Wczesny poranek. Za oknem mróz i śnieg. Przed nami całodniowy marsz po górach. Liczymy na piękną pogodę ale Liczyrzepa zawsze może wykręcić jakiś numer. Pakujemy plecaki. Apteczka, prowiant, dodatkowa ciepła bluza a w termosie ... .
No właśnie co? Jakie są Wasze ulubione ciepłe napitki na zimowy wypad w góry (i nie tylko)? Co polecacie? Czego unikać?
Co w termos?
Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw
- Kopek
- Posty: 1059
- Rejestracja: 10 mar 2009, 11:00
- Lokalizacja: Z największej dziury
- Tytuł użytkownika: TRAMPek łikendowy
- Płeć:
Co w termos?
"Czasem- i mówię to zupełnie szczerze - żal mi, że nie wychowano mnie jak włóczęgi. Nie związanego z żadnym miejscem, obowiązkami i ludźmi.
www.kopsegrob.blogspot.com
www.kopsegrob.blogspot.com
Kiedy priorytetem są kilometry, termosu nie zabieram. Przeważnie biorę kiedy do przejścia jest parę km, kiedy fotografuję stojąc w miejscu lub jakiś biwak/chatka. A jeśli już, to nic nowego, po prostu herbata, od jakiegoś czasu bez cukru, lub wrzątek, który można rozdysponować na herbatę, kakao i inne. Czego unikać? Ja bym odradzał napotne napary, np. coś z malinami. Kiedyś się spociłem śpiąc i było zimno i to jesienią.
Idąc tym tokiem, zimą kiedy noce długie do spania, odradzałbym moczopędne napary np. pokrzywa
Tyle przychodzi mi teraz do głowy. 



Ja bez czarnej herbaty mocno osłodzonej żyć nie potrafię. Tylko piłbym to non stop. Za to tradycyjna woda+miodek+cytryna pasuje w każdej formie czy to na ciepło czy na zimno i pić się nie chce. Dodając listek mięty jest idealnie.
wiadomo że większych ilości alkoholu. Natomiast niewielkie działają (na mnie przynajmniej) energetyzująco.Kopek pisze:Czego unikać?
- Kopek
- Posty: 1059
- Rejestracja: 10 mar 2009, 11:00
- Lokalizacja: Z największej dziury
- Tytuł użytkownika: TRAMPek łikendowy
- Płeć:
Ostatnio na Szczelincu też zabrałem wrzątek w termosie. Zalałem potem na szlaku chińczyka i kawę 3w1. I taki jeden termos planuję na Babią. W drugi mniejszy jakiś napar rozgrzewający. Mieszanki z imbirem są polecane. Nigdy tego nie piłem więc muszę popróbować.
"Czasem- i mówię to zupełnie szczerze - żal mi, że nie wychowano mnie jak włóczęgi. Nie związanego z żadnym miejscem, obowiązkami i ludźmi.
www.kopsegrob.blogspot.com
www.kopsegrob.blogspot.com
Re: Co w termos?
Temat sprzed kilku lat, ale zawsze aktualny. We wstępie zaznaczono porę zimową. Osobiście stosowałem kilka płynów i były to raczej "spontany" niż coś nad czym długo dumałem. Termosy też różnej jakości i pojemności. W sumie do termosu szło coś bardziej pod osoby z którymi jechałem, niż dla mnie. Ale zauważyłem, że uniwersalna jest po prostu lekko osłodzona herbata z cytrynką (pasi pod wszystko co jemy). Na spędy i wyrypę bez bab i innych "kul u nogi" to grzaniec, bo herbatka będzie ze śniegu lub wody ze strumyka, a "TEGO" w przyrodzie brak. Co do imbiru, kardamonu i innych herbacianych dodatków rozgrzewających to oczywiście jak są pod ręką i jest czas zaaplikować, to jak najbardziej. W marszu jednak nie gorące lecz chłodzące stosuję, i nie z termosu lecz z butelka/puszka - najpopularniejszy napój średniowiecza! Termos jeśli jest, to stacjonarnie (postojowo). No i jednak zawartość pod ludzi i to co ma być jedzone. Ktoś napisał wcześniej o wrzątku, to chyba dobre gdy nie zabieramy palnika, 1 dniowo , ultralekko? PUNKT 2. Dla mnie (osobiście) termos cenniejszy jest latem! Do schłodzonego termosu (lodówka) pakuję ciasno, potrząsając, kostki lodu do oporu. Z tym można potem zrobić "cuda", nie tylko smaczne drinki ale i zwykłe napoje i koktajle, które dają ochłodę w upał. Znam może 2 osoby które często tak stosowały termos. Ludzie myślą że toto ino do ciepłego. PUNKT 3. Ja mam osobne 2 termosy tylko do kawy (dla kierowcy), oraz takie do których nigdy tego PACHNĄCEGO płynu nie wleję! Parę razy poczęstowano mnie już herbatą o aromacie kawy i nie tylko. Ta zabawa z wyparzaniem i odsmradzaniem jest zbyt upierdliwa w domu, gdy ktoś koniecznie chce nalać czegoś innego niż kawa. A po grzańcu kolejne 2 herbatki jakże aromatyczne.
