
Wyzwanie na weekend
Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw
Przebudowa obozowiska. Co prawda bardziej rzuca się teraz w oczy, ale i tak nikt niepożądany tutaj nie zagląda mimo bliskiej odległości do cywilizacji. Użyłem drewna suchego i mokrego, kiedy wyschnie, pójdzie na opał. Zacząłem się zastanawiać, czy suche drewno może bardziej odbijać ciepło niż mokre? Czy ta różnica w ogóle może być odczuwalna? Ekrany odbijające zdały egzamin, spędziłem parę godzin wieczorem przy ognisku na przyjemnym mrozie. Natomiast dzisiejszego poranka, udało się zaliczyć kąpiel w jeziorze przy -15°C. Było mi cieplej i przyjemniej niż ostatnio, kiedy było +4°C - takie porównanie.
Screenshot z GoPro





Screenshot z GoPro

- Kopek
- Posty: 1059
- Rejestracja: 10 mar 2009, 11:00
- Lokalizacja: Z największej dziury
- Tytuł użytkownika: TRAMPek łikendowy
- Płeć:
Wyniki konkursu "Wyzwanie na weekend 2020".
Z pośród wszystkich nadesłanych relacji
jury postanowiło nagrodzić Soohy'ego za największe zainteresowanie wątkiem. Gratulacje
Nagrodę wyślę w możliwym najbliższym czasie. Pozdrawiam.
6-7.02.2021 Wędrująca woda
Temat został wywołany w innym wątku.
Teraz mam remont kolejnej części mieszkania przez co mniej czasu a i zdrowie ostatnio szwankuje więc wziąłem na warsztat wyzwanie do zrealizowania w domu. Za materiał do testów posłużyła mi kawa. Najpierw normalna, parzona.
[center]
[/center]
Fusy pozostały a to co się rozpuściło w wodzie swobodnie przepłynęło przez bawełnianą szmatkę. W między czasie robiłem testy z barwnikami spożywczymi i wywnioskowałem, że doświadczenie szybciej zachodzi z ręcznikiem papierowym. Na drugi test poszła kawa zalana zimną wodą. Efekt był w zasadzie ten sam.
[center]
[/center]
Na koniec eksperymenty realizowane z córcią i trochę może twórczych w czasie wniosków.
[center]
[/center]
Co do zastosowań survivalowych tego wyzwania to cienko to widzę. Praktycznie cała substancja rozpuszczona w wodzie przechodzi razem z nią do drugiego naczynia. Pozostają jedynie ciężkie zawiesiny. Czyli można po prostu bawełnianą szmatkę potraktować jak sitko i na to samo wyjdzie. Czyli podczas mojej wędrówki filtrowanie tym sposobem nic by nie dało. Ale zjawisko dobre do nauki i zabawy.
Życzę wesołej zabawy z dzieciakami.
Z pośród wszystkich nadesłanych relacji


Nagrodę wyślę w możliwym najbliższym czasie. Pozdrawiam.
6-7.02.2021 Wędrująca woda
Temat został wywołany w innym wątku.
konradraku pisze:Kopek, a gdyby tak spróbować tego patentu? Nie wiem czy działa w rzeczywistości - na filmiku działaKopek pisze:Biorę w dłoń buffa, sięgam ręką do wody i wyciskam na zewnątrz. Ostatecznie pozyskana woda jest brązowa.
Obrazek
PATENT - KLIK
Teraz mam remont kolejnej części mieszkania przez co mniej czasu a i zdrowie ostatnio szwankuje więc wziąłem na warsztat wyzwanie do zrealizowania w domu. Za materiał do testów posłużyła mi kawa. Najpierw normalna, parzona.
[center]
Fusy pozostały a to co się rozpuściło w wodzie swobodnie przepłynęło przez bawełnianą szmatkę. W między czasie robiłem testy z barwnikami spożywczymi i wywnioskowałem, że doświadczenie szybciej zachodzi z ręcznikiem papierowym. Na drugi test poszła kawa zalana zimną wodą. Efekt był w zasadzie ten sam.
[center]
Na koniec eksperymenty realizowane z córcią i trochę może twórczych w czasie wniosków.
[center]
Co do zastosowań survivalowych tego wyzwania to cienko to widzę. Praktycznie cała substancja rozpuszczona w wodzie przechodzi razem z nią do drugiego naczynia. Pozostają jedynie ciężkie zawiesiny. Czyli można po prostu bawełnianą szmatkę potraktować jak sitko i na to samo wyjdzie. Czyli podczas mojej wędrówki filtrowanie tym sposobem nic by nie dało. Ale zjawisko dobre do nauki i zabawy.
Życzę wesołej zabawy z dzieciakami.
"Czasem- i mówię to zupełnie szczerze - żal mi, że nie wychowano mnie jak włóczęgi. Nie związanego z żadnym miejscem, obowiązkami i ludźmi.
www.kopsegrob.blogspot.com
www.kopsegrob.blogspot.com
Dzisiaj nie było wyzwania, niespodziewanie zrobiło się błękitne niebo, więc wziąłem rower, żeby dojechać do lasu, bo w lesie go prowadziłem, taki rodzaj śniegu. Odwiedziłem stałą miejscówkę, brak śladów ludzkich. Zebrałem parę smolnych szczapek, leżą koło łóżka i będę wdychał opary przez sen 

:566:
[ Dodano: 2021-02-18, 08:48 ]
Może nie na weekend, ale na pewno wyzwanie. Przez ostatni miesiąc moja aktywność lekko spadła, a to przez systematyczne treningi i rozciąganie się, co drugi dzień.





:566:
[ Dodano: 2021-02-18, 08:48 ]
Może nie na weekend, ale na pewno wyzwanie. Przez ostatni miesiąc moja aktywność lekko spadła, a to przez systematyczne treningi i rozciąganie się, co drugi dzień.



