Moja podróż, którą uwiecznię obszernie na blogu.

Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw

Dirty Frank
Posty: 1
Rejestracja: 18 wrz 2015, 13:25
Lokalizacja: Poznań
Tytuł użytkownika: powsigira.
Płeć:
Kontakt:

Moja podróż, którą uwiecznię obszernie na blogu.

Post autor: Dirty Frank »

Witam forumowicze raz jeszcze :)
Nie bardzo wiem, gdzie ów temat umieścić i postanowiłem rozgościć się chwilowo w tym dziale, żeby czasem nie zaśmiecać wątkiem działów bardziej "ubranżowionych".

O co się rozchodzi. Wiem, że prawdopodobnie było tu sporo podobnych tematów. Ale chciałbym Was prosić o pomocne rady indywidualnie w moim przypadku.

Zaczynam kompletować sprzęt czy może ekwipunek do podróży, w którą udam się w marcu (myślę, że koniec marca wybyję). Cóż to za wyprawa?
Mam wstępny zarys planu podróży i ogólnie wygląda tak:
Polska ---> Białoruś ----> Rosja ----> Kazachstan ----> Kirgistan ----> Tadżykistan ---> Afganistan ----> Pakistan ------> Indie -----> Nepal.
Daje sobie na to pół roku czasu. Założenie jest takie, że jeśli będę miał ochotę się gdzieś zatrzymać na tydzień - to tak zrobię. Jeśli będę chciał zboczyć 500km, tylko po to żeby coś zobaczyć - to tak zrobię etc etc etc.

Moje doświadczenie w podróży? :)
Wiele lat żyłem w podróży ale nigdy w taki sposób, w jaki chcę przebyć tą drogę. Mieszkałem na ulicach największych miast w Europie swojego czasu (Paryż, Edynburg, Londyn). Często eksperymentowałem sam ze sobą. Wiem, że w "terenie" radzę sobie świetnie i mało tego - świetnie się czuję. Czysto survivalowych epizodów nie miałem, dlatego też zjawiłem się tutaj i powoli się zaczytuję w Wasze dyskusje. Chcę się solidnie przygotować, mam jeszcze trochę czasu na to :)

Podróż w 90% odbędę autostopami i pieszo. Chcę miejsca na swojej liście poznać i poczuć od ulicy, poznać ludzi w nich żyjących, dotknąć je "od kuchni". Docelowo w Indiach i Nepalu z oczywistych przyczyn będę korzystał z busów i wszelkich innych dostępnych środków transportu, bez których nie dostanę się w miejsca, które mam na liście (np. Ladakh).

Całość opublikuję tutaj.
tutaj
Wymowna nazwa jaką sobie znalazłem na blog, świetnie odzwierciedla moje podejście do tematu podróżowania ;-)

A więc o co pytam jako raczkujący obieżyświat? :-D
Będzie mi bardzo miło, jeśli ktoś z Was opisałby np TOP 10 rzeczy, bez których by się w taką trasę nie ruszył. Po prostu absolutnie podstawowy ekwipunek, bez których nawet nie wstał by z fotela w takim kierunku jaki sobie obrałem. Wypowiada się na Waszym forum sporo ludzi, którzy z tego co widzę ma ogromną wiedzę na interesujący mnie temat - także po cichu liczę, że wskażecie mi pozycje, które ja pominąłem z braku doświadczenia.

Zupełnie ogólna lista, którą rozbudowuję to:
1. Namiot oczywiście - jeszcze nie wybrałem.
2. karimata + śpiwór na 3 pory roku - również jeszcze nie wybrałem.
3. lokalizator spot (zastanawiam się).
4. biała suchościeralna tabliczka do pisania :) autostop i te klimaty... przydatna z całą pewnością.
5. Jakiś bukłak na wodę, coś w ten deseń.
6. Pałka teleskopowa + gaz (sam nie wiem w sumie, czy w Azji mi się przyda).
7. Coś na wzór wielofunkcyjnego scyzoryka.
8. Wytrzymała latarka.
9. Apteczka oczywiście.
10. Skany dokumentów w razie Niemca (w 2 kopiach).
Do tego oczywiście kamera, aparat cyfrowy, GPS i konwencjonalne mapy.

Chciałbym zmieścić się w ok 20kg. Będę bardzo wdzięczny za Wasze sugestie i rady.
Awatar użytkownika
Zirkau
Posty: 1972
Rejestracja: 29 maja 2010, 09:38
Lokalizacja: Zirkau
Płeć:

Post autor: Zirkau »

Zamierzasz omijać siedziby ludzkie? Jeśli tak, to brakuje Ci kuchni. Jeśli nie, to rozważyłbym, czy namiot jest potrzebny. Nawet nie opisałeś pory roku. Zakładam że lato..

Jako matę do spania - ThermARest Classic lub podobna. Po pierwszej nocce stwierdzam, że warte swoich pieniędzy.

Woda? manierki dowolne. Najlżejszym rozwiązaniem jest jednak PET. Nie zaszkodzi coś z dużym wlewem np. Nalgene lub tego typu inny słoik.

Latarki - czołówka Tikka XP - doskonała, mała, lekka, światła niby 80lm ale nie brakuje ale niemal pełne 5 dni świecenia.

Jako druga LD22 Fenix lub coś podobnego na zwykłe baterie AA. - niewielka, ale w czarnej d... daje sporo światła.

Scyzoryk - Vicorinox z nożyczkami do paznokci.

A kamera po co? Aparat z funkcją AV nie wystarczy? I dodatkowe karty pamięci? Taniej i lżej niż kamera. Albo taki GoPro co równocześnie zastąpi aparat.

Inaczej mówiąc - absolutnie topowy EDC to
- scyzoryk-latarka-dokumenty- telefon- kasa-zapałki/krzesiwo/zapalniczka Bic i ogarki świeczek. kubek + woda.

Śpiwór, mata, rzeczy dodatkowe to już w drugim rzucie.
Musisz sobie uporządkować:
- obóz/spanie
- kuchnia (w czym i jak)
- karma - co jemy
- zestaw ubrań
- elekronika
etc etc.
Dirty Frank
Posty: 1
Rejestracja: 18 wrz 2015, 13:25
Lokalizacja: Poznań
Tytuł użytkownika: powsigira.
Płeć:
Kontakt:

Post autor: Dirty Frank »

Zamierzasz omijać siedziby ludzkie?
Niekoniecznie ale w jakiejś części na pewno tak. Myślałem o kuchni - ale bardziej chyba wyceluje w suchy prowiant ze sobą i najczęściej jak się da kuchnia lokalna, tam gdzie akurat będę.
Nawet nie opisałeś pory roku.
sorry - wyjadę pod koniec marca.
A kamera po co? Aparat z funkcją AV nie wystarczy? I dodatkowe karty pamięci? Taniej i lżej niż kamera. Albo taki GoPro co równocześnie zastąpi aparat.
Kurde zasadniczo racja. Myślałem o jakimś handycam ale chyba masz rację.
Musisz sobie uporządkować:
- obóz/spanie
- kuchnia (w czym i jak)
- karma - co jemy
- zestaw ubrań
- elekronika
I tak też zacznę o tym myśleć, to chyba dobry szkielet wyjściowy przygotować.

