Wyprawowy jadłospis.
Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw
Wyprawowy jadłospis.
Co zabieracie do jedzenia na wyprwy dłuższe niż 3 dni?
Oto moje sprawdzone i wypróbowane menu:
Oto moje propozycje:
-kuskus, suszone mięso, sosy wproszku
- Gryczana i inne kasze
- słonina
- cebula
- mamałyga, bryndza, podpłomyk
- suszone owoce i bakalie, czekolada,
- smalec? Jest już słoninka
- CZOSNEK! Kandyzowane owoce. Glukoza. Miejscowa mięta.
- I cały wachlarz dzikich jadalnych roślin.
- Czekolada z dużą zawartością masy kakaowej.
O! Olej lniany! Zacny i smaczny energetyczny smakołyk!
- Woda wysoko w górach jest b. uboga w treść mineralną dlatego koniecznym jest uzupełnianie cieczy jakimiś wynalazkami z apteki.
Nie kąsajcie spleśniałego żarcia. Wyrzucić natychmiast! Takie jedzenie sprzyja rozowjowi raka i nowotworów.
- Musli
- Hałwa - podtlenek azotu w moim jadłospisie. dostaję takiego spida w kopytach, że wszyscy w szeregu zostają daleko w tyle.
- herbata
- suchary
- Dorzucam jeszcze jeden dopalacz: pełnotłuste granulowane mleko w proszku, coraz trudniejsze do zdobycia. Poza tym skondensowane mleko też daje radę, tyle, ze ciężkie i najlepiej jeśli w tubce choć te z puchy zawsze można przelać do plastikowego pet'a.
- warzywa w kostce
- kostka rosołowa
- Kaszki dla dzieci BoboVita ,( Nestle - przesłodzone! )
- Jak mi Bóg miły zarzekam się, że już "prawie nigdy" nie zeżrę chińskiej zupki - zbiór pierwiastków z tabl. Mendelejewa. Tym gównem powinni zająć się toksykolodzy a nie przemysł spożywczy.
Oto moje sprawdzone i wypróbowane menu:
Oto moje propozycje:
-kuskus, suszone mięso, sosy wproszku
- Gryczana i inne kasze
- słonina
- cebula
- mamałyga, bryndza, podpłomyk
- suszone owoce i bakalie, czekolada,
- smalec? Jest już słoninka
- CZOSNEK! Kandyzowane owoce. Glukoza. Miejscowa mięta.
- I cały wachlarz dzikich jadalnych roślin.
- Czekolada z dużą zawartością masy kakaowej.
O! Olej lniany! Zacny i smaczny energetyczny smakołyk!
- Woda wysoko w górach jest b. uboga w treść mineralną dlatego koniecznym jest uzupełnianie cieczy jakimiś wynalazkami z apteki.
Nie kąsajcie spleśniałego żarcia. Wyrzucić natychmiast! Takie jedzenie sprzyja rozowjowi raka i nowotworów.
- Musli
- Hałwa - podtlenek azotu w moim jadłospisie. dostaję takiego spida w kopytach, że wszyscy w szeregu zostają daleko w tyle.
- herbata
- suchary
- Dorzucam jeszcze jeden dopalacz: pełnotłuste granulowane mleko w proszku, coraz trudniejsze do zdobycia. Poza tym skondensowane mleko też daje radę, tyle, ze ciężkie i najlepiej jeśli w tubce choć te z puchy zawsze można przelać do plastikowego pet'a.
- warzywa w kostce
- kostka rosołowa
- Kaszki dla dzieci BoboVita ,( Nestle - przesłodzone! )
- Jak mi Bóg miły zarzekam się, że już "prawie nigdy" nie zeżrę chińskiej zupki - zbiór pierwiastków z tabl. Mendelejewa. Tym gównem powinni zająć się toksykolodzy a nie przemysł spożywczy.
- Fredi
- Posty: 1015
- Rejestracja: 07 kwie 2008, 09:42
- Lokalizacja: Skierniewice
- Tytuł użytkownika: Fredne Zło..
