Jak zacząć? (wyprawy, survival)

Kącik złotych porad

Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw

Desolace
Posty: 5
Rejestracja: 28 cze 2015, 01:05
Lokalizacja: Śląsk

Jak zacząć? (wyprawy, survival)

Post autor: Desolace »

Witam serdecznie. Postanowiłem otworzyć temat gdyż czytam od kilku dni długimi godzinami w internecie informacje w tej sprawie lecz tematyka się rozbija w kilka stron i często mam pewien niedosyt (temat nie do końca wyczerpany) itd. a nie chcę pisać w każdym osobno, więc postanowiłem otworzyć temat i zadać kilka pytań osobnych i takich aby uzupełnić resztę. Z góry wybaczcie ilość tekstu, ale po prostu nigdy nie umiem inaczej, muszę wszystko napisać dokładnie i zapytać o wszystko, chyba taka wada, perfekcjonista zasrany :lol:

Otóż zacząłem się interesować survivalem (nie jakieś mega ekstremalne tylko wyprawy w dzikie tereny, szałasy i poleganie w większości na tym co się znajdzie). Oglądałem sporo materiałów wideo w internecie, bez problemu ludzie śpią, obozują i nawet budują szałasy po lasach. Zaciekawił mnie ten temat lecz jest sporo pytań i wątpliwości. Ja z racji kiepskiego terenu (Śląsk, mieszkam w okolicach Czechowic, nad Bielskiem) gdzie jest sam beton, zakłady i drogi oraz ze względu na spore ograniczenia i zakazy w prawie - trochę mnie to zniechęciło. W zasadzie nic nie wolno, za wszystko mandaty a i w tych czasach ciężko znaleźć jakieś miejsce nie odwiedzane na dłużej. Z jednej strony to dobrze i ich rozumiem, ale dla osób kochających przyrodę i nie robiących syfu i szkód powinno się wydawać jakieś uprawnienia/licencje. Myślałem, że już znalazłem coś dla siebie a tu rzeczywistość momentalnie sprowadza mnie na ziemię i każe o tym zapomnieć.

Nie przeciągając, wyprawy na dzień, noc, ognisko, obóz i zbieranie doświadczenia/uczenie się wszystkiego wokół - to mój cel. Niektóre rzeczy mogą się powtarzać, ale jestem w trakcie czytania (reconnet i też masa innych forów i tematów po kilka nawet więcej stron a z racji, że czasu tracić nie chcę to wolę za jednym razem uderzać z kilku stron. Jedziemy:

1. Jak pisałem wyżej prawo/zakazy. Kompletnie mnie to zniechęca, nie chcę się natknąć na pracowników i płacić mandatów. Czytałem dziesiątki tematów i sposobu nie ma. Albo ryzykujesz albo robisz zgodnie z prawem a wtedy to już nie to co w zamierzeniu (czytałem o wyznaczonych miejscach itd. odpada) Ogień, obóz muszą być. Brak śmiecenia, niszczenia, bezpieczeństwo - wiem co robić, ale pracownikowi nie zawsze będzie można to wytłumaczyć. Chciałbym więc wiedzieć jak wybrać dobre miejsce w lesie/górach, coś gdzie od razu sobie pomyślę "tak to jest to miejsce, tu mnie na pewno nikt nie znajdzie". W jakich godzinach i gdzie można się natknąć na pracowników? Jakieś szczególne sektory, wycinki, sadzenie gdzie pracują/sprawdzają? Można sprawdzić gdzie dokładnie są bazy takich pracowników, leśniczówki itd aby się trzymać z daleka? Na google maps średnio to działa, raz leśnictwo jest a zaraz go nie pokazuje.

2. Jak znaleźć odpowiednie miejsce na np. google maps? Jak poznać czy to las prywatny/państwowy/park/rezerwat czy coś innego i jakie są tam zasady lub szansa na patrol pracowników? Jak duży powinien być taki obszar leśny aby nie było widać ognia/dymu? Obok mnie same małe lasy, jedynie góry Beskid Śląski lub lasy obok miejscowości Kobiór. Wiem, że z dala od dróg itd. czytałem już coś o tym lecz wciąż nie czuję się pewnie w tym temacie. Byłbym wdzięczny za link odpowiedniego miejsca (jako przykład) w moim rejonie najlepiej do 30km, który by się nadał według was - będę mniej więcej wiedzieć jak szukać kolejnych.

3. Jak już mamy i miejsce i obóz, chcemy rozpalić ognisko. Każdy zaleca dopiero o zmroku ze względu na dym itd. Nie ukrywam, chcę móc zapalić również w dzień zwłaszcza jeśli nie jest to wyprawa na noc. Pytanie czy ognisko robimy w dole? Jak je zamaskować, zmniejszyć ryzyko wykrycia przez osoby postronne? Coś czytałem, że pod sosnami lepiej nie palić. Jakie w takim razie powinno być miejsce na obóz z ogniskiem? Dobrze ukryte, gęste, na wzniesieniu czy w dole? Rozejrzeć się czy nie ma zwierząt, gniazd, kopców, coś jeszcze? Na ognisko podczas deszczu jakiś sposób jest? ;D

4. Obóz stoi, ognisko się pali. Co ze zwierzyną? Dziki, wilki, niedźwiedzie itd. niby same nie powinny atakować z tego co czytałem, ale co zrobić jeśli podejdą pod "namiot"? Kleszcze - czytałem, sposobu raczej nie ma oprócz preparatów, które często nie działają.. Długi rękaw, kapelusz, tylko tyle?

5. Burza. Wiemy jak czasem bywa z prognozami, samemu też czasem ciężko jak jest czyste niebo a za chwile nagle wielkie wyładowania. Przykładowo śpimy w górach czy w lesie i budzi nas burza. Co robić? Pozbyć się rzeczy metalowych/elektronicznych, uciec od drzew, ale gdzie i jak to w miarę bezpiecznie przeczekać? A jeśli nie ma polany przed długi odcinek?

6. Czasami wprowadzane są jakieś czasowe.. ograniczenia, zakazy np. zagrożenia pożarowe, chemiczne (chyba) lub jakieś tam inne dla ochrony. Jak można to sprawdzić i gdzie przed wybraniem się w teren? I dodatkowo zapytam, czy znacie jakąś mapę (roboczą, dokładną) aby sobie np. drukować przed każdą wyprawą. Podobno jakiś program był na komputer, który pobierał dane z internetu i tworzył mapę danego regiony czy coś takiego.

Na razie chyba tyle, sporo jeszcze chcę się dowiedzieć i upewnić zanim się wybiorę w teren. Już te kilka dni i wpisy ludzi doświadczonych dostarczyły mi sporo przydatnej wiedzy. Jednak przekazana wiedza doświadczonej osoby to najlepsze źródło. Także będę bardzo wdzięczny za odpowiedzi, wskazówki i jak to u was wyglądało/wygląda :) Dzięki i pozdrawiam!
Awatar użytkownika
birken1
Posty: 827
Rejestracja: 11 sty 2010, 18:59
Lokalizacja: Świętokrzyskie
Płeć:

Post autor: birken1 »

Desolace pisze:bezpieczeństwo - wiem co robić
taaa jaaaasne... :roll:
Do zabi... usunięcia znaczy.
Awatar użytkownika
Zirkau
Posty: 1972
Rejestracja: 29 maja 2010, 09:38
Lokalizacja: Zirkau
Płeć:

Re: Jak zacząć? (wyprawy, survival)

Post autor: Zirkau »

Desolace pisze: Chciałbym więc wiedzieć jak wybrać dobre miejsce w lesie/górach, coś gdzie od razu sobie pomyślę "tak to jest to miejsce, tu mnie na pewno nikt nie znajdzie".
Cóż, trzeba bawić się w indianina. Ognisko małe, brak dymu. to można przećwiczyc nawet w miejscach wyznaczonych.
2. Jak znaleźć odpowiednie miejsce na np. google maps? Jak poznać czy to las prywatny/państwowy/park/rezerwat czy coś innego i jakie są tam zasady lub szansa na patrol pracowników? Jak duży powinien być taki obszar leśny aby nie było widać ognia/dymu?