Obóz spanie:
Z założenia namiot i wszędzie gdzie się będzie dało spać.
Będę celował w miejsca przy drogach ale bez ludzi, gdzieś na uboczach. Ale mam na celowniku też sporo miejsc w totalnej dziczy.
Dodatkowo będę się wpraszał ludziom do domów z całą pewnością - chcę poznać zwyczaje w wielu regionach. To jedno z założeń mojej podróży.

Kuchnia:
Jak wyżej. Suchy prowiant i im głębiej w Azję, tym więcej będę próbował jeść "ich" kuchni.

Zestaw ubrań.
I to jest ciekawe pytanie.

Dzięki Zirkau. Wymieniony przez Ciebie sprzęt już oglądam.
Awatar użytkownika
birken1
Posty: 827
Rejestracja: 11 sty 2010, 18:59
Lokalizacja: Świętokrzyskie
Płeć:

Post autor: birken1 »

Dirty Frank pisze:Jakiś bukłak na wodę, coś w ten deseń.
odpuść. Na taką podróż wziąłbym pety i jakiś bidon co w niego wrzątek można wlać.
Dirty Frank pisze:gaz
pewnie
Dirty Frank pisze:Pałka teleskopowa
no chyba żartujesz...
Dirty Frank pisze:Zestaw ubrań.

I to jest ciekawe pytanie.
szeroki temat.
Na pewno stonowane kolory. Na pewno nic militarnego. I w miarę możliwosci nie świecić logiem żadnej znanej firmy. To tylko przyciąga złodziei.
Szybkoschnąca cienka bielizna, koszulki to samo.

[ Dodano: 2015-09-29, 17:26 ]
Dirty Frank pisze:Kuchnia:

Jak wyżej. Suchy prowiant i im głębiej w Azję, tym więcej będę próbował jeść "ich" kuchni.
ale bez choćby kubka z nierdzewki ?
Dirty Frank
Posty: 1
Rejestracja: 18 wrz 2015, 13:25
Lokalizacja: Poznań
Tytuł użytkownika: powsigira.
Płeć:
Kontakt:

Post autor: Dirty Frank »

Dirty Frank napisał/a:
Pałka teleskopowa
no chyba żartujesz...
To przykleiłem sobie na listę za jakichś innych for i blogów, czytając ludzi, którzy podróżują. Raczej się nie obawiam o niemiłe incydenty ale brałem pod uwagę. Gaz i dwie ręce natomiast chyba podnosi poziom bezpieczeństwa w awaryjnych sytuacjach odpowiednio wysoko i wystarczająco.

No i pominąłem szczepienia itd - to zacznę robić już niedługo.

ale bez choćby kubka z nierdzewki ?
W sensie, masz na myśli coś, w czym będę mógł sobie cokolwiek podgrzać samodzielnie? Bardzo dobra uwaga zdaje się, dzięki.
Awatar użytkownika
Zirkau
Posty: 1972
Rejestracja: 29 maja 2010, 09:38
Lokalizacja: Zirkau
Płeć:

Post autor: Zirkau »

Dirty Frank pisze:
ale bez choćby kubka z nierdzewki ?
W sensie, masz na myśli coś, w czym będę mógł sobie cokolwiek podgrzać samodzielnie? Bardzo dobra uwaga zdaje się, dzięki.
Ale oczywiście. Nawet jak nie będziesz ciągał ze sobą zestawu KP-340 to w ramach kuchni pomyśl nad jakimś kubkiem stalowy w którym będziesz mógł zagotować wodę + łyżka + źródło ognia (polecam zapalniczki BIC i zapałki/krzesiwo z hubką) + mały ręcznik kuchenny/szmatka jako absolutne minimum.

Nie odrzucaj działu. Możesz nie wpisać nic, ale musisz wiedzieć dlaczego takie założenia. A życie i tak je zweryfikuje.
Dirty Frank
Posty: 1
Rejestracja: 18 wrz 2015, 13:25
Lokalizacja: Poznań
Tytuł użytkownika: powsigira.
Płeć:
Kontakt:

Post autor: Dirty Frank »

Tak, jestem mega otwarty na sugestie. Nie będę się tutaj starał być najmądrzejszy, raczej wezmę pod uwagę każdą radę, także raz jeszcze dzięki.

A co myślicie Panowie o bateriach/ładowarkach solarnych? Tzn np myślę o tym w ten sposób, żeby powiesić sobie takie ustrojstwo na plecaku i mieć awaryjne źródło energii nonstop. No ale sprawdza się to w ogóle w praktyce? Macie jakieś doświadczenie? Np żeby naładować smartfona, to słyszałem że jeszcze ujdzie. Ale zastanawiam się np jeszcze nad netbookiem bo wezmę ze sobą takie maleństwo ze sobą na pewno. Bateria w netbook'u to powiedzmy 8-10h pracy. Także zastanawiam się nad alternatywnym źródłem ładowania takiego sprzętu.
Awatar użytkownika
Zirkau
Posty: 1972
Rejestracja: 29 maja 2010, 09:38
Lokalizacja: Zirkau
Płeć:

Post autor: Zirkau »

A to zależy od rozmiaru panelu. Ogólnie rzecz warta rozważenia, szczególnie dla Ciebie jednego. Pamiętać jednak musisz, że będziesz miał to cały dzień otwarte na plecach/plecaku - wystawione na działanie słońca i deszczu.
Awatar użytkownika
mar_kow
Posty: 140
Rejestracja: 16 cze 2014, 20:45
Lokalizacja: Mazury
Płeć:

Post autor: mar_kow »

Jeśli jakaś ładowarka solarna to tylko Goal Zero co najmniej SWITCH 10 z panelem Nomad 7. Cena spora ale w tym przypadku oszczędności nie na miejscu... Gorzej z noszeniem na plecach... I radzę ominąć Afganistan...
Awatar użytkownika
birken1
Posty: 827
Rejestracja: 11 sty 2010, 18:59
Lokalizacja: Świętokrzyskie
Płeć:

Post autor: birken1 »

Zirkau pisze:polecam zapalniczki BIC
przecie to badziewie jest. Skąd ta wysoka cena do dziś nie wiem. Nie są lepsze a często gorsze od innych zapalniczek które to w sklepach można spotkać. Świetne zapalniczki oznaczone są CK.

