Pratschman - ani ten temat, ani ta dyskusja nie mają większego sensu...
Przyjrzyj się uważnie, czego oczekujesz:
Pratschman pisze:chciałbym podjąć dyskusję, (...) o zaletach i wadach obuwia biegowego w teren w ciepłą pogodę względem obuwia trekingowego czy wojskowego.
Obuwia biegowego nie da się wprost porównać z obuwiem trekkingowym ani też dwóch pierwszych nie da się porównać z obuwiem wojskowym. Każdy z tych rodzajów obuwia zaprojektowany został do innego rodzaju użytku.
Na temat obuwia biegowego można powiedzieć tyle: można w nim biegać, ale też można chodzić. Jeżeli więc zastanawiasz się, czy kilka, kilkanaście, czy kilkadziesiąt kilometrów po leśnych ścieżkach i dróżkach, także czasem na przełaj, można pokonać w biegówkach, w "ciepłą pogodę" - tracisz czas... Nie ma się nad czym rozwodzić - to jest oczywistość: spokojnie można. Można też w tenisówkach, sandałach, w końcu - można i na boso, naprawdę...
Jeżeli wywołujesz do odpowiedzi Rzeza, PA, czy innych "zwolenników" uprawiania trekkingu w biegówkach - czego oczekujesz ? Bo chyba nie obiektywizmu i rzetelności ?
Dla ilustracji:
Rzez pisze:Stopy w butach biegowych czują się o wiele lepiej niż w klasycznych (Meindl Engadin/BW 2000 przy porównywalnych przebiegach dziennych tj. 14-16 h w jednych i drugich butach.
Do przeprawy na przełaj jeszcze lepiej pasują. Z plecakiem o początkowej wadze ok. 22-26 kg spisują się iście znakomicie, kolana nie czują się nadwyrężone (o wiele lepsza amortyzacja + stopa pracuje - w twardych i wysokich butach zero pracy stopy).
Przy całym szacunku do Rzeza - to jest bezsensowny bełkot wyssany z marketingowego tekstu. Stopy lepiej się czują - porównanie butów biegowych w ogóle do konkretnego modelu. A co, jeżeli weźmiemy inne Meindle ? Może wówczas w tych stopy będą "się czuły lepiej" niż w biegówkach ?

Amortyzacja i stopa pracuje...

Zero pracy stopy w twardych i wysokich butach...

Otóż - podczas biegania istotnie, amortyzacja wydaje się dobrym rozwiązaniem, bowiem działające siły są wielkie. Jest wszakże jedno "ale" - pięta i tylna część grzbietu stopy praktycznie nie dotyka podłoża... Natomiast wszystkie mieśnie stopy pozostają w stanie trwałego napięcia. Chodzenie polega zgoła na czym innym - stopa jest właściwie rozluźniona, pięta spełnia ważną rolę, pracuje cały grzbiet stopy. Ponieważ nie ma żadnych dynamicznych obciążeń - amortyzacja jest zbędna, natomiast pożądana staje się izolacja od nierówności - stąd względnie sztywna podeszwa, niejako stanowiąca dla stopy podłoże. Stopa pracuje zawsze - inaczej podczas biegania, inaczej podczas marszu... Sposób, w jaki stopa normalnie pracuje praktycznie nie zależy - jak chciałby Rzez - od rodzaju obuwia a od sposobu poruszania się... Jeżeli zdarzy się, że stopa znajdzie się w warunkach "nienormalnych" - nastąpi np. boczny uślizg z podwinięciem - wysoka, dobrze zasznurowana cholewka uchroni kostkę od kontuzji.
Argumenty typu: wentylacja, wodoodporność, czas schnięcia - są przez "zwolenników" biegówek bez umiaru naginane i dobierane jednostronnie. Ciekaw jestem, jak w "szybkoschnących" biegówkach czułby się gość, który pięć dni wędrował czerwonym szlakiem w Biesach, kiedy przez te pięć dni padało ?
"Zwolennicy" biegówek hołdują hasłu: "biegówki uber alles !"
Wszystko inne to skorupy, ciężkie buciory, niewygodne, etc...
Nic bardziej błędnego - począwszy od popularnych i tanich Forclazów (
http://ngt.pl/739,quechua-forclaz-100.html), powiedzmy "setek", po wiele innych modeli, wielu marek, trekkingowe obuwie w niczym - dosłownie - nie ustępuje biegówkom... Jest leciutkie, przewiewne, wygodne i świetnie się sprawuje w przeciętnym terenie.
Dlaczego słówko "zwolennicy" piszę w cudzysłowiu ? Otóż, można być użytkownikiem obuwia niskiego i wysokiego i jednocześnie zwolennikiem tego pierwszego. Skoro jednak jest się użytkownikiem i obuwia wysokiego - to znaczy, że ma ono konkretne zastosowanie, a więc w pewnych warunkach ma przewagę nad obuwiem niskim.
Natomiast "zwolennicy" potępiają wysokie obuwie w czambuł...

Nie ma żadnych wątpliwości, że wszystko, co wyższe, jest fuj, skorupa, i inne takie...

Nic, ponad biegówki !

Moim zdaniem - parcie do uchodzenia za autorytet... Może się jednak mylę ?

Może tylko pospolite lansiarstwo ?

Tyle, że to bzdurna zabawa i - niestety - odbywa się ona na koszt naiwnych, którym "autorytety" są potrzebne do pokonania własnego niezdecydowania...
I jeszcze mała dygresja:
Wprawdzie przywołałem w tym poście opinię z NGT, ale tylko dlatego, że tamto forum zostało postawione za wzór...
Ale... Nazwa ładna, jednak od czego właściwie ta "grupa" jest niezależna ? Prym wiodą tam osoby albo pracujące w sklepach branżowych, związanych z tematyką, albo właściciele tych sklepów. Tylu bzdurnych, kłamliwych opinii nt. dobrego sprzętu, który jednakże w ofercie ich sklepów się nie znalazł, nie znajdziecie nigdzie indziej... Ot, choćby właśnie przykład Decathlonu, z okresu kiedy wchodził na polski rynek - pojawiały rzetelne się opinie użytkowników, natomiast wszyscy "guru" z NGT wołali jednym głosem: Decathlon to nędza gorsza niż chińszczyzna ! Wbrew wszystkiemu, co ludzie pisali... Po części starają się to robić po dziś dzień - oczywiście, z dużą dozą ostrożności już, bo niektórzy skompromitowali się ewidentnie... I, oczywiście, nie tylko Decathlonu to dotyczy...
Pratschman - szukaj(swojej drogi), burz(bezwartościowe opinie), buduj(swoje doświadczenie)...
A jeżeli chcesz porobić za autorytet - kup sobie trzewiki wspinaczkowe i zacznij z wielką mocą je lansować. Napisz, jak to stopa czuje się w nich lepiej, jak pracuje, jaką to mają przyczepność, jakie to są szybkoschnące i w ogóle - same ochy i achy... Nie zapomnij też zawsze, przy okazji najdrobniejszego odwołania się do innego rodzaju obuwia, używać słów takich jak: "skorupy", "trepy", "obcierające", "ciężkie" i jeszcze w tym stylu...

W końcu - trzewiki wspinaczkowe to buty naprawdę leciutkie, mocne i w ogóle - cool na maxa... Inne buty nie kwalifikują się ani do lasu, ani do niczego !:-)