Raczej jak małe ognisko i czym palimy. Na pewno unikamy ognisk w takiej porze jak ta, gdy jest susza w lesie.
3. Jak już mamy i miejsce i obóz, chcemy rozpalić ognisko. Każdy zaleca dopiero o zmroku ze względu na dym itd. Nie ukrywam, chcę móc zapalić również w dzień zwłaszcza jeśli nie jest to wyprawa na noc. Pytanie czy ognisko robimy w dole? Jak je zamaskować, zmniejszyć ryzyko wykrycia przez osoby postronne? Coś czytałem, że pod sosnami lepiej nie palić. Jakie w takim razie powinno być miejsce na obóz z ogniskiem? Dobrze ukryte, gęste, na wzniesieniu czy w dole? Rozejrzeć się czy nie ma zwierząt, gniazd, kopców, coś jeszcze? Na ognisko podczas deszczu jakiś sposób jest? ;D
palimy tam gdzie wokół mamy przestrzeń, unikamy bezpośrednio pod drzewami, staramy się by ognisko nie sypało skrami. By nie dymiło, palimy suchym drewnem. Staramy się rozpalać w miejscach osłonietych. Nie palimy jak nie musimy (minimalizujemy ryzyko wykrycia). Unikać rozpalania przy utartych szlakach.
4. Obóz stoi, ognisko się pali. Co ze zwierzyną? Dziki, wilki, niedźwiedzie itd. niby same nie powinny atakować z tego co czytałem, ale co zrobić jeśli podejdą pod "namiot"?
Robić zdjęcia należy, bo nie podchodzą.
Kleszcze - czytałem, sposobu raczej nie ma oprócz preparatów, które często nie działają.. Długi rękaw, kapelusz, tylko tyle?
Zanim położysz się spać, obejrzeć ciało dokładnie. Jest szansa że złapiesz go, zanim się wpije w ciało.
5. Burza. Wiemy jak czasem bywa z prognozami, samemu też czasem ciężko jak jest czyste niebo a za chwile nagle wielkie wyładowania. Przykładowo śpimy w górach czy w lesie i budzi nas burza. Co robić? Pozbyć się rzeczy metalowych/elektronicznych, uciec od drzew, ale gdzie i jak to w miarę bezpiecznie przeczekać? A jeśli nie ma polany przed długi odcinek?
Burza w lesie nie straszna. Unikać przebywania, pod pojedynczymi skałami, drzewami, wieżami itp. Nie wystawiać się jako najwyższy punkt na otwartej przestrzeni. W górach unikać łańcuchów itp. Za wczasu zejść niżej, i schować się, nie siedzieć na szczycie.
6. Czasami wprowadzane są jakieś czasowe.. ograniczenia, zakazy np. zagrożenia pożarowe, chemiczne (chyba) lub jakieś tam inne dla ochrony. Jak można to sprawdzić i gdzie przed wybraniem się w teren?
Na stronie www.czaswlas.pl znajdziesz wiele informacji.
Awatar użytkownika
Eternit
Posty: 31
Rejestracja: 30 lip 2009, 19:39
Lokalizacja: TBG/RZ
Płeć:

Post autor: Eternit »

Od siebie dodam że pracowników leśnych można spotkać praktycznie zawsze i wszędzie ponieważ często są oni również myśliwymi.

Jeśli burza złapie Cię na polanie, należy kucnąć na plecaku/karimacie/kurtce i przeczekać. Zaleca się również wyłączenie telefonu, jednak nie wiem czy to ma faktycznie jakikolwiek wpływ. Na szczęście przeważnie im burza szybciej przychodzi tym szybciej przechodzi:)

Co do ogniska, to niby uważasz że wiesz co robisz jednak w okresie letnim w czasie suszy o pożar bardzo łatwo, pamiętaj że pożar w koronach drzew przenosi się z prędkością do 80km/h!

Zwierząt nie należy się bać, a do kleszczy czy innego robactwa po prostu przywyknąć.

Prawo jakie jest takie jest, w Polsce mamy niewiele lasów więc nic dziwnego że są one chronione, dlatego jeśli nie ma takiej wyższej konieczności (typu prawdziwy survival) lepiej go nie łamać. Fakt nie brzmi ono zachęcająco, ale cóż...
Pozdrawiam i powodzenia.
Desolace
Posty: 5
Rejestracja: 28 cze 2015, 01:05
Lokalizacja: Śląsk

Post autor: Desolace »

Ogień paliliśmy w lasach już za dzieciaka. Teraz też sporo czytałem i będę zabezpieczać i pilnować tak aby nie było problemów. Tu nie tylko o sam las chodzi, ale też o mnie bo widok pożaru wywołanego przeze mnie przyprawiłby mnie o zawał. W lecie raczej w ogóle nie mam zamiaru zapalać, przynajmniej nie jak będą susze i zagrożenia pożarowe bo wtedy właśnie nawet jak się wie co się robi to po prostu może się coś wymknąć spod kontroli. Człowiek ognia i iskier nie może w 100% kontrolować a po co ryzykować.

Dzięki wielkie za odpowiedzi :) Mam jeszcze pytanie na temat lasów, które są tak jakby podzielone na kwadraciki i równiutko przedzielone drogami. Takim przykładem jest Kobiór, tam są same kwadraty ok. 700x700 metrów i leśne drogi wokół nich. Większość zaleca tereny z dala od ścieżek/dróg, zapuścić się w głąb. I teraz pytanie czy takie duże kompleksy leśne, ale podzielone drogami na kwadraty lub małe okoliczne lasy typu 500x500 (całość) nadają się na takie miejsce pod obóz czy jakiś pół-survival chociaż? Bo teoretycznie przy małym lesie 500x500 metrów czy do 1km to ognia nie powinno być widać z zewnątrz lasu, ale jak już ktoś do lasu wejdzie np. miejscowi no to jest on na tyle mały, że szybko mogą nas wykryć. Zaś nawet w wielkich lasach, ale podzielonych drogami wzdłuż i wszerz, mogą krążyć patrole czy inne osoby postronne.

Wracam więc do czytania, zapewne jeszcze trochę pytań i wątpliwości powstanie to dopiszę. Jakby ktoś chciał jeszcze dopisać/rozwinąć więcej na temat pytań z mojego pierwszego wpisu to śmiało ;-) Szczególnie do trzech pierwszych pytań gdyż tutaj wiedzy i sposobów nigdy nie za wiele. Może też ktoś przedstawić jak to u niego wygląda i czy zdaje egzamin ;-)
Awatar użytkownika
Kopek
Posty: 1019
Rejestracja: 10 mar 2009, 11:00
Lokalizacja: Z największej dziury
Tytuł użytkownika: TRAMPek łikendowy
Płeć:

Post autor: Kopek »

Desolace, za dużo kąbinujesz. Najbliższy weekend ma być upalny. Weź koc, butelkę wody, tabliczkę czekolady i jakiś nuż kuchenny, kawałek folii na tarpa i firankę na moskitierę, no i moze jaką książkę. Znajdź sobie w pobliżu jakąś rzekę i rozłóż się na jej brzegu. Bez ognia. Taka nocka da Ci więcej niż jakikolwiek program w telewizji.

