Strona 3 z 18

: 30 gru 2011, 11:54
autor: orety
co gorsza w Gorlitz też padało...
schroniwszy się pod jakimiś arkadami próbowałem dopytać po niemiecku o dalszą drogę okolicznych policjantów, ci jednak nie potrafili, lub raczej nie chcieli mnie zrozumieć
w międzyczasie przestało padać, a ja dotarłem do informacji turystycznej gdzie skierowano mnie do http://www.jakobuskathedrale.de/ , w której od pani pełniącej chyba funkcję kościelnego dostałem jabłko oraz wskazówki co do dalszego przebiegu trasy
biegła ona ścieżką pieszo-rowerową wzdłuż Nysy, po lewej stronie widziałem:
znaki graniczne niemieckie
Nysę
znaki graniczne polskie
Polskę
po prawej zaś:
szosę Gorlitz-Zittau
tory kolejowe
Niemcy
mijani piesi i rowerzyści pozdrawiali mnie z uśmiechem, słońce świeciło, ogólnie miło, tylko bolące nogi trochę przeszkadzały
przy ścieżce w miejscu przeznaczonym na odpoczynek (ławki, stoły, kosze na śmieci, zadaszenie etc.) podczas rozmowy z Niemcem-rowerzystą uzyskałem bardziej szczegółowe informacje n/t szlaku (miał przewodnik z mapami)
podjąłem decyzję, że spróbuję przenocować tutaj: http://maps.google.pl/maps?ll=50.997903 ... l&t=h&z=16
dochodząc do klasztoru zobaczyłem kupę zaparkowanych aut i masę ludzi - okazało się że trafiłem na coś w rodzaju odpustu
klasztor, poza tym, że jest klasztorem, jest również przedsiębiorstwem komercyjnym, mają własne:
browar
piekarnię
restaurację
sklep z pamiątkami
prowadzą hotel
i pewnie coś jeszcze, do doczytania na ich stronie zapewne: http://www.kloster-marienthal.de/Willko ... ommen.html
poza klasztornymi swoje stoiska mieli okoliczni farmerzy, artyści i rzemieślnicy, ogólnie melanż, duża, 2-3 dniowa impreza
nieco zdezorientowany, brudny i spocony, obszedłszy teren w poszukiwaniu kogoś, kto wskaże mi miejsce gdzie mógłbym przespać się i umyć/zrobić pranie zaszedłem w końcu do sklepu z pamiątkami
jako że wyglądem swoim i bagażem wyraźnie odróżniałem się od innych, natychmiast zwróciłem uwagę fraulein siedzącej za biurkiem przy wejściu
gdy powiedziałem kim jestem, poprosiła mnie o ausweiss i po wpisaniu czegoś do komputera podała mi klucz o wyglądzie zdecydowanie hotelowym, a widząc moją niepewną minę powiedziała z uroczym uśmiechem: "jako pielgrzym nic nie płacisz",
następnie pokazała mi mój pokój (dawna cela zakonna, wyposażona w standardzie hotelu **, brakowało jedynie TV), łazienki (były wspólne), oraz poinformowała, że śniadanie jest podawane w budynku restauracji mieszczącym się poza murami po lewej stronie od wejścia w godz. bodajże 8.00 - 10.00, już dokładnie nie pamiętam
i życząc miłego dnia poszła do swoich obowiązków, zostawiając mnie z rozdziawioną gębą

pozdrawiam
maciek

: 30 gru 2011, 20:30
autor: Hillwalker
Wiesz mniej więcej, ile kilometrów w ciągu dnia pokonywałeś w pierwszym tygodniu wędrówki?

: 31 gru 2011, 01:38
autor: Bastion
Powiem szczerze, ze prywatnie spotykam sie z opiniami ze SCIEMNIASZ.
Mozesz udowodnic ze pieszo zrobiles ta trase?

: 31 gru 2011, 07:02
autor: Doczu
Bastion pisze:Powiem szczerze, ze prywatnie spotykam sie z opiniami ze SCIEMNIASZ.
Mozesz udowodnic ze pieszo zrobiles ta trase?
Może wstrzymajcie się z pochopnym osądzaniem gościa.
Raptem skrobnął 2 posty a już znajdują sie niedowiarki. Coście tacy w gorącej wodzie kąpani ?

