Z małymi przerwami chadzam w teren, w łowisko, na karmiki, na paśniki dobre 35 lat choć nemrodem nie jestem. Dla dzików wyrzuca się wręcz całe bochenki chleba, bułki itp. Różne cuda ludki wymyślą aby kupić ichni towar i dokarmiać. Baa podobno słonecznik wprost z ogrodu może być dla ptaków w jakiś sposób niebezpieczny, Przecięte na pół dynie również, czemu??? odpowiedzi niestety nie znam. Wiem tylko tyle, że jako dziecko dokarmialiśmy ptasią drobnicę suchym chlebem aby ten nie trafił do kubła, słoniną a także w postaci przetopionej w metalowych miseczkach. Nie sądzę aby zdrowy osobnik pobrał pokarm który może mu zaszkodzić, chyba, że działamy celowo. Jako przykład podam tylko, że moczy się styropian czy gąbkę w łoju i podaje się dzikim, te zwabione zapachem zapychają kałduny powoli zdychając. Szkoły dokarmiania są różne, ale najgorsze są te kiedy nie mówi się o czymś bardzo ważnym. Każdemu wolontariuszowi (bo tak się zwiemy) może zabraknąć środków w połowie sezonu. Co wówczas robimy??? dokarmiamy NAWET CHLEBEM. Grunt, by utrzymać karmik do końca zimy. A właśnie o tym wspomniałem dla Annael9. Nie ma w mojej wypowiedzi stwierdzenia - karm cały sezon chlebem. Proszę czytać ze zrozumieniem
Zirkau, dobrze prawi
Zirkau pisze:Sam karmię kaczki, gęsi kury chlebem, także moczonym.
Tak, ale moczonym. I tu takie sprostowanie, blaszkodziobe nie radzą sobie z chlebem, łapią kawałki chleba i je po prostu przełykają. Jeśli pokarm trafi do żołądka ten sobie już poradzi, gorzej jeśli taki "kęs" ugrzęźnie w gardzieli ptaka. Natomiast pozostałe ptaki rozdrobnią sobie pokarm dziobem i nie ma problemu...
Annael9 nakręca Cię dokarmianie??? bo coś mi się zdaje, że tak. Mieszkasz gdzieś pod lasem, tak wynika z Twoich wypowiedzi. Rozejrzyj się po lesie już od wiosny. Będzie przecież Jarzębina, głóg czy dzika róża. Zwiń niewielką reklamówkę w kosteczkę i weź z sobą do lasu kiedy tam idziesz. Zobaczysz ile dobra dla ptaków nazbierasz zanim nadejdzie zima. Dzikie sady jabłoni, grusz czy czereśni to wręcz "kopalnia jadła". Mieszkańcy wsi czy domków jednorodzinnych wtulonych w knieje mają zawsze większe możliwości niż ci mieszkający "na półkach"...