Tu moje zmagania z pierwszego wypadu:
viewtopic.php?p=47747&highlight=#47747


p.s. Jak jeszcze raz napiszesz, że na Śląsku to nie ma gdzie pojechać to Cię chłopaki z Ekipy Śląskiej chyba na pal nadzieją. :mrgreen:
"Czasem- i mówię to zupełnie szczerze - żal mi, że nie wychowano mnie jak włóczęgi. Nie związanego z żadnym miejscem, obowiązkami i ludźmi.

www.kopsegrob.blogspot.com
Awatar użytkownika
birken1
Posty: 827
Rejestracja: 11 sty 2010, 18:59
Lokalizacja: Świętokrzyskie
Płeć:

Post autor: birken1 »

Kopek pisze:nuż
A nuż mu się nóż przyda :-P
Awatar użytkownika
Eternit
Posty: 31
Rejestracja: 30 lip 2009, 19:39
Lokalizacja: TBG/RZ
Płeć:

Post autor: Eternit »

Dorzuć jeszcze flaszkę na wypadek jakby Cię tęsknota za domem naszła :mrgreen:
Awatar użytkownika
GawroN
Posty: 649
Rejestracja: 18 kwie 2012, 20:11
Lokalizacja: Chorzów / Śląsk
Gadu Gadu: 1519631
Tytuł użytkownika: Szczupły blondyn
Płeć:

Post autor: GawroN »

Kopek pisze:Desolace, za dużo kąbinujesz.
Zgadzam się z Kopkiem

Podejmij próbę i za rok będziesz się śmiał ze swojego posta
Awatar użytkownika
Tanto
Administrator
Posty: 1072
Rejestracja: 26 sie 2007, 19:17
Lokalizacja: Szczecin
Gadu Gadu: 1743064
Płeć:

Post autor: Tanto »

Ognisko w terenie jest fajne, klimatyczne ...i najczęściej niepotrzebne ;-)
Jeśli podchodzimy do tematu w kategorii 'chcę ukryć swoja obecność' to trzeba zapomnieć o ognisku, a zainwestować w kuchenkę gazową lub benzynową do przygotowania posiłków. Są też małe kuchenki na drewno itp. (znajdziesz przykłady na forum), ale w ich przypadku nie unikamy zapachu dymu.
Od kilku lat w okresie wiosna-lato-jesień nie rozpalałem ogniska w lesie, powodów jest kilka, głównie - unikanie zagrożenia pożarowego, ubranie nie przesiąka mi zapachem dymu (co jest istotne przy podchodzeniu zwierzyny), ale najważniejsze - wygoda. Rozpalenie ognia pod kuchenką gazową jest o wiele szybsze.
Oczywiście są sytuacje w których rozpalenie ogniska jest niezbędne do ogrzania, podbudowania psychiki itp., jednak najczęściej ognisko rozpalamy bo lubimy, a nie z konieczności.

Co do kleszczy - obejrzenie, zwłaszcza jak jesteśmy w terenie samotnie, może być niewystarczające, no chyba że mamy wyjmowane oko które pozwoli nam wszędzie zajrzeć ;-) Dużo skuteczniejsze jest obmacanie każdego cm ciała, nawet małego nieopitego krwią, a wbitego kleszcza da się wyczuć palcami. Z wędrującymi gorzej, ale czasami też się uda.
"...wszystkie koty z pyszczkami, które wyglądają, jakby ktoś wkręcił je w imadło, a potem wielokrotnie walił młotkiem owiniętym skarpetą, są Prawdziwmi kotami."
Desolace
Posty: 5
Rejestracja: 28 cze 2015, 01:05
Lokalizacja: Śląsk

Post autor: Desolace »

Zapewne dobrze mówicie, ale ja nie szukam wycieczek czy siedzenia na kocyku i podziwiania widoków. Od tego miałem i nadal mam rower, na którym często jeżdżę nad rzeki, stawy itd. Teraz potrzebuję czegoś więcej niż bycie niedzielnym turystą. Wiadomo, raczej na taki pełny i typowy survival nie ma szans, ale przynajmniej takie wyprawy w klimatach właśnie survivalu, bushcraftu. Zrobiłem jednak jak mi radzono, nie kombinowałem i wyruszyłem na pierwszą wyprawę testową:

Postanowiłem na razie tylko wybadać teren i okolicę pewnego miejsca aby wiedzieć co i jak na ewentualne przyszłe wyprawy w to miejsce. Nie głowiąc się co zrobić z kleszczami, po prostu założyłem chustę na głowę + czapkę z daszkiem. Niestety długiego rękawa nie miałem odpowiedniego, więc zwykła koszulka i długie spodnie. Na mapie miałem już naniesione punkty w lesie, które na satelicie google maps wybrałem jako odpowiednie i najbardziej z dala [6], [7] i [8]. To były moje punkty docelowe, w które miałem się udać i sprawdzić czy nadają się na dobre miejsce pod przyszłe, dłuższe wyprawy.

Plan dobry i prosty a jak było w rzeczywistości?

(PPM i otworzyć w nowej karcie bo tutaj nie widać za dobrze)
Obrazek

Białe grube linie to drogi główne, szersze lub z asfaltem. Szare i bardziej cienkie to węższe leśne lub zarośnięte trawiaste od śladów opon, ledwo dostępne.
Czerwone kropki to trasa początkowa, pomarańczowe to powrót. To oznaczenie leśnictwa jest błędne, budynek jest kilka km dalej.

[1] Początek lasu, kierunek południe do torów.
[2] Po 2-3km doszedłem do drogi leśnej już za szlabanem. Stąd według mapy miałem już odbić w kierunku SSE czyli zejść z drogi leśnej wgłąb lasu do celu wyprawy czyli punkt [6]. Tutaj pojawił się problem. Od początku kiedy wszedłem do lasu nie widziałem żadnego miejsca gdzie można by było spokojnie zboczyć wgłąb. Cały las był zarośnięty i gęsty z jakąś mega długą trawą sięgająca z pół metra. Oglądając w domu wyprawy innych oraz samemu będąc w nieco innym przekonaniu, byłem pewny zobaczyć jakąś ściółkę leśną, glebę, kory, chrust, cokolwiek po czym dałoby się iść i na czym rozbić obóz. W tym lesie było jednak inaczej. Zaryzykowałem i jakimś cudem tam wlazłem, przekraczając niemal niewidoczny głęboki rów i schodząc ze ścieżki. Przedzierając się w tych gęstwinach i gigantycznych trawach, patrzyłem tylko pod nogi. Sosny, jakieś uschnięte krzaki z gałęziami, choinkowate i trawa.. po przejściu kilkudziesięciu metrów stwierdziłem, że to kompletnie nie ma sensu i cofnąłem się z powrotem do drogi.