Ja to bym się chyba nie odważył nie posiadać nic do gotowania. Wziąłbym kuchenkę jakąś na pewno. Żeby choć mieć jak wodę przegotować. Butelkowanej mineralki raczej nie będziesz za często znajdował.
Dirty Frank
Posty: 1
Rejestracja: 18 wrz 2015, 13:25
Lokalizacja: Poznań
Tytuł użytkownika: powsigira.
Płeć:
Kontakt:

Post autor: Dirty Frank »

Dzięki za sugestie co ładowarki solarnej - zakupię i sprawdzę przed wyjazdem, jak to się sprawdza. Wybiorę konfigurację, która uciągnie mi netbooka i sprawdzę w praktyce.
radzę ominąć Afganistan
Nie jesteś pierwszą osobą, która mi odradza. Myślę o tym, wiem że sytuacja tam nie jest kolorowa. Pewnie ominę Kabul i ostatecznie Afganistan tylko wąski przesmyk - Langar i od razu Pakistan, myślę że z takim odcinkiem poradzę sobie w dobę i w przypadku Afganistanu ograniczę się do odhaczenia sobie go na liście "byłem" bez większego zwiedzania.
Awatar użytkownika
miśka
Posty: 190
Rejestracja: 02 mar 2011, 20:00
Lokalizacja: 3miasto
Gadu Gadu: 13946836
Płeć:
Kontakt:

Post autor: miśka »

Nie o to pytasz, ale mam nadzieje że się przyda.
Ogarnęłabym drogi i rozmieszczenie ludzi w Kirgistanie i Tadżykistanie - może być niespodzianka. Szkoda żebyś umarł z głodu, bo pustynia i brak żywej duszy ;)

Co do terenów "niebezpiecznych" poczytaj blogi ludzi, którzy właśnie stamtąd wrócili i wiedzą najlepiej. Odradzać Ci będzie każdy, a nikt nie wie jak jest naprawdę :-D

No i jak zamierzasz targać ciuchy zimowe w upale jak przyjdzie lato? Targasz czy zostawiasz?
Dirty Frank
Posty: 1
Rejestracja: 18 wrz 2015, 13:25
Lokalizacja: Poznań
Tytuł użytkownika: powsigira.
Płeć:
Kontakt:

Post autor: Dirty Frank »

Co do terenów "niebezpiecznych" poczytaj blogi ludzi, którzy właśnie stamtąd wrócili i wiedzą najlepiej. Odradzać Ci będzie każdy, a nikt nie wie jak jest naprawdę :-D
Dzięki Miśka :) Czytam blogi ludzi i to w dużych ilościach. Ale wiesz, jest tak - że w większości to mocno subiektywne relacje. Dla wielu "niebezpieczeństwo" to będzie dla mnie kupa śmiechu i na odwrót. Ale staram się wyciągać wnioski.
No i jak zamierzasz targać ciuchy zimowe w upale jak przyjdzie lato? Targasz czy zostawiasz?
Zostawiam oczywiście. Wszystko co przestanie być dla mnie niezbędne znajdzie nowego właściciela.
Awatar użytkownika
mar_kow
Posty: 140
Rejestracja: 16 cze 2014, 20:45
Lokalizacja: Mazury
Płeć:

Post autor: mar_kow »

Do zasilania laptopa musisz zacząć od wersji Goal Zero - Nomad 27 + co najmniej Sherpa 50 Power Pack (50Wh, 5200mAh). Wszystko ok 600$
A Afganistan odradzam bo tam byłem...
Awatar użytkownika
Q_x
Posty: 589
Rejestracja: 19 lut 2011, 15:30
Lokalizacja: G-dz
Tytuł użytkownika: człowiek-samodział
Płeć:

Post autor: Q_x »

Doświadczenie w działaniu na tak dużą skalę mam zerowe, ale się podzielę przemyśleniami:

Masz miesiąc na ogarnięcie tematu i przećwiczenie wszystkiego w praniu. Najdalej tydzień na wszystkie ważne zakupy sprzętu terenowego - szczęściem akurat dzieją się posezonowe wietrzenia magazynów. Temperatury i warunki w październiku odpowiadają z grubsza marcowym. Osobiście sezon otwieram zaraz po dniu wagarowicza: zdarzają się przymrozki, można się zaziębić, w lasach gdzieniegdzie jeszcze leży śnieg. Zdarzyła się też śnieżyca (30 marca) - można tego nie przeżyć w samym t-shircie.
Nie wiesz co zabrać - dziś pooglądaj widea ludzi, którzy podróżują, porób notatki z ich listami, jutro poczytaj cudze notatki, pojutrze zacznij kupować, to może dojedzie w piątek. W sobotę rano idź w krzaki i testuj i ucz się korzystać. Rób notatki w terenie - szczególnie dot. tego z czego w żadnym wypadku nie chcesz zrezygnować w marcu.

Komfort termiczny śpiwora możesz podnieść bardzo prosto, przykrywając go kocem ratunkowym albo kawałkiem tyveku (jak dobrze go dotniesz, to może też robić za kilt, w razie deszczu jak znalazł). Koc ratunkowy może też robić za groundcloth.

Objętość zajmowaną przez graty możesz oszacować na oko, ale z ciężarem jest gorzej. Może Ci się przydać jakaś kuchenna waga.

Kup se na początek jakieś porządne, lekkie buty przeznaczone do regularnego uprawiania turystyki górskiej - po 1000-1500km przedreptanych będą nadal wygodne. Weź śpiwór, namiot czy co tam masz, najlepiej cały planowany ekwipunek, wodę i szamę, do tego parę kilo balastu i idź piechotą w najbliższe miejsce przeznaczone do biwakowania i pobiwakuj ze dwa tygodnie. Albo chociaż ze dwa weekendy. Przenocuj, nagotuj sobie, zobacz jak najlepiej ogarnąć temat wody. Przedreptaj ze trzydzieści kilosów w ciągu dnia - na początek... Prześpij komfortowo jakiś poważny przymrozek - wtedy będziesz na właściwym tropie jak chodzi o sprzęt. W każdym wypadku unikaj jak ognia zakupów na ostatnią chwilę. Skończysz z niesprawnym złomem, którego nie umiesz używać i przede wszystkim - z palącym problemem do rozwiązania. Nie zdążysz - to nie zdążysz. Lepiej tydzień się spóźnić z wyprawą, niż żeby w ogóle potrwała tydzień. Ćwicz. Jak chcesz połazić po stepie, to tak, ćwicz wyczynowe chodzenie.

Nie oszczędzaj na kompasie i foliowanych, porządnych mapach. Wyjdą taniej od GPSa. Kompas nie musi być duży ani drogi, ale musisz mu ufać w sposób absolutny, niezależnie od okoliczności. Silva robi dobre, jakby coś, są też dostępne cywilnie wyglądające kompasy z demobilu. Lusterko mają, przydaje się.

