Ogólnie uważam, że na jedno - dwudniowych wypadach w ogóle nie ma potrzeby nic jeść. Nasze organizmy mają w sobie pełno nagromadzonej przed wycieczką energii. Dyskomfort po pół dnia bez jedzenia nie bierze się z rzeczywistych potrzeba naszego organizmu ale raczej z psychiki. Nie ma raczej większego sensu wyliczanie sobie ile kalorii mają nasze posiłki i upieranie się, żeby i w sobotę i niedzielę było po 2500 czy tam ile. Ludzie potrafili jeszcze nie tak dawno temu karczować tajgę przez 10 albo nawet 20 lat zjadając dziennie 350 gr czarnego chleba i żyją nawet do dziś, mają dzieci i wnuki. Od tego czasu biologicznie nie zmieniło się nic więc nie widzę powodów, dla których i my musielibyśmy codziennie przyjmować tonę żarcia by przeżyć.
Podobnie ma się kwestia z mięsem. Mięso 3 razy na dzień to jest wynalazek ostatnich kilkudziesięciu lat i dobrobytu, od którego przewraca się w głowach. Do ograniczenia spożycia mięsa trzeba się, niestety, przyzwyczaić i zima jest na to wspaniałym czasem, po kilku – kilkunastu wegetariańskich dniach każdego przestanie ssać w żołądku jeżeli danego dnia nie przyjmie pęta kiełbasy.
No, to tyle jeśli chodzi o zanudzanie a teraz kilka moich patentów i przemyśleń po przebrnięciu przez temat:
Materiały: mleko w proszku, jajka w proszku (susz jajeczny), płatki owsiane, grzyby suszone (chyba nikt o nich nie wspomniał w całym temacie ), soja (w dwóch postaciach – kotlety i miał), suszone pomidory (odkrycie tego sezonu), suszone owoce (rodzynki, daktyle, figi, morele, banany, ananasy), mąka, mąka ziemniaczana, drożdże suszone/proszek do pieczenia/soda, kostka rosołowa, ryż/kasza/makaron/puree ziemniaczane, prażona cebula. Wszystko lekkie, tanie, powszechnie dostępne w każdym supermarkecie, wygodne w porcjowaniu i transporcie, praktycznie się nie psuje i nie przyciąga zwierząt, owadów.
Szybkie i łatwe do przygotowania posiłki:
Musli - mleko w proszku rozrobić z wodą (jak ktoś lubi na zimno to przydaje się zamykana misja; wsypujemy mleko, dolewamy wody, zamykamy i wstrząsamy, odpada uciążliwe mieszanie), dodać płatki owsiane i suszone owoce. Płatki owsiane polecam trzymać osobno od owoców; nie robić w domu gotowego musli. Tym sposobem mamy pod ręką gotowy wypełniacz do innych posiłków albo innego zastosowania (patrz bannock)
Kisiel / kleik / owsianka – do garnka wrzucamy pół łyżeczki mąki ziemniaczanej, mieszamy z wodą (najpierw mąka, później woda bo inaczej się zrobią grudki), podgrzewamy. Jeżeli jest sezon na leśne owoce to wrzucamy garstkę znalezionych skarbów i jest prawdziwe niebo w gębie. Jeśli leśnych owoców nie ma, to można wrzucić suszone. Dodając mleka w proszku otrzymujemy budyń. Można dodać płatków i otrzymać owsiankę.
Risotto z grzybów suszonych: - płuczemy grzyby, gotujemy je, dorzucamy ryż, ewentualnie kostkę bulion grzybowy.
Risotto z ryby i cytryny (jedno z moich ulubionych dań ale nie każdy to trawi, niektórym smak skórki z cytryny przypomina płyn do mycia naczyń):
Potrzebne składniki: ryba (ja łapię właściwie tylko okonie więc nie wiem jak inne się sprawdzają), cytryna i ryż.
