Prasówka

przyroda, turystyka, survival

Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw

Awatar użytkownika
Tanto
Administrator
Posty: 1072
Rejestracja: 26 sie 2007, 19:17
Lokalizacja: Szczecin
Gadu Gadu: 1743064
Płeć:

Prasówka

Post autor: Tanto »

Całkiem przyjemnie napisany artykuł
http://trojmiasto.wyborcza.pl/trojmiast ... ystym.html
"...wszystkie koty z pyszczkami, które wyglądają, jakby ktoś wkręcił je w imadło, a potem wielokrotnie walił młotkiem owiniętym skarpetą, są Prawdziwmi kotami."
Awatar użytkownika
GawroN
Posty: 649
Rejestracja: 18 kwie 2012, 20:11
Lokalizacja: Chorzów / Śląsk
Gadu Gadu: 1519631
Tytuł użytkownika: Szczupły blondyn
Płeć:

Post autor: GawroN »

Fajnie - ale po kilu zdaniach robi się wyblakły tekst i pieniążki jakieś chcą.
Awatar użytkownika
Zirkau
Posty: 1972
Rejestracja: 29 maja 2010, 09:38
Lokalizacja: Zirkau
Płeć:

Post autor: Zirkau »

Fajnie, choć chłopaki popłynęli z teoriami. Niejeden fizyk się w grobie przewraca czytając jak tłumaczą o odbijaniu się ciepła.... :D
Awatar użytkownika
Tanto
Administrator
Posty: 1072
Rejestracja: 26 sie 2007, 19:17
Lokalizacja: Szczecin
Gadu Gadu: 1743064
Płeć:

Post autor: Tanto »

GawroN pisze:Fajnie - ale po kilu zdaniach robi się wyblakły tekst i pieniążki jakieś chcą.
U mnie wyświetla się info "Ten artykuł czytasz w ramach bezpłatnego limitu". Jak są problemy z 'odbiorem', to może wkleimy całość tekstu do tematu.
"...wszystkie koty z pyszczkami, które wyglądają, jakby ktoś wkręcił je w imadło, a potem wielokrotnie walił młotkiem owiniętym skarpetą, są Prawdziwmi kotami."
kermitttt
Posty: 338
Rejestracja: 09 sty 2011, 19:44
Lokalizacja: lubuskie
Płeć:

Post autor: kermitttt »

Tanto, fajnie by było, bo też chcą ode mnie geldu. Tylko żeby się ktoś nie chciał sadzic:/
Awatar użytkownika
geser
Posty: 168
Rejestracja: 27 lis 2013, 19:01
Lokalizacja: warszawa

Post autor: geser »

Bushcrafter nie próbuje przetrwać. On po prostu z własnej i nieprzymuszonej woli idzie do lasu, żeby... w miarę komfortowo, miło i przyjemnie spędzić tam czas.
Ten artykuł czytasz w ramach bezpłatnego limitu
Minus 12, skrzypi pod nogami. Śnieg odbija blask okrąglutkiego jak bułka księżyca. W efekcie jest jasno, między drzewami przesuwają się niespiesznie cienie saren. Blask ogniska jest widoczny z drogi.

Jest ich dwóch, obaj zawodowo zajmują się fotografią. Maciek Moskwa i Paweł Wyszomirski. Paweł był w harcerstwie drużynowym Maćka.

– Niektórym to zostaje – mówi.

To ich puszcza, tuż obok Gdańska. Znają ją jak własną kieszeń, nocują tu przynajmniej raz w miesiącu. Również teraz, gdy nad ranem przy gruncie mróz sięgnie 20 stopni.

Bushcraft znaczy mniej więcej tyle co „rzemiosło w krzakach”. Polskie tłumaczenie kompletnie nie oddaje tego, o co w tym chodzi. Często mylony jest z survivalem. Choć to dziedziny pokrewne, to jednak są pewne różnice. Survival to nauka przetrwania w sytuacjach awaryjnych, gdy nagle znajdziemy się w głuszy. Bushcrafter nie próbuje przetrwać. On po prostu z własnej i nieprzymuszonej woli idzie do lasu, żeby w miarę komfortowo, miło i przyjemnie spędzić tam czas. Bushcraft to stosunkowo nowe pojęcie, moda na jego uprawianie właśnie się zaczyna.

– Robię to od czasów harcerstwa, a dopiero w zeszłym roku poznałem to słowo – uśmiecha się Paweł.

– To jak z mówieniem prozą. Nie wiesz, że jej używasz – dodaje Maciek, który przed chwilą po kilku próbach zdołał rozpalić ogień za pomocą krzesiwa.

Komfortowe schronienie w lesie to w tym wydaniu tarp, czyli płachta namiotowa, nadmuchiwane maty i karimaty położone na śniegu oraz solidne śpiwory. No i ognisko.