20kg na garbie - może zejdź do 10 kg plus żarcie i woda? To jest realna waga, którą jestem osobiście gotów dźwigać codziennie, dzień w dzień, w niezbyt trudnym terenie. W górach raczej mniej. Najlepiej jak się zmieścisz w nieduży plecak (maks 35-40L), najlepiej jak będzie już nieco zciorany. Sam korzystam z takiego szkolnego, 30l, ale warto zostawić kilka litrów wolnego: dojdzie cała rolka srajtaśmy, jakiś polar z przypadku, szama na kilka dni i wylądujesz idąc 200km z ciężką reklamówką w łapie. Jak się rozleci, będzie go łatwo zastąpić. Choćby nawet workiem na kartofle związanym skarpetami, z wodoszczelnością ogarniętą przy pomocy worka na śmieci albo kawałka folii.
Butelki PET na wodę dadzą radę.

Odzież: jedna-dwie zmiany bielizny, czysta (czy raczej "czystsza") zmiana odzieży wierzchniej trzymana osobno w szczelnym worku, w którą wskoczysz po prysznicu albo przed wejściem do miasta, plus dodatkowe dwie pary skarpet, bo te się najszybciej brudzą i zużywają, najtrudniej dopierają itd. Niekoniecznie trzeba mieć drogie ciuchy, ważne, żeby szybko schły i łatwo się prały. Jak coś się rozleci poza możliwościami załatania - w miarę możliwości ogarniasz nowe. Obowiązkowo deszczak, poncho albo coś w tym rodzaju. Nie zielone/szare/czarne, bo Cię jakiś ślepawy snajper bez świateł rozjedzie.

Poncho można rozbić jak namiot, ale nie ochroni Cię ono przed robakami, silny wiatr może je zerwać. Namiot, jeżeli w ogóle, to jakiś wielce lekki i mocno spartański. Od lat nie spałem w namiocie, jestem zielony w tym temacie.

Zadbaj o coś na robaki (np. preparaty z permetryną w składzie można zastosować przed wyprawą i np. po trzech miesiącach kupić w jakimś myśliwskim sklepie i zapsikać wszystko jeszcze raz). Malarone - w Indiach na wszelką wszelkość nie zaszkodzi.

Pałka: ???
Jak przyciągasz kłopoty, to to jest problem do rozwiązania, nie to, jak z nich wybrnąć. Kostur - jak najbardziej polecam, szczególnie poza miastem. Szczególnie lekki, bambusowy, trzeba tylko zabezpieczyć roboczy koniec przed tarciem i wilgocią (np. końcówką od kijka trekkingowego albo laski).

Gaz owszem, w kieszeni spodni albo w kaburze przy pasku i nigdzie indziej. Rozbroi większość sytuacji, pomoże też w przypadku konfrontacji z agresywnym zwierzęciem, które zdybie Cię w momencie jak będziesz bez plecaka.

Latarka - wynalazki z czipem (błyskające, regulowane itp.) radzę mocno poużywać, niezależnie od marki elektronika to ich najsłabszy punkt.

Zamiast ton ładowarek możesz zabrać sprzęt na jeden typ baterii (paluszki albo guzikowe) albo np. tylko graty ładowane przez USB, w takim układzie może się sprawdzić ładowarka USB na paluszki, która kosztuje grosze, jest mała i bardzo lekka. I komplet akumulatorków. Jak Ci będzie za lekko, to jeszcze jeden komplet oraz zapas baterii, do tego ekspresowa ładowarka sieciowa i kłopot z głowy.

Kuchnia: żeby gotować na drewnie na dobrą sprawę nie potrzeba kuchenki. Drewno nie zawsze jest dostępne. Palnika na gaz nie ma sensu targać po Kazachstanie, Esbitu tak samo nie dostaniesz, zostaje dykta (palnik waży kilka - kilkanaście gram) albo benzyna (więc kilogramowa breżniewka, z lżejszych svea 123 albo borde bomb). Co jest lepsze - sam sobie odpowiedz, wytwórz albo zakup i przede wszystkim zacznij używać i opanuj potrzebne skille.
Łap odrobinę inspiracji:
http://zenbackpacking.net/

Wystarczy jeden litrowy, góra półtoralitrowy gar, duży blaszany (ew. emaliowany, tylko smażyć w nim się nie da) kubek albo miska z marketu, do tego jakaś składana łyżka. Kubkom blaszanym moim zdaniem trzeba uciąć ucho i kupić dziwkę. Ogarnij w każdym razie technikę na tyle, żeby ryż z soczewicą, porcja obiadowa, Ci się za bardzo nie przypalał i jakoś smakował, wszystko inne jest od tego prostsze.

Woda - Sawyer mini albo lifestraw, chyba, że zdzierżysz przez pół roku wodę filtrowaną przez skarpetę i sterylizowaną jodyną, to szapoba.

Przyprawy - np. sól. Ważniejsza od srajtaśmy.

Toaleta - jeżeli ma wyjść w praniu, to to może być za późno. Wielką popularnością cieszył się na forum wątek o sraniu w terenie i wcześniej o syndromie szeryfa.

Jeżeli zamierzasz filmować na poważnie - obczaj sprzęt używany przez Strouda, chwalił np. najnowsze GoPro (w przeciwieństwie do starszych). Byle jaką kamerkę dostaniesz nawet w formie breloczka.
Istnieje fotograficzny sprzęt na paluszki. Są kompakty, lustrzanki, w zupełnie beznadziejnych przypadkach gripy, co komu potrzeba. Latarki, gadżety, [...]. Nie masz kamery - to ogarnij coś, co Ci się sprawdzi, na dpreview jest wyszukiwarka, nagrywanie w rozdzielczości HD i wyższej i zasilanie na baterie ma ponad 60 różnych modeli, z których najtańsze można trafić poniżej 200 zł.

Do fotografowania - jak najmniej akcesoriów. Najlepsi fotografowie (Cartier-Bresson, Salgado) musieli być imbecylami, bo w ogóle nie korzystali z akcesoriów, tylko aparat i obiektyw, ew. Salgado przez jakiś czas używał jakiegoś jednego filtra. Więc aparat, do tego jeden filtr albo wcale, daszek od czapki zamiast osłony p-deszcz. i p-slonecz., pokrowiec z folii bąbelkowej albo pianki i taśmy klejącej (tu wrzuć w Alle "gaffa", to są te właściwe taśmy), mistrzowska technika (pisałem o ćwiczeniu...), porządny sprzęt i będzie git.

