Dla mnie jako taki survival obecnie nie może istnieć niestety z samej definicji. Bowiem moje życie i tak w godzinie W, bardzo szybko się skończy, niezależnie od wyszkolenia i umiejętności. Bowiem jestem cukrzykiem i bez insuliny nie mogę żyć...
Po mimo to survival uprawiam jako sport. Choć to zwykle pozorowany survival to też forma bycia i myślenia na co dzień. W końcu niespodzianki bywają od czasu do czasu i tu jest okazja do sprawdzenia się w trudniejszym czasie. W czasie nie planowanym i pozostawionym samemu sobie tylko z tym co mam przy sobie.
Pozdrawiam i jeszcze raz witam
