Strona 1 z 1

Leśne spotkania

: 04 wrz 2014, 21:49
autor: Niemir
Naszła mnie ostatnio taka myśl żeby zadać Wam pewne pytanie. Użytkowników na forum co niemiara. Możliwe, że każdej nocy co najmniej jeden z Użytkowników nocuje w lesie. Ba! Samemu czasem zdarza mi się taki wybryk! I zastanawia mnie czy nasze lasy są "zaludnione", czy może całkowicie opustoszałe. Czy miewaliście jakieś "leśne spotkania". Czy zdarzały się sytuacje, gdy rozbiliście obóz, pichcicie coś przy ogniu, a z krzaków ktoś podchodzi i dosiada się do ognia? Czy może w drugą stronę. Może ktoś z Was obudził się, a nad sobą zobaczył zaciekawionych i wcale nie pałających chęcią integracji Tubylców? Jakieś spotkania z leśniczymi, Strażą Leśną, lub ZULowcami?
Kultura nakazywałaby żebym sam powiedział coś od siebie, ale... Sam niczego takiego nie zaznałem. Jedynie podczas mojego pierwszego, leśnego noclegu, w pewnej odległości od mojego partackiej roboty legowiska słyszałem strzały, zapewne myśliwego. I to wszystko. Jedynie gryzonie dotrzymują mi towarzystwa.
A jak ma się ta sprawa u Was, Szanowni Reconnetowcy?
Zachowywałem formę męską pisowni, ale Drogie Panie również są brane pod uwagę ;)

: 05 wrz 2014, 00:00
autor: Bubel
jakbyś pańnie brał pod uwagę to byśmy stwierdzili że u Ciebie po dwóch razach się nie zeruje :P
a co o spotkań.... grzybiarze przy śniadaniu to norma w miarę w moich okolicach, ale miło wspominam spotkanie które miało miejsce gdy byłem w Łagiewnikach )po raz pierwszy) z Rajmundem i Mwitkiem... Wiciu - pamiętasz tę grupkę dresów w środku lasu koło 1 w nocy? jakieś przyśpiewki weselne i straszenie ich po krzakach? :D

: 05 wrz 2014, 08:33
autor: Zirkau
W lesie panuje ciągły ruch, a już szczególnie nocą. Nie raz przez lunetę obserwuje najróżniejsze wycieczki. A jak wracają z jakimś rowerem/krzesłem na plecach to muszę się zastanowić co to za rogacz przedziera się z takim hałasem przez kartoflisko :D
Do mnie nie podchodzą. Jakoś ludzie unikają tych z bronią w ręku...., poza tym nie zależy mi by mnie znaleźli. W końcu czekam na dziczyznę, więc tu dużo więcej spokoju muszę zachować.

: 05 wrz 2014, 10:42
autor: kubush
Ja miałem kilka spotkań, póki co same pozytywne.
Grzybiarze, leśnicy, pani zbierająca chrust, ludzie z psami na spacerach.
Często chwilę porozmawiamy.
Raz pomiędzy śpiącym mną i dwoma kolegami przechodził pan z wiaderkiem, chyba nas nie zauważył, jak mu powiedziałem dzień dobry to uciekł :-)
Póki co wszystkie spotkania bezproblemowe.

: 05 wrz 2014, 10:49
autor: MlKl
Dragonfly opowiadał, jak nocując na jakiejś łączce obudził się rano słysząc jakieś głosy. Sypia bez rozkładania zadaszenia nad posłaniem, otwierając oczy zobaczył tylko mgłę. Usiadł, i w tej pozycji jego głowa znalazła się tuż nad powierzchnią przyziemnej, acz gęstej mgły. Odezwał się do przechodzących mimo kobit, a te, widząc gadającą do nich głowę, dały w długą z wrzaskiem :)

: 05 wrz 2014, 13:48
autor: Dźwiedź
Opowieść MIKI-ego przypomniała mi stare dzieje, jak ze świętej pamięci bratem dziadka byłem na polowaniu. Strzelił sarenkę i ją wstępnie oprawiamy ( wnętrzności im szybciej usuniesz tym lepiej ).
A po lesie od paru chwil i coraz głośniej niesie się wołanie Steeefaaaan!!!
Jacyś grzybiarze się przyplątali i pogubili drogę. Gdy już był całkiem blisko dźadzio z rękoma umazanymi farbą ( znaczy krwią z myśliwskiego żargonu ) wychylił się z za krzaka tarniny, za którym byliśmy i rzekł do grzybiarza :
- Stefan już nie odpowie.

Co było dalej już można się domyślić - trochę nam później było głupio bo nie wiedzieliśmy komu oddać ten ładny kosz na grzyby.