- Płeć:
Kasza dobra bo gotować jej nie trzeba, tylko zagotować, a potem po babcinemu, owinąć w śpiwór i niech się sama dogotowuje.
Smalec Gryfie, tym się różni od słoninki, że wszystkie pyszności już ma w sobie, i nie trzeba niczego dokrajać, solić itp..
A przechowywać najlepiej go w butelce PET (gdzieś, kiedyś o tym przeczytałem i do tej pory stosuję) - nie ma wtedy problemu z wylewaniem, paćkaniem, no i systematycznie po każdym posiłku -butelka ulega kompresji.
W chinolach nie ma nic takiego, czego nie jadłbyś w innych gotowych produktach, choćby w sosach proszkowanych, kostce rosołowej czy też w warzywach w kostce (one nie są po prostu suszone i prasowane...)- wzmacniacze smaku są teraz prawie we wszystkim
a olej lniany...hmmm....czy komuś jeszcze, prócz Gryfa - to smakuje? ew. w jakiej kompozycji?
Smalec Gryfie, tym się różni od słoninki, że wszystkie pyszności już ma w sobie, i nie trzeba niczego dokrajać, solić itp..
A przechowywać najlepiej go w butelce PET (gdzieś, kiedyś o tym przeczytałem i do tej pory stosuję) - nie ma wtedy problemu z wylewaniem, paćkaniem, no i systematycznie po każdym posiłku -butelka ulega kompresji.
W chinolach nie ma nic takiego, czego nie jadłbyś w innych gotowych produktach, choćby w sosach proszkowanych, kostce rosołowej czy też w warzywach w kostce (one nie są po prostu suszone i prasowane...)- wzmacniacze smaku są teraz prawie we wszystkim

a olej lniany...hmmm....czy komuś jeszcze, prócz Gryfa - to smakuje? ew. w jakiej kompozycji?
"Nie sztuką jest umrzeć, znacznie trudniej jest żyć."
- Młody
- Posty: 898
- Rejestracja: 01 sty 2009, 19:19
- Lokalizacja: Tychy
- Gadu Gadu: 9281692
- Płeć:
- Kontakt:
hmm...
-4 porcje banocka (takie jak były na zdjęciu w temacie Marynarza89 to jest to 1 porcja tylko że w 3 kulkach bo jakoś ciasto mi się nie chciało kleić)
-główka czosnku
-Suszone mięso
-przyprawy (sól,pieprz,vegeta,)
-ok 500g mąki (na podpłomyki itd)
-5 kostek rosołowych
-CUKIER
-Kawa
-Suszone owoce (rodzynki,śliwki,jabłka)
-Suszone warzywa
-Od czasu wyprawy z Marynarzem89 czekolada i cukierki
-Słoik smalcu...
-Makaron
-Gumy(do żucia)
-4 porcje banocka (takie jak były na zdjęciu w temacie Marynarza89 to jest to 1 porcja tylko że w 3 kulkach bo jakoś ciasto mi się nie chciało kleić)
-główka czosnku
-Suszone mięso
-przyprawy (sól,pieprz,vegeta,)
-ok 500g mąki (na podpłomyki itd)
-5 kostek rosołowych
-CUKIER
-Kawa
-Suszone owoce (rodzynki,śliwki,jabłka)
-Suszone warzywa
-Od czasu wyprawy z Marynarzem89 czekolada i cukierki

-Słoik smalcu...
-Makaron
-Gumy(do żucia)
Ostatnio zmieniony 25 lut 2009, 16:59 przez Młody, łącznie zmieniany 2 razy.
Forum to nie agencja towarzyska-NIE DOGODZIMY KAŻDEMU !