Dla mnie wyzwaniem jest się nie garbić...
Soohy, jestem niezmiernie pod wrażeniem Twojego samozaparcia w kwestii przesuwania ograniczeń fizycznych. To już pewnie dla Ciebie nudne, ze tyle razy to powtarzam, ale naprawdę mi to imponuje. Cały ten wątek mi imponuje. Z przyjemnością wchodzę tu podejrzeć, co robicie Chłopaki. Kopek, nie podejmuję na razie żadnego wyzwania z tych, które tu proponujesz. Mam jednak nadzieję, że przyjdzie taki czas - jak mi Dzieć podrośnie - że z radością będziemy wspólnie podążać tym tropem
Pod względem prostoty przekazu i siły prezencji te relacje są naprawdę fantastyczne. Nie zarzucajcie pisywania tu, bo to jeden z nielicznych wątków bushcraftowo-surwiwalowych, który stale i z uwagą śledzę. 



Ostatnio zmieniony 18 lut 2021, 13:04 przez niszka, łącznie zmieniany 1 raz.
To chyba najtrudniejsze zadanie ze wszystkich możliwychniszka pisze:Dla mnie wyzwaniem jest się nie garbić

Dzięki za dobre słowo, bardzo miło mi to słyszeć, naprawdęniszka pisze:Soohy, jestem niezmiernie pod wrażeniem Twojego samozaparcia w kwestii przesuwania ograniczeń fizycznych. To już pewnie dla Ciebie nudne, ze tyle razy to powtarzam, ale naprawdę mi to imponuje. Cały ten wątek mi imponuje.

- Kopek
- Posty: 1059
- Rejestracja: 10 mar 2009, 11:00
- Lokalizacja: Z największej dziury
- Tytuł użytkownika: TRAMPek łikendowy
- Płeć:
soohy, Żan to sobie chociaż gniazdko ręką zasłonił
niszka, miałem tu napisać kilka wzniosłych zdań ale napiszę po prostu,
Dziękuję Niszka

niszka, miałem tu napisać kilka wzniosłych zdań ale napiszę po prostu,
Dziękuję Niszka
"Czasem- i mówię to zupełnie szczerze - żal mi, że nie wychowano mnie jak włóczęgi. Nie związanego z żadnym miejscem, obowiązkami i ludźmi.
www.kopsegrob.blogspot.com
www.kopsegrob.blogspot.com
- Parthagas
- Posty: 816
- Rejestracja: 28 sie 2007, 08:46
- Lokalizacja: Mława
- Tytuł użytkownika: kumpel staffików
- Płeć:
Soohy, doopsko aż mnie rozbolało od patrzenia na Twoje rozciąganie. Super progres. Przed chwilą skończyłem rozciąganie na kanapie, nie wiem kiedy zasnąłem. Też więc jestem na dobrej drodze. Z leżenia przeszedłem w siad podparty. Nocka się jednak w lesie szykuje, a to już coś.
Jakby ktoś nie wychodził w teren, a miał czas na majsterkowanie, podsyłam ku inspiracji link ...
Polecam cały kanał, oj, dzieje się, dzieje. Teraz nikt nie będzie marudził, że warsztatu nie ma.
Jakby ktoś nie wychodził w teren, a miał czas na majsterkowanie, podsyłam ku inspiracji link ...
Polecam cały kanał, oj, dzieje się, dzieje. Teraz nikt nie będzie marudził, że warsztatu nie ma.
"Mężczyzna musi mieć nałogi, najlepiej wyszukane, w przeciwnym wypadku nie ma się z czego wyzwalać."
http://prymitywnetechnikiprzetrwania.blogspot.com/
http://prymitywnetechnikiprzetrwania.blogspot.com/
Doczu to samo, też jego uwagę skupiło gniazdkoKopek pisze:soohy, Żan to sobie chociaż gniazdko ręką zasłonił

Wielokrotnie to słyszałemParthagas pisze:Soohy, doopsko aż mnie rozbolało od patrzenia na Twoje rozciąganie.

Robię przerwę od rozciągania, bo to koliduje z innymi aktywnościami. Osiągnąłem swój cel, moje maksimum, dalej nie aspiruję w kwestii gibkości. Z ciekawości powiem Wam, że dzień później czułem się jakbym zrobił 30parę kilometrów po górach, taki szpagat wymaga też silnych mięśni nóg, nie tylko gibkości. Zasypiając, praktycznie nie czułem ciała od pasa w dół, dosyć specyficzne doznanie. Kto wie, może kiedyś na zlocie zrobię Wam krótkie, amatorskie warsztaty z praktyki jogi, ćwiczenia otwierające biodra, przeznaczone dla osób które mają stojący lub siedzący tryb życia. Joga dla wielu z Was może brzmieć abstrakcyjnie, jednak zalety z takich praktyk są nieocenione

[ Dodano: 2021-02-21, 10:58 ]
Dzisiejszy temat: Co widzę w lesie?
Trop dzika

Odwilż najlepiej widać w łęgach



Dzięcioł tu żerował

Tutaj dziki się ocierają, w okolicy sporo buchtowiska

Czaszka, chyba lisia wisi od kilku lat na drzewie, tak jak ją powiesiłem...

