Nazbierałam kory właściwie jesienią chociaż pan prof Ożarowski pisze iż zbiera się wczesną wiosną. Podaje tak:
"Zbiera się wczesną wiosną przed wytworzeniem liści korę z młodych i gładkich gałązek, zdejmując ją w odcinkach około 20 cm"
Ja chyba nazbierałam kilka dłuższych. Bobry podcięły kilka wierzb nad leśną rzeką, miałam łatwo.
Wysuszyłam dość mocno, potem zmieliłam młynkiem do kawy na proszek i zażywałam tak na sucho łyżeczkę, oczywiście mocno popijając bo inaczej by nie poszło przez gardło. Taka gorycz więc to najlepiej wymieszać z miodem. Potem zapomniałam o tym. Dobrze, że mi przypomniałeś, to nie będę zażywać różnych tabletek w bólu głowy. Gdzieś było napisane, że mocniej działa gdy popije się dodatkowo kawą prawdziwą. Zresztą do tabletek przeciwbólowych dodają również kofeinę.
Kiedyś zastosowałam wywar z wierzby razem z rumiankiem ( dla zmylenia zapachu) i miodem oraz mlekiem dla psa, który chyba złapał się gdzieś na sidło i zerwał bo wrócił ze zwichniętą nogą i raną na udzie, ale nie powiedział czy to pomogło. W każdym razie nie piszczał, a teraz ma się już dość dobrze na tyle, że znowu go nosi do lasu.
Kotki wypróbuję jak tylko wyrosną
Łukasz Łuczaj pisze w swojej książce:
bardzo smaczne są żeńskie kotki ( kwiatostany i owocostany )naszych krajowych gatunków wierzb ( przynajmniej niektórych z nich, osobiście jadłem dość duże ilości tych z wierzby iwy i wikliny) Robią się niesmaczne dopiero po wyschnięciu lub wykształceniu puchu. Mogą stanowić ciekawą wiosenną sałatkę. Można też jeść trochę mniej smaczne, ale bardziej pożywne ( bogate w pyłek) kwiatostany męskie "bazie""
Tylko muszę się nauczyć odróżniać te żeńskie kwiatostany i męskie
