Strona 1 z 1

Instruktor Survivalu

: 20 sty 2012, 18:01
autor: Lupus84
Witam
Na wstępie: nie znalazłem podobnego tematu w wyszukiwarce forum dlatego zamieszczam go tutaj. Jeżeli taki temat gdzieś był, proszę o przeniesienie.

Chciałbym zrobić kurs instruktora survivalu. W googlach znalazłem kilka uczelni(szkół), które się tym zajmują. Nestety mam kilka „ale”
Po pierwsze: TERMIN
Pracuję na etacie i w dodatku na czterobrygadówce... jeżeli chodzi o urlop, to nie wchodzi w grę, gdyż firma wysyła całą brygadę na 2 tyg wolnego kiedy jej sie podoba a nie kiedy Tobie. Tak więc szukam takiego ośrodka, gdzie można sobie ustalić indywidualny termin i najlepiej połączyć teorię z praktyką w ciągu 2 tyg.
Po drugie: CENA
Jako że u mnie ostatnio się nie przelewa z kasą, chciałbym przejść kurs możliwie najtaniej i najlepiej (wiem że jedno wyklucza drugie). Niemam wykształcenia pedagogicznego muszę przejść część ogólną(350zł) i specjalistyczną(1000zł), razem 1350zł + koszt obozu 200zł. Dodatkowo są do tego zajęcia z łucznictwa i zajęcia linowe oraz wspinaczka, które wg. mnie nie powinny być obowiązkowe a za nie muszę zapłacić dodatkowo 100zł. Na koniec trzeba jeszcze załatwić biurokrację, czyli wyrobienie legitymacji, rówież kosztuje 100zł. Razem wszystko 1750zł + koszt dojazdu. Jest to najtańsza wersja jaką znalazłem inne wachały się w przedziale 2000 - 4500PLN a różniły się długością obozu części specjalistycznej, na którym 3 ostatnie dni to jazda quadem, paintball i zabawy związane z „survivalem”(beznadzieja :evil: ). Nie jest źle, choć mogło by być taniej odrobinę.

A teraz trochę od siebie. Mój kolega jest nauczycielem W-Fu w podstawówce. Lubi też przyrodę i wypady od cywilizacji. Rok temu wpadł na pomysł, żeby również zachęcać do takich wypadów młode pokolenie. Jako pedagog i posiadacz legitki instuktora survivalu może wykonywać swą pracę bez problemu. Dyrekcja szkoły zgodziła się na takie kółko survivalowe dla dzieci. Zajęcia są oczywiście za darmo w grupach 10 osób + rodzic jako dodatkowy opiekun. W ciągu roku nie spodziewał się, że będzie miał aż tylu chętnych dzieci. Sam sobie ledwie daje radę i szuka pomocnika. Dlatego więc poprosił mnie o pomoc... Więc jak mam czas to owszem pomogę. Zgłosił to dyrektorowi w szkole, jednak ten lekko sceptycznie podszedł do sprawy, że szkoła ma renomę i chciałaby, abym miał ten papierek, że mam pojęcie o tym co robię. Nestety żyjemy w takim kraju gdzie papier robi swoje.... Liczę na waszą pomoc.
Pozdrawiam.

: 20 sty 2012, 18:15
autor: Armat
Kurs i legitymacje mozna dostac tylko w SPSS, wiec za duzego wyboru nie masz ;)

: 20 sty 2012, 18:21
autor: Lupus84
Armat pisze:Kurs i legitymacje mozna dostac tylko w SPSS, wiec za duzego wyboru nie masz ;)
znalazłem coś takiego: http://www.kursyinstruktorskie.edu.pl/k ... wiwalu.htm

: 20 sty 2012, 18:26
autor: Armat
To wlasnie to ;)

: 20 sty 2012, 21:42
autor: Snajp
w sumie zareklamuję mojego znajomego. Polecam jego usługi
http://activestar.nazwa.pl/surwiwal.html

: 21 sty 2012, 22:09
autor: Apo
Nawet nie wiedziałam, że coś takiego można zrobić :D Mam już tyle dodatkowych szkoleń i papierów którymi mogę sobie d.. podetrzeć, że jeden więcej nie zrobiłby mi róznicy. Tylko terminy kijowe, bo mam wtedy podyplomówkę :(

: 22 sty 2012, 10:52
autor: Lupus84
ja wiedziałem o tym, że można... ale tak naprawde po co mi to? uważam (oczywiście nie o wszystkich), że to jest tylko po to aby ściągnąć z Ciebie kasę...