Uwaga, nieostre zdjęcie:

Potężna sosna

Norka u podnóża drzewa

Żywica, kiedyś ją zbiorę

Posypał się grab

Drzewo mojego dzieciństwa, czyli modrzew

Tutaj jest kuźnia dzięcioła, obok parę lat temu była bardziej imponująca, na kilkaset szyszek, pisałem kiedyś o tym na blogu

Buchtowisko

Torfowisko niskie

:569:
- Kopek
- Posty: 1059
- Rejestracja: 10 mar 2009, 11:00
- Lokalizacja: Z największej dziury
- Tytuł użytkownika: TRAMPek łikendowy
- Płeć:
Aleśmy się zgadali bez zgadywaniasoohy pisze:Dzisiejszy temat: Co widzę w lesie?
Trop dzika

20-21.02.2021 Tropy i ślady zwierząt
Od dziecka łażę po różnych chęchach, krzakach, chaszczach ale nigdy nie miałem w zasadzie żadnego leśnego nauczyciela i mogłem walnąć jakieś byki w opisie poniższych zdjęć więc wybaczcie i poprawiajcie błędy

Dziki dzik
[center]
[center]
Kuna
[center]
[center]
Lis
[center]
[center]
Tu jakiś drobny gryzoń rył tunele w śniegu.
[center]
[center]
Sarna
[center]
[center]
[center]
[center]
Wiewiórka
[center]
Wydra
[center]
[center]
[center]
Myślałem, że to żuraw, bo słyszałem je chodząc po lesie. Ale po sprawdzeniu okazało się, że żuraw nie ma "tylnego palca". To zakładam, że to czapla.
[center]
Pies
[center]
Fajna zabawa. Nie sądziłem, że tyle śladów odnajdę. Mam jeszcze kilka niezidentyfikowanych lub tych, które już wystąpiły ale nie umiem ich połączyć. Na śniegu można śledzić ścieżki zwierząt więc nie ma żadnej wymówki. Weźcie rodzinkę na spacer do parku czy za miasto.
Na koniec. Co może rozrywać stare spróchniałe pieńki. Początkowo sądziłem, że to kuna dobierająca się do gryzoni ale nie znalazłem żadnych śladów prowadzących do tych miejsc.
[center]
"Czasem- i mówię to zupełnie szczerze - żal mi, że nie wychowano mnie jak włóczęgi. Nie związanego z żadnym miejscem, obowiązkami i ludźmi.
www.kopsegrob.blogspot.com
www.kopsegrob.blogspot.com
Nie podciągnę tego pod wyzwanie, ale my z dzieckiem w terenie co spacer obserwujemy, co się da. Dziś było ciekawiej, bo dalej i dłużej. No więc było zbieranie podpałki (wiechcie traw i kora brzozy), oglądanie znalezionych kości dzika, naciskanie patykiem purchawek, obserwowanie mąconej wody i tego, jak się w palcach zachowuje piach wybrany z dna razem z resztą tego, co tam się nawinęło.
EDIT:
https://photos.app.goo.gl/UeAd4sAiE3uj51Fq6 ->zdjęcie
odumiałam się wklejać zdjęcia na forum
P.S. Nigdy nie udało mi się znaleźć i nie widziałam tak dojrzałych owocników purchawek. Dźgnięte patyczkiem wyrzucały zarodniki w postaci rudej, gęstej, lotnej chmury pyłu. Pomijając fakt, że była to fajna i zajmująca zabawa dla dziecka, wyglądało to po prostu niezwykle. Być może to przedwiośnie jest właśnie najlepszą porą na rozsiewanie zarodników tego gatunku? Soohy, wiesz coś może w tym temacie?
EDIT:
https://photos.app.goo.gl/UeAd4sAiE3uj51Fq6 ->zdjęcie


P.S. Nigdy nie udało mi się znaleźć i nie widziałam tak dojrzałych owocników purchawek. Dźgnięte patyczkiem wyrzucały zarodniki w postaci rudej, gęstej, lotnej chmury pyłu. Pomijając fakt, że była to fajna i zajmująca zabawa dla dziecka, wyglądało to po prostu niezwykle. Być może to przedwiośnie jest właśnie najlepszą porą na rozsiewanie zarodników tego gatunku? Soohy, wiesz coś może w tym temacie?

Przed chwilą obserwowałem to samo zjawisko. Nie wiem, czy to najlepszy czas czy nie, ale nie zaszkodziniszka pisze:P.S. Nigdy nie udało mi się znaleźć i nie widziałam tak dojrzałych owocników purchawek. Dźgnięte patyczkiem wyrzucały zarodniki w postaci rudej, gęstej, lotnej chmury pyłu. Pomijając fakt, że była to fajna i zajmująca zabawa dla dziecka, wyglądało to po prostu niezwykle. Być może to przedwiośnie jest właśnie najlepszą porą na rozsiewanie zarodników tego gatunku? Soohy, wiesz coś może w tym temacie?