Rybę filetujemy i skórujemy. Jak nie umiemy albo się nie daje to nie ma sprawy. Z cytryny obieramy żółtą skórkę, najlepiej tak jak ziemniaka zrobić długi pasek (trzeba zwrócić uwagę by był tylko ten żółty materiał a nie biały, im bardziej dojrzała cytryna tym lepiej). Na 1 porcję ryżu ja daję około ¼ - 1/5 skórki z jednej cytryny. Jeżeli mamy odfiletowano rybę to gotujemy minimalną ilość wody potrzebną do zanurzenia naszego paska z cytryny, wrzucamy go do wrzątku i gotujemy ze 2-3 minuty aż zmięknie. Tym sposobem pozbędziemy się przynajmniej części goryczy. Pasek skórki wyciągamy, wodę wylewamy. Wstawiamy nową wodę teraz już w docelowej ilości na porcję ryżu. Do wody wrzucamy małe kawałki ryby. Wygotowaną cytrynę kroimy w małe kawałki (ja kroję w „paznokcie”) i dorzucamy, gdy woda się zagotuje wrzucamy ryż i czekamy aż dojdzie. Gotowe. Potrawie z pewnością pomogłoby nieco masła, ewentualnie przyprawa curry, kurkuma, ziele angielskie.
W przypadku jeżeli ryby nie filetujemy to najpierw wstępnie gotujemy rybę do czasu aż zmięknie mięso i odejdzie od ości i skóry i dopiero wtedy ją obieramy i porcjujemy. Zaletą takiej metody jest też to, że specjalnie nie trzeba skrobać łusek z okonia. Zaletą tej potrawy, jak wszystkich papek z ryżem, jest to, że z bardzo małej ilości wsadu mamy konkretny posiłek. Na jedną osobę wystarczy jeden okoń, którego w przypadku smażenia nad ogniskiem nawet by się nie poczuło.
Kilka uwag o cytrynie: moim zdaniem jest to jedyny owoc wart zabrania na wycieczkę. Zwykłą mdłą wodę zmieni w orzeźwiającego drinka. Poprawi smak herbaty. Można zrobić ryż z cytryną. Witamina C pomoże na zakwasy. Zastosowania pozakulinarne: odświeża oddech, zainstalowana gdzieś w namiocie nada powietrzu cytrusowy zapaszek. Sokiem można umyć ręce i zmyć np. plamy z jagód.
Zupa rybna: rybę patroszymy, wrzucamy do garnka i … i właściwie to już koniec Co tam jeszcze mamy pod ręką można też wrzucić będzie pasować każde warzywo, ryż, cytryna, Zupę można zagęścić mąką z mlekiem w proszku. Każda przyprawa będzie dobra, od papryki, przez curry, na ząbku czosnku skończywszy. Na zupę, moim zdaniem, najlepiej nadają się ryby spokojnego żeru, których mięso nie jest takie chude. Osobiście zawsze gotuję zupę z rybki możliwie na samym mięsie pozbawionym skóry. Skóra, płetwy itp. nadają potrawie śluzowatość.
Ryba zapiekana w folii: rybę patroszymy, przyprawiamy, owijamy folią i rzucamy koło żaru (najlepiej nad żarem na jakimś ruszcie). Powinna być gotowa w jakieś 10 minut. Razem z rybą w folii można zawinąć też jakieś warzywa, trzeba tylko pamiętać aby były w małych kawałkach bo ryba się robi szybko. Folię warto nasmarować tłuszczem, chyba, że ni zależy nam na skórce z ryby. W sklepach mozna kupić folię w wersji ekstra grubej. W takiej folii można rybkę rzucić prosto w żar i nie powinna się przepalić przez około 3-5 minut pieczenia z każdej strony.
Spaghetti / risotto - gotujemy w bulionie miał sojowy dodając suszone pomidory, na końcu dodajemy ryżu albo makaronu otrzymując albo risotto albo spaghetti. Szczypta oregano albo łyżeczka parmezanu zdecydowanie ulepszy potrawę. Jeżeli robimy risotto to da się to zrobić w jednym garnku. Stawiając na spaghetti lepiej makaron zrobić osobno bo potrzebuje on więcej wody.