Obrazek
Obrazek
(To zdjęcia robione na wcześniejszym odcinku [1] gdzie jeszcze nie było aż tak gęsto i wysoko. Robione z drogi)

[3] Poszedłem drogą dalej w nadziei, że znajdę jakiś rejon lasu z niższą trawą. Idąc minąłem po lewej zalesioną w cholerę ścieżkę z ugniecionymi w trawie śladami samochodu. Nie skręcałem bo nie było szans tam w ogóle wchodzić. Po drodze minął mnie samochód, prawdopodobnie jakiś leśniczy bo dziwnie się przyglądał.

[4] W końcu doszedłem do jednej z ugniecionych "dróg" gdzie trawa była troszkę niższa. Musiałem wejść bo jaki sens był iść dalej drogą. Na tym odcinku dostrzegłem w lesie sarnę.

[5] Idąc więc wzdłuż tej ugniecionej od samochodu trasy, jakieś 400m wgłąb doszedłem do skrzyżowania takich trawiastych, ugniecionych tras po samochodach. Stała tam ambona a wokół gęsty las.

Obrazek

[6] Od ambony skręciłem na lewo i doszedłem do punktu, który oznaczyłem jako potencjalne miejsce na obóz w głębi lasu, do sprawdzenia [6]. Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu.. było to znowu skrzyżowanie trawiastych przejazdów aut zapewne pracowników leśnych. Patrząc przez lornetkę od punktu [6] w każdą z 4 "dróg" jakieś 300m i była albo droga leśna albo koniec lasu i zabudowania. Widziałem domy, nawet ludzi chyba jakąś kobietę rozwieszającą pranie ;d Miejsce więc spalone, nie rozbiję się na środku skrzyżowania. Nie są to może typowe drogi, ale widać wyraźnie, że było jeżdżone i nie wiadomo co ile ktoś tu jeździ i sprawdza. Nawet gdybym od [6] wszedł wgłąb to tak jak mówię, ledwo 300m już jest skraj lasu i domy/ludzie albo główna ścieżka leśna, gdzie co chwila kogoś widać. Do tego masa choinek i sosen, niektóre drzewa całe brązowe jakby powysychane. Nie dałoby się tam rozbić. W takich chaszczach i wysokiej trawie + mało ustronne miejsce.

Obrazek

[5] Wróciłem z powrotem do ambony, następnie do drogi leśnej [4]. Przeszedłem jeszcze ze 2 km [7] i [8], ale widząc wszędzie ten sam widok co od początku wyprawy, dałem sobie spokój. Całe przejście w tym dniu wyniosło ok. 15-17 km i w zasadzie nawet nigdzie nie było miejsca aby usiąść. Dopiero przy torach po wyjściu z lasu usiadłem na 15 minut.

Podsumowanie: W lesie nie widziałem miejsca z takim podłożem aby móc tam usiąść a co dopiero zapalić ognisko czy rozkładać jakiegoś tarpa. Gdzieniegdzie pod drzewami była taka typowa brązowa ściółka, ale to na widoku i pod suchymi drzewami. Nawet te ścieżki na trawie od śladów opon były mocno zarośnięte. Za dużo ścieżek leśnych a gdzie ich nie było, tam i tak tzw. kwadraty poprzecinane i skrzyżowania na trawie od samochodów. Chciałem znaleźć miejsce gdzie byłoby przynajmniej 600m odstępu od jednej do drugiej drogi/ścieżki (wtedy na środku bym miał po 300m do obu dróg) patrząc teraz na satelitę to są same "kwadraty" leśne max. na 400m czyli rozbijając się w środku mamy po 200m do drogi z każdej strony. Kiepsko. Jest to jedyny kompleks leśny w tym rejonie bo reszta to małe laski. Pozostaje mi jeszcze Kobiór, który jest tak samo poprzecinany drogami na równe kwadraty (ale trochę większe bo z odstępem chyba ponad 600m od jednej do drugiej drogi) no i góry Beskidy.

Wyprawa niby nie udana, ale chociaż już wiem jak teren tam wygląda. Popakowałem do plecaka masę rzeczy i niczego nawet nie miałem okazji użyć. U innych widywałem normalne lasy z normalną ściółką, podłożem. Nie wiem co jest grane. Ten kompleks leśny był chyba mieszany, sosny i brzozy dominowały, kilka innych iglastych i też momentami trochę liściastych. Ogólnie nie wiem za bardzo co dalej i ciężko opisać co o tej sytuacji myślę, bo chyba sam nie wiem. Zdaję się na wasze doświadczenie i chętnie poznam co myślicie o tej "misji" no i co dalej robić bo wg mnie miejsce się nie nadaje do niczego.

Ps. najlepsze z tego wszystkiego, że złapałem kleszcza dopiero pod koniec wyprawy między punktem [8] a [9] kiedy w końcu usiadłem na 15 minut. Bydle szło mi po dłoni, ścierwo takie małe, że ledwo to w ogóle dostrzegłem. W domu dokładnie sprawdziłem i raczej czysto.
Awatar użytkownika
Kopek
Posty: 1019
Rejestracja: 10 mar 2009, 11:00
Lokalizacja: Z największej dziury
Tytuł użytkownika: TRAMPek łikendowy
Płeć:

Post autor: Kopek »

Desolace pisze:Wyprawa niby nie udana
Jaka nie udana.? Przygotowałeś się solidnie jeżeli chodzi o mapy. Choć jak dla mnie nawet zbyt dokładnie. Wiesz już, że łatwo przepakować plecak i czego mógłbyś nie brać w przyszłości. To, że w LP ciężko o dobre miejsce na dziki biwak też każdy musi się nauczyć. Z mojego doświadczenia idealnym miejscem jest skraj lasu z sąsiadującą zarośniętą łąką i dostępem do wody. Więcej tam roślinności, blisko do opału i w ogóle można se więcej posurfifajlować. Porównaj sobie mapy z geoportalu z mapami banku danych lasów. Tereny wybieraj te, które nie są własnością LP. Chyba, że okoliczny leśniczy okaże się w porządku i wyznaczy Ci miejsca dzikiego biwakowania (opcja idealna). To, że nie rozpaliłeś ognia to się chwali. Strasznie teraz sucho. Tylko dlaczego nie przesiedziałeś po prostu nocki w lesie. Trawy tża było narwać na leże. Na pewno jeszcze doświadczenia byś zdobył.

Ja w pracy spędzam sporo czasu na ugorach, polach, lasach itp. Przez dwa ostatnie dni obchód lini WN zaczynałem o czwartej rano. Krótkie spodenki i rękawek. Solidne buty, choć po przejściu przez pierwsze lepsze zboże czy łąkę zaraz mokre od rosy. Wczoraj od blisko roku przytargałem kleszcza. Czekam na rumień. Jak wyskoczy to do lekarza. Pogodziłem się z tym, że kleszcze są ale oglądam się dokładnie.