:568: Klikasz w zdjęcie, dajesz kopiuj adres URL i wklejasz ten adres tu:
- Kopek
- Posty: 1059
- Rejestracja: 10 mar 2009, 11:00
- Lokalizacja: Z największej dziury
- Tytuł użytkownika: TRAMPek łikendowy
- Płeć:
27-28.02.2021 Chlefeli
Po wizycie w wiosce indiańskiej, o której już kiedyś pisałem, uświadomiłem sobie jak ważna była taka czy inna rozrywka dla ludzi na różnych etapach rozwoju. Skutkiem takich poszukiwań były między innymi instrumenty muzyczne. Początkowo proste. Imitujące dźwięki natury. Towarzyszące w różnych obrzędach i podtrzymaniu tradycji. Współczesny człowiek znajdujący się w dziczy, kiedy już zadba o dobra pierwszej potrzeby, może zapożyczyć w wiedzy przodków. Również tych z innych szerokości geograficznych. Chlefeli to szwajcarski instrument ludowy. Trochę takie bieda kastaniety. Tu filmik jak takie coś można wykonać w terenie: Chlefeli Felix Immler .
Swoją pracę rozpocząłem od dopasowania wymiarów do dłoni. Już takie coś nadaje się do grania pierwszych dźwięków.
[center]
[/center]
Dalej można nadać kształt zupełnie dowolny. Użyłem brzozy i nie mam na razie praktyki w rzeźbieniu w drewnie dlatego popracowałem na raczej klasycznym kształtem.
[center]
[/center]
Troszkę już poćwiczyłem. Ciężko znaleźć w sieci zdjęcie wyjaśniające jak dokładnie trzymać chlefeli. Ja blokuję jedną część pomiędzy palcami wskazującym i środkowym a wewnętrzną stroną dłoni a luźno przytrzymuję drugą część. I potrząsam dłonią. Jeżeli ktoś chce to proszę odszukać sobie w sieci np.: Julius Nötzli.
[center]
[/center]
Takie domowe wyzwanie. Dziś to żona miała wychodne a wczoraj posadziłem u młodego kilkudziesięcioletni brzozowy gaj
[center]
[/center]
Jeżeli komuś wpadnie w ręce pień pusty czy spróchniały w środku a zdrowy lub w miarę zdrowy na zewnątrz to proszę o informację.
Pozdrawiam. Udanych dźwięków
Po wizycie w wiosce indiańskiej, o której już kiedyś pisałem, uświadomiłem sobie jak ważna była taka czy inna rozrywka dla ludzi na różnych etapach rozwoju. Skutkiem takich poszukiwań były między innymi instrumenty muzyczne. Początkowo proste. Imitujące dźwięki natury. Towarzyszące w różnych obrzędach i podtrzymaniu tradycji. Współczesny człowiek znajdujący się w dziczy, kiedy już zadba o dobra pierwszej potrzeby, może zapożyczyć w wiedzy przodków. Również tych z innych szerokości geograficznych. Chlefeli to szwajcarski instrument ludowy. Trochę takie bieda kastaniety. Tu filmik jak takie coś można wykonać w terenie: Chlefeli Felix Immler .
Swoją pracę rozpocząłem od dopasowania wymiarów do dłoni. Już takie coś nadaje się do grania pierwszych dźwięków.
[center]
Dalej można nadać kształt zupełnie dowolny. Użyłem brzozy i nie mam na razie praktyki w rzeźbieniu w drewnie dlatego popracowałem na raczej klasycznym kształtem.
[center]
Troszkę już poćwiczyłem. Ciężko znaleźć w sieci zdjęcie wyjaśniające jak dokładnie trzymać chlefeli. Ja blokuję jedną część pomiędzy palcami wskazującym i środkowym a wewnętrzną stroną dłoni a luźno przytrzymuję drugą część. I potrząsam dłonią. Jeżeli ktoś chce to proszę odszukać sobie w sieci np.: Julius Nötzli.
[center]
Takie domowe wyzwanie. Dziś to żona miała wychodne a wczoraj posadziłem u młodego kilkudziesięcioletni brzozowy gaj

[center]
Jeżeli komuś wpadnie w ręce pień pusty czy spróchniały w środku a zdrowy lub w miarę zdrowy na zewnątrz to proszę o informację.
Pozdrawiam. Udanych dźwięków
"Czasem- i mówię to zupełnie szczerze - żal mi, że nie wychowano mnie jak włóczęgi. Nie związanego z żadnym miejscem, obowiązkami i ludźmi.
www.kopsegrob.blogspot.com
www.kopsegrob.blogspot.com
- Kopek
- Posty: 1059
- Rejestracja: 10 mar 2009, 11:00
- Lokalizacja: Z największej dziury
- Tytuł użytkownika: TRAMPek łikendowy
- Płeć:
Pięknie. Z czego podstawka w świdrze?
Łosi to Ci zazdroszczę .
Łosi to Ci zazdroszczę .
"Czasem- i mówię to zupełnie szczerze - żal mi, że nie wychowano mnie jak włóczęgi. Nie związanego z żadnym miejscem, obowiązkami i ludźmi.
www.kopsegrob.blogspot.com
www.kopsegrob.blogspot.com
Tak nawiązując do łosi czy też zauważyliście że rozszerzył się ich zakres występowania. W zachodniej części Lubuskiego nie występowały za mojego życia a ostatnio też dwa spotkałem.
https://www.instagram.com/whittling_bushcraft/
Cała tajemnica wiedzy puszczańskiej, tkwi tylko i wyłącznie w chęci jej zdobycia. Nie są potrzebne do tego niezmierzone odmęty pierwotnej puszczy. Nie jest potrzebny super sprzęt czy ubranie rodem z kosmicznych technologi. Wystarczy chcieć, oglądać, czytać i próbować. Nie zrażać się niepowodzeniami. Proste - ale to cała tajemnica. Szkoda, że większość adeptów leśnej ścieżki nie potrafi tego zrozumieć...
"Płyń pod prąd - z prądem płyną tylko śmieci "
Cała tajemnica wiedzy puszczańskiej, tkwi tylko i wyłącznie w chęci jej zdobycia. Nie są potrzebne do tego niezmierzone odmęty pierwotnej puszczy. Nie jest potrzebny super sprzęt czy ubranie rodem z kosmicznych technologi. Wystarczy chcieć, oglądać, czytać i próbować. Nie zrażać się niepowodzeniami. Proste - ale to cała tajemnica. Szkoda, że większość adeptów leśnej ścieżki nie potrafi tego zrozumieć...
"Płyń pod prąd - z prądem płyną tylko śmieci "
Napisałem, ze świerku.Kopek pisze:Z czego podstawka w świdrze?
U mnie od lat są mniej więcej w tych samych rejonach. Mam amatorskie zdjęcie jakoś z 2011 jak 5 łosi przechodzi przez młodnik, teraz te buki mają dobre kilka metrów tam heh.Dąb pisze:Tak nawiązując do łosi czy też zauważyliście że rozszerzył się ich zakres występowania
[ Dodano: 2021-03-08, 18:54 ]
Foty już nie znikną, mwitek nauczył mnie jak je wrzucać.
Dzik za nawłociami