I konsekwencja tejże opowieści :
Siedzimy w chatce AKT w Karkonoszach ( teren KPN ) i przez okno zobaczyliśmy wałęsającą się parę zbierającą grzyby ( z tego co się orientuję w ścisłym rezerwacie jest to chyba zabronione ), ale nie o tym - opowiedziałem ww. historię a że w chatce sami wesołkowie, więc postanowili też wymyślić jakiś "wkręt".
Dwóch nałożyło białe fartuchy ( było kilka w kuchni ) i wyszło do grzybiarzy pytając z zaniepokojonymi minami czy nie widzieli tu biegającego nagiego mężczyzny bo im uciekł z zakładu.
Chwile później zza drzew wybiegł kolega „Blady” bez przyodziewku z pianką do golenia na ustach i siekierą w dłoni.
Tym razem koszyków nie pogubili. :mrgreen:

: 06 wrz 2014, 09:41
autor: Karuda
W ostatnich niespodziewanych spotkań w weekend pojechałam w Rudawy Janowickie na grzyby. Plan był taki, że przenocuję się na zamku Bolczów, przy okazji przetestuję nowy bivi, a następny dzień spędzę na polowaniu :) Myślałam, że na zamku będę sama, na górze byłam ok 22 ..a tam przywitało mnie duże, miłe ognisko i grupka informatyków :)

Z takich spotkań twarzą w pysk - jakiś czas temu podczas biwaku na Jurze wokół namiotu z uporem maniaka kręcił się lis, który za cholerę nie chciał dać się przepędzić. Ostatecznie poszliśmy na kompromis - pozwoliliśmy mu ukraść kiełbasę. Poszedł sobie. Cwaniak :-P

Z kolei będąc w Rumunii w rejonie Maramuresz podczas noclegu w górach obudziło nas szarpanie za namiot. Już myślałam, że przyjdzie nam przywitać się z gąską (w Rumunii żyje 1/3 populacji niedźwiedzi na całą Europę) ...ale okazało się, że to krowa, której zachciało się intensywnie wyczochrać :mrgreen: Dobrze, że nam namiotu nie przebiła..

Od znajomych słyszałam inną ciekawą historię z rumuńską krową. Obozowali na polanie przy jaskiniach i suszyli się po wyjściu z tychże. Ciuchy porozwieszali na tropikach namiotów i w ogóle wszędzie tam gdzie się dało. Zajęci sobą nie zauważyli jak jedno ze zwierzaków pasących się nieopodal podeszło i coś zaczęło kombinować przy jednym z namiotów. Zanim się kolega zorientował krowiszcze zdążyło mu zeżreć bieliznę termo i kawałek tropika.. :roll: Rumuńskie krowy są przebiegłe! :-P

: 06 wrz 2014, 15:30
autor: Zirkau
Jakieś 30+ lat temu gdy byłem w wieku obecnych gimnazjalistów :D Rodzice zostawili nas samych, bo przecież w razie W zawsze mogliśmy wrócić do domu w 5 minut ;)

Nocka w namiocie, w środku lasu. Nagle słychać chrumkanie. Nas tylko 2, siedzimy w panice : DZIKI.

Strach było sie odezwać (a nóż rozszarpią namiot?! a może to locha z młodymi!? .... ). W strachu siedzieliśmy aż do świtania. Gdy zrobiło się jasno, przez szparę w namiocie widzimy.... świnię domową. Kopniaków jej nie żałowaliśmy (jakoś całonocny stres trzeba było rozładować), gdy prawie 1 km odprowadzaliśmy do najbliższego gospodarstwa :D

: 10 wrz 2014, 07:46
autor: yaktra
Tak jakoś, połowa września, dość ciepła noc. Postanowiliśmy z kolega nie rozbijać namiotu bo w odległości od siebie około 100 m dwie mocne duże ambony. No to mamy super nocleg i kontakt na krzyk/ wołanie. Nie było wówczas telefonów komórkowych. Kolega nieco zdenerwowany bo to jego pierwsza nocka. Tłumaczę typowi, na ambonie najbardziej bezpiecznie. Żeby dał ci kto w czapkę, to jeszcze musi wejść itp. Około drugiej w nocy ktoś pod amboną buszuje. Patrzę w szczelinę na sąsiednią ambonę, Arek nie śpi, pali szluga, zatem, nie on podchodzi. Zapalam latarkę, oświetlam teren pod amboną - nic. Tak do rana, całą noc straszyło. Schodzę rano z ambony za potrzebą (całą noc wytrzymałem ze strachu - dłużej się nie da) a tam Jeż w liściach buszuje :D
Tak na marginesie - im dalej od turystycznych szlaków, sadyb ludzkich, tym większa gwarancja intymności miejsca...