Dwuetapowy spływ Skrwą - 23-24.07 i 13-14.08.2011r.
: 03 wrz 2011, 11:11
Na forum miłośników kanu zarejestrowałem się za sprawą Puchala i jeszcze tego samego dnia zgłosiłem swój akces na spływ rzeką Skrwą (jedna z niewielu nieuregulowanych i uczęszczanych przez kajakarzy rzek w Polsce). Impreza rozpoczynała się od piątkowego spotkania przy ognisku w gospodarstwie organizatorów - Ewy i Tomka (bardzo zacni ludzie). Po zapoznaniu się z uczestnikami, wypiciu i zjedzeniu tego i owego, została omówiona trasa spływu. Rankiem ruszyliśmy ze sprzętem do Sierpca, skąd w okolicach skansenu rozpoczęło się nasze randez vous. Siąpił deszcz, było zimno, co zapowiadało, że łatwo nie będzie. Już po kilkudziesięciu metrach pierwsza przenoska, później stały się standardem. Dodatkowo mnóstwo podwodnych gałęzi, belek, kamieni, liczne zakręty, bystrza, pozostałości po młynach, elektrowniach, czyli to, co na spływie najwartościowsze. Nocleg oczywiście na dziko na jakiejś polance - ciężko było znaleźć miejsce ze względu na strome i bardzo grząskie brzegi (syn wpadł w bagnisko prawie po pas szukając dogodnego miejsca na biwak). Tu mogłem obejrzeć sprzęt, który tylko nieco się rożni od naszych trapersko-turystycznych gadżetów. Przede wszystkim mniej istotna jest waga i objętość, gdyż kanu dużo może przyjąć na swój pokład. Z drugiej jednak strony lekki sprzęt to większy komfort przy przenoskach.
Drugi dzień okazał się pod względem pogody łaskawszy - słoneczko i temperatura powyżej 20 stopni C. Atrakcji też było multum: zwały belek, bystrza, przepusty, którymi dało się spłynąć z wyskokiem. Pod koniec zaliczyliśmy z synem wywrotkę. Musieliśmy szybko zatopić kanu, by się nie przełamało na pół na olbrzymim głazie. W pół godziny łódka była gotowa do dalszej drogi i po kilku kilometrach dołączyliśmy do grupy, czekającej pod mostem. Tu, pośród siąpiącego deszczu, podjęliśmy decyzję o zakończeniu pierwszej części spływu. Zamieszczone poniżej fotki są autorstwa jednego z uczestników, Leszka - bardzo fajnego człowieka. Proponuję też wejść na jego stronę - realizuje takie turystyczne przedsięwzięcia, że tu i ówdzie włos się zjeżyć może.
https://picasaweb.google.com/lech.flacz ... directlink
Druga część spływu to podwyższenie atrakcji: więcej bystrzy, dłuższe przenoski, burza na rzece. Koniec spływu miał miejsce w Murzynowie, gdzie Skrwa wpływa do Wisły. Tu dzikość miejsca od razu zmieniła się na dzikość obyczajów (debile na skuterach wodnych, lalunie z przechodzącymi kryzys wieku średniego lansującymi się panami, kicz i komercja). Na szczęście nie musieliśmy tam nocować, lecz szybko przemieściliśmy się do Raciąża, gdzie rozstałem się z sympatyczną ekipą, by po dwóch tygodniach znów spotkać się w Tumianach.
Zdjęcia Leszka z II części spływu. Oglądać i zazdrościć icon_twisted
https://picasaweb.google.com/lech.flacz ... directlink
Mały Jastrzębiu, była też ekipa z Mińska - Maciek i Sławek (robi super noże, więc pewnie go znasz). Pod koniec września planowany jest spływ na zamknięcie sezonu, zapraszam więc chętnych.
Drugi dzień okazał się pod względem pogody łaskawszy - słoneczko i temperatura powyżej 20 stopni C. Atrakcji też było multum: zwały belek, bystrza, przepusty, którymi dało się spłynąć z wyskokiem. Pod koniec zaliczyliśmy z synem wywrotkę. Musieliśmy szybko zatopić kanu, by się nie przełamało na pół na olbrzymim głazie. W pół godziny łódka była gotowa do dalszej drogi i po kilku kilometrach dołączyliśmy do grupy, czekającej pod mostem. Tu, pośród siąpiącego deszczu, podjęliśmy decyzję o zakończeniu pierwszej części spływu. Zamieszczone poniżej fotki są autorstwa jednego z uczestników, Leszka - bardzo fajnego człowieka. Proponuję też wejść na jego stronę - realizuje takie turystyczne przedsięwzięcia, że tu i ówdzie włos się zjeżyć może.
https://picasaweb.google.com/lech.flacz ... directlink
Druga część spływu to podwyższenie atrakcji: więcej bystrzy, dłuższe przenoski, burza na rzece. Koniec spływu miał miejsce w Murzynowie, gdzie Skrwa wpływa do Wisły. Tu dzikość miejsca od razu zmieniła się na dzikość obyczajów (debile na skuterach wodnych, lalunie z przechodzącymi kryzys wieku średniego lansującymi się panami, kicz i komercja). Na szczęście nie musieliśmy tam nocować, lecz szybko przemieściliśmy się do Raciąża, gdzie rozstałem się z sympatyczną ekipą, by po dwóch tygodniach znów spotkać się w Tumianach.
Zdjęcia Leszka z II części spływu. Oglądać i zazdrościć icon_twisted
https://picasaweb.google.com/lech.flacz ... directlink
Mały Jastrzębiu, była też ekipa z Mińska - Maciek i Sławek (robi super noże, więc pewnie go znasz). Pod koniec września planowany jest spływ na zamknięcie sezonu, zapraszam więc chętnych.