Co do zasady: im mniej zdjęć zrobisz, tym mniej zjesz prądu, szybciej obrobisz, łatwiej wybierzesz najlepsze i szybciej będziesz mógł wybyć na następną wędrówkę. Szkoda czasu na pstrykanie, liczą się tylko absolutnie spektakularne/esencjonalne widoki i osobiste pamiątki - spotkani ludzie, wymienione spojrzenia. Zapachów się nie da sfotografować, ale można próbować. Popularne atrakcje znajdziesz w necie, nie trzeba się fatygować z ich fotografowaniem.

Jakby tak, wiesz, jedno zdjęcie dziennie? Jedno na daną krainę geograficzną? Albo tylko pod warunkiem, że to teraz będzie znacząco lepsze, niż poprzednie? Dla mnie sprawa z fotografią jest ze wszystkich najprostsza: bierzesz to, co już masz. Jak masz telefon z wifi - korzystaj z hotspotów, wrzucaj zdjęcia na bieżąco. Strach wyciągać w tłoku - to nie wyciągaj :D

Scyzoryk - ścriorany Huntsman wyniesie Cię w granicach 50 zł. To najmniejszy scyzoryk, w którym są nożyczki i piłka do drewna. Jeżeli nie potrzebujesz piły, to wszystkie pozostałe problemy rozwiąże choćby Victorinox Classic albo Leatherman Style. Jeżeli masz problemy związane z brakiem poczucia bezpieczeństwa albo rozhukanym ego, to maczeta przy pasie albo taktyczny folder w kaburze na piersi na pewno wzbudzą zaufanie ludzi. Z nożem jest tak jak z odzieżą - w 100% kwestia gustu albo wyznawanej filozofii.

10 rzeczy około, inaczej:
nie marznąć, nie moknąć, nie przegrzać się
móc wypić nawet wodę z kałuży, nie rozchorować się od tego
móc dobrze się wyspać i wypocząć niezależnie od pogody i odległości od cywilizacji
móc zjeść jeden duży posiłek dziennie
znaleźć sposób, żeby czasem w dziczy poczuć się jak w domu
nie gubić się za często
spotkać ciekawych ludzi
przywieźć dużo ciekawych wspomnień
i może ewentualnie kilka dobrych zdjęć
Awatar użytkownika
Apo
Posty: 740
Rejestracja: 28 lis 2011, 17:36
Lokalizacja: Lasy Pomorza
Gadu Gadu: 3099476
Tytuł użytkownika: WATAHA Z POPRAWCZAKA
Płeć:

Post autor: Apo »

Q_x jak zwykle obszernie poradził. I dobrze! Pozwolę sobie odwołać się do kilku jego wypowiedzi, gdyż korzystałam również z tych rad przy ostatnim wypadzie. Jestem więc dosyć na bieżąco z wyjazdami "w dzicz".

1. Rzeczywiście bardzo ważne jest, abyś przetestował każdy sprzęt który zabierasz ze sobą. Może co do tych notatek w terenie to jestem dość sceptycznie nastawiona, ale lista sprzętu, który masz zamiar zabrać powinna być zawsze pod ręką, albo chociaż na widoku (albo nawet na kompie, bo kartki lubią się gubić). Zobaczysz, jak się zmieni w przeciągu tego pół roku. Ważne, żebyś zawsze mógł na nią spojrzeć, wykreślić lub dodać coś ważnego. Przy takim systemie nie ma możliwości, żebyś o czymś zapomniał.
Jeśli chodzi o komfort spania to ciężko mi się na ten temat wypowiadać, gdyż sama od kilku lat szukam "złotego środka" a i tak gdy jest zimno...mi też jest zimno :P Priorytetem wydaje mi się izolacja od podłoża, bo ostatecznie nawet przy cienkim (i lekkim!) śpiworze można się po prostu cieplej ubrać. Porównując spanie na glebie, karimacie, alumacie, samopompie, deskach, piasku, mchu, skałach i tak zawsze wygrywa po prostu komfort - warto podłożyć nawet gałęzie, dodatkowy mech, znaleziony materac czy cokolwiek po czym rano nie będziesz musiał masować bioder i krzyża. Czasem, gdy bolą mnie plecy potrafię nawet w domu spać na parkiecie, ale spanie na twardym przez x miesięcy w 100% gwarantuje słabe wyspanie i bóle wszelkiej maści, co na dłuższą metę po prostu rozwala samopoczucie.

2. Dobre, sprawdzone w boju buty - koniecznie!

3. Kompas i mapy - koniecznie!

4. Co do ciężaru plecaka - absolutnie żadne 20kg. Toż to piekło na plecach, zwłaszcza, że zamierzasz spoko butować. Według mnie nawet najlepszy system nośny po prostu nie zapewni takiego komfortu, jaki da Ci... zmniejszenie wagi :)

5. Odzież - zawsze trzeba mieć minimum jedną zmianę czystych, suchych ciuchów, najlepiej zapakowanych w jakikolwiek wodoszczelny worek. Reszta w sumie według upodobań. Ja na dłuższe wyjazdy (2-4 tyg.) zazwyczaj biorę 3 całkowite zmiany ciuchów (w co wchodzą np. spodnie krótkie, spodnie 3/4 cienkie, szerokie z szybkoschnącego materiału, długie legginsy czy coś w ten deseń - w razie zimna można wszystko na siebie założyć) + dodatkową bieliznę, której liczba zależy od dni "poza cywilizacją". Sądzę, że na dłuższe wyjazdy też bym się tak pakowała, bo i tak trzeba prać a po co nosić.
Przeciwdeszcz - koniecznie. Jeśli zdecydujesz się na tarpa to można pomyśleć o "tarpoponcho". Ja jednak swojego poncho nie lubię i po prostu biorę składaną kurtkę (taką, co się chowa do kieszeni) - służy wówczas i za przeciwdeszcz, i.. za kurtkę ;)

6. Delikatnie wypowiadam się na temat namiotu - dla mnie najbardziej light jest tarp (my mamy wszytą moskitierę i żaden krwiopijca nie ma prawa się dostać). Problemem jest rozbijanie, bo tarpa musisz gdzieś przywiązać i jakoś rozciągnąć. Na pustkowiu typu pustynia wydaje mi się to mocno problematyczne :P Ja na "bezlesiu" targam po prostu dwa metrowe kostury i na nich rozpinam tarpa. Plusem jest to, że na skalistym podłożu nie musisz wbijać śledzi. Co do namiotów - jak masz dobry stelaż to też takowy bez śledzi da radę stać (nawet zwykłe "igloo" z krzyżowymi pałąkami daje świetnie radę).
Można by się tutaj jeszcze rozpisywać a propos miejsca rozbicia i tak dalej, ale chyba to nie czas i miejsce.