: 31 gru 2011, 09:04
autor: Tresor
Tanto sprawdz logi kolegi Orety z dni : 8 sierpnia, 5 listopada :)

: 31 gru 2011, 13:06
autor: Abscessus Perianalis
Niedowiarki proszę bardzo - kilka hostów z okolic wypadu:

cliente-XXXXX.iberbanda.es
XXX.Red-XX-XXX-XXX.staticIP.rima-tde.net
ANancy-BLABLABLA.wXX-X.abo.wanadoo.fr


Czyli kolega rzeczywiście był. Ja tam w przeciwieństwie do 'wielu' chciałbym do końca wysłuchać opowieści i nie widzę powodu, dla którego ktokolwiek miałby ściemniać pisząc coś takiego.
Nawet jeśli przejechał trasę chu*nogą trójkątną, to i tak zrobił więcej niż połowa forum przez cały rok, więc zamiast sączyć jad, to poczytajcie i może podsunie wam to pomysł na jakąś własną wyprawę.
Jak ktoś chce rozwikłać zagadkę, to niech zakłada inny temat. Najlepiej od razu w mogilniku.
Oczywiście pełnych hostów w celu sprawdzenia czy nie nastąpił 'routing przez proxy' 'fachowcom' nie udostępnimy.

Koniec tematu.
Czekamy na następną część. :)

: 31 gru 2011, 16:16
autor: Tresor
no i luz :D

: 31 gru 2011, 17:04
autor: puchalsw
Bastion, chcesz zobaczyć IP z postów Orety? Z gatewayów internetowych nie da się tego wygenerować.
Powiem ci, że każdy ma prawo wyrazić swoją opinię, i poddać w wątpliwość te relacje. Ale zawsze można to wyrazić w nieco inny sposób. :-?

EDMUND: sorki. Właśnie zauważyłem posta AP.

: 31 gru 2011, 19:23
autor: puchalsw
MlKl, :lol: OK. W przyszłym roku. Teraz idę na potańcówkę. :564:

: 31 gru 2011, 19:39
autor: Michal N
Eh, jakie to.... Polskie.
A ja sączę miodzik Jadwigę, półtoraka i ciepło o orety'm myślę :mrgreen:

: 31 gru 2011, 22:10
autor: orety
Hillwalker: ok. 20+, potem się rozpędziłem
A.P. : stary, popsułeś mi całą zabawę
Chloru: zachowaj, proszę dla mnie butelkę z etykietą po tym miodzie
bardzo proszę Modów o pozostawienie tego wątku tak jak jest
gdyż żywię nadzieję że:
Bastion poczuje się i postawi dużą wódkę
którą wypiję z Doczem (impreza typu "open", wszyscy mile widziani)
wszystkim życzę najlepszego w nadchodzącym Nowym Roku
w którym będę kontynuował moją opowieść

pozdrawiam
maciek

: 01 sty 2012, 12:55
autor: puchalsw
OK orety, pozostanie niezmienione, tak jak chcesz.
Pamiętaj, że ja ciągle mam dla Ciebie obiecane flaszeczki.
https://picasaweb.google.com/1158936345 ... 2891436386

: 01 sty 2012, 17:44
autor: orety
dzięki, dzięki
odbiorę może na imprezie z dzieciakami lub na zlocie

