Pieniny 2010
: 31 paź 2010, 21:53
Z małym poślizgiem (bo zawsze miałem problemy z początkami) ale w końcu opisałem wypad „wakacyjny” w Pieniny, a konkretnie do Szczawnicy.
16.09.2010 A.D. o godzinie 7 z minutami Ja i moja „Ładniejsza Połówka” zapakowaliśmy się do autka i wyruszyliśmy w trasę. W bagażniku leżą plecaki ze sprzętem, prowiant na kilka dni i „Hania Lekka” (namiot). Trasa, którą obraliśmy nie była najkrótszą, ale za to bardziej obfitującą w atrakcje turystyczne tzn. po drodze zwiedziliśmy zamek w Czorsztynie i Niedzicy nad Zalewem Czorsztyńskim. Ok. godziny 17 byliśmy już w Szczawnicy, po rozłożeniu namiotu ruszyliśmy na małą przechadzkę deptakiem w stronę granicy ze Słowacją. Następnego dnia (17.09.2010) przywitało nas „deszczowe oblicze” Szczawnicy. Było zimno i bardzo mokro, więc zrezygnowaliśmy z wyjścia w góry na rzecz zwiedzania uzdrowiskowej części miasta. Tuż po godzinie 13, wraz z pierwszymi przejaśnieniami ruszyliśmy na Słowacką stronę Pienin – Leśnicy by zwiedzić sklep z artykułami „wszyscy wiemy jakimi”. Uraczeni smakiem „Smadnego Mnicha” kontynuowaliśmy spacer. Przy końcu wioski na spotkanie wyszedł nam „futrzany jegomość”. W dniu 18.09.2010 ruszyliśmy na podbój Trzech Koron. Po przeprawieniu się flisacką łódką przed Dunajec, pierwszą po drodze zdobyliśmy Sokolicę 747 m n.p.m. w raz z jej słynną karłowatą sosenką. Po ulewnym wczorajszym dniu trasa była śliska i zabłocona. Następna w kolejności była Góra Zamkowa (Zamek Pieniny) 750 m n.p.m. Kierując się szlakiem doszliśmy do szczytu Trzech Koron 982 m n.p.m. wraz z tarasem widokowym skąd rozpościerała się piękna panorama na Pieniny jak i na Tatry. Przed godziną 18 byliśmy na przystanku w Krościenku nad Dunajcem skąd odjeżdżały minibusy w kierunku Szczawnicy. Ostatniego dnia (19.09.2010) nastąpiło pogorszenie pogody (było zimno i pochmurno), co skłoniło nas do spakowania manatek i ograniczenia programu zwiedzania do Rezerwatu Białej Wody. Miejsce niezwykle urokliwe, poprzecinane płytkimi wąwozami żłobionymi przez wartki strumień. Prosto z „Białej Wody” ruszyliśmy w drogę powrotną.
Brawa należą się mojej ukochanej, która dzielnie znosiła niedogodności związane z bytowaniem w namiocie i lodowatą wodą.
Zachęcam do obejrzenia fotorelacji w galerii jak i do zwiedzania Pienin.
http://picasaweb.google.com/10065201612 ... auH6MmvuAE#
16.09.2010 A.D. o godzinie 7 z minutami Ja i moja „Ładniejsza Połówka” zapakowaliśmy się do autka i wyruszyliśmy w trasę. W bagażniku leżą plecaki ze sprzętem, prowiant na kilka dni i „Hania Lekka” (namiot). Trasa, którą obraliśmy nie była najkrótszą, ale za to bardziej obfitującą w atrakcje turystyczne tzn. po drodze zwiedziliśmy zamek w Czorsztynie i Niedzicy nad Zalewem Czorsztyńskim. Ok. godziny 17 byliśmy już w Szczawnicy, po rozłożeniu namiotu ruszyliśmy na małą przechadzkę deptakiem w stronę granicy ze Słowacją. Następnego dnia (17.09.2010) przywitało nas „deszczowe oblicze” Szczawnicy. Było zimno i bardzo mokro, więc zrezygnowaliśmy z wyjścia w góry na rzecz zwiedzania uzdrowiskowej części miasta. Tuż po godzinie 13, wraz z pierwszymi przejaśnieniami ruszyliśmy na Słowacką stronę Pienin – Leśnicy by zwiedzić sklep z artykułami „wszyscy wiemy jakimi”. Uraczeni smakiem „Smadnego Mnicha” kontynuowaliśmy spacer. Przy końcu wioski na spotkanie wyszedł nam „futrzany jegomość”. W dniu 18.09.2010 ruszyliśmy na podbój Trzech Koron. Po przeprawieniu się flisacką łódką przed Dunajec, pierwszą po drodze zdobyliśmy Sokolicę 747 m n.p.m. w raz z jej słynną karłowatą sosenką. Po ulewnym wczorajszym dniu trasa była śliska i zabłocona. Następna w kolejności była Góra Zamkowa (Zamek Pieniny) 750 m n.p.m. Kierując się szlakiem doszliśmy do szczytu Trzech Koron 982 m n.p.m. wraz z tarasem widokowym skąd rozpościerała się piękna panorama na Pieniny jak i na Tatry. Przed godziną 18 byliśmy na przystanku w Krościenku nad Dunajcem skąd odjeżdżały minibusy w kierunku Szczawnicy. Ostatniego dnia (19.09.2010) nastąpiło pogorszenie pogody (było zimno i pochmurno), co skłoniło nas do spakowania manatek i ograniczenia programu zwiedzania do Rezerwatu Białej Wody. Miejsce niezwykle urokliwe, poprzecinane płytkimi wąwozami żłobionymi przez wartki strumień. Prosto z „Białej Wody” ruszyliśmy w drogę powrotną.
Brawa należą się mojej ukochanej, która dzielnie znosiła niedogodności związane z bytowaniem w namiocie i lodowatą wodą.
Zachęcam do obejrzenia fotorelacji w galerii jak i do zwiedzania Pienin.
http://picasaweb.google.com/10065201612 ... auH6MmvuAE#