
Jako, że pogoda była piękna, a ja się nudziłem, wydobyłem z piwnicy rower, i nacisnąłem na pedały. Wystartowałem z Błonia ok 13, przez Witanów, Pass, Białuty dojechałem do Leszna. W Lesznie wjechałem na teren KPN niebieskim szlakiem, mijając po drodze leśniczówkę i Gościniec Julinek. Niebieski szlak opuściłem w miejscowości Korfowe, kierując się drogami przeciwpożarowymi w stronę Wiejcy i Kampinosu. Szlak w miarę przejezdny, kilka razy musiałem prowadzić rower kilkaset metrów w piachu po kostki, ale najczęściej jechać się jako tako dało.
Tereny KPN opuściłem w miejscowości Kampinos, przejeżdżając obok Wioski Indiańskiej, którą tu już wielokrotnie opisywałem - jeszcze nie jest rozwinięta, stoją tylko szkielety tipi. Ale za tydzień w Kampinosie Eco Piknik, to i Indianie się pojawią jak co roku. Dalej już jechałem asfaltem przez Podkampinos, Gawartową Wolę, Łuszczewek i Pass. W Passie odbiłem w stronę krajowej drogi nr 2 przy wiadukcie im rodziny Jasińskich, postawionym przez prywatnego inwestora nad drogą gminną po proteście owej rodziny, której nie podobało się, że TIR-y, dojeżdżające do hal, stawianych przez inwestora przejeżdżałyby tę gminną drogę w poprzek. Natężenie ruchu na tej drodze to kilka samochodów na godzinę - to lokalna droga, równoległa do krajowej dwójki łącząca kilka wsi.