przywitać się czas
: 03 gru 2012, 20:58
Witam i pozdrawiam wszystkich leśnych i podleśnych
Długo nic nie wiedziałam o survivalu chociaż zawsze chciałam mieć małą pustelnię w Wielkim Lesie. Zamieszkałam jednak w wielkim mieście Krakowie. Marzyć nie przestałam, aż któregoś dnia, spacerując po ogrodzie pomyślałam sobie, że gdyby tak do lasu wrócić, to - to trzeba wszystko, ustabilizowane, zostawić
a z czego będę żyć? Tak zaczęłam szukać książek, mało miałam do czynienia z internetem. Dotarłam jakoś do "Zielonej kuchni" Do tej pory nie wszystkie jadalne rośliny potrafię zidentyfikować. Praktykę rozpoczęłam w krakowskim ogródku
ślimaków jednak nie, chociaż były.
Tak się złożyło, czyli z woli losu, nie raczej z braku pieniędzy w Lasach Państwowych na remonty leśniczówek, zwłaszcza tych starych, rodzice odkupili po niższej cenie dom, stary jak, powiedzmy Tom Bombadil
ale tato zmarł, potem brat też i mama jest tu sama. Przyjechałam. Mieszkam na skraju lasu. Jak stanę przed bramą to opieram się niejako o ścianę lasu, bezpieczną, w oddali widzę kilka dachów ostatnich budynków wioski, wieżę miejscowego kościoła i wieżę miejscowego zamku, chyba to był zamek myśliwski.
Mama ma rentę, więc chwilowo śmierć głodowa nam nie grozi, ale ja nie mam środków finansowych, więc bardzo mnie to interesuje jak można przeżyć w lesie.
Coś jak w Lecie lesnych ludzi
Mam nadzieję, że wiele się naumiem, chociaż nie wędruję daleko po lesie. Jestem tu niejako opiekunką. Lokalizacja: Bory Stobrawskie



Tak się złożyło, czyli z woli losu, nie raczej z braku pieniędzy w Lasach Państwowych na remonty leśniczówek, zwłaszcza tych starych, rodzice odkupili po niższej cenie dom, stary jak, powiedzmy Tom Bombadil

Mama ma rentę, więc chwilowo śmierć głodowa nam nie grozi, ale ja nie mam środków finansowych, więc bardzo mnie to interesuje jak można przeżyć w lesie.
Coś jak w Lecie lesnych ludzi
Mam nadzieję, że wiele się naumiem, chociaż nie wędruję daleko po lesie. Jestem tu niejako opiekunką. Lokalizacja: Bory Stobrawskie
