Dragonfly pisze:- zauważyłeś, żebym gdziekolwiek i komukolwiek wciskał kit o "jedynym słusznym palniku" ? Ani takowego nie posiadam, ani o takowym słyszałem. Mam kilka różnych, których używam zależnie od okoliczności i skali przedsięwzięcia.
Tutaj zwracam honor po sprawdzeniu PW (czemuż, ach czemuż skrzynki mają tak skromną pojemność?). Ktoś mi jakiś czas temu pisał, że jedynymi wartymi uwagi kuchenkami są bodajże Szmiel i kostka Optimusa, bo w nich ponoć nie ma uszczelek, które by mogły zawieść. Z Tobą rozmawiałem, jak widzę, o Campingazie na LPG. Pomyliłem rozmówców, przepraszam.
Wiesz, właśnie sobie usiadłem w spokoju na wyimaginowanej kozetce i przeanalizowałem, jak właściwie rozmowa przeskoczyła na obecny tor.
Dragonfly pisze:Nie jestem też żadnym polarnikiem ani wyścigowcem, żebym potrzebował litra wrzątku w 2:30. Serio. Nie zapuszczam się na skalne pustkowia w środku zimy. Po prostu nie ładuję się tam, gdzie warunki są skrajnie niekorzystne oraz tam, gdzie mnie nie potrzeba i gdzie znaleźć się nie mam ochoty. Całkiem niezła metoda na ograniczenie ryzyka władowania się w kłopoty, nieprawdaż?
Dragonfly pisze:Ano, do czasu, Thrackan, do czasu... Przyjdzie czas i na bardziej ekstremalne eskapady...

A jak chcesz - pokażę Ci fotki z miejsc w samym środku Polski, latem, gdzie o jakimkolwiek ognisku nawet pomyśleć się nie dało z braku paliwa. I kucheneczka była jedynym, sensownym sprzetem, żeby napić się i wtrząchnąć coś ciepłego.

Powinienem był to wówczas wychwycić i zwrócić uwagę. Zauważyłeś, że narzucasz mi swoją wizję rozwoju turystycznego? W dodatku czynisz w chwili, w której odniosłem się tylko do słów, w których podejrzewasz mnie o jakieś niezdrowe uwielbienie dla palnika gazowego o mocy 7kW, o którego istnieniu tylko wspomniałem.
Piszesz też o tym, że kuchenka jest jedynym sensownym sprzętem, żeby napić się czegoś ciepłego. Ok. Jest ona
dla Ciebie jedyną opcją. Ja wolę inny sposób, jeżeli nie trafię na jakieś wielkie przeszkody.
Dragonfly pisze:- właśnie wydaje mi się, że patrzysz na sprawy z dosyć ograniczonej perspektywy: dosyć wydumane "tryndy" usiłujesz przekuć w "doświadczenie" -zbieranie i palenie patyczkami, dobre na weekendowej wycieczce usiłujesz podnieść do rangi wyprawowej praktyki.

W porównaniu z wieloma osobami na tym forum, dorobek mam praktycznie żaden. Otwarcie się przyznaję. Ale jestem też świadom, że jeszcze dwieście lat temu ludzie przemierzali całe kontynenty na naszej szerokości geograficznej, bazując na ognisku w sprawie gotowania. Czy w w dzisiejszych czasach jesteśmy na tyle zdegradowani, że to już dla nas za ciężkie?
Dragonfly pisze:Gdybyś kiedyś znalazł się wewnątrz Doliny Środkowej Wisły, wiedziałbyś, że zrealizowanie zaopatrzenia na samotnej wyprawie już samo w sobie jest sporym wyzwaniem.

Zapewne.
Dragonfly pisze:Człowieku ! Mnie ciutkę więcej niż dwa litry benzyny starczyły na prawie trzy tygodnie i jeszcze zostało. Nie szukałem paliwa na brzegu rzeki !
A ja całą długość Wisły przejechałem pociągiem w mniej niż dobę! I jeszcze się w tym czasie wyspałem, najadłem i przeczytałem książkę. I jedyne machanie rękoma uskuteczniałem przy wrzucaniu plecaka na półkę bagażową. A kosztowało mnie to o wiele mniej, niż wypożyczenie kajaka!