Sarna w zaroślach

Tyle przyniósł wczorajszy, spontaniczny dzień z rowerem i teleobiektywem.
- Kopek
- Posty: 1059
- Rejestracja: 10 mar 2009, 11:00
- Lokalizacja: Z największej dziury
- Tytuł użytkownika: TRAMPek łikendowy
- Płeć:
soohy, sorki, przegapiłem.
6-7.03.2021 Super schronienie
W niedzielny poranek wybraliśmy się na "naszą miejscówkę". W pobliżu naszego miejsca parkingowego taka oto ciekawostka
[center]
[/center]
Według mnie to daniele. Jeden cierpi na bielectwo. Nie uciekały tak jak sarny więc wnioskuję, że po prostu opuściły wybieg u pobliskiego leśniczego. Miły widok.
Ale czas naglił. Popołudniu miała być impreza urodzinowa córci więc trzeba było się streszczać z wyzwaniem.
Po dotarciu rozłożyliśmy folię i przykleiliśmy NRC. Co i jak tłumaczy TH: Filmik
[center]
[/center]
Strasznie przeszkadzał wiatr. Tu widok z tyłu. NRC mocno już zużyta.
[center]
[/center]
Gdy ognisko się pali w środku robi się naprawdę ciepło. Monetami gorąco. Ciepłe powietrze ze środka nadyma luźną folię. Chociaż unikamy w ten sposób dymu to klimat biwaku żaden. Spróbuję jeszcze kiedyś takie rozwiązanie z pałatką.
Widok ze środka.
[center]
[/center]
Schronienie może nie powala wykonaniem ale test się udał. Kiełba upieczona. Ognisko zamaskowane. Pokręciliśmy się jeszcze trochę po okolicy i ruszyliśmy do domu. Na koniec jeszcze zagadka. Spotykam to od czasu do czasu ale nie wiem co to jest. A ktoś z Was wie? Mały kopczyk z pokaźną dziurą w środku.
[center]
[/center]
Pamiętajcie, że 12 marca jest Światowy Dzień Drzemki w Pracy
Pozdrawiam
[ Dodano: 2021-03-14, 18:06 ]
13-14.03.21 cz.1 Węgiel drzewny
Covid szaleje. Człowiek nie wie ile pożyje, a pomysły na wyzwania kocą się jak króliki. Czasem jedno wyzwanie rodzi drugie. Chodzi mi po głowie kilka pomysłów w wykorzystaniem węgla drzewnego. Więc postanowiłem choć trochę go wyprodukować. Ale że ponieważ ponoć najlepszy węgiel to węgiel bukowy udałem się odwiedzić Debris hut. Okazało się, że nadal stoi. Trochę już podupadła ale od bidy można by dosypać liści i nocleg jak złoto. Tylko po oznaczeniach drzew wnioskuję, że szykuje się wycinka.
[center]
[/center]
Pozyskałem kilka suchych klocków bukowych. A dziś ruszyłem na moją miejscówkę. Niestety sam. Młody robi kurs zastępowego.
Porąbałem klocki na drobne szczapki. Wsadziłem w puchę, tą po dziegciu, i w ognicho.
[center]
[/center]
Dymić zaczęło momentalnie. Wiało dziś porządnie. Utrzymywałem ognisko około dwie godzinki.
[center]
[/center]
Kilka razy gaz ulatniający się z puszki chwycił ogień. Gdy ją otworzyłem po ostatnim razie, do środka dmuchnął wiatr. W środku był żar i momentalnie zawartość stanęła w płomieniach. Szybko zamknąłem wieczko i obróciłem puszkę do dołu dziurkami. Przydusiłem płomienie. Wyjąłem kilka zwęglonych szczapek. Resztę z powrotem w ognisko. Ale tym razem dziurkami w dół nieco poniżej dna ogniska.
[center]
[/center]
W oczekiwaniu na ostateczny efekt coś tam nabazgroliłem.
[center]
[/center]
Żar w puszce zagasł prawie całkowicie. Cała wilgoć wypłynęła go gruntu i zawartość okazała się suchuteńka. Mogłem odrazu puszkę ustawić otworami do gruntu i nie przejmować się jej pilnowaniem. Ale wyszedł elegancki węgiel. I taka ciekawostka: nie brudzi rąk.
[center]
[/center]
W kolejną sobotę: Początek astronomicznej wiosny. Czekam na relacje ze spacerów
Pozdrawiam
6-7.03.2021 Super schronienie
W niedzielny poranek wybraliśmy się na "naszą miejscówkę". W pobliżu naszego miejsca parkingowego taka oto ciekawostka
[center]
Według mnie to daniele. Jeden cierpi na bielectwo. Nie uciekały tak jak sarny więc wnioskuję, że po prostu opuściły wybieg u pobliskiego leśniczego. Miły widok.
Ale czas naglił. Popołudniu miała być impreza urodzinowa córci więc trzeba było się streszczać z wyzwaniem.
Po dotarciu rozłożyliśmy folię i przykleiliśmy NRC. Co i jak tłumaczy TH: Filmik
[center]
Strasznie przeszkadzał wiatr. Tu widok z tyłu. NRC mocno już zużyta.
[center]
Gdy ognisko się pali w środku robi się naprawdę ciepło. Monetami gorąco. Ciepłe powietrze ze środka nadyma luźną folię. Chociaż unikamy w ten sposób dymu to klimat biwaku żaden. Spróbuję jeszcze kiedyś takie rozwiązanie z pałatką.
Widok ze środka.
[center]
Schronienie może nie powala wykonaniem ale test się udał. Kiełba upieczona. Ognisko zamaskowane. Pokręciliśmy się jeszcze trochę po okolicy i ruszyliśmy do domu. Na koniec jeszcze zagadka. Spotykam to od czasu do czasu ale nie wiem co to jest. A ktoś z Was wie? Mały kopczyk z pokaźną dziurą w środku.
[center]
Pamiętajcie, że 12 marca jest Światowy Dzień Drzemki w Pracy