Życie należy przeżyć tak, aby gołębie przelatujące nad Twoim grobem zesrały się z wrażenia.
https://www.fasttrans.com.pl/
Życie należy przeżyć tak, aby gołębie przelatujące nad Twoim grobem zesrały się z wrażenia.
https://www.fasttrans.com.pl/
Teraz jadę w góry i zabieram:
- śniadanie - granola z mlekiem 150g/porcja,
- przekąski - 4 własnej roboty batoniki 60g/sztuka,
- obiadokolacja: liofilizant 125g/porcja + mieszanka mleka w proszku z kakao instant 38g,
- w termosie: herbaty 2 dziennie +cukier 20g dziennie.
Waga dziennego prowiantu: 560g
Kaloryczność dziennego prowiantu: 2600 kcal
Olej lniany jest smaczny i zdrowy. Ja używam. Używam również rzepakowego nierafinowanego. Kompozycji nie podam. Można je lać w każdą sałatkę, do mięs, sosów itp pod warunkiem, że się ich nie poddaje po tym obróbce cieplnej.
- śniadanie - granola z mlekiem 150g/porcja,
- przekąski - 4 własnej roboty batoniki 60g/sztuka,
- obiadokolacja: liofilizant 125g/porcja + mieszanka mleka w proszku z kakao instant 38g,
- w termosie: herbaty 2 dziennie +cukier 20g dziennie.
Waga dziennego prowiantu: 560g
Kaloryczność dziennego prowiantu: 2600 kcal
Olej lniany jest smaczny i zdrowy. Ja używam. Używam również rzepakowego nierafinowanego. Kompozycji nie podam. Można je lać w każdą sałatkę, do mięs, sosów itp pod warunkiem, że się ich nie poddaje po tym obróbce cieplnej.
PA pisze:- przekąski - 4 własnej roboty batoniki 60g/sztuka,
Temat godny omówienia w osobnym wątku.
Zgoda, pod warunkiem, że kasza będzie na tyle poddana procesowi obróbki termicznej, że po wyjęciu ze śpiwora będzie miękka. Chodzi mi o to, że niedogotowana kasza to murowany ból brzucha - wiem to z autopsji sądziłem, że zatrułem się np. od brudnych rąk lub naczyń ale przycznyną była niedogotowana kasza.Fredi pisze:Kasza dobra bo gotować jej nie trzeba, tylko zagotować, a potem po babcinemu, owinąć w śpiwór i niech się sama dogotowuje.
W Kajku i Kokoszu młody kandydat na rycerza Olaf, aby być silnym i odważnym, był karmiony przez Kokosza, wstrętną kaszką, którą konsumował z jawną nienawiścią ;D
Ktoś próbował gryczanej ale nie prażonej?
Zgadzam się, ale np. słoninka od rumuńskich pastuchów smakuje jak masełko. Wiem , bo kuszałem.Fredi pisze:Smalec Gryfie, tym się różni od słoninki, że wszystkie pyszności już ma w sobie, i nie trzeba niczego dokrajać, solić itp..
Czasami tablica Mendelejewa zawarta w zupkach wzbudza strach i ściska za gardło.Fredi pisze:W chinolach nie ma nic takiego, czego nie jadłbyś w innych gotowych produktach, choćby w sosach proszkowanych, kostce rosołowej czy też w warzywach w kostce (one nie są po prostu suszone i prasowane...)- wzmacniacze smaku są teraz prawie we wszystkim
Co sądzicie o wynalazkach Winiar Czy Knorra gdzie podają info, o tym , że w ich produktach nie ma konserwantów? Sądzę, że konserwanty są ale takie, których stosowanie nie jest zabronione.
Co prawda nie jest pod to stworzony osobny wątek ale TU jest przepis.Gryf pisze:PA pisze:- przekąski - 4 własnej roboty batoniki 60g/sztuka,
Temat godny omówienia w osobnym wątku.
Odniosę się tylko do całokształtu zupek chińskich, wietnamskich, polskich, ruskich i innych knorrów: z powodu braku wartości odżywczych nie ma co z nimi eksperymentować i jeść świństwa. Jedzenie żywności naturalnej (lekkiej, kalorycznej i ogólnodostępnej) stanowi doskonałą alternatywę dla jedzenia tego beznadziejnego ścierwa pretendującego do miana żywności. Jedynym powodem dla którego ktoś może to jeść jest lenistwo i brak świadomości co do zawartości.Gryf pisze: Co sądzicie o wynalazkach Winiar Czy Knorra gdzie podają info, o tym , że w ich produktach nie ma konserwantów? Sądzę, że konserwanty są ale takie, których stosowanie nie jest zabronione.
