Jak zamarza - pewnie gdzieś za dużo wody. Może mięso zbyt chude ? Jednak polecam szybkowar - na pchlim targu widuję po 30 zetów, sprawne. Żeby spróbować, bo warto. Nie twierdzę, że rzeczy z szybkowara są lepsze, czy gorsze. Na pewno są inne i właśnie dlatego warto spróbować.
Zwykły chleb poniżej 5 stopni w ogóle się nie sprawdza, albo - jeśli jest krojony - trzeba trzymać porcję do użycia pod ubraniem.

Mnie podchodzi tzw. "maca". Nawet jak zamarznie, się łatwo kruszy na kawałki.

Topienie śniegu lepiej idzie w naczyniu o większej powierzchni dna - np. patelni. Małymi porcjami, które zaraz po stopieniu przelewamy do innego, "zbiorczego" naczynia.

Kiedyś, kiedy do dalszych wędrówek używałem śmierducha - śnieżnego skutera - woziłem ze sobą Szmiela 4 - dwupalnikową kuchnię benzynową. Na jednym palniku topiłem po trochu i zlewałem do gara na drugim palniku, gdzie się woda gotowała. Po nabyciu wprawy miałem 3 l wody w 15 min. Ten Szmiel - straszny klamot - jeszcze gdzieś mi się poniewiera - służę ewentualnie.
No, to niezły wamp z tej Pani musiał być !

Żeby tylko Jaca z tego zauroczenia nie wysechł jak pająk za piecem. "Bo to się zwykle tak zaczyna... " - jak śpiewa teraz Maleńczuk.
Pozdrawiam