: 22 sty 2012, 10:58
autor: Dąb
Taki kraj, że aby coś robić trza najpierw haracz zapłacić.

: 22 sty 2012, 12:19
autor: Zirkau
z drugiej strony dobrze wiedzieć, że dzieci które oddajemy jakiejś osobie trafiają do człowieka który ma przygotowanie pedagogiczne i co nie co wie o surviwalu, a nie tylko się mu wydaje i jego współpracownikom również.
Spójrzcie na problem z drugiej strony. Chciałbyś by Twoje dziecko było prowadzone przez jakiego "Gryllsa" i utopiło się na bagnie, albo spadło z wysokości, bo "instruktor" zaoszczędził na asekuracji? Ja, nie chciałbym.

Bo w surviwalu z jednej strony mamy wiedze bio o drzewach, roslinach jadalnych, zbieraniu i rozpoznawaniu a z drugiej strony to co tygryski lubią najbardziej: wspianaczki, zjazdy, przedzieranie się przez bagna itd.

Jedna z lepszych kiedys organizacji surviwalowych to ZHP, ale jej wartość trochę się zdewaluacjowała wobec chwytiwego marketingu amerykanizmów: Rangerów, Surviwalu itp. - a w sumie zajmujących się niemal tym samym.

: 22 sty 2012, 12:24
autor: Lupus84
Zirkau masz rację zgadzam się z tobą absolutnie, ale to że ktoś posiada ten papierek nie oznacza, że jest specem...

: 22 sty 2012, 12:28
autor: Zirkau
Lupus84 pisze:Zirkau masz rację zgadzam się z tobą absolutnie, ale to że ktoś posiada ten papierek nie oznacza, że jest specem...
Ale to szkoła, a jej dyrektor odpowiada najpierw prawnie później merytorycznie.

Załóż własną firme, i organizuj szkolenia, nawet bez uprawnień - do wypadku. A potem ładnie przedstaw się prokuratorowi.

: 22 sty 2012, 12:46
autor: Dąb
Zirkau pisze:z drugiej strony dobrze wiedzieć, że dzieci które oddajemy jakiejś osobie trafiają do człowieka który ma przygotowanie pedagogiczne i co nie co wie o surviwalu, a nie tylko się mu wydaje i jego współpracownikom również.
Spójrzcie na problem z drugiej strony. Chciałbyś by Twoje dziecko było prowadzone przez jakiego "Gryllsa" i utopiło się na bagnie, albo spadło z wysokości, bo "instruktor" zaoszczędził na asekuracji? Ja, nie chciałbym.
Lupus84 pisze:Zirkau masz rację zgadzam się z tobą absolutnie, ale to że ktoś posiada ten papierek nie oznacza, że jest specem...
Powiem więcej , spotykałem takich ludzi z papierkami , rozrzut jest masakryczny. Od takich którzy coś tam wiedzą, po ludzi którzy potrafili się z kompasem i mapą zgubić. O pedagogicznym podejściu nie będę się wypowiadał, bo to nie moja działka. Więc wypowiedź , że coś tam wie jest bardzo dyskusyjna, może świeżo po kursie , ale po roku sytuacja może wyglądać następująco, co oni mi tam na kursie mówili , jak to było , nie pamiętam.
Więc, można oddać dziecko w ręce pasjonata który będzie miał odpowiednie umiejętności, albo człowieka od paindbalu i quadów który o prawdziwym survivalu ma nikłe pojęcie. Najlepsze jest to , że obaj będą mieli identyczny papierek :roll:

: 22 sty 2012, 13:07
autor: zdybi
Inna rzecz to fakt, że taplanie się w błocie czy zjazdy na linach w realu nie przydadzą się praktycznie nikomu (chyba, że zainteresowanie rozwinie się głębiej w tym kierunku- wspinaczka itd.) Dla większości ogółu społeczeństwa, przedstawienie papieru "instruktora survivalu" robi z niego znawcę tematu. To uspokaja rodziców, tudzież innych klientów i pewnie też podnosi ego właściciela.