Sam bym tego lepiej nie ujął. Choć i czasami zdażają się wypadki kiedy w ostateczności zmuszeni jesteśmuy sięgnąć po chińszczaka. No cóż, wypaddki chadzają po ludziach ;D
Do spisu dorzucam jeszcze budynie i zwłaszcza galaretki, które w swoim składzie posiadając żelatynę wzmacjniają nasze nadwyrężone kolana.
Ktoś próbował gryczanej ale nie prażonej?
Do spisu dorzucam jeszcze budynie i zwłaszcza galaretki, które w swoim składzie posiadając żelatynę wzmacjniają nasze nadwyrężone kolana.
Ktoś próbował gryczanej ale nie prażonej?
- Rzez
- Posty: 667
- Rejestracja: 03 mar 2008, 23:16
- Lokalizacja: Mölndal
- Gadu Gadu: 2437677
- Tytuł użytkownika: F&L
- Płeć:
- Kontakt:
Młody, głupi i na studiach, zatem menu niezdrowe 
Śniadania: musli własnej roboty (min. zmieszane 5 zbóż, do tego orzeszki, rodzynki, wiórki kokosowe etc.), robione z mlekiem w proszku, które zostało tylko odparowane; smaczna jest wersja z ziarnami sezamu i olejem sezamowym.
Obiadokolacja: chinol + mięso + kuskus + przyprawy + białko sojowe, czasami coś na puree ziemniaczanym lub granulacie sojowym (w zależności od dostępności).
Przerwy i postoje: batoniki Nestle, Corny = dużo węglowodanów, czekolada.
Jak trzeba to temros z herbatami. Z rana i na wieczór herbata do picia, koniecznie w różnych smakach. Czasami kawa z dużą ilością mleka w proszku.
Jakieś żelki, tudzież dobre cukierki to świetna sprawa. Szczególnie w oczekiwaniu na wodę lub w momentach gdy nie chce się iść

Śniadania: musli własnej roboty (min. zmieszane 5 zbóż, do tego orzeszki, rodzynki, wiórki kokosowe etc.), robione z mlekiem w proszku, które zostało tylko odparowane; smaczna jest wersja z ziarnami sezamu i olejem sezamowym.
Obiadokolacja: chinol + mięso + kuskus + przyprawy + białko sojowe, czasami coś na puree ziemniaczanym lub granulacie sojowym (w zależności od dostępności).
Przerwy i postoje: batoniki Nestle, Corny = dużo węglowodanów, czekolada.
Jak trzeba to temros z herbatami. Z rana i na wieczór herbata do picia, koniecznie w różnych smakach. Czasami kawa z dużą ilością mleka w proszku.
Jakieś żelki, tudzież dobre cukierki to świetna sprawa. Szczególnie w oczekiwaniu na wodę lub w momentach gdy nie chce się iść

,,I don't know what's wrong with me, but I love this shit.''
Możesz nie przypominać o tymRegent pisze:Są też płatki ryzowe.

Moje menu na dłuższe wyjazdy
Śniadanie: płatki owsiane z suszonymi owocami, orzechami albo musli i mleko w proszku
Obiad: jakaś przegryzka w stylu chałwy, sezamków, sucharów z czymś, ewentualnie kanapki z konserwą albo serem(to jak nie dawno odwiedzałem sklep)
Kolacja: kasza gryczana, kuskus, ryż, czasem makaron + sos z torebki+ suszona kiełbasa, mięso, konserwa.