7. Insektycyd - koniecznie, chociaż na pierwszy ogień (potem możesz sobie dokupić jakiś "ichniejszy"). Mugga w sztyfcie na ciało, permetryna na szpej.
Dodam tutaj jeszcze impregnację, gdyż sami żeśmy z Agentem T. zapomnieli zaimpregnować tarpa przed wyjazdem i skutek można łatwo przewidzieć. W terenie na szybko impregnowaliśmy przeciekające miejsce na tarpie woskiem. Warto zrobić to zawczasu - zwłaszcza buty i schronienie (namiot).

8. Latarka - koniecznie. Tutaj niech się wypowiedzą eksperci. Wg. mnie powinna być mała, mocna i pożerać mało prądu.

9. Ładowanie. Jeśli chcesz brać solarną - tutaj też się nie wypowiem, bo takowej nie przetestowałam. Mam xiaomi 16000mah i fajnie zdaje egzamin. Ważne jest żebyś sprawdził czy wszystko, co zabierasz naprawdę się ładuje (nam w terenie nie ładowało aparatu foto). Warto też nie dopuścić do przechłodzenia baterii - na noc można je wyjąć z telefonu/aparatu/gpsa (czy co tam chcesz zabrać) i włożyć do kieszeni spodni, w których śpisz.

10. Gotowanie. Ja od tego roku jestem wielką fanką 4heat - jakieś drewienka zawsze się znajdą a wodę gotuje się błyskawicznie (przetestowanie z równoległym gotowaniem nad ogniskiem, przy ognisku, na grillu, etc.)

11. Uzdatnianie wody. Tutaj tylko powiem, że na pewno nie zdzierżysz non-stop smaku "jodowanki" (która, niezależnie od smaku, jest bezpieczniejsza od picia wody z przysłowiowej kałuży)

12. Przyprawy. Ja w "wyprawowym" EDC zawsze noszę sól wymieszaną z przyprawami w stosunku mniej więcej 5:1 (przyprawy według uznań, ja dodaję prowansalskie i czosnek granulowany - pasuje wg. mnie do wszystkiego). Mieszanie pozwala zaoszczędzić miejsce, które musisz poświęcić w przypadku brania przyprawnika. Chociaż na forum na pewno znajdą się tacy, którzy biorą kilka przypraw w osobnych pojemnikach - niech oni się wypowiedzą.

13. Nóż. Powstrzymam się od obszernej wypowiedzi, bo to temat rzeka. Tylko jedno mam od siebie do powiedzenia - nie może być to ostrze od skalpela, bo jak tym naostrzysz np. patyk? I nie może być byle jakie, bo jak tym otworzysz np. konserwę?

14. Krzesiwo - koniecznie. Zgubisz zapalniczkę, zamokną Ci zapałki - jak rozpalisz ognień? Obsługa krzesiwa jest banalnie prosta i przy kilku ćwiczeniach jest absolutnie do opanowania. Krzesiwo musi być porządne a nie jakieś bazarowe gówno. Warto mieć też (chociaż malutki) zwitek kory brzozy. Tak w razie w.
look deep into nature and then you will understand everything better

I've got the power to fly into the wind, the power to be free to die and live again. This power's like fire, fire loves to burn!
Awatar użytkownika
Q_x
Posty: 589
Rejestracja: 19 lut 2011, 15:30
Lokalizacja: G-dz
Tytuł użytkownika: człowiek-samodział
Płeć:

Post autor: Q_x »

Notatki: ano dlatego, że od listopada do marca nie ma możliwości sprawdzenia niczego w terenie w warunkach, w których to coś będzie użytkowane. Pamięć bywa ulotna, człowiekowi może się zacząć coś wydawać. Prosta sprawa: "Pół kubka ryżu, pół kubka wody", "do śpiwora X w temperaturach poniżej Y potrzebny będzie kocyk". "Ogarnąć wkładki do butów". Itp, itd.

Na kazachskim stepie albo w górach jest możliwość taka, że tarp 'ino fiurgnie'. Namiot z delikwentem w środku może trochę się przesunie, ale jest szansa, że nie odleci. Letkie namioty to nie moja para kaloszy i nie moje budżety, tyle wiem, że iglo z Reala chyba się nie nada.

Gdybym mógł sobie tak niezobowiązująco pomarzyć, to karimata, letki, letni psiworek i jakieś pancerne bivy z moskitierą plus kuse poncho (tzn. do kolan circa, jak wojskowe, nie do kostek jak s2s) rozbijane nad głową w razie deszczu. Na przymrozki - dodatkowy kocyk albo letni śpiworek.

Komfort cieplny w moim odczuciu rządzi się takimi samymi zasadami za dnia i nocą; działająca metoda jest taka sama, znaczy na cebulę :D W kiepawym JungleBagu (jak był nowy, to rzekomy komfort miał na poziomie 13C, dla mnie faktycznie 16-17C) przekimałem we względnym (jak na outdoor) cieple kilka przymrozków, zwykle pomagał cienki polarowy kocyk do spółki z workiem, w którym wisi hamak i płachtą rozciągniętą tak, żeby nie zawiewało inaczej, niż w nogi. Plus najcieplejsza bluza, dwie pary spodni, ciepłe skarpety i duża kolacja.

Płachtę na płaskim da się rozbić na samym kosturze, przy silnym wietrze nie trzeba wbijać śledzi, bo i tak trzeba brzegi płachty zakopać albo przygnieść. Chodzi mi o taką konfigurację:
Obrazek

Sytuacja z opałem i wodą wygląda czasem tak:
Obrazek
Awatar użytkownika
Zirkau
Posty: 1972
Rejestracja: 29 maja 2010, 09:38
Lokalizacja: Zirkau
Płeć:

Post autor: Zirkau »

Jeśli chodzi o wodę, to ludzie zawsze sobie radzili szukając dość czystej wody i ją gotując.

Ale, można się dziś zaopatrzyć w filtry do wody turystyczne. Od najprostszych po bardziej zaawansowane.

Przy braku możliwości częstego jej uzupełniania, niestety trzeba dźwigać i oszczedzać wodę. A wody nie da się brać lżejszej. Tu zawsze 1l=1kg
Awatar użytkownika
Zirkau
Posty: 1972
Rejestracja: 29 maja 2010, 09:38
Lokalizacja: Zirkau
Płeć:

Post autor: Zirkau »

taaaa, w takiej Mongolii mogliśmy zbierać lód w sierpniu, zawsze po nocy...

Obrazek

Czyli wodę mieliśmy z powietrza :D
Dirty Frank
Posty: 1
Rejestracja: 18 wrz 2015, 13:25
Lokalizacja: Poznań
Tytuł użytkownika: powsigira.
Płeć:
Kontakt:

Post autor: Dirty Frank »

wielkie dzięki Wam wszystkim :)
Zaczyna mi się powoli rysować dużo szczegółów, które bym pominął lub zlekceważył gdyby nie Wasze wypowiedzi. Definitywnie trafiłem w dobre miejsce ze swoimi pytaniami. Z Waszych wypowiedzi generalnie już na tą chwilę wyłonił mi się w ogromnej części zupełnie inny obraz tego jak powinienem się przygotować.