Re: Co w termos?
Wiosna tej zimy na całego. Weekend spędzony "bez termosowo", ale przypomniałem sobie, że niektórzy znajomi używali termosów obiadowych. Kiedyś tam (dobre parę lat wstecz) myślałem nawet nad zakupem 1, o konkretnej pojemności. Porównywałem firmy i ceny, ale nie wszystko mogłem dotknąć w sklepach, a mam zasadę, że nie kupuję tego, czego nie zobaczę i nie dotknę wcześniej. Na ekranie i obrazku wszystko wygląda zachęcająco. Recenzenci pieją z zachwytu, tylko ja ich nie znam! Co to za użytkownik i jaka jego opinia kiedy ledwo kupił i 1 raz użył (Ja bym siedział cicho i nie wychylał się, żeby nie wyjść na idiotę). Tak więc termos z szeroką szyjką na konkretne 2 danie, czekał i się nie doczekał zakupu. Znajomi jadali po 4-5 godzinach od zamknięcia i twierdzili, że ok. Myślałem o wyjazdach 1 dniowych, bez palnika i garów, w taki teren gdzie barów brak nawet po drodze i mało czasu na pichcenie. Zawsze wystarczały mi kanapki, czekolada, owoce, ale pomyślałem sobie o małym plecaku i warunkach gdzie ciepły posiłek (duża porcja 2 dania) byłby optymalnym rozwiązaniem wyjazdowym. Co tu pisać, zdarzały się wyjazdy gdzie sens był ale wystarczała "sucha karma" a ciepło było z termosu herbacianego. Więc minął 1, 2 rok i jakoś po żadnym wyjeździe nie stwierdziłem potrzeby zakupu takiego termosu. W teorii wygląda ideologicznie sensownie, takie 0,7/0,75 L ciepłej i dobrze przyprawionej fasolki albo gulaszu + kroma w łapę & browar. Pichcenie było w domu, mycie będzie w domu a w terenie tylko papu bez czekania i przepłacania (aspekt ekonomiczny). Sklepy stacjonarne nie rozpieszczały wyborem, a ta ekonomia podpowiadała "po co ci chłopie kolejna zabawka której użyjesz 2 x w roku". Pewno użył bym częściej gdyby już był, ale było po staremu i tak zostało. W przeliczeniu na browary "oszczędziłem hektolitry" i tak jak mi się teoretycznie wydawało, tak w praktyce sam sobie wybiłem termos obiadowy z głowy.
Żurek z kiełbasą i dużą ilością ziemniaków, dobrze doprawiony. Cholera, no lepsze niż kanapka z gorącą herbatą na mrozie. Koniec końców nie na wyżerkę się jedzie w krzaki, ale też nie umartwiać. Mam coś z Tolkienowskiego Goluma. Alternatywą jest trafiony i dobry jakościowo prezent! Marzenie ściętej głowy. Prędzej trafię na super okazję będąc "przy kasie" i skuszę się, tylko po co? Golum???
Żurek z kiełbasą i dużą ilością ziemniaków, dobrze doprawiony. Cholera, no lepsze niż kanapka z gorącą herbatą na mrozie. Koniec końców nie na wyżerkę się jedzie w krzaki, ale też nie umartwiać. Mam coś z Tolkienowskiego Goluma. Alternatywą jest trafiony i dobry jakościowo prezent! Marzenie ściętej głowy. Prędzej trafię na super okazję będąc "przy kasie" i skuszę się, tylko po co? Golum???