Do tego herbata jakaś musująca multiwitamina, przyprawy, jakaś przegryzka, czyli landrynki lub czekolada albo mieszanka ziaren.
https://www.instagram.com/whittling_bushcraft/
Cała tajemnica wiedzy puszczańskiej, tkwi tylko i wyłącznie w chęci jej zdobycia. Nie są potrzebne do tego niezmierzone odmęty pierwotnej puszczy. Nie jest potrzebny super sprzęt czy ubranie rodem z kosmicznych technologi. Wystarczy chcieć, oglądać, czytać i próbować. Nie zrażać się niepowodzeniami. Proste - ale to cała tajemnica. Szkoda, że większość adeptów leśnej ścieżki nie potrafi tego zrozumieć...
"Płyń pod prąd - z prądem płyną tylko śmieci "
Cała tajemnica wiedzy puszczańskiej, tkwi tylko i wyłącznie w chęci jej zdobycia. Nie są potrzebne do tego niezmierzone odmęty pierwotnej puszczy. Nie jest potrzebny super sprzęt czy ubranie rodem z kosmicznych technologi. Wystarczy chcieć, oglądać, czytać i próbować. Nie zrażać się niepowodzeniami. Proste - ale to cała tajemnica. Szkoda, że większość adeptów leśnej ścieżki nie potrafi tego zrozumieć...
"Płyń pod prąd - z prądem płyną tylko śmieci "
A ja przepadam. Przy pustych kichach wciągam w każdych ilościach. Zwłaszcza z serwatką dostępną w sklepach sieci Społem i granulowanym pełnotłustym mlekiem w proszku - jeśli ktoś znajdzie w jakimś spożywie to niech mi kupi lub da znać.Regent pisze:Są też płatki ryzowe.
Widziałeś gdzieś u siebie? Czy na jakiejś stronce?Regent pisze:Płatki gryczane trudno upolować w sklepie, ale warto.
W takim razie należało by społem ruszyć w Społem. A na poważnie oferta tych sklepów czasami mnie rozkłada na łopatki. Posiadają taki asortyment o jakim w innych sklepach ani widu ani słychu np.
[ Dodano: Czw 26 Lut, 09 13:33 ]
Dąb, Marcin jak rozpuścisz fantazję z tymi konserwami to echh... Dobrze, że masz Ulę!
Taka tuszonka z ognicha, palce lizać ale musiałbym się postarać o jakąś damę - siłaczkę, która mogłaby mi takie cacuszka dźwigać ;D
Regent pisze:Płatki gryczane trudno upolować w sklepie, ale warto.
[ Dodano: Czw 26 Lut, 09 13:33 ]
Dąb, Marcin jak rozpuścisz fantazję z tymi konserwami to echh... Dobrze, że masz Ulę!

Rafale włóczę się głównie po Polsce, dla tego nie wkręcam sobie, że jestem np. jakimś polarnikiem, nawet nie planując trasy z uwzględnieniem sklepów, co parę dni znajdziemy się blisko jakiegoś, dlatego nie będę zabierał prowiantu na dwa tygodnie, a w wiejskich sklepach ciężko o suszone mięso, ja natomiast lubię zjeść sobie coś co przypomina mięso, dlatego czasami jak w takim sklepie nie ma kiełbasy, która wytrzyma 3-4 dni biorę konserwy, wcale do ich targania nie trzeba muła, coraz częściej można dostać je w aluminiowych opakowaniach i wcale opakowanie dużo nie waży,więc nie wiem zbytnio, o co ci chodzi.Gryf pisze:Dąb, Marcin jak rozpuścisz fantazję z tymi konserwami to echh... Dobrze, że masz Ulę!Taka tuszonka z ognicha, palce lizać ale musiałbym się postarać o jakąś damę - siłaczkę, która mogłaby mi takie cacuszka dźwigać ;D
https://www.instagram.com/whittling_bushcraft/
Cała tajemnica wiedzy puszczańskiej, tkwi tylko i wyłącznie w chęci jej zdobycia. Nie są potrzebne do tego niezmierzone odmęty pierwotnej puszczy. Nie jest potrzebny super sprzęt czy ubranie rodem z kosmicznych technologi. Wystarczy chcieć, oglądać, czytać i próbować. Nie zrażać się niepowodzeniami. Proste - ale to cała tajemnica. Szkoda, że większość adeptów leśnej ścieżki nie potrafi tego zrozumieć...
