Ja zrobiłem ze schabu. Można również z polędwicy, czy karczku.
[center]

Cała historia tutaj:
http://www.adammarczak.com/blog/zarcie- ... rzewajacy/
Podaję przepis:
1. Potrzebujemy kawałek zamordowanej świnki. Schab lub polędwica. Podobno może być też karkówka. Ja strzeliłem sobie kilogram schabu.
Jeśli akurat nie jesteśmy w posiadaniu chlewika z biegającą trzodą to musimy udać się do placówki handlowej, tudzież do zaprzyjaźnionego hodowcy, który takie delicje posiada. W moim przypadku był to lokalny sklepik mięsny.
Kupujemy więc kilo-dwa schabu.
2. Przy pomocy prostego, ostrego narzędzia tnącego – noża pozbywamy się z naszego kawałka świnki błonek, tłustych tkanek i tym podobnych niepotrzebnych skrawków, w które nie wiedzieć czemu Matka Natura wyposażyła mięso.
3. Mięsko myjemy w zimnej wodzie i wycieramy je do sucha czystą ściereczką.
4. Obtaczany na grubo i bogato mięcho w cukrze. W zwykłym krysztale białym, tym co go rano do kawy sypiemy.
5. Wkładamy przygotowane w ten sposób mięcho na talerzu do lodówki (taka szafa co w niej zimno, najczęściej w kuchni stoi, srebrna lub biała). Przykrywamy miseczką, żeby nie schło.
6. Po 24 godzinach z Roleksem w ręku wyjmujemy talerzyk z naszym smakołykiem i myjemy tenże w zimnej wodzie. Następnie wycieramy go do sucha ściereczką i obtaczamy na grubo i bogato solą tym razem.
7. Wkładamy ponownie to nasze mięcho na talerzu do tej samej szafy co w niej zimno.
8. Po kolejnych 24. godzinach wyjmujemy schab z lodówki, myjemy w zimnej wodzie, wycieramy ściereczką do sucha. Teraz obtaczamy ponownie schabik w soli lub jeśli mamy więcej fantazji (ja mam) robimy mix – sól, papryka, pieprz, czosnek, etc. Obtaczamy i nacieramy nasz kawałek świnki. Jeśli lubimy pieprz (ja lubię) to nakłuwamy mięcho i wciskamy w te dziurki ziarenka pieprzu.
9. Odkładamy na chwilę natarte miksem mięsko na talerzyk i udajemy się skrycie do mebla (najczęściej w pokoju sypialnym) w którym nasza kobiałka przechowuje bieliznę. Pończochy konkretnie. Wybieramy najmniej seksowne, najlepiej te beżowe, bo chyba nie farbowane są. Może być sztuka „z oczkiem” – te i tak są już do odstrzału, budżet więc nie ucierpi. Oczywiście czyste, świeże, żeby nie waliły butem. Kradniemy sztukę i wracamy do kuchni. Kobiety w tym punkcie mają lepiej – nie jest wymagana konspiracja.
10. Wkładamy nasz kawałek mięsa do zdobytej pończochy i wieszamy w przewiewnym miejscu o temperaturze pokojowej. Przez pierwsze kilka godzin z naszego kawałka świnki kapać mogą płyny więc warto podstawić na to jakąś miseczkę.
11. Teraz najtrudniejsze – oczekiwanie. Oczekiwanie trwa pięć dni. W tym czasie mięsko dojrzewa i staje się bardzo pysznym kawałkiem świni. Nie dotykać, nie bujać, nie macać. Można tylko patrzeć, ewentualnie powąchać.
Po tych trudnych pięciu dniach stajemy się właścicielami pięknego, pysznego, dojrzałego schabu.
Kroimy nożem, najlepiej prostym, chłopskim ze stali węglowej bogate plastry.
Żremy z chlebem. Bez również się da.
Przechowujemy w lodówce w papierze lub przykryty miseczką.
[center]

[center]

[center]

[center]

[center]

Smacznego!
Cała historia tutaj:
http://www.adammarczak.com/blog/zarcie- ... rzewajacy/
.