Aha. Coś co w myśl ustawy o lasach jest lasem to w myśl ustawy o ochronie przyrody lasem koniecznie być nie musi. Dlatego warto sprawdzić czy las, w którym planujemy biwakować należy do LP. Prywatni właściciele często sami nie wiedzą co tam się znajduje.
"Czasem- i mówię to zupełnie szczerze - żal mi, że nie wychowano mnie jak włóczęgi. Nie związanego z żadnym miejscem, obowiązkami i ludźmi.

www.kopsegrob.blogspot.com
Awatar użytkownika
Eternit
Posty: 31
Rejestracja: 30 lip 2009, 19:39
Lokalizacja: TBG/RZ
Płeć:

Post autor: Eternit »

Podejrzewam że za bardzo szukałeś dogodnej miejscówki na biwak. Pamiętaj, jak się nie ma co się lubi to się pije co się ma:) Przeszedłeś z plecakiem dość spory dystans, szkoda w sumie że na samym marszu się skończyło ale pierwsze koty za płoty. Następnym razem postaraj się udać do lasu liściastego np: buczyny, tam z reguły ściółka jest dość uboga ale za to fauna dość różnorodna co często poprawia humor (przynajmniej mi). Nie ma co się załamywać, tylko warto czasem zaimprowizować, zaryzykować i po prostu miło spędzić czas na łonie natury:)
Powodzenia w kolejnych wypadach!
Pozdrawiam
Awatar użytkownika
Tanto
Administrator
Posty: 1072
Rejestracja: 26 sie 2007, 19:17
Lokalizacja: Szczecin
Gadu Gadu: 1743064
Płeć:

Post autor: Tanto »

To jaki jest podszyt w lesie jest uzależnione od wielu czynników, głównymi są: rodzaj drzewostanu i jego wiek, rodzaj gleby. W moim regionie mam kompleks leśny który pod tym względem jest bardzo zróżnicowany (i dlatego bardzo go lubię) np. dwa sąsiadujące ze sobą wydzielenia świerkowe z których jedno w podszycie ma mech, a drugie jagody.
Jak już jesteśmy przy wydzieleniach itp. - to co określiłeś jako 'drogi/ścieżki' to głównie linie oddziałowe, nie pamiętam czy na forum były opisywane, ale w internecie znajdziesz informacje co to jest i jakie ma zalety. Musisz się do nich przyzwyczaić bo to stały element lasów, czasami mniej widoczny (zarośnięty) i z nie tak równiutko wytyczony.

To że nie znalazłeś odpowiedniego miejsca na nocleg nie oznacza że go tam nie ma, po jednym spacerze nie znasz jeszcze tego lasu, jeszcze kilka razy się tam wybierzesz, zejdziesz z dróg i 'doznasz olśnienia' ;-) Mnie zaciekawił cypelek na południowym brzegu bagna, niestety masz tam rezerwat (prawie 30 ha). Z drugiej strony patrząc - bardzo pociągający http://www.beskidzka24.pl/artykul,rotuz ... 15955.html http://www.zabrzeg.net.pl/c_miejsca.php

"Jest to jedyny kompleks leśny w tym rejonie bo reszta to małe laski"
Za bardzo ograniczasz rejon, masz spory teren na północ od Pszczyny.

Przygotowałeś się do wyjścia solidnie (mapa z googla, zapakowany plecak), ale w terenie trafiłeś na coś innego niż to na co liczyłeś i to cię zniechęciło. Bywa. Najważniejsze, nie rezygnować. Nabierzesz doświadczenia i z dystansem będziesz patrzył na drobne niedogodności. Może też za jakiś czas ponownie przeczytasz ten temat ;-)
"...wszystkie koty z pyszczkami, które wyglądają, jakby ktoś wkręcił je w imadło, a potem wielokrotnie walił młotkiem owiniętym skarpetą, są Prawdziwmi kotami."
Desolace
Posty: 5
Rejestracja: 28 cze 2015, 01:05
Lokalizacja: Śląsk

Post autor: Desolace »

No tak jak mówicie, trzeba wyciągać jakieś pozytywy i przede wszystkim uczyć się na błędach. Faktycznie byłem nastawiony głównie na znalezienie miejsca na jakiś postój aby trochę posiedzieć i na rozbicie obozu czy ognisko w przyszłości.
Miałem też nadzieję pochodzić trochę poza drogami i liniami oddziałowymi, no ale cóż.

To o czym mówicie to ważne rzeczy tylko jak je poznać i zdobyć takie informacje? Chodzi mi o sprawdzenie czy dany las, kompleks leśny czy coś innego należy do LP i jak wygląda w środku.
Chociaż widywałem też w internecie wpisy gdzie ludzie mówili, że takie wyprawy na terenach prywatnych to gorszy wybór niż w LP, jeśli spotkamy właściciela.

Też w pewnym momencie pomyślałem, że może skraj lasu byłby lepszym wyborem niż środek zarośniętego oddziału leśnego (kwadratu). Problem w tym, że na obrzeżach praktycznie na całej długości są zabudowania okolicznych mieszkańców i ich pola oraz drogi.
Ciężko znaleźć obszar kilkuset metrów samej łąki i lasu bez dróg i zabudowań aby nie było widać ogniska/dymu.

To prawda, po jednym przejściu nie poznam całego lasu :-> Wiem natomiast, że są wszędzie te linie oddziałowe (kwadraty) w dość małym odstępie od siebie. Zbyt małym, abym mógł się pomiędzy nimi rozbić gdzieś na środku.
Pozostaje skraj lasu, może gdzieś przy zbiorniku wodnym tam jest taka "plaża" kiedyś byłem na rowerze. Ale tam chyba większy ruch, dużo wędkarzy, ścieżki i mogą sprawdzać a dodatkowo może być widać ognisko.

"Cypelek na południowym brzegu bagna i rezerwat" Tam gdzie byłem? ;o Na mapie nic nie pokazuje na temat jakiegoś bagna czy rezerwatu. Ale współrzędne z tych linków się zgadzają, w internecie poszukałem i faktycznie jest to rezerwat.
Ale chyba tylko ten kawałek bagna a nie cały obszar leśny. Nawet na tablicach na miejscu nie było takiej informacji. W lesie faktycznie trochę ruin było. Ciekawa historia, będę musiał się tym zainteresować bardziej, dzięki za linki ;)

Na pewno jeszcze kilka razy muszę się tam wybrać. Tylko co poradzić na te wysokie, gęste trawy poza drogami/ścieżkami?
One są wszędzie, nie ma normalnej ściółki tylko gęsta trawa, chaszcze i często grube choinki czy pousychane drzewa iglaste z odstającymi suchymi gałęziami do tego wszystkiego bardzo ciemno i mroczno ;d
Zboczyć w tym rejonie z dróg to kiepska opcja.

Liczyłem chociaż na ściółkę tego typu jak niżej z normalną trawą. Nic więcej bym nie potrzebował, no może jeszcze kilkuset metrów do najbliższej ścieżki :D

Obrazek Obrazek
Awatar użytkownika
Q_x
Posty: 589
Rejestracja: 19 lut 2011, 15:30
Lokalizacja: G-dz
Tytuł użytkownika: człowiek-samodział
Płeć:

Post autor: Q_x »

Łamiesz prawo i starasz się uniknąć odpowiedzialności, dla mnie to jest jednak postawa bardzo krzywa moralnie. Dla własnego widzi mi się, dla kontaktu z naturą - niszczysz ją. Nie mogę wtrętu nt. stawiania szałasów i pytań o służby leśne traktować inaczej. Pracownicy leśni nie tylko mogą się pojawić w lesie zawsze i wszędzie, nie tylko stawiają fotopułapki i prowadzą monitoring 24/7 (bo to taka praca), ale wyobraź sobie, że czytają też to forum i potrafią zorganizować nalot nawet w lesie pośrodku niczego, jak to miało miejsce w przypadku trójmiejskiej ekipy jakoś koło 2012 roku. I masz szczęście, jeżeli wpadniesz na służby leśne, gorzej, kiedy na podpitych wieśniaków szukających zaczepki.