"Płyń pod prąd - z prądem płyną tylko śmieci "
Cała tajemnica wiedzy puszczańskiej, tkwi tylko i wyłącznie w chęci jej zdobycia. Nie są potrzebne do tego niezmierzone odmęty pierwotnej puszczy. Nie jest potrzebny super sprzęt czy ubranie rodem z kosmicznych technologi. Wystarczy chcieć, oglądać, czytać i próbować. Nie zrażać się niepowodzeniami. Proste - ale to cała tajemnica. Szkoda, że większość adeptów leśnej ścieżki nie potrafi tego zrozumieć...
"Płyń pod prąd - z prądem płyną tylko śmieci "
Dąb, j.w.
Obecnie mamy zimę więc problem z jakością pożywienia odpada. Plecak sam w sobie stanowi chłodziarkę. Jest suszona kiełbasa, której dodatnia temperatura nie ruszy tym bardziej, jeśli spakujemy ją w odpowiedni sposób. Mieć a nie mieć 4 konserwy w plecaku jak dla mnie to jest różnica a po za konserwami rybnymi nie spotkałem jeszcze alu konserw.
Co sądzicie o gorących kubkach?
http://www.survival.strefa.pl/net-racje.htm na stronie Bogdana znalazłem wątek p.t: Survivalowa racja żywnościowa a tam : Leander: Moja prywatna racja żywnościowa na 24h.
w ostatniej wymienionej pozycji
- paczka chusteczek higienicznych
Smakosz-desperat?
Bogdan chyba musisz przeredagować tę propozycję.
Mimo wszystko spisy nieźle inspirujące.
Obecnie mamy zimę więc problem z jakością pożywienia odpada. Plecak sam w sobie stanowi chłodziarkę. Jest suszona kiełbasa, której dodatnia temperatura nie ruszy tym bardziej, jeśli spakujemy ją w odpowiedni sposób. Mieć a nie mieć 4 konserwy w plecaku jak dla mnie to jest różnica a po za konserwami rybnymi nie spotkałem jeszcze alu konserw.
Co sądzicie o gorących kubkach?
http://www.survival.strefa.pl/net-racje.htm na stronie Bogdana znalazłem wątek p.t: Survivalowa racja żywnościowa a tam : Leander: Moja prywatna racja żywnościowa na 24h.
w ostatniej wymienionej pozycji
- paczka chusteczek higienicznych
Smakosz-desperat?
Bogdan chyba musisz przeredagować tę propozycję.
Mimo wszystko spisy nieźle inspirujące.
Gryf pisze:Obecnie mamy zimę więc problem z jakością pożywienia odpada.
Nigdzie nie napisałeś że chodzi o zimę, oczywiście w zimę nie biorę konserw.Gryf pisze:o zabieracie do jedzenia na wyprwy dłuższe niż 3 dni?
Gdzie niby ona jest, w każdym wiejskim sklepie, gratuluje daru jasnowidzeniaGryf pisze:Jest suszona kiełbasa, której dodatnia temperatura nie ruszy tym bardziej, jeśli spakujemy ją w odpowiedni sposób.

Że ty czegoś nie widziałeś, to nie znaczy że to nie istnieje.Gryf pisze:po za konserwami rybnymi nie spotkałem jeszcze alu konserw
Mieć a nie mieć w ogóle plecak też jest różnica, cztery konserwy to jakieś 800g na dwie osoby na 4 dni wcale nie jest dużo, no chyba, że ty wcinasz konserwę 300g sam na raz, to wtedy jest różnicaGryf pisze:Mieć a nie mieć 4 konserwy w plecaku jak dla mnie to jest różnica

Na tym kończę wywody o konserwach, a teraz Rafale dawaj, jak zwykle ostatnie słowo będzie należeć do ciebie, chociaż nic ciekawego już nie napiszesz w temacie konserw

https://www.instagram.com/whittling_bushcraft/
Cała tajemnica wiedzy puszczańskiej, tkwi tylko i wyłącznie w chęci jej zdobycia. Nie są potrzebne do tego niezmierzone odmęty pierwotnej puszczy. Nie jest potrzebny super sprzęt czy ubranie rodem z kosmicznych technologi. Wystarczy chcieć, oglądać, czytać i próbować. Nie zrażać się niepowodzeniami. Proste - ale to cała tajemnica. Szkoda, że większość adeptów leśnej ścieżki nie potrafi tego zrozumieć...
