Cześć.
W latach osiemdziesiątych jeździłem z rodzicami nad morze i w góry. W górach podobało mi się o wiele bardziej. Pachniało żywicą, drzewa były ogromne aż do samego nieba, a woda w strumieniach krystaliczna i narowista.
W latach dziewięćdziesiątych rodzice kupili działkę rekreacyjną. Było to pod Wyszkowem, blisko ujścia Liwca do Bugu. Z kumplami z ogródków działkowych budowaliśmy szałasy, domki na drzewach, paliliśmy dzikie ogniska, robiliśmy miny przeciwpiechotne z kapiszonów od korkowca, skakaliśmy z przęseł mostowych.
W latach dwutysięcznych chodziłem na studia i jeździłem do lasu "uprawiać surwiwal". Czyli budować szałasy, odmrażać sobie tyłek nocując bez śpiwora i tym podobne zabawy.
Od początku tej dekady jeżdżę na poważniejsze wypady: kilkutygodniowe albo i klikumiesięczne trekkingi po północnej Skandynawii, wyprawa łowiecko-zbieracka w USA.
***
Wczoraj zwolniłem się z roboty na etacie. Biorę zawodową "dziekankę" i przez najbliższy rok zajmuję się tylko sprawami leśnymi. Zobaczymy co z tego wyniknie. Forum nie znałem, sporo przede mną czytania. Będą też pewnie posty.
Pozdrawiam wszystkich.
Rufus
Czołem
Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw
kermitttt - nie, nie wyprowadzam się do lasu (przynajmniej jeszcze nie teraz ). Zdarzało mi się w przeszłości żywić tym, co znajdę w lesie, ale to były "wyjazdy".
niszka - już rozjaśniam. Mieszkam (niestety) obecnie w mieście. Może to się zmieni w przyszłości, ale póki co jest jak jest. Sytuacja życiowo-finansowa pozwala mi w tym momencie poświęcić rok czasu nauce ogólnie rozumianego bushcraftu: zdobyć w tym czasie jak najwięcej wiedzy, umiejętności, doświadczenia. Zamiast jechać do roboty rano, będę się wbijał do lasu, albo nad rzekę i trenował.
W ciągu tego roku będę też miał możliwość zorientować się, czy później będzie się dało połączyć pasję z działalnością zarobkową, czy z podwiniętym ogonem wrócić do pracy za biurkiem (oby nie...)
niszka - już rozjaśniam. Mieszkam (niestety) obecnie w mieście. Może to się zmieni w przyszłości, ale póki co jest jak jest. Sytuacja życiowo-finansowa pozwala mi w tym momencie poświęcić rok czasu nauce ogólnie rozumianego bushcraftu: zdobyć w tym czasie jak najwięcej wiedzy, umiejętności, doświadczenia. Zamiast jechać do roboty rano, będę się wbijał do lasu, albo nad rzekę i trenował.
W ciągu tego roku będę też miał możliwość zorientować się, czy później będzie się dało połączyć pasję z działalnością zarobkową, czy z podwiniętym ogonem wrócić do pracy za biurkiem (oby nie...)
- Parthagas
- Posty: 798
- Rejestracja: 28 sie 2007, 08:46
- Lokalizacja: Mława
- Tytuł użytkownika: kumpel staffików
- Płeć:
Cześć. Myślę, że podążasz w dobrym kierunku. Wytrwałości życzę.
"Mężczyzna musi mieć nałogi, najlepiej wyszukane, w przeciwnym wypadku nie ma się z czego wyzwalać."
http://prymitywnetechnikiprzetrwania.blogspot.com/
http://prymitywnetechnikiprzetrwania.blogspot.com/