ochłonąwszy dokonałem ablucji oraz zrobiłem przepierkę po rozwieszeniu której wyszedłem obejrzeć dokładniej moje M.P.
klasztor położony jest nad Nysą, ucierpiał podczas powodzi 2010, na parterze widać było ślady zalania sięgające ponad 1 metr (mimo upływu czasu i upalnego lata wciąż stały nagrzewnice i dmuchawy osuszając stare mury), posiada również młyn wodny, teraz już nieczynny
znalazłem również tablicę z informacjami oraz mapką dla pielgrzymów (aż do Pragi), spisałem potrzebne mi dane i w związku z bólem stóp poszedłem poleżeć - aż do rana
po śniadaniu w formie bufetu i spakowaniu plecaków poszedłem dalej
szlak prowadził wzdłuż Nysy drogą dawniej prawdopodobnie używaną przez straż graniczną DDR, teraz co kilkaset metrów postawione były ławki na których można odpocząć
w przeciwnym kierunku rzeką spływały pontony obsadzone całymi rodzinami - machaliśmy do siebie i pozdrawialiśmy się
w Zittau zastałem zamknięty kościół oraz plebanię, jednak tabliczka z wizerunkiem muszli i napisem po niemiecku, że "pielgrzymi są mile widziani", skłoniła mnie do rozmowy z okolicznymi mieszkańcami, od któych dowiedziałem się, że ksiądz na pewno wróci jeszcze dzisiaj oraz zostałem poczęstowany kawą i ciastkami
rozsiadłem się więc wygodnie na jednej z ławek stojących na terenie kościelnym, zdjąłem buty i czekałem
w pobliżu kręcili się różni ludzie oglądając kościół od zewnątrz, trafiły się nawet dwie zorganizowane grupy wycieczkowe
w pewnym momencie podeszła do mnie para w moim mniej więcej wieku i przewitawszy się powiedzieli, że widzieli mnie wczoraj w klasztorze - opowiedziałem im kim jestem i dokąd zmierzam
obeszli kościół dookoła a wracając kobieta podała mi jakieś pieniądze prosząc abym się za nich pomodlił gdy dojdę do Santiago - gdy odeszli spojrzałem w garść: było tego 40 euro
znowu opadła mi szczęka...
robił się wieczór, proboszcza ani widu ani słychu, rozłożyłem więc łóżko w nierzucającym się w oczy miejscu i położyłem z zamiarem przespania do rana
nim zdążyłem zasnąć nadjechał samochód z którego wysiadł starszy mężczyzna i udał się w kierunku plebanii po drodze wyjmując z kieszeni klucze - to na niego czekałem
obejrzał mój credencial i zaprosił do środka pomagając nieść graty - byłem częściowo rozpakowany
pokazał mi pokój w którym będę spał, łazienkę i życząc dobrej nocy poszedł do siebie
na plebanii fajny klimat: stare meble, olejne portrety poprzednich proboszczów, zdecydowanie niedzisiejsza łazienka a w pokoju w którym spałem butelka po wodzie mineralnej z Polski (nasi tu byli...)
a za oknem ulewa...
rano przybił mi pieczątkę i pożegnaliśmy się
Zittau (Żytawa) leży na styku Polski, Niemiec i Czech, włodarze miasta postawili w tym miejscu ławeczki, jest też tablica pamiątkowa, wiszą rysunki dzieci oraz znajduje się informacja o planach budowy mostu dla pieszych i rowerzystów
idę jeszcze kawałek wzdłuż granicy, tym razem Czesko - Niemieckiej, jakiś lasek, kilka opuszczonych budynków i jestem w Czechach

pozdrawiam
maciek

: 01 sty 2012, 20:56
autor: Bastion
Sam dopingowalem Orety w tym watku.
Bronilem go rowniez na jednym z ostatnich wypadow w teren (Barania Gora)

Ciesze sie. Sprawa jest wyjasniona.
Wielki szacun dla Macka!

: 04 sty 2012, 14:52
autor: orety
Bastion pisze:Bronilem go rowniez na jednym z ostatnich wypadow w teren (Barania Gora)
dzięki, ale niepotrzebnie
jak ktoś mądry napisał/powiedział "prawda obroni się sama"