"Płyń pod prąd - z prądem płyną tylko śmieci "
Cała tajemnica wiedzy puszczańskiej, tkwi tylko i wyłącznie w chęci jej zdobycia. Nie są potrzebne do tego niezmierzone odmęty pierwotnej puszczy. Nie jest potrzebny super sprzęt czy ubranie rodem z kosmicznych technologi. Wystarczy chcieć, oglądać, czytać i próbować. Nie zrażać się niepowodzeniami. Proste - ale to cała tajemnica. Szkoda, że większość adeptów leśnej ścieżki nie potrafi tego zrozumieć...
"Płyń pod prąd - z prądem płyną tylko śmieci "


No cóż, mam swoje zdanie w temacie, którego bronię.Dąb pisze:a teraz Rafale dawaj, jak zwykle ostatnie słowo będzie należeć do ciebie, chociaż nic ciekawego już nie napiszesz w temacie konserw
Dąb pisze:Nigdzie nie napisałeś że chodzi o zimę, oczywiście w zimę nie biorę konserw.
Świetnie, Szkoda, że nie trujesz się tylko zimą. Na temat konserw mam takie same zdanie jak PA na temat chińskich zup. Trucizna. Ale jeśli ktoś błądząc sądzi inaczej to już jego sprawa.
Bo ja wiem? Ja tego nie powiedziałem. PRL się skończył a wiejskie spożywy często gęsto sąlepiej zaopatrzone niż nie jeden miejski osiedlak.Dąb pisze:Gdzie niby ona jest, w każdym wiejskim sklepie, gratuluje daru jasnowidzenia
Nie mam nic wspólnego z jasnowidzeniem to szatańska działka.
Zgadza się. Czy ktoś spotkał Tyrolska, Turystyczną etc w aluminium? poza tym gos wagi stanowi mięcho a nie blachaDąb pisze:Że ty czegoś nie widziałeś, to nie znaczy że to nie istnieje.

Nie rozumiemDąb pisze:Mieć a nie mieć w ogóle plecak też jest różnica,

Te o najmniejszym tonażu w plastykowych pojemnikach to też trucizna - zapoznaj się ze składem. Co innego domowe wyroby, ale kto dziś taszczy słoiki?Dąb pisze:cztery konserwy to jakieś 800g na dwie osoby na 4 dni wcale nie jest dużo, no chyba, że ty wcinasz konserwę 300g sam na raz, to wtedy jest różnica
- Fredi
- Posty: 1015
- Rejestracja: 07 kwie 2008, 09:42
- Lokalizacja: Skierniewice
- Tytuł użytkownika: Fredne Zło..
- Płeć:
Moja mała i nudna racja...
1.śniadanie
musli, kaszka....
gar herbaty
chleb, mała konserwa czy smalcyk, warzywka, zielsko
2. przegryzacze - kiełbasa sucha, owoce, orzechy, słodycze, gorące kubki, kiśle, budynie.....
3.obiadokolacja
- chinszczyzna o swojskim smaku lub sojowy granulat lub inny zapychacz (płatki ryżowe, kuskus..)
- mala alu konserwa (szynka, boczek,smalec...)
- serek topiony
- sos w proszku, gorący kubek, kostki rosołowe (mięsna, pomidorowa, barszcz i inne)
gar herbaty
1.śniadanie
musli, kaszka....
gar herbaty
chleb, mała konserwa czy smalcyk, warzywka, zielsko
2. przegryzacze - kiełbasa sucha, owoce, orzechy, słodycze, gorące kubki, kiśle, budynie.....