Pozdrawiam
[ Dodano: 2021-03-14, 18:06 ]
13-14.03.21 cz.1 Węgiel drzewny
Covid szaleje. Człowiek nie wie ile pożyje, a pomysły na wyzwania kocą się jak króliki. Czasem jedno wyzwanie rodzi drugie. Chodzi mi po głowie kilka pomysłów w wykorzystaniem węgla drzewnego. Więc postanowiłem choć trochę go wyprodukować. Ale że ponieważ ponoć najlepszy węgiel to węgiel bukowy udałem się odwiedzić Debris hut. Okazało się, że nadal stoi. Trochę już podupadła ale od bidy można by dosypać liści i nocleg jak złoto. Tylko po oznaczeniach drzew wnioskuję, że szykuje się wycinka.
[center]
Pozyskałem kilka suchych klocków bukowych. A dziś ruszyłem na moją miejscówkę. Niestety sam. Młody robi kurs zastępowego.
Porąbałem klocki na drobne szczapki. Wsadziłem w puchę, tą po dziegciu, i w ognicho.
[center]
Dymić zaczęło momentalnie. Wiało dziś porządnie. Utrzymywałem ognisko około dwie godzinki.
[center]
Kilka razy gaz ulatniający się z puszki chwycił ogień. Gdy ją otworzyłem po ostatnim razie, do środka dmuchnął wiatr. W środku był żar i momentalnie zawartość stanęła w płomieniach. Szybko zamknąłem wieczko i obróciłem puszkę do dołu dziurkami. Przydusiłem płomienie. Wyjąłem kilka zwęglonych szczapek. Resztę z powrotem w ognisko. Ale tym razem dziurkami w dół nieco poniżej dna ogniska.
[center]
W oczekiwaniu na ostateczny efekt coś tam nabazgroliłem.
[center]
Żar w puszce zagasł prawie całkowicie. Cała wilgoć wypłynęła go gruntu i zawartość okazała się suchuteńka. Mogłem odrazu puszkę ustawić otworami do gruntu i nie przejmować się jej pilnowaniem. Ale wyszedł elegancki węgiel. I taka ciekawostka: nie brudzi rąk.
[center]
W kolejną sobotę: Początek astronomicznej wiosny. Czekam na relacje ze spacerów

Pozdrawiam
"Czasem- i mówię to zupełnie szczerze - żal mi, że nie wychowano mnie jak włóczęgi. Nie związanego z żadnym miejscem, obowiązkami i ludźmi.
www.kopsegrob.blogspot.com
www.kopsegrob.blogspot.com
Robiłem węgiel, ale bez puszki. Po prostu paliłem bukowym drewnem ognisko, a jak utworzyło się sporo żaru to wygaszałem ognisko wodą. Jak ostygło to zbierałem do worka a potem węgiel wykorzystałem na jakimś grillu z ziomkami. 
eddie