dobrze, że w Zittau udało mi się pozyskać mapkę, a właściwie szkic z zaznaczonymi większymi miejscowościami aż do Pragi, gdyż zgubiłem się prawie natychmiast, a o szlaku Św. Jakuba nikt w informacji turystycznej (bodajże w Chrastawie) nie słyszał, porozumieć się w jakimś ludzkim języku też było trudno
tak więc idąc przez:
- Vaclavice
- Chrastawę
- Cesky Dub - nocleg na przystanku autobusowym z drzwiami otwierającymi się do środka, przy odpowiednim ułożeniu łóżka 100% bezpiecznie
- Letarovice
- Mnichowo Hradiste - tu przespałem się na plebanii: http://maps.google.pl/?ll=50.524701,14. ... 5&t=h&z=19 z lewej kościół, po przeciwnej stronie drogi nieco wyżej rzeczona plebania
- Mlada Boleslav za którym spałem pod brzózkami przy jakiejś autostradzie
- Predmerice
- Stara Boleslav
19 września wieczorem byłem w Pradze, gdzie spędziłem noc na trybunie stadionu piłkarskiego: http://maps.google.pl/maps?q=kostel&hl= ... l&t=h&z=18 , a rano poszedłem szukać informacji o dalszym przebiegu szlaku
znów trafiłem na jakiś odpust, obok była chyba szkoła, w każdym razie był dostęp do bezpłatnego internetu, tak więc przy pomocy pani pilnującej tego interesu i mając świadomość, że w Niemczech potrzebuję okolic Norymbergi wypisałem sobie dalszą marszrutę, następnie dzięki lokalnej policji (mówili po angielsku), znalazłem kościół Św. Jakuba, gdzie przybito mi pieczątkę
dalej szedłem mniej-więcej równolegle do E 50, przez Pilzno (tam spałem między paletami z towarem z tyłu jakiegoś hipermarketu budowlanego) do miejscowości Waidhaus w Niemczech
generalnie w Czechach spałem jeszcze:
- na rampie jakiegoś magazynu w pobliżu stacji benzynowej
- w poszukiwaniu miejsca na nocleg kręciłem się przy jakimś kościele, ze stojącego obok domu wyszedł Czech i zaczęliśmy rozmowę, powiedział mi, że kościół jest od lat zamknięty, i przestrzegł przed Romami podobno mieszkającymi dalej przy mojej trasie, niezrażony tą perspektywą i raczej nie mając innego wyjścia z powodu braku mapy i niechęci do nadrabiania drogi poszedłem w swoją stronę, po drodze rzeczywiście mijając dwa co najmniej podejrzanie wyglądające budynki, jakiś czas potem po prawej stronie zaczęło się stare ogrodzenie, potem zamknięta kuta brama i dalej ogrodzenie, przy końcu którego zbudowana była brama z drewnianymi wrotami, dalej ogrodzenie odbijało od drogi w dół w kierunku rzeki i świeciło dziurami
ponieważ mój czas się zbliżał, skorzystałem z dziur z myślą, że coś tam dla siebie znajdę i rzeczywiście: brama miała ok. 4m szerokości i była głęboka na jakieś 3m, leżała w niej kupa suchych liści
z boku przy murze biegły schodki, zrzuciwszy plecak wszedłem po nich na górę a po otwarciu drzwi po raz kolejny opadła mi szczęka: pomieszczenie jak z muzeum lub skansenu, z tym, że zdewastowane - stare drewniane szafy, resztki jakiegoś lustra, szczątki pieca kaflowego a na ścianach tkanina (plusz lub adamaszek, nie znam się na tym), wszystko pokryte grubą warstwą kurzu robiło duże wrażenie - tam właśnie rozłożyłem swoje łózko
- pod wiatą przystankową podczas burzy (miny Czeszek jadących rano do pracy - bezcenne)
- i z pewnością gdzieś jeszcze
co wynika z dat, jednak nie potrafię sobie tego przypomnieć ani zlokalizować
pamiętam jeszcze, że pół dnia spędziłem na kąpielisku w jakiejś mieścinie i pół innego nad pięknym (mimo, że chyba sztucznym), pełnym ryb jeziorem blisko granicy z Niemcami: http://maps.google.pl/?ll=49.675918,12. ... 7&t=h&z=16 , tam też zrobiłem pranie (samą wodą, bez mydła hehe), wysuszyłem i wywietrzyłem graty oraz spakowałem się od nowa
w Waidhaus zaocznie skorzystałem z gościnności tenisistów i nockę spędziłem pod zadaszeniem przy kortach miejskich: http://maps.google.pl/?ll=49.637746,12. ... 9&t=h&z=18 (była też bieżąca woda)

pozdrawiam
maciek

: 04 sty 2012, 18:22
autor: Mr. Wilson
orety, czy robiłeś notatki z przebiegu swojej pielgrzymki, opisy są dosyć szczegółowe ?

Wielkie brawa za realizację planu, takie trochę szalone pomysły podobają mi się najbardziej :)

: 08 sty 2012, 18:41
autor: orety
Mr. Wilson: bardzo pobieżne, głównie dotyczące przebiegu trasy - jestem leniem i dysgrafikiem, po prostu pewne miejsca lub sytuacje utkwiły mi mocniej w pamięci