3.obiadokolacja
- chinszczyzna o swojskim smaku lub sojowy granulat lub inny zapychacz (płatki ryżowe, kuskus..)
- mala alu konserwa (szynka, boczek,smalec...)
- serek topiony
- sos w proszku, gorący kubek, kostki rosołowe (mięsna, pomidorowa, barszcz i inne)
gar herbaty
"Nie sztuką jest umrzeć, znacznie trudniej jest żyć."
- Rzez
- Posty: 667
- Rejestracja: 03 mar 2008, 23:16
- Lokalizacja: Mölndal
- Gadu Gadu: 2437677
- Tytuł użytkownika: F&L
- Płeć:
- Kontakt:
Warto dorzucić i kostkę i przypraw sporo. Może trochę oleju jakowegoś, wtedy przy odpowiedniej dozie wody mamy zupkę i drugie danie na raz.Gryf pisze:dobry zapychacz ale bez smaku, więc należy doprawić kostką, czy innym wynalazkiem.Fredi pisze:sojowy granulat
,,I don't know what's wrong with me, but I love this shit.''
Gryf, jak żeś taki ekologiczny i zdrowo się odżywiający to rozumiem że w domu jesz tylko warzywa wychodowane przez siebie, a mięso pochodzi ze świnki od znajomego rolnika?
Tak samo jaja też kurki własne? Rybki tylko złowione?
Pozatym kostki rosołowe to też paskudztwo.
Jezeli nie to nie da ci żadnej przewagi to ze nie jesz ryby z puszki. Zresztą jak Dąb zje puszke raz na jakiś czas na wyprawie to nic mu się nie stanie.
Tak samo jaja też kurki własne? Rybki tylko złowione?
Pozatym kostki rosołowe to też paskudztwo.
Jezeli nie to nie da ci żadnej przewagi to ze nie jesz ryby z puszki. Zresztą jak Dąb zje puszke raz na jakiś czas na wyprawie to nic mu się nie stanie.
Ostatnio zmieniony 28 lut 2009, 17:58 przez w0jna, łącznie zmieniany 2 razy.
Są takie rzeczy na niebie i ziemi, o których się jezuitom nie śniło, mój panie.
polecam mielone kotlety sojowe, tylko że wymagaja odrobiny tłuszczu do usmażenia, ja noszę smalec w 0,5l butelce, lecz co niektórzy mogą miec problem bo kto nosi olej...
jeżeli już nam odejdzie problem na czym usmażyc, to:
-wymagają jedynie 10min namoczenia w wodzie i bez dalszych ceregieli lądują na patelni/menażce
-nie podchodzi mi kuskus, więc jako zapychacza używam makaronu (5min gotowania) kaszy gryczanej oraz jęczmiennej w woreczkach, wymaga 12-15min gotowania ale smak rekompensuje mi tę niewygodę, dla ułatwienia zawsze gotuję porcję także na następny dzień, potem jedynie ją odgrzewając
-zupki chińskie (adr-y) bardzo lubię i stosuję, ich pożywnośc poprawia dodanie pokrojonej parówki (dochodzi we wrzątku bez gotowania po zalaniu zupki)
jeżeli już nam odejdzie problem na czym usmażyc, to:
-wymagają jedynie 10min namoczenia w wodzie i bez dalszych ceregieli lądują na patelni/menażce
-nie podchodzi mi kuskus, więc jako zapychacza używam makaronu (5min gotowania) kaszy gryczanej oraz jęczmiennej w woreczkach, wymaga 12-15min gotowania ale smak rekompensuje mi tę niewygodę, dla ułatwienia zawsze gotuję porcję także na następny dzień, potem jedynie ją odgrzewając
-zupki chińskie (adr-y) bardzo lubię i stosuję, ich pożywnośc poprawia dodanie pokrojonej parówki (dochodzi we wrzątku bez gotowania po zalaniu zupki)