– Ognisko nie jest po to, żeby nas ogrzewać, gdy będziemy spać. Palimy je po to, żeby sobie zrobić ciepłe jedzenie, i tak w ogóle, żeby się pogapić w ogień – tłumaczy Maciek.

– O, tak, pogapić się w ogień. To w tej całej zabawie najważniejsze – stwierdza Paweł. Gapiąc się w ogień.

Temperatura odrobinę spada. Jest teraz około 15 stopni poniżej zera. Nie robi to na siedzących przy ognisku żadnego wrażenia.

Minus 69
Piotr Marczewski nie jest medykiem, tylko instruktorem survivalu, ale o hipotermii wie naprawdę dużo. Zarówno z książek, jak i z własnego doświadczenia. Twierdzi, że potrafi doprowadzić swoje ciało do 30 stopni Celsjusza i wrócić do normalnej temperatury bez pomocy lekarza.

6 lutego na terenie kampusu Politechniki Krakowskiej wziął udział w wyjątkowym eksperymencie. W jednym ze specjalnie przygotowanych pomieszczeń obniżono temperaturę do minus 55 stopni Celsjusza, odczuwalna temperatura wynosiła minus 69 stopni Celsjusza. W tych warunkach miało przetrwać kilka osób. Jedni przez dobę, inni dłużej. Piotr Marczewski spędził w tej komorze ponad trzy doby. Dwaj podróżnicy – Piotr Śliwiński i Walerian Romanowski – siedzieli tam cztery doby. W tym czasie testowano sprzęt, a naukowcy kontrolowali kondycję uczestników eksperymentu.

Bushcraft na mrozie8 ZDJĘĆ
Bushcraft na mrozie Fot. Tomasz Słomczyński

Jak mówi Marczewski, niektóre osoby – w tym również i on sam – są znacznie bardziej odporne na chłód niż przeciętni zjadacze chleba. – Zawdzięczam to treningowi, m.in. morsowaniu. W wodzie o temperaturze zbliżonej do zera stopni potrafię spędzić 40 minut, podczas gdy dla innych przebywanie w niej przez kwadrans jest śmiertelnie niebezpieczne. W „komorze” [podczas eksperymentu – red.] osoby, które nie są morsami, musiały z niej wyjść po dwóch–trzech godzinach, bo zimno było dla ich organizmów nie do wytrzymania. Zresztą mój organizm też się przystosowywał, podczas samego eksperymentu. Pierwszego dnia niemal odmroziłem sobie palce, a podczas trzeciej doby bez problemu mogłem bez rękawiczek zjeść posiłek, dłonie były wystawione na mróz przez pięć–siedem minut i nic złego się nie działo.

W ramach eksperymentu Piotr Marczewski sprawdzał wytrzymałość swojego organizmu.

– Przez dobę nie jadłem nic, potem tylko zimne, zamrożone surowe mięso i ryby. Czyli zmuszałem organizm do dodatkowego gigantycznego wydatku energetycznego, bo musiał on ogrzać spożywany pokarm.

Eskimosi tacy jak my
Gdy wychodzimy z biura, domu, ogrzewanego samochodu na kilkunastostopniowy mróz, wydaje nam się, że przebywanie w tej temperaturze przez dłuższy czas jest niemożliwe. W rzeczywistości jest inaczej. – Przez to, że nosimy zawsze ciepłe ubrania, polary i goretexy, nasze ciała straciły zdolność dostosowywania się do trudniejszych warunków – tłumaczy Marczewski. – Na myśl przychodzą obrazki znane z telewizji, gdy podczas arktycznej wiosny lub lata, kiedy temperatura sięga zaledwie kilku stopni powyżej zera, Eskimosi noszą koszulki z krótkim rękawem. Ale oni wcale nie są ulepieni z innej gliny niż my. Po prostu ich organizmy poprzez to, w jakich warunkach funkcjonują, zachowały pewne zdolności, których większość Europejczyków już nie ma.

Maciek Moskwa rozpala ognisko8 ZDJĘĆ
Maciek Moskwa rozpala ognisko Fot. Paweł Wyszomirski

W nocy w lesie koło Gdańska zapłonęło już ognisko, jednak jest na tyle małe, że raczej nie pełni funkcji grzejnika. Maciej i Paweł niespiesznie krzątają się po obozowisku. Bo trzeba dozbierać drewna, połamać gałęzie, dołożyć do ognia, zbudować ruszt, usmażyć boczek. Rzeczywiście, gdy człowiek siedzi w bezruchu przez kwadrans, zaczyna odczuwać zimno. Ale nie jest to przejmujący chłód, który kazałby brać nogi za pas, do domu. Wystarczy się podnieść z karimaty, rozprostować kości, przynieść odrobinę gałęzi i już wszystko w porządku.