Ostatni tydzień zastanawiałem się nad "testowaniem" sprzętu ale z tym w tym roku będę miał problem. Do końca roku realizuję kilka dużych zleceń, żeby w przyszłym roku móc skupić się tylko na wyprawie i po prostu nie dam rady wyrwać sobie nawet kilku dni a tym bardziej w ciągu najbliższego miesiąca niestety. Ale zrobię chyba tak, że przesunę sobie najprawdopodobniej wyjazd na kwiecień albo nawet koniec kwietnia i w marcu wybyję na tydzień gdzieś najpierw, ze sprzętem z którym będę miał zamiar przebyć całą podróż i wyeliminuję maksymalnie rzeczy które nie będą się sprawdzać itd. Myślę, że dam sobie czas nawet do października. O niczym innym już nie myślę w wolnych chwilach jak o tej podróży :-) Od momentu, kiedy podjąłem decyzje o tym, że na 100% to zrobię, zamiast tylko myśleć i marzyć jak by to było - z tygodnia na tydzień cała reszta staje się coraz mniej istotna. Nie ma już takiej rzeczy, która mnie przed tym powstrzyma, choćbym miał rzucić absolutnie wszystko w PL ;-) Ostatnio gdzieś w locie, przeczytałem książkę Adama Chałupskiego "Rowerem do Afganistanu" - polecam, jeśli nie mieliście okazji. Bardzo podobna mi się jego punkt widzenia chyba pokrewny z moim, który jak sam autor określa: potęga drogi. To jest to coś, co mnie w tym kierunku ciągnie bez wątpienia. Zwrócił też moją uwagę na jeden szczegół podróżowania po rejonach post sowieckich - mianowicie wściekłe psy na terenach podmiejskich, które stanowią rzeczywiste zagrożenie jeśli się nie jest przygotowanym na to. Tak więc definitywnie gaz w rankingu "must have" pnie się w górę. Pod tym względem, zastanawiam się - czy jest jakiś gatunek czy typ lekkiego namiotu, który dawałby względny spokój pod tym względem? Tzn byłby odporny na tego typu zwierzęta, ich łapy, zadrapania itd? Wyobrażam sobie np sytuację, że nocą przykładowo wściekły pies zainteresuje się moim obozem w nocy - czy można się pod tym względem przygotować jeśli chodzi o żywotność i wytrzymałość namiotu? Czytam różne specyfikacje producentów namiotów ale bardziej wolałbym praktyczną wiedzę oczywiście, zanim ją nabędę - a być może totalnie nie warto sobie tym zawracać głowy i mieć po prostu gaz. Autor książki o której wspomniałem, od pierwszego takiego incydentu z psem z pianą na pysku, podróżował z kijem - który część tych zwierząt odstrasza. A na pozostałą część miał gaz, który zdawał egzamin.

Co do przesunięcia terminu trochę bardziej w wiosnę, plus też jest taki że zmniejszę ilość odzienia jakie zabiorę ze sobą. Począwszy od np końca kwietnia do początku października będę miał 5 miesięcy na całą podróż, także to sporo czasu cały czas, być może uda mi się np wracać inną trasą.
Awatar użytkownika
Zirkau
Posty: 1972
Rejestracja: 29 maja 2010, 09:38
Lokalizacja: Zirkau
Płeć:

Post autor: Zirkau »

Dirty Frank pisze: Wyobrażam sobie np sytuację, że nocą przykładowo wściekły pies zainteresuje się moim obozem w nocy - czy można się pod tym względem przygotować
Dobra rada - nie idź. Skupiasz się na niewłaściwych aspektach. Polecam odwrócić bieguny.

Wybierasz okres o ogromnej różnicy pogodowej. Chcesz to zrobić samodzielnie - jest to niemożliwe. Sposób podróży, wymaga zabrania pewnego ekwipunku. Ilość potrzebnego ekwipunku na taki okres i sposób nocowania wymaga pomocników. A to juz tworzy wyprawę grupową.
Zdecyduj się raczej na inny sposób podróży i utratę/wymianę/zakup sprzętu na miejscu w tak długim okresie czasu. A to wymaga umiejętności improwizacji i dostosowywania się do miejscowych warunków. A z tego co czytam, chcesz być sprzętowo całkowicie niezależny w każdym momencie.

W sprawie postępowania z psami - nie łaź, gdzie Cię nie chcą. Dla próby polecam przejście nocne przez teren naszych wiosek celem zapoznania i oswojeniem się z tematem by bzdur nie wymyślać. By coś oceniać należy mieć pkt odniesienia. Ty go nie masz, stąd całkowicie nieprawidłowe główne lęki. A prawdziwy świat dopiero przed Tobą.
Zacznij od swojego podwórka, albo idź na 2uda. Czasem brak wiedzy powoduje większą ilość szczęścia.

Biwak albo rozbijasz daleko (2 km to nie jest daleko) od siedzib ludzkich lub mieszkasz u ludzi. Nasze wioski są wystarczające na rozpoznanie tematu luźno biegających psów - wówczas wizja "psa z pianą " stanie się śmieszna wobec rzeczywistości.....
Dobrze że wiewiórek się nie boisz?
Obrazek
Dirty Frank
Posty: 1
Rejestracja: 18 wrz 2015, 13:25
Lokalizacja: Poznań
Tytuł użytkownika: powsigira.
Płeć:
Kontakt:

Post autor: Dirty Frank »

:-D
Bardziej chęć przygotowania się niż lęk kierowało moim pytaniem. Ale po raz wtóry dzięki.
Nie chcę nic demonizować - zwyczajnie wschód jest mi obcy w dużej części i wyobraźnia być może frunie.
Biwak albo rozbijasz daleko (2 km to nie jest daleko) od siedzib ludzkich lub mieszkasz u ludzi.
I to jest bardzo praktyczna informacja - odnotowałem ;-)
A to wymaga umiejętności improwizacji i dostosowywania się do miejscowych warunków.
O to nie boję się w ogóle.
A z tego co czytam, chcesz być sprzętowo całkowicie niezależny w każdym momencie.

Przyznam, że tak - tak sobie to wyobrażam. Ale koncepcja z dokupowaniem potrzebnych rzeczy brzmi rozsądnie.
Dobrze że wiewiórek się nie boisz?
Funkcjonowałem w dużo bardziej nieprzewidywalnych warunkach, niż te o których sobie tu rozprawiamy ;-) Ale zupełnie innych - i tu jest problem.