Aluzja czytelna?
Dragonfly pisze:Jeżeli Twoje hobby polega na zbieraniu patyków, żeby przygotować sobie gorące żarcie i picie - kultywuj je sobie, na zdrowie !

Dziękuję serdecznie za to wymarzone pozwolenie! Jak już wyżej wspomniałem, mam swoją wizję własnej turystyki i dobrze mi z nią. Zostanę tatusiowatym, nieekstremalnym stworzeniem leśnym. Z zamiłowania - dzikiem.
Dragonfly pisze:Dyskusje z Tobą bywają przezabawne - pokazuję Ci, że w środku Polski, latem, można znaleźć miejsca, gdzie nie znajdziesz środków dla realizacji swojego hobby, a Ty wciskasz mi, że mogłem sobie przewidzieć tę sytuację i nazbierać patyków wcześniej, oraz wozić je w kajaku na wypadek, gdybym gdzieś nie mogł gdzieś znaleźć... I że prędzej Ty na brzegu rzeki nazbierasz patyków, niż ja znajdę paliwo...

Thrackan - Kamiński na Antarktydę też powinien zabierać zapas ?

Drogi Dragonfly, też czerpię przyjemność z naszej wymiany zapatrywań i zapewniam, że szczery uśmiech nie schodzi z mej twarzy pisaniu odpowiedzi. Tak, pokazałeś mi, że można znaleźć w naszym kraju w letnich miesiącach roku miejsca ubogie pod względem surowca opałowego. Zważ jednak, że poprosiłem Cię o zdjęcia tych miejsc, bo sam nigdy się w takich miejscach nie znalazłem. A pewnie mijałem je w pewnej odległości nawet przez chwilę nie rozważając w ich pobliżu noclegu, bo widziałem bliżej miejsca lepsze na obóz. (Ciekawostka: jednego lata w Warszawie na jednej z łach wyrosły... pomidory - "sadziło" je zdalnie z domu wielu Warszawiaków

) O co mi chodzi? Ano ukazałeś miejsca w których obozuje się w pełni świadomie, po uprzednim sprawdzeniu panujących warunków.

Co do wożenia opału - wiem, że w "dwójce" można spokojnie wieźć nawet kilkunastolitrowe wiadro pełne różności, bo sam takie coś do kajaka ładowałem, jeno z zapasami jedzenia dla kilkunastu osób. I tylko zwróciłem uwagę, że do Twojego kajaka by się zmieściło. Nie wspomniałem ani słowem, że powinieneś to czynić. Nie bardzo mnie interesuje, co M.Kamiński powinien zabrać na Antarktydę czy nawet Atlantydę lub El Dorado, bo akurat rozmawialiśmy o Polsce, która jest, gdzie jest i jaka jest.
Dragonfly pisze:Gotowanie na zbieranym w okolicy drewnie jest czasochłonne, kłopotliwe, niekiedy wręcz bezsensowne ze względu na nakład czasu i wysiłku konieczny do rozpalenia ognia. Ale jeden lubi się żenić, inny - smród skarpet...

Gotowanie na ognisku jest dokładnie takie, jakim go opisałeś. Słowa Twe przy okazji pasują jak ulał do pływania po Polsce kajakiem, gdy można wygodnie, sucho i szybko autem, pociągiem, autobusem czy nawet samolotem. Ale to już nie to samo, nieprawdaż?
Dragonfly pisze:thrackan napisał/a:
pokazałeś miejsca, które są dość naciąganym argumentem
- no taaaa !

Pewnie, mogłem zabrać drewno kominkowe i pelety z domu, nie ?
Tutaj chodziło mi o to, że o zdjęcia prosiłem pisząc, że nie wyobrażam sobie w Polsce miejsc bez drewna na opał poza (jeszcze raz podkreślam)
zbiornikami wodnymi i terenami zurbanizowanymi. W tym momencie nie miałem na myśli nic innego. Następnym razem postaram się wyrażać jaśniej.
Pozdrawiam serdecznie!