Da się wszystko zrobić legalnie. Znajdź miejsce do biwakowania, jakąś działkę czy coś, zamów metr nieobrobionej gałęziówki, to wystarczy na wszystkie szałasy na świecie. Możesz sobie to nawet do mieszkania zamówić, do bloku i tam te szałasy konstruować i później sprzedać drewno z zyskiem. Kto bogatemu zabroni. To bardzo głupie, ale będzie to mądrzejsze od dewastowania lasu.

Nie niszcz, nie zachowuj się niemądrze, ew. pal se to ognicho, ale bądź gotów zapłacić mandat. Nie warto łączyć rekreacji z lękiem. Nie łam prawa, to nie będziesz się czuł jak zwierzyna łowna. To jakiś wielki problem tak po prostu, zwyczajnie nie niszczyć lasu?

Miejsce które pokazałeś: przekimałbym się na ścieżce. Na karimatce, normalnie. Albo w ambonie. Opcja bardzo wygodna, ale mało hardkorowa - hamak, od lat stosuję i nie narzekam.

Spałem przedwczoraj i przedprzedwczoraj w ciekawych okolicznościach przyrody. Najtańsza NRCta, na niej najtańsza karimata z marketu, miała 6mm jak była nowa, przyciąłem matę do 130 cm, żebym się nie przedźwigał. I normalnie na glebie. Raz nocleg wypadł w połowie półkilometrowej circa drogi między Kamieniem św. Wojciecha i drogą nieopodal, a stacją kolejową w Leosi. W igłach pod kępą modrzewiów, parę kroków od szlaku. Pod kamieniem cztery szympanse miały jakąś imprezę, słyszałem trzaskanie drzwi w aucie gdzieś do jedenastej. Następny nocleg wypadł mi w Starej Rzece, kilka metrów od drogi. Pas lasu był szeroki na kilka metrów, cały zarośnięty jagodami, dodatkowo w połowie był wywrot w poprzek jedynej ścieżki, na której zresztą spałem. Z jednej strony - 45-stopniowy spadek do samej Wdy, z drugiej - 2 km pustki, dziura po tornadzie. Z miejscówki widać było domy we wsi. Nie jeden, kilka. Leżałem na karimacie, świeciłem NRCtą i żarłem jagody. Kleszcze były, więc popsikałem i zapiąłem dokładnie moskitierę, co ją mam w śpiworku i to wystarczyło.

Sypiam w takich miejscach od lat. Im bliżej drogi, tym lepiej, bom gnuśny. Dzięki hamakowi w górach spałem w naprawdę kozackich okolicznościach przyrody. Nikt nigdy, przenigdy nic ode mnie nie chciał. Nikt nie zaczepiał, nie zwracał uwagi. Nie dostałem żadnego mandatu. Nie palę ognisk, nie ścinam drzew, nie chwalę się długą kosą, nie łażę obwieszony zabawkami. Nie kręci mnie przetrwywanie i nie rozumiem fascynatów krzaczarstwa karczujących lasy, które tak lubię. Poza chłodną połową roku nie gotuję w terenie, a jak gotuję, to najczęściej na dykcie, jeden posiłek dziennie. Kawę rozpuszczalną na śniadanie zalewam zimną wodą. Tak jest szybciej, wygodniej, 100% niezawodnie, nie ma dymu, nie ma kopcia, nie ma kłopotu, nie ma łamania prawa, nie ma niszczenia lasu. Jest za to więcej wrażeń - bez łap powalanych sadzą, bez dymu we włosach.

Częste pranie zabija sprzęt, tak na marginesie, najbardziej cierpią te najcenniejsze rzeczy: śpiwory i membrany.

Jeżeli szukasz wrażeń w kontakcie z przyrodą, to nie niszcz jej i przede wszystkim działaj na serio, nie baw się w złego harcerza. Nie myśl o technikach niecenia ognia wypracowanych przez buszmenów w jaskini Nswatugi, zamiast pocierać patyki naucz się obsługiwać bezpiecznie palnik na dyktę, co się akurat przydaje poza telewizyjnymi szołami. Spakuj mądrze plecak i połaź po Beskidach. 100, 200, może 300 km, tydzień, dwa, dłużej. Niech Cię zmoczy ulewa, niech Cię wiatr owieje. Koszt takiej zabawy bez noclegów w schroniskach i przy piciu wody ze strumyków wychodzi znikomy, wystarczy się obkupić w mapę (10 zł?) i zaprowiantować. Jak tydzień w górach to będzie za mało - Harpagan albo Rzeźnik zapewnią Ci więcej wrażeń od każdego serwajwolu czy innego habziarstwa, jak by nie było wysmakowane. Małe laski zostaw w spokoju.
Awatar użytkownika
Tanto
Administrator
Posty: 1072
Rejestracja: 26 sie 2007, 19:17
Lokalizacja: Szczecin
Gadu Gadu: 1743064
Płeć:

Post autor: Tanto »

Cypelek to może odrobinę na wyrost powiedziane, teren z drzewami z trzech stron otoczony obszarem podmokłym. Tak to wygląda na zdjęciach, jak w praktyce ciężko zgadnąć. Z tego co widzę to jest to rezerwat, biwakowanie nie wchodzi w grę.

To czy las jest państwowy czy prywatny w praktyce nie ma większego znaczenia, w obydwu przypadkach powinniśmy zachowywać się tak żeby zarządzający terenem nie rzucali w nas siekierami ;-) Dużo istotniejsze jest to żeby przez przypadek nie biwakować w obszarach chronionych. Tu przydatna jest ta mapa http://geoserwis.gdos.gov.pl/mapy/
"...wszystkie koty z pyszczkami, które wyglądają, jakby ktoś wkręcił je w imadło, a potem wielokrotnie walił młotkiem owiniętym skarpetą, są Prawdziwmi kotami."
Awatar użytkownika
Kopek
Posty: 1019
Rejestracja: 10 mar 2009, 11:00
Lokalizacja: Z największej dziury
Tytuł użytkownika: TRAMPek łikendowy
Płeć:

Post autor: Kopek »

Desolace, jak widzisz gdzie dwóch polaków to trzy opinie. Pragmatyzm Q_x'a, to solidna cecha ale od jesieni do wiosny to ja jestem za ogniskiem. Już przemarzłem na ambonie, ale o tym gdzieś na zlocie opowiem. A właśnie Desolace, jak chcesz sporo, rzeczy obmacać, obejrzeć, pogadać z ludźmi to wpadnij na zlot. Teraz czas wziąć D w troki i w teren a nie tu po próżnicy :).