Survival to moim zdaniem bardzo różne sytuacje i X niezliczonych umiejętności, których nie da się posiąść po jakimś kursie. Dobrze jeśli dyplomowany papierem rozwija dalej swoje zainteresowania i nie osiada na laurach. Gorzej gdy zaraz otwiera "byznes", miesza atrakcje turystyczne z mundurami i wymalowanymi twarzami, gdzie największą trudnością jest upieczenie kurczaka i zrobienie szałasu... Właśnie tam nie posłał bym dziecka, nawet gdyby instruktor miał złote papiery:)
Ciekawi mnie również, jak by wyglądał egzamin praktyczny, który zacząłby się dwudniowym marszem na orientację do miejsca (o zróżnicowanym terenie, jezioro, łąki, lasy). Tam pretendent musiałby spędzić kolejne 5 dni, mając przy sobie jedynie toporek. Przygoda zaczęła by się od zimnej kąpieli we wszystkim co mamy na sobie.
To wymusiło by działania praktyczne. Kolejne punkty za zdobywanie posiłków, spędzanie nocy w cieple itd.
Wiem, teoretyzuję :mrgreen: Ale wiem jedno. U nas w kraju można zdobyć większość rzeczy, mając tylko chęci i spory zapas gotówki.

: 22 sty 2012, 13:08
autor: Michal N
Lupus84, najlepiej zapytaj Kriska lub Bogdana, którzy to są założycielami Stowarzyszenia Polska Szkoła Survivalu: http://www.survival.strefa.pl/spss/stowarzyszenie.htm
Poza tym na stronie Bogdana jest relacja z kursu instruktorów: http://www.survival.strefa.pl/kurs3.htm

: 22 sty 2012, 13:54
autor: Lupus84
Zawsze jak mam więcej czasu to wyjeżdżam do Białowieży. Tam są moje rodzinne strony. Gdy byłem w wieku szkolnym ś.p. dziadek zabierał mnie na spacery po puszczy. Sam był leśniczym i starał się dbać o porządek. Będąc na jednej z takich wędrówek dziadek zaprowadził mnie do pewnego domu. W tym domu, bez prądu i innych medi, od wojny mieszka nadal już starszy pan Franciszek z żoną. Mają własne malutkie gospodarstwo: troszkę drobiu, 2 konie kilka świnek i krówkę i kilka pól uprawnych. Żyją z tego co sobie wyhodują i co puszcza im da. Ze świnek robią sobie szynkę, pieką własny chleb, z mleka robią masło, no i rzecz jasna bimberek na własny użytek :mrgreen: itd... pola uprawne uprawiają ręcznie bez żadnych nowinek cywilizacyjnych, tylko koń i maszyny pod konia przystosowane. Jak jest sroga zima to niema opcji, żeby jakiś samochód tam do nich dojechał. Droga nie jest asfaltowa, nikt jej nie odśnieża, wiosną jest grząsko... Także na zimę są całkowicie odizolowani od świata. Najbliższy sąsiad (dom zamieszkały) jest oddalony o 6km. Jeśli chodzi o dom i narzędzia to wszystko jest zrobione ręcznie. Jedyne wyjazdy do cywilizacji to letnią porą aby pojechać dorożką do kościoła, sprzedać plecione koszyki, i inne wyroby ze świnskiej skóry, bądź też samą świńską skórę i kupić sprzęt najpotrzebniejszy do przetrwania. Dziadek często ich odwiedzał, choćby zimą jak chodził po lasach to na kieliszka bardzo chętnie wpadł :mrgreen: Jak sam pan Franciszek tam, mówi, zna każdy zakamarek puszczy, która z roku na rok niestety się kurczy. Mówi też, że gdyby miał okazje opuścić swoj dom i zamieszkać bliżej miasta to nie skorzystał by z takiej szansy, nie odnajdywał by się w tym wszystkim. Pan Franciszek dziś ma 93 lata a porusza się jak nastolatek i nie wygląda na swój wiek... jak jestem u rodzinki to zawsze muszę go odwiedzić.