ponieważ przechodząc przez granicę i dalej w Niemczech nie widziałem żadnych oznaczeń szlaku, udałem się w tej sprawie na Polizei w Waidhaus, gdzie miejscowi funkcjonariusze zaopatrzyli mnie w wydrukowane z internetu fragmenty przewodnika po Jakobsweg oraz w związku z tym, że pomyliłem się o ok. 7 km. (uważam to za niezły wynik) wydzwonili jakąś kobietkę która podobno kiedyś również była pielgrzymem (ką?) i jest gotowa podwieźć mnie autem do szlaku
grzecznie wytłumaczyłem, że jestem pielgrzymem pieszym i życząc sobie najlepszego rozeszliśmy się w pokoju
w Eslarn szlak znów prowadził obok jeziora http://maps.google.pl/maps?q=Eslarn,+Ni ... y&t=h&z=17 , tym razem ładnie zagospodarowanego: bar, wiaty, grille, pływający pomost etc. wykąpałem się w zapoconych ciuszkach, zmieniłem je, wysuszyłem i poszedłem dalej
droga wiodła przez pola i lasy, bardzo ładna okolica, czysto i wszystko zagospodarowane - żadnych nieużytków, a ja znowu się zgubiłem (tym razem chyba z własnej winy gdyż w Niemczech oznaczenia są generalnie dobrze widoczne i czytelne)
po pomoc zaszedłem do pierwszego gospodarstwa przy drodze, najpierw zostałem zaproszony do domu, kazali mi siadać i poczęstowali piwem a gdy wyłuszczyłem o co mi chodzi (wiedziałem że następnym etapem ma być Fuchsberg), pan odręcznie wyrysował mi gdzie jestem, jak biegnie droga i jak mogę ją sobie skrócić:
http://imageshack.us/photo/my-images/68 ... 008bf.jpg/
następnie przez:
- Teunz
- Willhof
i Mitterauerbach doszedłem do miasteczka
Schwandorf w okolicy którego znajduje się cały zespół sztucznych jezior i stawów - pełno ryb i ptactwa, w tym tytułowych łabędzi których karmienie jest zabronione (tabliczki na brzegach) i dalej przez
- Ensdorf
i Hohenburg do
Kastl, gdzie przespałem się na progu jakiegoś nieużywanego wejścia do chyba klasztoru: http://maps.google.pl/maps?q=kastl&hl=p ... y&t=h&z=19
w jednej z wiosek po drodze (nie pomnę nazwy) przed kościołem stała figura Św. Jakuba, poczułem się więc jak u siebie a ponieważ na plebanii nikt nie otwierał (lato, okres urlopowy, już się do tego przyzwyczaiłem), zrobiłem pranko, rozwiesiłem do suszenia, i opowiedziawszy się kościelnemu który zamykał świątynię rozłożyłem łóżko pod zadaszeniem przy kaplicy dla zmarłych przykościelnego cmentarza...
przyszło ich dwóch, ok. 21.30
"nie będziesz tu spał" - powiedział młodszy

pozdrawiam
maciek

: 08 sty 2012, 22:27
autor: puchalsw
No ja Cię bardzo proszę orety! W takim miejscu kończysz!? Suspens wprowadzasz?
Nie trzymaj nas w niepewności! Pisz dalej!

: 09 sty 2012, 07:23
autor: sylwester2091
Wybacz orety, że psuje Ci opowieść i budowanie nastroju, ale dośc oczywistą jest dalsza część tego dialogu:

"nie będziesz tu spał" - powiedział młodszy
"zapraszamy do nas" - dodał starszy z bananem na twarzy

Wybacz, że zepsułem taką fajną pauzę... ;)

: 09 sty 2012, 20:34
autor: Hillwalker
orety pisze:rozłożyłem łóżko pod zadaszeniem przy kaplicy dla zmarłych przykościelnego cmentarza...
przyszło ich dwóch, ok. 21.30
"nie będziesz tu spał" - powiedział młodszy
- Zakłócasz spokój dusz naszych - dodał starszy
- Pielgrzymem jestem - rzekł Orety - I pozdrawiam was. Maciek.
- Twoje pozdrowienia nie są zaklęciem kojącym umarłych.
- Dlatego musisz odejść. To nasza miejscówka - uzupełnił drugi nieznajomy.
Na to Orety zerwał się z łoża i wyciągnął dłoń dzierżącą ciężki krucyfiks:
- Wszelki Duch Pana Boga chwali! Nie odejdę!!
Odskoczyli obaj intruzi.
- Nie tak ostro, człowiecze, puchu marny!
- Puch wam przypominam? Ha, ha! Pogonię was zaraz, niegodziwcy, chociaż jeno kalesony mam na sobie!


Potem chyba uciekli, ale to już Orety wie najlepiej.