Do zobaczenia w terenie.
"Czasem- i mówię to zupełnie szczerze - żal mi, że nie wychowano mnie jak włóczęgi. Nie związanego z żadnym miejscem, obowiązkami i ludźmi.

www.kopsegrob.blogspot.com
Desolace
Posty: 5
Rejestracja: 28 cze 2015, 01:05
Lokalizacja: Śląsk

Post autor: Desolace »

Q_x, trochę nie rozumiem Twojego postu. Pierw wyskakujesz z łamaniem prawa i złą postawą oraz oskarżasz o niszczenie lasu stwierdzeniem "niszczysz ją" kiedy jeszcze nic nie zdążyłem zrobić. Od razu zakładasz, że niszczę i dewastuję przyrodę oraz karczuję lasy, dlaczego? Później sam mówisz, że śpisz w lasach czy na ambonach co przecież też jest łamaniem prawa. Zapewne zdarza Ci się też przejść w niedozwolonym miejscu, jak przyciśnie to i siknąć gdzieś pod drzewko, jakiś browarek pod chmurką papierosek na przystanku, nie do końca przepisowa jazda na rowerku itp. itd.. to już według Ciebie nie jest "postawa krzywa moralnie"? Ja jestem zdania, że wszystko jest dla ludzi, ale trzeba to robić z umiarem i z głową. Tak jak co do znaczenia słowa biwakowanie są podzielone zdania tak na ambonach już wyraźnie są tabliczki z zakazem. A ja przecież chcę robić to samo co Ty, jedynie dodatkowo od czasu do czasu zapalić małe ognisko nie w lecie, nie w susze. Odgarnąć delikatnie ściółkę, później ją przywrócić w to samo miejsce. Żadnego karczowania, żadnych siekier i niszczenia. Nie wiem czy mnie źle zrozumiałeś czy bierzesz za jakiegoś hardkor survivalowca co musi pościnać kilka drzew i zrobić 2 metrowe ognisko bo inaczej się nudzi, ale zapewniam Cię, że tak nie jest.

Każdy świadomy i myślący człowiek wie, że prawo nie jest wyrocznią, nie jest idealne i bezbłędne. Szczególnie w Polsce gdzie większość rzeczy to absurd. To tak samo jak wierzyć, że każdy policjant jest święty, nie jeździ na zakupy służbowym samochodem w godzinach pracy itd. Bardzo dużo przepisów istnieje tylko po to bo nie może ich nie być. Tak samo przepisy dotyczące lasów, ognia, ściółki itd. te zakazy są po to aby żadni niedzielni turyści często pod wpływem alkoholu nie robili syfu, nie stwarzali zagrożenia. I bardzo dobrze, że takie przepisy są chociaż debil i tak dalej będzie niszczyć bo ma gdzieś zakazy a najbardziej pokrzywdzone zostają osoby kochające i szanujące przyrodę, dla których jest to w pewnym stopniu jakiś sposób na życie, pasja a dzięki właśnie tym przepisom są traktowani tak samo jak zapijaczeni wandale, złodzieje i śmieciarze. W niektórych krajach np. skandynawskie czy Estonia - las jest dla ludzi. Nie ma takich zakazów co u nas i co? I wszystko działa lepiej niż w Polsce, nikt nie niszczy i nie śmieci. Pewnie zaraz ktoś powie bo mniejsza populacja, no to nic nie szkodzi na przeszkodzie zrobić wyjątek w Polsce dla mniejszości szanującej przyrodę i robiących wszystko z głową. Wędkarze czy myśliwi też mają pozwolenia. Kiedyś ludzie żyli w lasach, nie było zakazów, palili ogniska i budowali szałasy. Było więcej lasów, zwierząt, roślin - wszystkiego. Jakoś nic złego się nie działo i nikt nie narzekał. Teraz wielce prawo i bezpieczeństwo, ale jak wycinają lasy do zera, wpieprzają się maszynami albo walą z broni palnej to wszystko jest ok. Jak pracownicy palą pety to też a to może być nawet gorsze niż ognisko, którego pilnujemy bo można w ogóle nie zauważyć jak nam kapnie z peta o niedopałkach nie wspominając. Coraz więcej gatunków roślin i zwierząt na wymarciu, kiedyś takich problemów nie było to właśnie teraz są.

Tanto, no masz rację i dzięki za linka :) Niestety chyba nie wiem o jakim miejscu mówisz, ale to i tak już raczej bez znaczenia skoro to rezerwat.

Kopek, zgadzam się i mam to samo zdanie na temat ogniska. Dzięki za zapro, obeznam się trochę w temacie i się coś pomyśli :)
Awatar użytkownika
Q_x
Posty: 589
Rejestracja: 19 lut 2011, 15:30
Lokalizacja: G-dz
Tytuł użytkownika: człowiek-samodział
Płeć:

Post autor: Q_x »

Odnosiłem się wyłącznie do Twojego postu. Połowa traktuje o ukrywaniu się przed mundurowymi, zakładam, że wiesz co robisz, bo masz powody. Poczytaj książki o prowadzeniu działań partyzanckich, znajdziesz. "Sztukę Wojny" polecam, klasyk, w sam raz na rozpęd, może dostaniesz w bibliotece.

Nie widziałem nigdy żadnej tabliczki na ambonie. Gdybym zobaczył taką w rodzaju "urządzenie łowieckie (...)", co wiem skądinąd że się zdarzają, to bym nie właził. Rozumiem, że ambona to własność tego co postawił, ale zakładam też, że właściciel, najczęściej koło łowieckie, mając możliwość zakazania, ale zostawiając ambony dostępne, nie ma nic przeciwko korzystaniu w potrzebie.

Nie łamię prawa śpiąc w lesie, staram się nie łamać. Nie niszczę roślin, nie płoszę zwierząt.
Jak widzę zakaz wstępu, najczęściej ścinka, drzewostan nasienny albo ostoja, to obchodzę takie miejsce drogami dookoła, w żadnym wypadku nie włażę w las. O ile przy ścince pracowałem i wiem co poza mandatem by mi groziło, to z ostojami wiem, że nie ma żartów i najczęściej oznacza się w ten sposób miejsca przebywania niebezpiecznych zwierząt, dużych i z jakiegoś powodu agresywnych. Obejście takich sytuacji zabiera może 15 minut, nie widzę problemu w spacerowaniu po lesie dłużej, bo to lubię.

Staram się być widoczny, żeby mnie jakiś ślepnący strzelak nie pomylił z dzikiem. Pomarańczowa, żarówiasta czapka, NRCta, strażacko czerwony plecak itp, itd.

Nie uważam się za elytę, za człowieka, któremu można więcej. Nie staram się zgadywać dlaczego bądź dla kogo ustanowiono konkretne prawa, skoro obowiązują wszystkich. Nie uważam też, że łamanie prawa jest złe - pisałem, chcesz ognicho, to se pal, tylko z głową i licz się z koniecznością odbycia rozmowy z człowiekiem w mundurze i z opłatą, ew. korzystaj z agroturystyki. A jeżeli lubisz kontakt z naturą, to jej nie niszcz.

Estonia i Szwecja mają dużo niższą gęstość zaludnienia i dużo więcej lasów przypada tam na turystę, to są słabe przykłady. Weź Niemcy albo Wielką Brytanię minus Londyn, bo to jest ta intensywność turystycznej eksploatacji i to są miejsca, gdzie jest modny trend przeżywacko-krzaczarski. Podyskutuj z takim przykładem, gdzie do lasu musisz wozić własne drewno na ognisko, inaczej będzie taki przypał, że Ci się odechce wszystkiego, w takim świecie żyją Angole, albo pogadaj z Niemcem o tym, jakie noże w lesie są u nich legalne albo jakie są mandaty za zebranie wiaderka grzybów.

Albo pogadaj ze strażnikiem/strażakiem/leśnikiem z Beskidów o tym, co myśli o turyście, który raz był dłużej w lesie i uważa, że prawo wymyślono dla niedzielnych turystów, a pracownicy leśni i ich pety to zło, ale w ogóle, to on chciałby jednak nocować, więc spać, z ogniskiem. I czy kopać dołek czy nie kopać, żeby go nie wypatrzyli. To Ty piszesz te rzeczy, nie ja.

