega 6, mało 3, mamy te proporcje zaburzona w pożywieniu. Stąd warto włączyć do diety to, co zawiera omega 3- przede wszystkim olej lniany (w ciemnych butelkach, trzymany w lodówce, z dwumiesięcznym terminem wazności; oleje z terminem rocznym sa robione z innej odmiany siemienia i mają tylko 2,5% omega 3; oleje lniane z plastikowych przeźroczystych butelek nadają się co najwyżej do butów;). Oraz orzechy włoskie, świeże, tez mają sporo omega 3. W ogóle świeże orzechy i nasiona to najlepsza i najzdrowsza postać tłuszczów roślinnych, z tym, ze akurat siemie surowe nie jest zdrowe. ale słonecznik, dynia, orzechy laskowe etc- jak najbardziej.
Tłuszcze zwierzęce- sa pozyskiwane ze zwierzat, np słonina, masło, tran; moga byc nasycone lub nie!
Tłuszcze roslinne- sa pozykiwane z roslin- tez moga być nasycone lub nie
Śpicie już?:D to kooończę;)
Tym bardziej, ze powyżej jest wątpliwośc, czy aby w roślinnych olejach w ogóle są NNKT;)
To tak: my w naszych komórkach mamy tłuszcze nasycone i nienasycone, i oba rodzaje zwierzęce (bośmy zwierzęta;)) i oba potrzebne. Jedne i drugie moga być źródłem energii, natomiast tłuszcze są tez składnikami błon komórkowych, skomplikowanych struktur mózgu itd- i tu już są potrzebne konkretne ich rodzaje, szczególnie ważne dla mózgu sa np kwasy tłuszczowe nienasycone szeregu omega3.
Nasycone tłuszcze są stałe, odporne na ogrzewanie. Są to ze zwierzęcych masło i smalec, z roślinnych kokosowy i palmowy. Ja preferuje kokosowy, jest świetny do smażenia, jako składnik wypieków, można tez z niego zrobić rodzaj smarowidła na kanapkę (świetne, gdy zimno, latem bym tego nie zjadła;)). Można je długo przechowywać w temp pokojowej, o ile są pozbawione nadmiaru wody i resztek substancji białkowych (więc np masło sie klaruje- przez długotrwałe ogrzewanie, na takim, w przeciwienstwie do świeżego, można smażyć), dla lepszego przechowania te zwierzęce często sie soli, roślinnych nie, chyba łatwiej je oczyścić.
Tłuszcze nienasycone sa płynne w temp pokojowej. Większość roślinnych tłuszczy składa sie w przeważającej częsci z kwasów tłuszczowych nienasyconych. Nienasycone zwierzęce to np tran. Kwasy tłuszczowe nienasycone, zwłaszcza cenne nienasycone szeregu omega 3 i 6, są bardzo wrażliwe na temperaturę i światło- łatwo sie utleniają, jełczeją, stają szkodliwe dla wątroby. Wymagają przechowywania w chłodzie i ciemności, i szybkiego zuzycia po otwarciu. Tak więc nie polecam zabierac na wyprawy "mieszanki omega 3/6 " i podobnych. Pomijając, ze w składzie takim jak podany wyżej, nie ma właściwie oleju o dużej zawartości omega 3. W większości olejów roślinnych jest sporo omega 6, mało 3, mamy te proporcje zaburzona w pożywieniu. Stąd warto włączyć do diety to, co zawiera omega 3- przede wszystkim olej lniany (w ciemnych butelkach, trzymany w lodówce, z dwumiesięcznym terminem wazności; oleje z terminem rocznym sa robione z innej odmiany siemienia i mają tylko 2,5% omega 3; oleje lniane z plastikowych przeźroczystych butelek nadają się co najwyżej do butów;). Oraz orzechy włoskie, świeże, tez mają sporo omega 3. W ogóle świeże orzechy i nasiona to najlepsza i najzdrowsza postać tłuszczów roślinnych, z tym, ze akurat siemie surowe nie jest zdrowe. ale słonecznik, dynia, orzechy laskowe etc- jak najbardziej.
Tłuszcze zwierzęce- sa pozyskiwane ze zwierzat, np słonina, masło, tran; moga byc nasycone lub nie!
Tłuszcze roslinne- sa pozykiwane z roslin- tez moga być nasycone lub nie

Śpicie już?:D to kooończę;)
- Młody
- Posty: 898
- Rejestracja: 01 sty 2009, 19:19
- Lokalizacja: Tychy
- Gadu Gadu: 9281692
- Płeć:
- Kontakt:
Tak propo oleju palmowego... na woodstocku miałem okazję skosztować smalcu wegetariańskiego (w smaku prawie identyczny z "normalnym"), którego właśnie głównym składnikiem jest olej palmowy. Wprawdzie nie jest to taka bomba kaloryczna jak "normalny" smalec z tłuszczu zwierzęcego ale warto sobie taki smalec zrobić ot tak dla wypróbowania. A dla wegetar(ian/anek) to zawsze jakaś dodatkowa porcja energii na wyprawach przy których ta jest potrzebna.
przepisik...
600 g tłuszczu kokosowego lub palmowego
1 kostka masła
4 duże cebule
0,7 szklanki proteiny sojowej
1 kwaśne jabłko, np. antonówka lub szara reneta
sól, pieprz, majeranek
Sposób wykonania:
Na wolnym ogniu rozpuść masło i tłuszcz kokosowy lub palmowy. Pokrój drobno cebulkę, dodaj do stopionego tłuszczu i smaż do zarumienienia. Na koniec dodaj proteinę sojową i starte na najmniejszych oczkach jabłko, majeranek, sól, pieprz. Całość smaż jeszcze około 1 min. Gotowy smalec sojowy przelej do słoiczków.
Wiadomo że można też dodać inne dodatki wedle uznania.
przepisik...

600 g tłuszczu kokosowego lub palmowego
1 kostka masła
4 duże cebule
0,7 szklanki proteiny sojowej
1 kwaśne jabłko, np. antonówka lub szara reneta
sól, pieprz, majeranek
Sposób wykonania:
Na wolnym ogniu rozpuść masło i tłuszcz kokosowy lub palmowy. Pokrój drobno cebulkę, dodaj do stopionego tłuszczu i smaż do zarumienienia. Na koniec dodaj proteinę sojową i starte na najmniejszych oczkach jabłko, majeranek, sól, pieprz. Całość smaż jeszcze około 1 min. Gotowy smalec sojowy przelej do słoiczków.
Wiadomo że można też dodać inne dodatki wedle uznania.
Ostatnio zmieniony 06 sty 2010, 09:02 przez Młody, łącznie zmieniany 1 raz.
Forum to nie agencja towarzyska-NIE DOGODZIMY KAŻDEMU !
Życie należy przeżyć tak, aby gołębie przelatujące nad Twoim grobem zesrały się z wrażenia.
https://www.fasttrans.com.pl/
Życie należy przeżyć tak, aby gołębie przelatujące nad Twoim grobem zesrały się z wrażenia.
https://www.fasttrans.com.pl/