: 09 sty 2012, 22:38
autor: magsg
Hillwalker, Nieźle Ci idzie kontynuuj icon_twisted

: 10 sty 2012, 16:00
autor: Blizbor
orety gratuluję przedsięwzięcia, to naprawdę imponujące dokonanie - nie wiem czy sam odważyłbym się na coś takiego :)

P.S. Świetnie się czyta Twoje opisy z trasy :)

: 11 sty 2012, 11:16
autor: orety
sylwester2091:
sylwester2091 pisze:"nie będziesz tu spał" - powiedział młodszy
"zapraszamy do nas" - dodał starszy z bananem na twarzy
no prawie ich rozszyfrowałeś i


- to co, mam się zbierać? - ja na to
- tak, zabieramy cię do gasthausu
- nie mam kaski na takie luksusy
- nic się nie martw, jesteś naszym gościem...
potem stanął jeszcze temat dotarcia do w/w gasthausu, ustaliliśmy, że rano jeden z nich odwiezie mnie w to samo miejsce skąd mnie zabrali, gdyż jako pielgrzym pieszy nie chciałem podjeżdżać, nawet przy takiej okazji
na miejscu kolacja (schweinschnitzel, kartofelsalat i dobre bawarskie piwo), dowiedziałem się też, że rano spotkam 2 Polki sprzątające pokoje i dostanę od nich śniadanie
zanim się rozstaliśmy umówiłem się ze starszym na godzinę 8 rano, a młodszy wręczył mi 20 euro
grzecznie wszystkim podziękowałem, zamówiłem budzenie na 7 i życzywszy dobrej nocy udałem się do siebie, wykąpałem, rozwiesiłem pranie i poszedłem leżeć, jednak zasypianie szło mi kiepsko, czy to z powodu zbyt miękkiego łóżka, czy z wrażenie czy może dlatego, że podeszwy stóp strasznie bolały
rano rzeczywiście było śniadanie, były Polki i o 8 przyjechał po mnie mój Niemiec
wysadziwszy mnie pod figurą Św. Jakuba podał mi torbę z wałówą którą przygotowała jego frau (ostatnie cukierki zjadłem w Hiszpanii), od siebie dorzucił 40 euro i poprosił o możliwość zrobienia zdjęcia mi ze Św. Jakubem - no nie mogłem się nie zgodzić...(jednak internet to potęga - co prawda zajęło mi to trochę czasu, ale: http://maps.google.pl/maps?hl=pl&ll=49. ... 5&t=h&z=19 (centralnie kościół i cmentarz, w lewym górnym rogu kościelnego terenu kaplica przy której chciałem przenocować)
w innej miejscowości, do której wszedłszy rozglądałem się za jakimś sklepem podjechał z tyłu VW golf, przez otwarte okno Niemka ze słowami "trzymaj, na pewno ci się przyda" podała mi 10 euro i odjechała zanim zdążyłem podziękować
dalej przez:
- Trautsmannshofen
- Sindlbach
- Rasch
- Feucht
i Wendelstein dotarłem do
Stein/Deutenbach koło Norymbergi
nocując po drodze pod drzewami, na cmentarzach pod zadaszeniami kaplic, raz trafiło mi się przespać w przyczepie należącej do parafialnej grupy teatralnej (lub czegoś podobnego) i raz w jakimś straszliwie zagraconym i zakurzonym domku letniskowym
ludzie po drodze niesamowicie życzliwi - zachodząc po wodę często byłem częstowany piwem i równie często zamiast wody dostawałem na wynos jakieś napoje
na wsi na każdym budynku baterie słoneczne, wszędzie bardzo czysto
mapy pozyskiwałem na Polizei (wydruki z internetu) lub w informacji turystycznej
prałem głównie na cmentarzach przy okazji noclegów oraz przy okazji kąpieli (jeziora lub campingi)
ponieważ Niemcy dosłownie faszerowali mnie pieniędzmi, stać było mnie na dosyć urozmaicone odżywianie się na zasadzie "z niższej półki, ale to na co mam ochotę", bardzo przypadła mi do gustu głowizna w słoikach i ser typu bałkańskiego
no i musiałem kupić szczelnie zamykany pojemnik plastikowy na jedzonko (w ogóle o tym nie pomyślałem przed wyjazdem), gdyż bywało tak, że nie zjadałem za jednym razem całego opakowania czegoś tam (kupowałem większe opakowania - wiadomo: taniej)

pozdrawiam
maciek

: 11 sty 2012, 11:26
autor: Dąb
Błąkałem się po Europie, ale na pomysł spania na cmentarzu nie wpadłem nigdy :shock: chociaż w sumie to pewnie bardzo bezpieczne miejsce. Gratuluje powodzenia wyprawy.

: 11 sty 2012, 14:36
autor: puchalsw
orety, swoimi relacjami sprawiasz, że zaczynam znowu wierzyć w ludzi.