GawroN przyjacielu, przykro mi i życzę Ci aby pomyślnie zrealizowały się twoje plany. Na każdy wypad w tym wątku zabieram ze sobą mojego Mikołaja, który w tym roku kończy dziesięć lat. Nie wrzucam zdjęć bo nie jestem za upublicznianiem zawsze i wszędzie wizerunku swoich dzieci. Jak będzie chciał sam wrzuci. Mam nadzieję, że coś mu w głowie pozostanie po tych lekcjach z leśnej szkółki niedzielnej. Ja realizuję pomysły, o których do tej pory tylko czytałem. A jak wiadomo wiedza musi iść w parze z praktyką. Stąd ten wątek. Testy z nadmanganianem można przeprowadzić w przydomowym ogrodzie. Twoja Marysia to szatan kniei, w dobrym tych słów znaczeniu. Zapraszam do mnie w którąś sobotę wieczór. A w niedziele pójdziemy z dzieciakami w teren. To z poprzedniego wypadu ...
[center]

[/center]
... a teraz już kolejna relacja.
1-2.02.2020 Wariacje nt. Nadmanganianu potasu
Znów Kopki w lesie. Jeden właśnie sprawdza ostrość swojego vicka, nówka sztuka, i kolejny patyk leci na wiór
[center]

[/center]
Ale po zorganizowaniu obozu i rozpaleniu ogniska przechodzimy do testów. Najpierw gliceryna
[center]

[/center]
Po kilkunastu sekundach syczy, wrze i pali się jak złoto
[center]

[/center]
Następnie mieszanka z cukrem
[center]

[/center]
Trochę potu i znów sukces
[center]

[/center]
Również nadmanganian w formie pastylek po rozgnieceniu pali się z gliceryną
[center]

[/center]
Jak i z cukrem
[center]

[/center]
Próbowaliśmy jeszcze rozpalić nadmanganian w połączeniu z solą. Trochę trzaskało ale nie udało się zapalić. Sól szybko się rozcierała na jescze drobniejszy proszek i przestało trzaskać cokolwiek. Jeżeli ktoś coś takiego próbował to proszę o info. My będziemy jeszcze próbować ale gdy będzie sucho. Może wpłynie to na stan soli. Poza tym próbowaliśmy zapalić sam nadmanganian za pomocą krzesiwa i zapalniczki. Również bez sukcesu.
Po pierwszych testach czas na posiłek. Mocno dziś wiało więc ogień był nieregularny.
[center]

[/center]
Spaghetti z lasu. Sos z tuńczyka w oleju i koncentratu. Makaron na durszlaku wykonanym ze zwiniętych gałązek sosny. I herbatka z jodły.
[center]

[/center]
Biwakowaliśmy tu już kilka razy ale zawsze zostawiamy po sobie jak najmniej śladów.
[center]

[/center]
W drodze powrotnej kolejny test. Najpierw pozyskanie wody z mchu i odkażenie jej nadmanganianem potasu. Dwie wcześniejsze noce padał deszcz więc nie było z tym problemu.
[center]

[/center]
Niestety pozyskana woda była brązowa. Nie dało nic filtrowanie jej przez bawełnianą chusteczkę. Wymyśliłem naprędce filtr z puszki, chusteczki higienicznej i piasku
[center]

[/center]
Po pół godziny czekania okazało się, że to też nic nie daje. Czas nam się kończył więc przelałem pozyskaną wodę do nalgenki z zamiarem dokończenia testu w domu. Budowę lepszego filtra pozostawiłem na kolejne wyzwanie. Zanim wsiedliśmy do samochodu jeszcze kolejny test.
[center]

[/center]
Rozpalanie płynem chłodniczym szło troszkę oporniej niż gliceryną ale skończyło się sukcesem
[center]

[/center]
Po powrocie kończę test z wodą. Póki co przefiltrowałem ją z dziesięć razy przez filtr dafi ale jej kolor się nie zmienił
[center]

[/center]
Zaryzykowałem łyka; czuć lasem i grzybami. Woda trafiła do słoika, może się wyklaruje grawitacyjnie. Napiszę za jakiś czas co i jak mi wyszło.
Pozdrawiam po kolejnym wypadzie i zapraszam do wspólnej zabawy.