Syberia 2008 piekło i raj na ziemi.

Relacje, zaproszenia i pomysły na ...

Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw

makato
Posty: 23
Rejestracja: 09 mar 2008, 17:35
Lokalizacja: Bydgoszcz
Płeć:
Kontakt:

Syberia 2008 piekło i raj na ziemi.

Post autor: makato »

Chciałem sie podzielić z Wami wrażeniami z mojej ostatniej wyprawy do Rosji.
Wyprawa była podzielona na dwa etapy:
I etap - "Piekło" góry Kuznieckij Ałatał, to miejsce gdzie notowane są największe opady w calej Rosji. Gdyby nie zimy, które uniemożliwiają rozwój roślinności lasów tropikalnych to z pewnościa byłaby tam jedna z najgęstrzych żdungli na ziemi.
Lato ( okres wegetacji roślin ) trwa tam zaledwie 3 miesiące ( od polowy czerwca do połowy wrzesnia ) za to jest bardzo gorące . Śnieg leży do czerwca, a kolejny zaczyna padać w końcówce września i mimo iz temperatury latem przekraczaja znacznie 30 C to w okresie zimy pada tyle śniegu, że na wysokości raptem 2000mnpm leżą lodowce i śnieżniki. W encyklopediach podają iz max wysokość do której dorasta barszcz sosnowskiego to 2,5m , tam przedzieraliśmy sie przez zarośla z barszczu wysokiego na 3,5m. Paprocie miały czesto wysokość ponad 170-180cm podobnie wiele inych roślin znacznie przekraczalo swoje encyklopedyczne wymiary. Naszymi drogami były koryta potoków, rzek lub ścieżki ( tunele w zielsku ) wydeptane przez niedźwiedzie. W końcu po 6 latach jeżdżenia w tajge i na Syberię w tym roku miałem okazję zobaczyć niedziwdzie na żywo i to odrazu rodzinkę, niedzwiedzice z dwójką młodych ( takie małe misiaki wielkości 4 rodwajlerów każdy ). Przed spotkaniem z niedzwiedzią rodzinką ostrzegł nas pies naszego przewodnika łajka o imieniu Domik. Niestety mimo iz od niedziwedzicy dzieliło nas może 10m nie zdążyłem jej zrobic żadnego zdjęcia. Stanęła na przeciw nas , ryknęła kilka razy ( przewodnik miał ja już na muszce , gdyby chciala zaatakować ) i opadła w gąszcz wysokich paproci. W tym czasie maluch wskoczyły na dwie wielkie brzozy i z prędkościa pospiesznych wind zasuwały do góry i na dół, złośliwie chowając sie przed zdjęciem z drugiej strony pnia. Cieszę się że niedziwiedzica była na tyle mądra że tylko poryczała i nie próbowała ruszyć na nas. Psiak moze nie najpiękniejszy, ale byłem totalnie zaszokowany jego instynktem myśliwskim tym bardziej że był to młody psiak, dla którego był to pierwszy kontakt z prawdziwym lasem. Psisko przez 10dni nie dostało nic do jedzenia - to była forma szkolenia i wyostrzania jego instynktu mysliwskiego, zresztą z fantastycznym skutkiem. Pies , a w zasadze suka, łapała myszy, ptaki jak najlepszy łowny kot.
Z uwagi na gąszcz i częste deszcze nazwałem ten etap PIEKŁEM. Przed wyjściem w góry przewodnik polecił nam kupno woderów i onuc. Owszem kupiłem ale ostatecznie zostawiłem je w wiosce, w tajge poszedłem w Haixach desertach. Przez 10dni miałem nonstop mokre buty, ale i tak wyszedłem na tym lepiej niz Pa, który w onucach i woderach schratał sobie konkretnie nogi . Na szczęście dla niego mielismy kilka dni przerwy przed kolejnym etapem - Sajany zachodnie na granicy Hakasji i Tuwy. Zupełnie inny świat. Trasa którą przeszliśmy to ok 170km i biegła na wysokości 1700 - 2500mnpm.
Celem wyprawy jak co roku było obcowanie z nietknieta przez człowieka przyroda i dodatkowo przetestowanie najnowszej wersji plecaków wolverine.
Resztę pokażą wam fotki.:

http://www.tajga.com.pl/syberia/

Może Pa uzupelni relacje swoim opisem i zdjęciami np. z jurty tuwińców - mnie skończyły sie wszystkie karty pamieci w aparacie.
Awatar użytkownika
Valdi
Posty: 950
Rejestracja: 29 sie 2007, 23:43
Lokalizacja: Litwa-Vilnius
Płeć:
Kontakt:

Post autor: Valdi »

No czekamy na cdn...
Awatar użytkownika
Parthagas
Posty: 783
Rejestracja: 28 sie 2007, 08:46
Lokalizacja: Mława
Tytuł użytkownika: kumpel staffików
Płeć:

Post autor: Parthagas »