Oczywiście ciepłe ubranie, czapka, rękawiczki, dobre nieprzemakalne buty i wełniane skarpety to podstawa. Ale jest jakoś tak zwyczajnie, ten chłód to zupełnie inne odczucie niż w mieście, gdy co chwila zmienia się jedno ogrzewane pomieszczenie na inne. Gdy ciało doznaje na przemian uderzeń ciepła i zimna. Coś w tym jest, że do mrozu człowiek się po prostu przyzwyczaja.

Do śpiwora tylko w kalesonach
Na szkoleniach w ekstremalnie niskich temperaturach Marczewski tłumaczy kursantom, że przetrwanie na mrozie zależy po pierwsze, od psychiki i motywacji, po drugie, od wiedzy i umiejętności. I wcale nie jest tak, że wszystko załatwi odpowiedni sprzęt.

– Często widzę takie sytuacje, w których kursant ma bardzo dobry śpiwór, do minus 20 na przykład. I ładuje się do tego śpiwora w ubraniu, w kalesonach, spodniach, polarze, kurtce, wszystko po to, „żeby było mu ciepło”. A potem jest zdziwiony, że zmarzł. Tymczasem śpiwór nie grzeje, tylko działa jak termos. Ciało oddaje ciepło, które dzięki dobremu śpiworowi ma się odbić i wrócić do ciała. A jeśli to ciepło musi przejść przez warstwy ubrania, to do ściany śpiwora trafia już wychłodzone. I takie wychłodzone wraca do ciała. To jest właśnie przykład, że oprócz dobrego sprzętu trzeba mieć podstawową wiedzę o tym, jak on działa.

Oraz – co ważne – trzeba mieć głowę na karku. Ciągle kalkulować. – Rozpalić ognisko czy nie? Jeśli mam dobry śpiwór, to w zasadzie nie muszę tego robić. Ale jeśli mój śpiwór nie jest przystosowany do niskich temperatur, to raczej powinienem zadbać o ogień. Tylko że zbieranie drewna to duży wydatek energetyczny. Jeśli nie uzupełnię straconej energii, nietrudno o wychłodzenie. Trzeba też wiedzieć, że na przykład śpiąc w mokrym ubraniu, wychłodzimy się 25 razy szybciej niż w suchym. Warto więc zawsze wkładać suche skarpety do spania. Nie mówiąc już o poceniu się... W żadnym wypadku nie można doprowadzić do sytuacji, w której bylibyśmy spoceni. Ciało osusza pot, a to jest bardzo duży wydatek energetyczny, prowadzi wprost do wychłodzenia.

Chrapanie, minus 18
W lesie koło Gdańska minęła już pierwsza w nocy. Przy gruncie minus 18. Maciej i Paweł zdejmują kurtki, spodnie, w lekkim ubraniu znikają pod rozwieszoną między drzewami plandeką. Słychać rozkładanie karimat, wsuwają się do śpiworów. Ognisko już zagaszone. Gasną latarki, cichnie rozmowa. Po chwili w zimowej ciszy księżycowego lasu rozlega się chrapanie.

Grupa na Facebooku – „Bushcraft Polska”. Początkującemu adeptowi, który wybiera się zimą do lasu, doradzają bardziej doświadczeni.

Irek Puto: – Konieczne jest sprawdzenie prognozy pogody, do tego dobieramy sprzęt. Kolejne sprawy: izolacja od podłoża, zbudowanie łóżka z drewna, gałęzie drzew iglastych lub mata samopompująca. Śpiwór z temperaturą komfortu odpowiednią do warunków. Schronienie jest istotne w razie opadów. Do tego może pozwolić nam na zatrzymanie części ciepła z ogniska. Ogień pozwoli się ogrzać i przygotować ciepłe picie oraz jedzenie. Na pierwszy zimowy biwak nie wybierałbym się sam i daleko od cywilizacji, tylko tak, żeby w razie czego można było szybko się wycofać.

Leon Lemańczyk: – Ważna jest osłona przed wiatrem, i to więcej niż z jednej strony, powinna osłaniać również ognisko. To drugie zwykle zgaśnie nad ranem, bo wszyscy wtedy śpią. U mnie jest wtedy tak, że się budzę, bo zaczynam marznąć. Każdy odczuwa zimno trochę inaczej. Jedni marzną, a innym gorąco. Póki sam nie spróbujesz, to nie będziesz wiedział. A jak wiesz, że to próba, to zadbaj o to, abyś mógł ją bezpiecznie przerwać, gdy ci jednak nie wyjdzie.

