Może
nie całkiem ortodoksyjne "SAŁO" ale bardzo pyszne w moim wykonaniu...
W "moim" sklepie mięsnym sprzedają takie coś co się nazywa "OKRAWKI" czyli takie tłuste odpady produkcyjne...
Są to po prostu odcięte tłuste kawałki od różnych części świnki, żeby handlowe mięsko typu schab, karkówka, łopatka itp nie wyglądało zbyt tłusto

.
Otóż są to kawałki z różnych mięs czyli podgardla, boczku, schabu, szynki itd... czyli mieszanina tłuszczu z kawałkami mięska.
- Kupuję toto po 5 PLNków / kg.
- Mielę całość maszynką do mięsa.
- Mielę też włoszczyznę (bez cebuli ale razem z porem) ok 1/5 - 1/8 objętości.
- Razem z włoszczyzną mielę też czosnek, w ilości ok 1 ząbka na 1 słoik po dżemie ogólnej masy tej paciajki mięsno-tłuszczowo-warzywnej ...
- Solę i pieprzę całość do smaku (ale bez przesady bo sól i pieprz zawsze można dodać

)
- Miętoli się najlepiej łapą
- Ładuję porcje do słoików po dżemie
- "Tyndelizuję" czyli 3 razy co 24h gotuję-pasteryzuję po ok 1h w garze (między gotowaniami słoiki stoją w temperaturze pokojowej).
Wytrzymuje mi taka "konserwa" już pół roku (zostawiłem jeden słoik na próbę kiedy "dekiel mu odskoczy") a na bieżąco pałaszuję i produkuję...
Można toto rozsmarowywać na pieczywie, dodawać do "chińczyka" i co tam tylko wyobraźnia podpowie...
Ponieważ jest to produkt gotowy, używa się go się go na zimno, albo jedynie po podgrzaniu. Ostatnio np. prosto ze słoika, położyłem łyżką na gotowane młode kartofle.
...

mmmniam
hmmm... jakby tu określić Wam smak...
Jeśli ktoś z Was jadł kiedyś za "komuny" w Wojsku boczek konserwowany... to ...
smak tegoż "boczku konserwowego" nie da porównać do czeluści błękitu jaki rozchodzi się po gębie z tego mojego słoiczka
Kiedy wyprawiam się z rodziną lub znajomymi na jakiś wypad plenerowy to muszę ciągle słoiczków pilnować uzbrojony, czujny i niebezpieczny no i tęgim kijem przepędzać natrętów do czasu zaplanowanego posiłku.
Nagłe przypadki "omdleń z osłabienia", "nieznośnego bólu brzucha z głodu", ew. branie na litość typu "zapomniałem" lub "nie miałem czasu" zjeść śniadania... nauczyłem się ignorować
[ Dodano: 2011-07-28, 18:03 ]
PS.
Wczoraj zjadłem słoik z "mięskiem" zrobiony przeze mnie w październiku ub roku czyli blisko 9 miesięcy temu ...
Żyję