Interesująca wyprawa. Widzę, iż pogoda Wam dopisywała, tylko kilka razy pojawiły się fotki w ponchach. Makato, zauważyłem, iż testowałeś również poncho-namiot. Sprawdził się?
Przewodników mieliście chyba kilku? Ich sprzęt fajnie kontrastował z Waszym, zwłaszcza koszule i plecaki. Narobiliście mi smaku na tę Syberię. Trzeba poprawić kondycję i w końcu się zdecydować. Pozdrawiam
Awatar użytkownika
Rzez
Posty: 667
Rejestracja: 03 mar 2008, 23:16
Lokalizacja: Mölndal
Gadu Gadu: 2437677
Tytuł użytkownika: F&L
Płeć:
Kontakt:

Post autor: Rzez »

Piękne zdjęcia. Ja czekam na dalszy opis i gratuluje niezłego wypadu :D
makato
Posty: 23
Rejestracja: 09 mar 2008, 17:35
Lokalizacja: Bydgoszcz
Płeć:
Kontakt:

Post autor: makato »

Parthagas pisze:Interesująca wyprawa. Widzę, iż pogoda Wam dopisywała, tylko kilka razy pojawiły się fotki w ponchach. Makato, zauważyłem, iż testowałeś również poncho-namiot. Sprawdził się?
Przewodników mieliście chyba kilku? Ich sprzęt fajnie kontrastował z Waszym, zwłaszcza koszule i plecaki. Narobiliście mi smaku na tę Syberię. Trzeba poprawić kondycję i w końcu się zdecydować. Pozdrawiam
Zgadza się przewodników było dwóch, po jednym na każdy etap.
Ewenementem był przewodnik z pierwszego etapu, miły sympatyczny gość z dwoma fakultetami w tym jeden to myślistwo na Uniwersytecie Biologicznym . Facet gubił się we własnym mieście , za to w lesie czuł się jak ryba w wodzie. Naprawdę trudno mi wyjasnic taki fenomen.

Ponczo jak i reszata sprzetu zdało egzamin na 6+.
Awatar użytkownika
Valdi
Posty: 950
Rejestracja: 29 sie 2007, 23:43
Lokalizacja: Litwa-Vilnius
Płeć:
Kontakt:

Post autor: Valdi »

Ponczo jak i reszata sprzetu zdało egzamin na 6+.[/quote]


KIedy i jak to mozna sprawdzic :) ?
makato
Posty: 23
Rejestracja: 09 mar 2008, 17:35
Lokalizacja: Bydgoszcz
Płeć:
Kontakt:

Post autor: makato »

Valdi pisze:Ponczo jak i reszata sprzetu zdało egzamin na 6+.

KIedy i jak to mozna sprawdzic :) ?[/quote]
Plecaki nasze kupiłeś więc możesz w każdej chwili wyskoczyć w Sajany lub w Kuźniecki Ałatał by mieć podobne warunki do testu. :-P
Musisz się pośpieszyć, zanim Rosja zamknie granice dla obywateli Unii. :566:

Na ponczo trzeba jeszcze zaczekać, borykam się z podjęciem decyzji dotyczacej kupna materiału. Materiał jest sprawdzony - to istny kosmos by przy wadze 63g/m2 nie szło go przerwać pomimo naciecia nożem. Problem w minimalnej ilości zamówienia i w realnym zakładanym zbycie takich ponch w Polsce.
Awatar użytkownika
Valdi
Posty: 950
Rejestracja: 29 sie 2007, 23:43
Lokalizacja: Litwa-Vilnius
Płeć:
Kontakt:

Post autor: Valdi »

To sie ustawiam w kolejce(do poncza) chociaz w Sajany tez chetnie!
Awatar użytkownika
Hakas
Posty: 209
Rejestracja: 03 lip 2008, 00:08
Lokalizacja: Pomorze Zachodnie
Tytuł użytkownika: KAPKANCZYK
Płeć:

Post autor: Hakas »

Witaj Makato!
Mówisz ,że PA sobie nogi scharatał - bo onuce trzeba umieć zakładać :-P

Piękne zdjęcia. Jak się u Ciebie zjawię to mam nadzieję zobaczyć więcej i może pogoda w końcu dopisze żeby razem zasiąść przy ogniu.
Pozdrawiam Hakas
Wędruję poprzez świat polując, walcząc
i uzdrawiając

Przeklęty, kto miecz swój trzyma z dala od krwi - Bellicosa anima
Damnatus, qui gladio suo ab sanguem reservat - Bellicosa anima
Awatar użytkownika
PA
Posty: 298
Rejestracja: 28 sty 2008, 21:01
Lokalizacja: Toruń
Gadu Gadu: 3500980
Płeć:

Post autor: PA »

