Zackass - osobiście uważam, że najlepszej rady udzielił Ci Dziul... Popróbuj dzień, dwa, trzy...
Ale są rzeczy, których zapewne wypróbować Ci się nie uda.
Do apteczki:
Linomag - a jednak...
Dip Rilif - jak proponuje Slaq, naprawdę skuteczne. Skręcona kostka, wysmarowana wieczorem, rano jest używalna, przynajmniej jako-tako... Sprawdziłem osobiście.
Zestaw plastrów - jak proponuje Zirkau.
Tabletki przeciwbólowe, najlepiej te o działaniu przeciwreumatycznym - ja bym wybrał jakiś ketonal, czy coś takiego...
Oczywiście - wszystko, czego ew. potrzebujesz na co dzień, lub masz pewność, że będzie Ci potrzebne, więc np. antyalergiki, etc...
Kwestia "powietrze - ziemia" a więc rodzaj noclegu... Hamak ma wady i zalety. Więcej tych pierwszych, niż drugich. Potrafi być bardziej kłopotliwy w użytkowaniu - wieszanie samego hamaka, moskitiery, tarpa, słanie wewnątrz legowiska - karimaty (bez tego wieje w pupcię), zwijanie tego wszystkiego... Jednak kawał to roboty...
Ale... Tego, co piszę, nie traktuj jako "prawdy objawionej". Z hamakiem mam bardzo niewielkie - ograniczające się do kilku prób - doświadczenie, więc mogę się mylić. Jednak spanie latem, na glebie, zdążę zorganizować sobie zanim uprzednio wstawiona woda na herbatkę zdąży się zagotować. I jest mi obojętne, czy nocuję w lesie, na łące, czy w śródpolnym zadrzewieniu. Hamak jest dosyć specyficznym rodzajem sprzętu turystycznego. Moim zdaniem - nienajlepiej nadaje się do samotnej wędrówki.
Kwestia ogniska - hm... Osobiście używam kuchenki. Obiadokolację mam w kilka minut od momentu wyboru miejsca na biwak. Jestem całkowicie niezależny od warunków lokalnych, pogody, mam zapewnioną wysoką dyskrecję - żaden "komendant OSP" nie przylezie sprawdzać, co to się pali. Jeżeli już jestem czysty, syty i mam do końca zorganizowany wypoczynek, a jeszcze chęć - ognisko jak najbardziej... Ale nie jako niezbędny element biwaku, od którego zależy moje być, albo nie być...
Buty - hm... A ile km dziennie zamierzasz przejść i po jakim podłożu ? 30 - 40, po asfalcie, można nawet na boso - znam co najmniej kilka przykładów...

Lepiej byłoby, oczywiście, lekkie buciki pod kostkę, mogą być sandałki. Warunek jeden - to muszą być dobrej jakości buciki. Takie, kupowane za 30 zł w markecie, albo na bazarku, rozlecą się, po prostu, po jednym, dwóch dniach... Jeżeli planujesz poruszanie się po gruntówkach, czy po lesie - tylko dobre buty powyżej kostki. Po pierwsze: mniejsze prawdopodobieństwo dostania się do wnętrza "czynników nieporządanych". Ma to istotne znaczenie, bo najczęściej odczuwa się istnienie czegoś takiego dopiero, jak to coś zrobiło już swoje ze skórą naszej stopy. Po drugie: usztywniona kostka na nierównym podłożu (np. kocie łby, leśne korzenie) w znacznym stopniu eliminuje prawdopodobieństwo odniesienia kontuzji. Powiem tak: niskie, lekkie obuwie fajne jest na Matragonę, czy Harpagana, gdzie odpaść po kontuzji to żaden wstyd i można tam wrócić za rok... Realizacja marzeń wymaga więcej poświęceń i starań...

Osobiście posunąłbym się dalej - sam założyłbym wysokie, dosyć ciężkie buty na grubej podeszwie. Niekoniecznie, natomiast, skarpetki... Z mojego doświadczenia wynika bowiem, że po 30 km nawet w butach o 2 cm podeszwie czuję każdy, nawet malutki, kamyk pod stopą. Ale to kwestia bardzo indywidualnego doświadczenia... Tym niemniej sądzę, że Twoje deserty są wcale nienajgorszym wyborem - o ile są rozchodzone i wygodne...
Licz się z tym, że sierpień może oznaczać chłodne wieczory i poranki, poranną rosę, której wysuszenie może zabrać trochę czasu, krótsze dni. Licz się także ze zmiennością pogody - zapewne nie uda Ci się tak, żeby jednego deszczowego dnia nie zaliczyć. Wprawdzie w tym okresie pogoda bywa zdecydowanie bardziej stabilna, niż w czerwcu, czy lipcu, ale to nie leniwa klimatycznie zima, kiedy stabilne układy trwają tygodniami. Licz się także z możliwością, że 95% miejsc, które wytypowałeś na nocleg na podstawie mapy, czy innych źródeł informacji, okaże się zupełnie nietrafionym pomysłem...
I jeszcze raz - Dziul najlepiej radzi !
Powodzenia, miłych wrażeń i pieknej relacji - Tobie i nam życzę...