Co chce przez to powiedzieć... ano właśnie to, że sto razy wolał bym się uczyć od takiego człowieka, który ma doświadczenie zdobywane przez prawie całe swoje życie, to co robi to ma już zakodowane i podchodzi do życia nie tylko od strony fizjologicznej, czyli najeść się, przespać, znaleźć wodę, lecz także od strony duchowej. Dla niego las to świątynia, enklawa od wszystkiego co źle się kojarzy... a Taki co zrobił papierek kilka lat temu myśli że pojął już wszystko i jest RAMBO pełną gębą, bo tarzał się w błocie na kursie i wie jak to jest... Przekazuję swoją wiedzę nie ze względu na pasje a na zysk i z czasem zapomina o wielu ważnych szczegółach gdyż jest pogon za pieniądzem. Dla każdego survival(nie lubię tego słowa :-x ) to pojęcie inaczej odbierane. Dla jednych jest to spacer po lesie a dla innych jest to extremalne przeżycia z narażeniem na własne zdrowie bądź życie...
Podsumowując: Bycie survivalowcem z prawdziwego zdarzenia to nie zrobienie sobie papierka i już.... Tego nie można nauczyć się na kursie. To się uczy przez całe życie i wątpie, żeby całe życie starczyło nam na zdobycie wszystkich tajników z tym związanych.
A jeżeli chodzi o kurs to pan Franciszek mógłby byc moim mentorem :mrgreen:

: 22 sty 2012, 13:55
autor: Zirkau
Dąb pisze:Najlepsze jest to , że obaj będą mieli identyczny papierek :roll:
tak, zgadzam się, ale jak pisałem, dyrektror szkoły odpowiada w pierwszej kolejności prawnie. Jako dyrektor szkoły naraziłbyś się ? Dąb, jeśli jestes nauczycielem, to troche inaczej, zajęcia nazwiesz trochę inaczej i git. Ale osobę z zewnątrz przyjmiesz ad hoc ? Bo ja nie.
Jeśli nie jesteś surviwalistą jak ocenisz umiejętności gościa ? Wiesz jak to obecnie jest z "renomowaną i znaną firmą" MHF ? Laik potrafi łatwo się nabrać na takiego hasła.

A dokument i tak potrzebuje - od tego nie ucieknie jeśli ma prowadzic zajęcia w szkole.
A myslę jak zrobić to u Kriska. Mozna spróbować się dogadać z prowadzącym w celu uzgodnenia możliwości indywidualnego podejścia do szkolenia.

: 22 sty 2012, 20:20
autor: Lupus84
Zirkau pisze:A myslę jak zrobić to u Kriska. Mozna spróbować się dogadać z prowadzącym w celu uzgodnenia możliwości indywidualnego podejścia do szkolenia.

...było by więcej osób chętnych??

: 22 sty 2012, 23:34
autor: Abscessus Perianalis
Może w przyszłym roku, w tym finanse nie pozwolą. W dodatku papier papierem, wolę jeszcze trochę zrobić w tym kierunku zanim zacznę zabawiać się w magiczne czerwone książeczki.

: 23 sty 2012, 10:54
autor: Apo
Ja też mogę się w przyszłym roku przyłączyć, a co mi tam :)

: 26 sty 2012, 16:35
autor: kamykus
Ale można to obejść, jeśli udział w tym będą brały osoby dorosłe nie musisz mieć kursu ani udzielonej zgody (zatwierdzony program) przez ministerstwo.
Wystarczy nie nazywać tego kursem survivalowym. ;p

Ważne tylko abyś wykupił ubezpieczenie dla uczestników, założył firmę, powiedzmy turystyczną.
Zamiast program kursu, nazwij to programem wycieczki z przewodnikiem. Wszystko da się obejść.

: 26 sty 2012, 21:38
autor: blady
Założenie firmy turystycznej mogącej organizować imprezy turystyczne nie jest takie proste, dotyczy to również uzuskania uprawnien przewodnika... moim zdaniem łatwiej jest założyć działalność gospodarczą zakwalifikowaną jako pozaszkolna forma edukacji.
PKD 85.59.B Pozostałe pozaszkolne formy edukacji, gdzie indziej niesklasyfikowane
Podklasa ta obejmuje: - edukację, w której nie da się zdefiniować poziomu nauczania, - działalność placówek kształcenia praktycznego, ustawicznego oraz ośrodków dokształcania i doskonalenia zawodowego, - korepetycje, włączając korepetycje z języków obcych, - działalność ośrodków prowadzących kursy wyrównawcze, - kursy przygotowujące do egzaminu z wiedzy zawodowej, - kursy komputerowe, - naukę religii, - kursy udzielania pierwszej pomocy, - szkoły przetrwania, - szkolenia z zakresu komunikacji werbalnej i niewerbalnej, - kursy szybkiego czytania, - pozostałe pozaszkolne formy edukacji związane głównie z rozwijaniem własnych zainteresowań oraz doskonaleniem zawodowym. Podklasa ta nie obejmuje: - edukacji sklasyfikowanej w podklasach od 85.10.Z do 85.59.A