Czekajcie, a będzie Wam daneKopek pisze:Czekam na relacje ze spacerów
eddie
- Kopek
- Posty: 1059
- Rejestracja: 10 mar 2009, 11:00
- Lokalizacja: Z największej dziury
- Tytuł użytkownika: TRAMPek łikendowy
- Płeć:
soohy, ja tak zebrałem trochę węgla sosnowego ale uznałem, że warto poeksperymentować z puszką.
13-14.03.2021 cz.2 Pojemnik z kory brzozowej nr.1
Pomysł zaczerpnięty z bloga Mistrza Wilsona.
Szykując drewno bukowe na wyzwanie z węglem znalazłem kilka powalonych i nagnitych już brzóz. Udało się pozyskać materiał na pojemnik.
[center]
[/center]
Czekając na węgiel wydłubałem środek i dopasowałem denko.
[center]
[/center]
Pozostawiłem nieco zdrewniałego środka i po wyschnięciu niestety okazało się, że muszę to również usunąć bo kora zrobiła się krucha. Po tym zabiegu nie pasowało denko. Dlatego dobrałem coś ze swoich domowych zasobów i wzmocniłem całość żywicą.
[center]
[/center]
Wyszedł zacny pojemniczek, który trafi do harcówki młodego.
[ Dodano: 2021-03-21, 18:26 ]
- Zima. Co ty tu jeszcze robisz!? Teraz moja kolej.
- Wiosna, zrozum. Też jesteś kobietą. Kluczy zapomniałam.
20-21.03.2021 cz.1 Ognisko syberyjskie
Aura spasowała pod ten temat. Temperatura oscyluje poniżej zera. Wieje chłodny wiatr i pada śnieg.
To było moje pierwsze takie ognisko. Początkowo nie byłem zadowolony. Musiałem ze dwa razy podłożyć żeby się rozbujało.
[center]
[/center]
Ale później paliło się wyśmienicie. Głównie dzięki najgrubszemu klockowi ustawionemu w poprzek. Kiedy chwycił, ognisko nie wymagało już szczególnej uwagi. Nie wiem czy tak powinno być ale wyszło git.
[center]
[/center]
Upiekłem ziemniaczki. Ten typ ogniska jest wygodny na takie manewry.
[center]
[/center]
[ Dodano: 2021-03-21, 19:00 ]
20-21.03.2021 cz.2 Obozowa pęseta
Testując ognisko miałem trochę czasu. Postanowiłem zrobić szczypczyki, którymi będzie można łapać coś gorącego z ogniska. Wyciąłem w tym celu kawałek czeremchy. Ponacinałem piłą w środkowej jego części i wyprofilowałem odpowiednio nożem. Jednak podczas wyginania pęseta się złamała. Grrrr. Ruszyłem po drugi kawałek. Tym razem cieńszy. Wyginanie przeprowadziłem nad ogniskiem.
[center]
[/center]
Wyszło sprytne narzędzie. Chociaż mało spektakularne.
[center]
[/center]
Dało się nim chwytać wygodnie gorące węgle.
[center]
[/center]
Zrobiłem jeszcze trzecią próbę. Z wierzby. Dobrałem jednak za gruby kawałek i ciężko było go utrzymać w dłoni. Nadało się za to do innego sposobu chwytania.
[center]
[/center]
Oba wyzwania tego dnia bledną przy innej próbie. Podczas dłubania w wierzbie znalazłem robaczka. Był niemrawy. Temperatura chyba go zmroziła. Zacząłem się zastanawiać. Planuję od jakiegoś czasu poznać świat robakożercy a do tej pory próbowałem jedynie mrówek. I się zawiodłem. Bez smaku. Dzisiaj mojego robaczka postanowiłem wrzucić na chwilę do wrzątku w pokrywce.
[center]
[/center]
Dłuższa chwila wahania i hop do ryja.
[center]
[/center]
Okazał się słitaśny. Naprawdę słodki. Drzwi na świat robakożercy zostały otwarte. Macie może jakieś dobre książki w tym temacie lub strony internetowe? Coś niecoś już widziałem ale może możecie coś polecić.
Pozdrawiam. Ciekawy tydzień przed nami. Między innymi: Dzień Gofra, Gryzlii, Janosika, Chwastów i Godzina dla ziemi.
13-14.03.2021 cz.2 Pojemnik z kory brzozowej nr.1
Pomysł zaczerpnięty z bloga Mistrza Wilsona.
Szykując drewno bukowe na wyzwanie z węglem znalazłem kilka powalonych i nagnitych już brzóz. Udało się pozyskać materiał na pojemnik.
[center]
Czekając na węgiel wydłubałem środek i dopasowałem denko.
[center]
Pozostawiłem nieco zdrewniałego środka i po wyschnięciu niestety okazało się, że muszę to również usunąć bo kora zrobiła się krucha. Po tym zabiegu nie pasowało denko. Dlatego dobrałem coś ze swoich domowych zasobów i wzmocniłem całość żywicą.
[center]
Wyszedł zacny pojemniczek, który trafi do harcówki młodego.
[ Dodano: 2021-03-21, 18:26 ]
- Zima. Co ty tu jeszcze robisz!? Teraz moja kolej.
- Wiosna, zrozum. Też jesteś kobietą. Kluczy zapomniałam.

20-21.03.2021 cz.1 Ognisko syberyjskie
Aura spasowała pod ten temat. Temperatura oscyluje poniżej zera. Wieje chłodny wiatr i pada śnieg.
To było moje pierwsze takie ognisko. Początkowo nie byłem zadowolony. Musiałem ze dwa razy podłożyć żeby się rozbujało.
[center]
Ale później paliło się wyśmienicie. Głównie dzięki najgrubszemu klockowi ustawionemu w poprzek. Kiedy chwycił, ognisko nie wymagało już szczególnej uwagi. Nie wiem czy tak powinno być ale wyszło git.
[center]
Upiekłem ziemniaczki. Ten typ ogniska jest wygodny na takie manewry.
[center]
[ Dodano: 2021-03-21, 19:00 ]
20-21.03.2021 cz.2 Obozowa pęseta
Testując ognisko miałem trochę czasu. Postanowiłem zrobić szczypczyki, którymi będzie można łapać coś gorącego z ogniska. Wyciąłem w tym celu kawałek czeremchy. Ponacinałem piłą w środkowej jego części i wyprofilowałem odpowiednio nożem. Jednak podczas wyginania pęseta się złamała. Grrrr. Ruszyłem po drugi kawałek. Tym razem cieńszy. Wyginanie przeprowadziłem nad ogniskiem.
[center]
Wyszło sprytne narzędzie. Chociaż mało spektakularne.
[center]
Dało się nim chwytać wygodnie gorące węgle.
[center]
Zrobiłem jeszcze trzecią próbę. Z wierzby. Dobrałem jednak za gruby kawałek i ciężko było go utrzymać w dłoni. Nadało się za to do innego sposobu chwytania.
[center]
Oba wyzwania tego dnia bledną przy innej próbie. Podczas dłubania w wierzbie znalazłem robaczka. Był niemrawy. Temperatura chyba go zmroziła. Zacząłem się zastanawiać. Planuję od jakiegoś czasu poznać świat robakożercy a do tej pory próbowałem jedynie mrówek. I się zawiodłem. Bez smaku. Dzisiaj mojego robaczka postanowiłem wrzucić na chwilę do wrzątku w pokrywce.
[center]
Dłuższa chwila wahania i hop do ryja.
[center]

Pozdrawiam. Ciekawy tydzień przed nami. Między innymi: Dzień Gofra, Gryzlii, Janosika, Chwastów i Godzina dla ziemi.
"Czasem- i mówię to zupełnie szczerze - żal mi, że nie wychowano mnie jak włóczęgi. Nie związanego z żadnym miejscem, obowiązkami i ludźmi.
www.kopsegrob.blogspot.com
www.kopsegrob.blogspot.com
- GawroN
- Posty: 649
- Rejestracja: 18 kwie 2012, 20:11
- Lokalizacja: Chorzów / Śląsk
- Gadu Gadu: 1519631
- Tytuł użytkownika: Szczupły blondyn
- Płeć:
Brawo Kopek. Chyba największy postęp - zjadłeś wegetariańskiego robaka 