Nie jeżdżę rowerem, nie palę papierochów i nie sikam w miejscach publicznych, bo z takich mam zawsze blisko do marketu z toaletą. Browce piję nad Wisłą, co chyba jednak jest legalne, i to wyłącznie z kol. Bastionem, z którym widzimy się raz do roku albo rzadziej i akurat wypadło dwa razy nie-w-lesie. W zieleń wychodzę kiedy tylko mogę, a mogę często i mam pod samym domem trzy parki krajobrazowe i jakiś rezerwat - pisze tam, żeby poruszać się drogami i tak robię. I jak pisałem, nigdy nie dostałem mandatu, wystarczy się ogarnąć i nie niszczyć za bardzo przyrody. I nie ma że ale bo coś tam, bo ja nie jestem taki tylko taki. "Bo panie ja nie niszczę, ja tu tylko zdjęcia chciałem zrobić". Nie mam znajomych, kolesi, nie jestem synem prokuratora, mogę mieć w dupie politykę i prawo, ale nie mam kasy na mandaty, nie mam nerwów na kontakty ze służbami, więc się o nie nie proszę.

Włażę minimum raz do roku w jakiś pożar. Widziałem podpalone przez elytę mrowisko, widziałem żeremie podpalone przez serwajwolistów, sfajczyło się razem z ich śmiesznym szałasikiem, widziałem potencjalne pułapki, nieudolnie "zadaszone" jamy po korzeniach, które tylko czekają na śnieg i później na jakieś dziecko. I będzie zły leśniczy, co nie dopatrzył. Widziałem skutek pożaru ziemnego na samym brzegu mojego najulubieńszego jeziorka. Elyta dogasiła ognisko, na pewno dogasiła. Nie wiem gdzie mogli palić, bo zjarało się wszystko razem z torfem do wysokości samego lustra wody, zostały tylko wykroty. Na chłopski rozum to było tak, że może palili półtora metra od wody, góra dwa. I patrz, od ustąpienia lądolodu było se ładne jeziorko, perełka, a teraz jest szczerbate z powodu takich właśnie niedzielnych turystów albo plagi wędkarzy albo jak jeszcze określić zwykłego użytkownika lasu, który pewnie to ognisko z wierzchu dogasił, ale wywołał nietypowy pożar. Dla mnie to może być ciekawostka, dla strażaków i leśników takie wypadki tworzą statystykę i stanowią część ich codziennej pracy i codziennej walki - walki, jednak, z pijakami, półgłówkami i inszą elytą, której wolno więcej.

Jest tak, jak piszesz: możesz iść, pogadać z leśniczym, który może da Ci pozwolenie. Możesz uzyskać w odpowiednich "urzędach" pozwolenie na palenie ognia i łażenie gdzie Ci się podoba: w rezerwatach, rezerwatach ścisłych, nawet po poligonach. Procedury nie są zawiłe, są dokładnie opisane i raqczej nie ma mowy o braku dobrej woli ze strony służb.
Awatar użytkownika
soohy
Posty: 1087
Rejestracja: 26 lip 2010, 22:44
Lokalizacja: Małopolskie, Brzesko
Płeć:
Kontakt:

Post autor: soohy »

Q_x pisze:Jest tak, jak piszesz: możesz iść, pogadać z leśniczym, który może da Ci pozwolenie. Możesz uzyskać w odpowiednich "urzędach" pozwolenie na palenie ognia i łażenie gdzie Ci się podoba: w rezerwatach, rezerwatach ścisłych, nawet po poligonach. Procedury nie są zawiłe, są dokładnie opisane i raqczej nie ma mowy o braku dobrej woli ze strony służb.
Wątpię aby ot tak dali pozwolenie na chodzenie po rezerwatach ścisłych. W takich miejscach wyklucza się całkowicie obecność człowieka. Ale jak nie spróbujemy to się nie dowiemy. Ja jestem sceptyczny w tej kwestii.
Awatar użytkownika
Q_x
Posty: 589
Rejestracja: 19 lut 2011, 15:30
Lokalizacja: G-dz
Tytuł użytkownika: człowiek-samodział
Płeć:

Post autor: Q_x »

No właśnie, o to też mi chodziło. Możliwość jest, wystarczy odpowiednio uargumentować chęci. Ot tak się nie da poprosić i dostać, bo jednak przyroda jest ważniejsza. Badacz dostanie, naukowiec, być może artysta pracujący w tej samej sprawie, ale już raczej w asyście wynajętego, zaufanego asystenta, który pomoże ograniczyć wpływ obecności do minimum.

A po co przeciętnemu ludkowi palić ogniska w lesie? Najczęściej właśnie dla zabawy. Zamiast telewizora na wieczór. A do zabawy jest piaskownica, plac zabaw, do rekreacji - ośrodki i agroturystyka i ew. wyznaczone miejsca do biwakowania, gdzie wchodzi w grę palenie ogniska i można sobie rozstawić namiot. Pisałem, nie warto bawić się w złych harcerzy, warto robić rzeczy naprawdę, na serio, nie dla zabawy.
Awatar użytkownika
birken1
Posty: 827
Rejestracja: 11 sty 2010, 18:59
Lokalizacja: Świętokrzyskie
Płeć:

Post autor: birken1 »

A ja się w ogóle dziwię, że ten temat nie został od razu usunięty. Ile to już? 7 lat dyskusji na podobne tematy? A tu jeszcze gość, który ma 0 doświadczenia, jak widać wiedzę gdzieś o podobnej wartości i jeszcze co drugie zdanie twierdzi że doskonale wie co robi :roll: Dla mnie udany trolling w czystej postaci.
Desolace, kolega Q_x, dobrze gada jak nie rozumiesz to chociaż do wiadomości przyjmij. Weź se na kartkę spisz albo wydziaraj gdzieś...
Awatar użytkownika
Kopek
Posty: 1019
Rejestracja: 10 mar 2009, 11:00
Lokalizacja: Z największej dziury
Tytuł użytkownika: TRAMPek łikendowy
Płeć:

Post autor: Kopek »

birken1 pisze:Dla mnie udany trolling w czystej postaci.
No znasz się na tym jak mało kto.

Q_x, znam Cię jedynie wirtualnie ale chętnie bym się z Tobą wybrał na jakiś wypad. Zawsze sobie cenię Twoje praktyczne podejście, choć z ostatnimi wypowiedziami nie do końca się zgadzam. Koledze Desolace, wystarczyło by napisać, że musi być świadomy odpowiedzialności za swoje postępowanie. I cały temat się zamyka. Co musi wiedzieć znajdzie w innych tematach na forum.

Ja mam za to jedno pytanie. Czy można tak jak policjantowi, strażnikowi leśnemu odmówić przyjęcia mandatu? Jeżeli tak, to co dalej?
"Czasem- i mówię to zupełnie szczerze - żal mi, że nie wychowano mnie jak włóczęgi. Nie związanego z żadnym miejscem, obowiązkami i ludźmi.

www.kopsegrob.blogspot.com
Awatar użytkownika
soohy
Posty: 1087
Rejestracja: 26 lip 2010, 22:44
Lokalizacja: Małopolskie, Brzesko
Płeć:
Kontakt:

Post autor: soohy »

Kopek pisze:Ja mam za to jedno pytanie. Czy można tak jak policjantowi, strażnikowi leśnemu odmówić przyjęcia mandatu? Jeżeli tak, to co dalej?
Tak, sprawa wtedy kierowana jest do sądu i to sąd decyduje czy mandat jest słuszny.
ODPOWIEDZ