jestem Adam, lat 32, obecnie mieszkam w Warszawie na Ursusie i brak mi jaj żeby wyjść i się sprawdzić w survivalu i tak od lat

Mam taki problem - Mam sprzęt który gromadziłem latami, mam książki o survivalu których nie lubię czytać, bo jak zaczynam to mi się wydaje, że tylko marnuję czas, zamiast przeżywać przygodę i dodatkowo od razu mam wyobrażenie, że survivalowo to tylko w bezludnych miejsca, gdzie trzeba sobie samemu zdobyć jedzenie i wodę, zbudować schronienie. do tego mam tendęcję do komplikowania i przemyślania najprostszych sprawy



A co lubię i po co mi survival - wiem, że lubię chodzić/jeździć na rowerze, ogólnie przemieszczać się, lubię też dostać fizycznie w kość bo wtedy czuję, że żyję. Chciałbym to robić niezależnie od pory roku i pogody i terenu, jak najtaniej, ale bezpiecznie i odpowiedzialnie dla środowiska i w zgodzie z innymi ludźmi... jakieś pomysły jak wybrnąć z impasu? z góry piękne dzięki i pozdrawiam

tak i nawet nie wiem jak wątki wprowadzać na forum, no klapa... ale dzięki niszka za zwrócenie uwagi, na wyjazd chętnie się wybiorę
