Dziennik Podróżnika 004
: 30 sty 2011, 11:34
				
				Puki co jest tylko projekt wstępnej trasy i gdybanie na temat terminu.
Trasa ma wymiary około 40 km i 4 dni Mam nadzieję, że uda nam się urwać aż tyle.
 Mam nadzieję, że uda nam się urwać aż tyle.
 
 
Pojawiły się już pierwsze problemy, raczej nie do rozwiązania.
-Pogoda - Liczymy nadal na powrót zimy. Jak była brakowało czasu, jak czas jest zimy nima.
Do pełni szczęścia w tym temacie potrzeba nam co najmniej -10 stopni, sporo śniegu i najlepiej słoneczną pogodę, ktoś może coś załatwić? 
 
-Drugi problem to moje kalectwo

Wstyd się przyznać, ale po kupieniu noża od borsukwacław'a postanowiłem pogrzebać nim w drewnie i sprawdzić ostrość.
Niefortunnie wybrałem kawałek sklejki, który po jakimś czasie się ukruszył. Nóż poleciał, przeciął ścięgno i zatrzymał się na kości, przy okazji jeszcze uszkadzając lekko staw 
 
A babcia zawsze mi powtarzała żebym nie ciął nożem do siebie , ale tak to jest jak myślimy, że jesteśmy mądrzejsi i nic nam się nie stanie.
 , ale tak to jest jak myślimy, że jesteśmy mądrzejsi i nic nam się nie stanie.
Najprawdopodobniej na biwak idę z jedną ręką (uszkodzona jest w szynie, ale zmieści mi się do nowozakupionych, demobilowych niemieckich rękawic z jednym palcem) bo czekać 6 tygodni mi się nie chce 
 
Poza tym czekamy na powrót zimy. Wytrzymam do końca lutego i wtedy nawet jak nie wróci to idziemy. A marzył mi się mróz i śnieg po "jaja", żebyśmy musieli rakiety śnieżne sobie robić, a tak zostaje patrzeć z nadzieją na wieczorną prognozę pogody...
Zapomniałem dodać, że mamy w planach uzupełnianie zapasów wody poprzez topienie śniegu jeśli będzie. Dzięki temu nie musielibyśmy tyle jej zabierać i ograniczylibyśmy "tonaż" Co o tym sądzicie?
 Co o tym sądzicie?
			Trasa ma wymiary około 40 km i 4 dni
 Mam nadzieję, że uda nam się urwać aż tyle.
 Mam nadzieję, że uda nam się urwać aż tyle.Pojawiły się już pierwsze problemy, raczej nie do rozwiązania.
-Pogoda - Liczymy nadal na powrót zimy. Jak była brakowało czasu, jak czas jest zimy nima.
Do pełni szczęścia w tym temacie potrzeba nam co najmniej -10 stopni, sporo śniegu i najlepiej słoneczną pogodę, ktoś może coś załatwić?
 
 -Drugi problem to moje kalectwo
Wstyd się przyznać, ale po kupieniu noża od borsukwacław'a postanowiłem pogrzebać nim w drewnie i sprawdzić ostrość.
Niefortunnie wybrałem kawałek sklejki, który po jakimś czasie się ukruszył. Nóż poleciał, przeciął ścięgno i zatrzymał się na kości, przy okazji jeszcze uszkadzając lekko staw
 
 A babcia zawsze mi powtarzała żebym nie ciął nożem do siebie
 , ale tak to jest jak myślimy, że jesteśmy mądrzejsi i nic nam się nie stanie.
 , ale tak to jest jak myślimy, że jesteśmy mądrzejsi i nic nam się nie stanie.Najprawdopodobniej na biwak idę z jedną ręką (uszkodzona jest w szynie, ale zmieści mi się do nowozakupionych, demobilowych niemieckich rękawic z jednym palcem) bo czekać 6 tygodni mi się nie chce
 
 Poza tym czekamy na powrót zimy. Wytrzymam do końca lutego i wtedy nawet jak nie wróci to idziemy. A marzył mi się mróz i śnieg po "jaja", żebyśmy musieli rakiety śnieżne sobie robić, a tak zostaje patrzeć z nadzieją na wieczorną prognozę pogody...
Zapomniałem dodać, że mamy w planach uzupełnianie zapasów wody poprzez topienie śniegu jeśli będzie. Dzięki temu nie musielibyśmy tyle jej zabierać i ograniczylibyśmy "tonaż"
 Co o tym sądzicie?
 Co o tym sądzicie? 
 
 
 