Michał Piotrowski: – Jak szliśmy na wypad i usłyszałem, że ma być minus 18 w nocy, to byłem pewny, że umrzemy. Albo przynajmniej wrócimy z odmrożeniami. A tymczasem nic się nie stało. Miałem śpiwór do plus 5, na niego wsunięty dodatkowy bivy bag [to taki jakby pokrowiec na rozłożony śpiwór, w którym się śpi, jest wykonany z grubej wodoodpornej tkaniny i wiatroszczelny – red.], na sobie kalesony, koszulkę termiczną i polar, a na splocie słonecznym trzymałem sobie ogrzewacz chemiczny. Ognisko paliliśmy, ale w nocy nam zgasło, jak wszyscy zasnęli. Dookoła biwaku były rozwieszone płachty budowlane z supermarketu. Jedyny dyskomfort, to że nam woda zamarzała w butelkach i bidonach. A tak poza tym to luz...

Normalne wyjście w teren
Gdy nadchodzi mróz, w mediach zaczyna się mówić o ludziach, najczęściej bezdomnych, którzy zmarli z wychłodzenia. To powoduje, że dla większości spanie na mrozie jest... co najmniej nierozsądne.

Adam Frątczak to dość znany w środowisku bushcrafter. Należy do ekipy, która przyjęła nazwę „Hopeless Outdor Team”.

– To nie jest tak, że człowiek od razu umrze przez sen, jak nagle zrobi się zimno. Obudzi się z zimna, zacznie drżeć. Nie ma ryzyka, że umrze, jest ryzyko, że nabawi się zapalenia płuc.

– Po co chodzicie do lasu, gdy jest zima, mróz?

– Generalnie zawsze chodzimy do lasu, żeby przyjemnie spędzać czas, odpoczywać od pracy, zgiełku miasta. To dla nas taki reset. I jeśli latem oddajemy się kontemplacji przyrody, wędrówkom, swoim przemyśleniom, to w zimie pojawia się dodatkowy element. Gdy jest mróz, człowiek wystawia samego siebie na próbę. Trzeba zadbać o to, żeby odpowiednio przygotować się sprzętowo, żeby zadbać o schronienie, żeby umieć w trudnych warunkach rozpalić ognisko, poznać swoje ciało. Dzięki temu zyskujemy świadomość tego, na ile nas stać i jak w trudnych warunkach sobie radzimy, i tu pojawia się pewne wyzwanie.

Jak mówi, dla niego i członków jego grupy „nie jest niespotykaną kwestią”, żeby wybrać się do lasu, gdy jest minus 15. To normalne wyjście w teren.

– Pogoda to rzecz zmienna, którą trzeba zaakceptować. Natura stawia przed nami kolejne zadania, a my chcemy zdobywać kolejne stopnie w naszym rozwoju, zdobywać nową wiedzę i umiejętności. Jednak nie jest naszym zamysłem, żeby robić sobie krzywdę, by sprawdzić, ile jesteśmy w stanie wytrzymać. Nie, zupełnie nie o to chodzi w bushcrafcie. Wychodzimy, żeby mimo niesprzyjającej pogody wygodnie i komfortowo spędzić czas. Zresztą wśród nas są również i tacy, którzy po prostu nie lubią zimna, od grudnia do marca nie wychodzą na noc do lasu, a my to szanujemy.

Ravioli z menażki i relaks
Czwartek, pierwszy dzień marca 2018 r., godz. 9, około 10 stopni poniżej zera. Spod płachty słychać jeszcze miarowe oddechy. Po kwadransie Maciej i Paweł wychodzą, rozprostowują kości. Zadowoleni, uśmiechnięci, zrelaksowani. Szybko wciągają spodnie i kurtki. Rozdmuchują ognisko. Dziś kuchnia włoska, w zagrzanej w menażce wodzie ląduje gotowe ravioli z marketu, czuć zapach kawy, plastry żółtego sera lądują na pieczywie. Nie mija godzina, po obozowisku nie ma śladu, nie licząc udeptanego śniegu.

Nie ma sensu pytać, czy było im ciepło, czy zimno, czy fajnie. Było normalnie. Jak to w lesie zimą, po prostu.
źródło - http://trojmiasto.wyborcza.pl/trojmiast ... ystym.html
Ostatnio zmieniony 02 mar 2018, 20:00 przez geser, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Precel
Posty: 205
Rejestracja: 04 kwie 2014, 16:29
Lokalizacja: Oleśnica
Płeć:

Post autor: Precel »

geser pisze:Było normalnie. Jak to w lesie zimą, po prostu.
Piękne podsumowanie.

Dzięki geser, za wklejenie artykułu.
Co nas nie zabije... to wzmocni nasze drinki.
ODPOWIEDZ