PA aż tak bardzo sobie nóg nie scharatał. Ostatniego dnia kiedy szliśmy po zwykłej bitej drodze 25 km szybkim tempem po prostu sobie je odparzyłem bo miałem wnętrze woderów i onuce mokre (bo zapomniałem się i wlazłem w nich do potoku kiedy były zrolowane), a nikt nie czekał na mnie żebym je sobie wysuszył. Onuce umiem wiązać bardzo dobrze.
Nie powiem co scharatał sobie Makato :P Powiedziałbym, że to ja lepiej wyszedłem na tym, że posłuchałem przewodnika.
Awatar użytkownika
Valdi
Posty: 950
Rejestracja: 29 sie 2007, 23:43
Lokalizacja: Litwa-Vilnius
Płeć:
Kontakt:

Post autor: Valdi »

PA, Witaj w domu! :)
makato
Posty: 23
Rejestracja: 09 mar 2008, 17:35
Lokalizacja: Bydgoszcz
Płeć:
Kontakt:

Post autor: makato »

Fakt, moje Haixy desert nie wytrzymały 10-cio dniowej próby: woda-kamień-woda w środku. Przetarły się z boku na wysokości małego palca na materiale prwaie do membrany. Nie mniej w drugim etapie jak trasa biegła po suchych lasach i górach (tylko od czasu do czasu preprawa przez wodę) to sprawdziły sie wyśmienicie.

Reasumując : na kolejny wyjazd w miejsec pierwszego etapu "piekło" nie poszedłbym w woderach jak PA, nie poszedłbym w Haixach, które mają membranę i zbyt dużo materiału na boku cholewki. Poszedłbym w jakiejś wersji jungli , byle na wysokości małego palca nie było materiały tylko wodoodporny zamsz , nubuk, lub skóra. Mam na tą okaliczność na celowniku buty firmy Rocky Boots model S2V w wersji militarnej czyli bez membrany.

Na drugi etap : np. Haixy bo juz sprawdziłem że sklejone i szyte są wyśmienicie , podeszwa odpowiednio elastyczna, ale i wystarczajaco gruba by nie czuć kamieni nawet po 30km marszu i naprawdę rewelacyjnie trzymają stopę. Uwaga jeżeli ktoś ma szeroką stopę to Haixy z serii AirPower to buty nie dla Was.
Awatar użytkownika
Valdi
Posty: 950
Rejestracja: 29 sie 2007, 23:43
Lokalizacja: Litwa-Vilnius
Płeć:
Kontakt:

Post autor: Valdi »

makato, I wlasnie takie dodatki do relacji z wyprawy mnie bardzo ciesza!Mozno sobie na cudzych bledach sie pouczyc :)
Awatar użytkownika
Tanto
Administrator
Posty: 1072
Rejestracja: 26 sie 2007, 19:17
Lokalizacja: Szczecin
Gadu Gadu: 1743064
Płeć:

Re: Syberia 2008 piekło i raj na ziemi.

Post autor: Tanto »

makato pisze:W encyklopediach podają iz max wysokość do której dorasta barszcz sosnowskiego to 2,5m , tam przedzieraliśmy sie przez zarośla z barszczu wysokiego na 3,5m.
Mogli byście napisać coś więcej o spotkaniach z tą rośliną? Po tym co słyszałem i czytałem o skutkach spotkania z barszczem Sosnowskiego nie ryzykował bym wchodzenia w takie zarośla. Powstaje pytanie czy Rosjanie podarowali nam jakąś genetycznie zmodyfikowaną odmianę, czy może mielście sprzyjające warunki pogodowe (pochmurno, mokro itp.)?
"...wszystkie koty z pyszczkami, które wyglądają, jakby ktoś wkręcił je w imadło, a potem wielokrotnie walił młotkiem owiniętym skarpetą, są Prawdziwmi kotami."
makato
Posty: 23
Rejestracja: 09 mar 2008, 17:35
Lokalizacja: Bydgoszcz
Płeć:
Kontakt:

Post autor: makato »

nasz przewodnik posuwał w rozpiętej koszuli z podwiniętymi rękawami i nic mu nie było, zresztą on siadał do obiadu/ herbaty prwaie w mrowisko i nic sobie z tego nie robił. To taki leśny lud. Inna sprawa, że w większości na I etapie było pochmurno i mocno wilgotno.
Ja starałem się mieć opuszczone rękawy i jak wchodziliśmy w barszczowe zasieki to zakładałem rekawice. I nie miałem żadnych przykrych doświadczeń. Pa był bardziej odważny i rękawic nieuznawał, ale raz coś go trochę poparzyło. Co ??? nie mamy pewności, ale podejrzenie padło na barszcz.
Przewodnik barszczem się zupełnie nie przejmował, za to raz rzucił "ostorożna" gdy pojawiła się jakaś odmiana pokrzywy . Cholera poparzyła mnie i to konkretnie przez koszulę. Na szczęście to cholerstwo było tylko w jednym miejscu naszego pochodu.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Imprezy, wyprawy oraz spacery”