Mogę Ci powiedzieć na dodatek, że jestem typem człowieka, który się nie cofnie mimo nie wiem jakich przeciwności i problemów. A w praktyce - częściej widzę rozwiązania niżeli problemy nawiasem mówiąc.
W sprawie postępowania z psami - nie łaź, gdzie Cię nie chcą.
Tego nie do końca zrozumiałem - bo jeśli zdziczałe psy bardzo często biegają pod miastami kilku Państw które mam na celowniku z tego co widzę (czytam), mam je ominąć? Bo obrzeży miast nie ominę, wiosek również.
Awatar użytkownika
Zirkau
Posty: 1972
Rejestracja: 29 maja 2010, 09:38
Lokalizacja: Zirkau
Płeć:

Post autor: Zirkau »

Bo zdziczałe psy, to nie psy z pianą i krwawymi oczyma napierające na namiot jak w horrorach - a tak to opisujesz. O psach wspominasz a o niedźwiedziach, wilkach, pumie , skorpionach itp nie? A ludzie nie chcą obcych nocami, więc spuszczają swoje psy na noc. A psy pasterskie, zwykle narobią więcej strachu niż spotkanie z niedźwiedziem. więc gaz warto mieć.
Natomiast pałka, baton? Hm, możesz nosić jak poprawi ci to humor, ale lepiej zapoznaj się z prawem miejscowym. Bo wiesz z Polsce to możesz z kataną łazić i jest spoko. Ale tam niekoniecznie, gdy złapią Cię z dziwną bronią - jak się wytłumaczysz? A spokojnie dzisiaj nie jest w tym rejonie.

Tak jak zwierzętom nie pokazuje się gdzie jest żarcie (śmietnika nie zostawiać, żarcie chować, naczynia myć) tak kasę przed ludźmi należy chować. Więc lepiej wyglądać jak miejscowy gdy się samotnie drepta niż jak naiwniak do oskubania.

Tylko w Europie Zachodniej możesz emanować swoją innością i czuć się bezpiecznie.
Awatar użytkownika
Q_x
Posty: 589
Rejestracja: 19 lut 2011, 15:30
Lokalizacja: G-dz
Tytuł użytkownika: człowiek-samodział
Płeć:

Post autor: Q_x »

Dirty Frank, zostaje Ci szlifowanie skilli w nieoptymalnych warunkach, na sucho, po łebkach, w domu albo w jakichś podpoznańskich krzakach. I planowanie, planowanie, planowanie. Jeżeli marzy Ci się piękny, totalny spontan, to naprawdę szybko Ci przejdzie ochota na, było nie było, kilkumiesięczną bezdomność.

Może pomoże, w kontekście górskim, jak zaczniesz już teraz ćwiczyć przysiady. Po 2-4h dziennie, tyle się z grubsza łazi pod górę, jak się łazi w górach.

Nie wiesz na co się szykujesz - to się dowiedz. Czytaj, oglądaj.
Mogę polecić kilka rzeczy o turystyce pieszej w miejscach z podobnym klimatem: relacja Oretego na forum (z Polski do Hiszpanii na piechotę), szczególnie jego przeboje z wyposażeniem i spotkanymi ludźmi, filmy "Walkumentary", "Wizards of the PCT" i na przykład ten moment na YT: - wspólny mianownik to fakt, że bohaterowie nie owijają w bawełnę, nie lukrują, nie udają, że jest lepiej, niż faktycznie było. I wszyscy byli doskonale przygotowani.

Gdybyś ograniczył się tylko do autostopu/podróży koleją i wizyt w paru ciekawych miastach, to byłaby zupełnie inna historia: taniej, szybciej, w cywilizowanych warunkach, więcej zwiedzania, mniej kimania w losowych kępach trawy. Przy darciu przez step w 45C, albo w górach z wiatrem i przymrozkami, pieszo, z zerowym doświadczeniem i bez sprawdzonego wyposażenia, bez odpowiedniego przygotowania i planu, możesz zwyczajnie zejść.

Zdaje mi się, że zależy Ci na odwiedzinach w konkretnych miejscach, nie na drodze i tak planujesz ten wypad. A to drugie doświadczenie: niezależność, samodzielność, spontaniczność, spotkania z przypadkowymi ludźmi, przygody, zmieniający się krajobraz i skrajne wyczerpanie, nie wymaga w ogóle opuszczenia państwa (Unii), mamy europejskie długodystansowe szlaki piesze i rowerowe, mamy parę szlaków górskich, jeden nadmorski i jeden gdzieś w połowie (Augustów-Kostrzyń). Jeżeli to za mało, to śmiało, można obejść Bałtyk dookoła.

Nie polecam jednego pomysłu w szczególności: nie zabieraj połowy wyposażenia do turystyki pieszej. Albo nie bierz nic (tzn. tylko jakiś zestaw surwiwalowy) - i nie łazisz, tylko podróżujesz z miasta do miasta, od hotelu do hotelu, albo zabierz wszystko, cały system (plecak, buty, spanie z moskitierą, gary, szamę itd., wyposażenie opisywane tysiące razy w necie) i naucz się polegać na nim tak, żeby być na krótką metę niezależnym od cywilizacji i komfortowo przechodzić 30-40km przez tydzień ciurkiem, bez zachodzenia do sklepu. Co samo w sobie byłoby już wyczynem.

Wściekły pies rozrywający namiot, taa... Będziesz miał do czynienia z 3-4 gatunkami niedźwiedzia, taki Cię zeżre razem z namiotem, albo dekapituje Cię jednym machnięciem łapą zanim zacznie działać gaz pieprzowy :mrgreen: :-P
Awatar użytkownika
greenshadow
Posty: 263
Rejestracja: 02 paź 2012, 21:24
Lokalizacja: wawa
Tytuł użytkownika: bywam
Płeć:
Kontakt:

Post autor: greenshadow »

polecam zajrzeć do wyposażenia komuś kto już takie ciekawe podróże odbył
https://www.youtube.com/channel/UCcnATE ... e7JvdNWIpA
https://www.youtube.com/user/UniversalSurvivalPl
https://www.youtube.com/user/TooleySurvival
i pewnie jeszcze kilku się znajdzie

sprzętu chłopak nabierze cały wór, i zamiast doświadczać przyjemności podróżowania będzie pilnował wora jak skarbu, 20kg skarbu którym nie będzie umiał się posłużyć

Dirty Frank, nie wiem jak daleko łaziłeś czy jak długo przebywałeś w podróży nie śpiąc w betonie.
Wątek który zacząłeś wygląda słabo - tak jakbyś nigdy nie spędził tygodnia poza domem, ale to moje subiektywne odczucia

A po powrocie stwierdzisz ze była bezsensowna
http://wyborcza.pl/magazyn/1,148434,189 ... rects=true

pzdr
[center]
| Zielona Strona |[/center]
ODPOWIEDZ