Całe życie z wariatami
Forumowa Facebookowa Grupa Szturmowa: https://www.facebook.com/groups/160111940703089/
Co trzeba zrobić aby przyłączyć się do naszej grupy na FB - OPIS
Forumowa Facebookowa Grupa Szturmowa: https://www.facebook.com/groups/160111940703089/
Co trzeba zrobić aby przyłączyć się do naszej grupy na FB - OPIS
- Kopek
- Posty: 1059
- Rejestracja: 10 mar 2009, 11:00
- Lokalizacja: Z największej dziury
- Tytuł użytkownika: TRAMPek łikendowy
- Płeć:
Soohy w słoiczku to co? Czarna polewka
Ogórki kiszone z ogniska, hm. Musze spróbować
3-4.04.2021 Farbowanie korą drzew
Szwendając się po lasach natrafia się na wyręby lub zniszczenia po wichurach. Czasem coś zabieram ze sobą do domu. Wiedziałem, że święta spędzę raczej w domowych warunkach to postanowiłem wykorzystać sytuację. Popróbowałem zafarbować skorupkę jajek gotując je z korą różnych gatunków drzew.
[center]
[/center]
I tak poszły w ruch: jałowiec, buk, czeremcha, cis, wierzba, topola. Nie było spektakularnych efektów. Czeremcha nieprzyjemnie pachnie ale po wylaniu naparu do białej miski pokazał się kolor żółty. Może z tkaniną było by inaczej. Topola pachnie bardzo przyjemnie. Buk ma zapach grzybów a napar z jałowca kolor miodowo-żółty. Reszta koloru kawowo-herbacianego. Jajka starałem się wybrać możliwie najbardziej białe. Reagowały różnie ale zwykle jednak w okolicy jednej barwy.
Dziś wybrałem się po jeszcze trzy dwie próbki. Rusza zieleń.
[center]
[/center]
Bobry dewastują brzegi. Brzozy podgryzione płaczą. Troszkę upuściłem by młody mógł spróbować. Z naciętej brzozy i tak już nic nie będzie więc nie byłem specjalnie delikatny.
[center]
[/center]
W domu dokończyłem jeszcze testy. Olcha pięknie zafarbowała na kolorek bursztynu choć spodziewałem się szarości. Rozczarowałem się za to sosną. Kiedyś już farbowałem w ten sposób kości i poroże. Wyszedł nawet piękny czekoladowy kolor. Dąb też bez fajerwerków.
[center]
[/center]
Może jajka reagują inaczej. Gotowałem każde z nich około 10minut w naparze, który gotował się już wcześniej około 10 minut i puścił kolor. Może gdyby farbować tkaniny czy poroże i odstawiać to do namoczenia było by inaczej.? Spróbuję jeszcze kiedyś z szyszkami olchy. Ponoć farbują na czarno.
Jaja poszły do sałatki i kanapek. Nie było efektów ubocznych

Ogórki kiszone z ogniska, hm. Musze spróbować

3-4.04.2021 Farbowanie korą drzew
Szwendając się po lasach natrafia się na wyręby lub zniszczenia po wichurach. Czasem coś zabieram ze sobą do domu. Wiedziałem, że święta spędzę raczej w domowych warunkach to postanowiłem wykorzystać sytuację. Popróbowałem zafarbować skorupkę jajek gotując je z korą różnych gatunków drzew.
[center]
I tak poszły w ruch: jałowiec, buk, czeremcha, cis, wierzba, topola. Nie było spektakularnych efektów. Czeremcha nieprzyjemnie pachnie ale po wylaniu naparu do białej miski pokazał się kolor żółty. Może z tkaniną było by inaczej. Topola pachnie bardzo przyjemnie. Buk ma zapach grzybów a napar z jałowca kolor miodowo-żółty. Reszta koloru kawowo-herbacianego. Jajka starałem się wybrać możliwie najbardziej białe. Reagowały różnie ale zwykle jednak w okolicy jednej barwy.
Dziś wybrałem się po jeszcze trzy dwie próbki. Rusza zieleń.
[center]
Bobry dewastują brzegi. Brzozy podgryzione płaczą. Troszkę upuściłem by młody mógł spróbować. Z naciętej brzozy i tak już nic nie będzie więc nie byłem specjalnie delikatny.
[center]
W domu dokończyłem jeszcze testy. Olcha pięknie zafarbowała na kolorek bursztynu choć spodziewałem się szarości. Rozczarowałem się za to sosną. Kiedyś już farbowałem w ten sposób kości i poroże. Wyszedł nawet piękny czekoladowy kolor. Dąb też bez fajerwerków.
[center]
Może jajka reagują inaczej. Gotowałem każde z nich około 10minut w naparze, który gotował się już wcześniej około 10 minut i puścił kolor. Może gdyby farbować tkaniny czy poroże i odstawiać to do namoczenia było by inaczej.? Spróbuję jeszcze kiedyś z szyszkami olchy. Ponoć farbują na czarno.
Jaja poszły do sałatki i kanapek. Nie było efektów ubocznych

Ostatnio zmieniony 07 kwie 2021, 12:24 przez Kopek, łącznie zmieniany 1 raz.
"Czasem- i mówię to zupełnie szczerze - żal mi, że nie wychowano mnie jak włóczęgi. Nie związanego z żadnym miejscem, obowiązkami i ludźmi.
www.kopsegrob.blogspot.com
www.kopsegrob.blogspot.com