Makaron z sosem pesto. Do potrawy potrzebny jest makaron i ... sos pesto (tego się nie spodziewaliście, nie?). Sos najlepiej zrobić przed wyjazdem miksując bazylię, żółty ser, dowolne orzechy i czosnek. ja do zmiksowanego sosu lubię dorzucić małe kawałki papryczki chili. W terenie gotujemy makaron, mieszamy go z sosem i mamy gotowe smaczne danie. Myślę, że makaron z improwizowanym sosem jest też do zrobienia w terenie z ze znalezionych orzechów, a być może też ługowanych żołędzi. Pewnym problemem jest mielenie orzechów ale to się rozwiązuje owijając je ciasno ścierką i waląc czymś ciężkim (kamieniem?). Sam czasem stosuje ten zabieg w domu w ścierce lnianej i ani razu mi nie pękła.
Makaron a la carbonara. Makaron gotujemy, w drugim garnku podsmażamy boczek / inną wędlinę (najlepiej z cebulką i czosnkiem i dodać bazylii lub oregano), zalewamy śmietaną (lub mlekiem) wyłączamy (odstawiamy?). Jak mamy jajko to do wyłączonego sos wrzucamy żółtko. Sos łączymy z makaronem.
Puree ziemniaczane. Puree robimy wg przepisu, dodajemy cokolwiek albo nic. Kolorytu nada mu prażona cebula albo smalec ze skwarkami. Dysponując możemy ziemniaki pieczone w ognisku przekształcić w samodzielne danie ziemniaki z omastą.
... z zasmażką. Robimy ... (obojętnie jaki zapychacz, mogą być ziemniaki, makaron). W osobnym garnku smażymy cokolwiek mięsnego z cebulką (najlepiej boczek albo dobrą kiełbasę), posypujemy lekko mąką, rumienimy, dodajemy stopniowo MLEKA. Gotową zasmażkę doprawiamy solą, pieprzem i przyprawą maggi albo inną przyprawą do zup. UWAGA, to jest mój rodzinny przepis przywieziony zza Buga, ma co najmniej kilkadziesiąt lat, najlepiej smakuje z drożdżowymi blinami. Zasmażkę można zrobić też z soi ale przyprawa maggi i czosnek są wtedy absolutnie niezbędne bo inaczej otrzymamy bezsmakową breję.
Kotlety sojowe – ekstra wynalazek ale do smaku (a właściwie jego braku) trzeba się przyzwyczaić. Można temu zaradzić rozkrajając takiego pacjenta i wsypując coś do środka. Może to być szczypta parmezanu, masło z czosnkiem, suszone grzyby (najlepiej prawdziwki, jeżeli mamy podgrzybki to trzeba je wpierw poddać obróbce cieplnej bo w kotlecie mogą się nie zrobić i później lubi boleć brzuch). To jest danie zdecydowanie warte polecenia ze względu na fakt, że soja jest pożywna, lekka, praktycznie się nie psuje i do tego tania i szybka do zrobienia. Genialne danie na wszelkie wypady.
Bannock – odsyłam na zieloną kuchnię by się nie powtarzać
http://survival.strefa.pl/patenty.htm#jed W uzupełnieniu: jeżeli przed pieczeniem posypiemy blaszkę / manierkę / cokolwiek w czym albo na czym pieczemy płatkami owsianymi to zmniejszymy ryzyko przypalenia. Różnego rodzaju ciasta można zrobić też w wersji słonej, np. z grzybami, jajkami, kapustą (zobaczcie w guglach hasło "kulebiak"). W osobnym naczyniu można zrobić w kostki wołowej i mąki ciemny sos do polania. Na podobnej zasadzie można zrobić cebulaki (ciasto z drożdżami, a gdy podrośnie to wrzucić cebule, piec na ruszcie).
Omlet: proszek jajeczny+mleko w proszku+soda dla puszystości. Można zrobić w wersji słodkiej lub słonej. Właściwie tak jak z pizzą, cokolwiek wrzucimy, i tak będzie dobry.
Jak coś mi przyjdzie do głowy to uzupełnię.