Czołem młodzi! Jak miałem 12 lat to też całe dnie razem z kuzynem wałęsaliśmy się po lasach, tylko nasi rodzice nie uświadomili nas, że to survival się nazywa

No i nie było wtedy komórek, internetu, discovery, Beary Gryllsa czy jak mu tam...

Pamiętam jak pewnego razu w zimowe ferie poszliśmy do lasu z jeszcze jednym kumplem, bez żadnej mapy, kompasu, picia, jedzenia... tylko jakieś tandetne scyzoryki mieliśmy. Tak szliśmy, że wyszliśmy w jakimś mieście, jak się potem okazało to 10 km od domu i wrócić trza było... Dodam tylko, że kozaki miałem wtedy jedne jedyne(do szkoły) więc pamiętam jak dziś, że robiłem tę trasę w jakiś niby adidaskach(początek lutego)!! Oj to były czasy!!!