
W lesie było ciemno, zimno i padało a osad poflotacyjny zmienił się w obrzydliwe błoto. W taki terenie szybko uwidoczniły się niezaprzeczalne zalety gumofilców


Mżawka szybko przeszła w regularną zlewę na tyle intensywną że jeziora okresowe przez które zazwyczaj zimą można przejść suchą stopą zapełniły się wodą. Zdjęcie cyknięte w krótkiej przerwie od deszczu.

Wkrótce doszedłem do dąbrowy nieopodal wsi dąbrowa


Następnie skierowałem się w stronę źródliska rzeczki żdżarowity w celu poszukania na bagnie nierdzewnej mory która wypadła mi tam w październiku. Niestety bagno było tak rozmiękłe że łazić się po nim nie dało i jeśli była tam moja mora to poszła pod powierzchnię. Poszedłem za to nad rzeczkę.

Następnie zaczęło piździć złem tak że aparat spod kurtki żal było wystawić. W każdym razie poszedłem w kierunku znajomego paśnika którego nie udało mi się znaleźć a następnie miejscówki myśliwych w której szczęśliwie była wiata. Kiedy przestało wiać i padać skierowałem się z powrotem. Tym razem las zamiast deszczu ogarnęła mgła.

W drodze powrotnej zahaczyłem o dawny folwark w Dąbrowie. Tyle obecnie zostało z dawnych stawów rybnych.

Zaczynałem się cieszyć z mgły tworzącej fajny klimat kiedy znów zaczęło padać.

Mniej-więcej od tego momentu zacząłem czuć zmęczenie, a deszcz wzmógł się. W dodatku osad poflotacyjny rozmiękł tak że przypominał kisiel.

Do domu wracałem po ciemku bo moja chińska latarka po wciśnięciu włącznika wystrzeliła sprężynowo swoją zawartość w przestrzeń


Podsumowując było zimno, mokro, wietrznie i męcząco. Chcę jeszcze raz !
