Abscessus Perianalis pisze:Po pierwsze - śniadanie ma nam zapewnić masę energii, żeby móc miło zacząć dzień, jak i odrobić straty po nocy.
Po drugie - kolacja powinna być 'jak najchudsza', żeby organizm w nocy wypoczywał, a nie trawił tłuszcze.
Po trzecie - po porcji obiadowej, powinno mieć się czas, aby troszkę się poruszać - przed snem już się nikomu nie chce.

Ot prawda, dobrze, że to poruszyłeś bo jak mawiają śniadanie winno być podstawowym źródłem energii.
Qasz pisze: a ciebie chciał bym zobaczyć po 2 tygodniowym wypadzie w teren ze stacjonarnym pobytem
Ja bym ześwirował na takiej stacjonarce, a w najlepszym wypadku po powrocie, udał bym się na terapię AA
Qasz pisze:Tematem tych postów jest racja żywnościowa której skład powielać możesz przez kilkanaście dni bez strat na zdrowiu a przede wszystkim ciężarze który niesiesz - bo przy twojej racji chlebuś na tydzień zabrał by mi 80% miejsca w plecaku, a gdzie bielizna na zmianę i ciepły swetr, o pałatce nie wspomnę.
Może warto zastanowić się nad (oczywiście w miarę możliwości) codziennym zaopatrzeniem w gs-ach. Bogdan na swojej stronie bardzo logicznie przedstawił zalety i wady takiego postępowania:
http://www.survival.strefa.pl/patenty.htm (13-ty wpis od dołu strony), cytuję:
"Odciążenie plecaka przez zmianę zaopatrzenia
Razem z moją żoną często wędrujemy z namiotem, jednak rzadko nocujemy na polach namiotowych - są zaśmiecone i nawiedzane przez tubylców. Do tego są rzadkie i zwykle nie położone tam, gdzie nam to potrzebne. W związku z tym, nasz namiot w większości przypadków rozbijamy "na dziko". Zwykle tam, gdzie nas zastanie zmrok. Żeby nie stwarzać zagrożenia i nie ściągać na siebie uwagi ludzi (tak leśniczych jak i tubylców), nie rozpalamy też przy namiocie ogniska. A posiłki? Jemy z dala od namiotu. Oto jak wygląda nasz standartowy dzień wędrówki:
* Wstajemy rano, około 6-7 i szybko zwijamy namiot.
* Gdy namiot jest już zwinięty pakujemy plecaki i ruszamy.
* Przy pierwszej bieżącej wodzie - toaleta poranna.
* W pierwszym napotkanym sklepie kupujemy produkty na śniadanie. Śniadanie robimy możliwie szybko - przy sklepie lub w innym dogodnym miejscu. Dzięki nieco późniejszej porze, śniadanie odbywa się w komfortowej temperaturze a nie o porannej rosie. Można też na śniadanie zafundować sobie np. świeże bułki, których noszenie w plecaku nie ma wielkiego sensu.
* Ruszamy na trasę, mając w plecakach tylko małe przegryzki i rezerwę lekkiego jedzenia, która awaryjnie wystarczy na jeden posiłek.
* Odpoczynki na trasie (a czasem i sjestę) robimy stosownie do warunków, temperatury i potrzeb (np. zwiedzanie zabytków).
* Po południu zaczynamy się rozglądać za sklepem, żeby kupić jedzenie na obiadokolację. Może to być coś ciężkiego (np. ziemniaki, konserwa w słoiku) lub mało trwałego (np. kiełbasa) bo i tak obiadokolację zrobimy możliwie szybko. Wodę nabieramy do butelek w sklepie, chyba że wiemy z mapy, że przed nami jest inne jej źródło.
* Robimy obiadokolację np. w jakiejś wiacie lub miejscu z widokiem. Gotujemy na ognisku lub kuchence gazowej - stosownie do warunków. Komary jeszcze nie gryzą a my nie musimy się gnieździć w ciasnym namiocie i polewać zupą śpiworów.
* Jeżeli w spodziewanym miejscu nie znajdziemy sklepu - posiłek zrobimy z rezerwy, którą musimy odtworzyć w najbliższym sklepie.
* Do wieczora robimy jeszcze kilka kilometrów. Największy upał już za nami - idzie się przyjemnie.
* Przed zmrokiem szukamy miejsca na rozbicie namiotu. W górzystych okolicach często korzystamy z płaskiego odcinka leśnej drogi.
* Rozbijamy namiot i zapada noc - nikt nas nie znajdzie, bo nie palimy ognia i nie robimy jedzenia. A nawet gdyby znalazł to kara za biwak na drodze jest mniej prawdopodobna niż za palenie ogniska.
Zalety takiego rozkładu dnia:
o Nosimy pieniądze zamiast jedzenia.
o Tak jedzenie, jak i nocleg odbywają się w komfortowych warunkach - nie musimy nocować w miejscach dogodnych do robienia posiłków i odwrotnie.
o Namiot można rozbić prawie wszędzie - bez ograniczeń ogniskowych.
Wady:
o Trzeba zaplanować trasę tak, żeby przebiegała w pobliżu spodziewanych sklepów. Jeszcze 10-20 lat temu taki sposób żywienia nie był możliwy - sklepów było zbyt mało i były kiepsko zaopatrzone.
o Wiejskie sklepy nie mają zbyt urozmaiconego menu. Warto nosić ze sobą przyprawy.
o Koszty jedzenia są nieco wyższe.
o Istnieje ryzyko konfliktu z leśnikami.
By Anna&Bogdan Jaśkiewicz"
Ale przecież to nie SURVIVAL
