Ja tak sobie siedziałem dzisiaj i uznałem, że przyda mi się awaryjna paczucha ogniskowa. Coś na wypadek zgubienia/zepsucia/zużycia wszystkiego czym można ogień rozpalać i znalezieniu się w trudnych warunkach, które nie pozwolą na zebranie podpałki i przygotowaniu alternatywnych sposobów rozpalania ognia. (w planach mam przygotowanie sobie zestawu podpałkowego zawierającego chemiczny rozpalacz, ale jeszcze obmyślam sensowne wykorzystanie tego pomysłu)
Rozpocznijmy jednak od samej podpałki. Zrobiłem ją podobnie do
Craigwood'a, z tym wyjątkiem, że w środek wpakowałem kartonowy 'krzyżyk' (którego oczywiście na zdjęciach z roboty nie widać - musiało mi się owe zdjęcie usunąć). Wersja prosta, bez żadnych dodatków jak koledzy powyżej sprawdziła się już idealnie w warunkach zimowych. W letnich zapewne będzie jeszcze lepsza. Polecam każdemu zrobić kilka sztuk i pakować sobie awaryjnie do plecaka. Czasem naprawdę może się przydać.
Jak widać, zrobiona totalnie niechlujnie, dzięki czemu z niektórych wystaje trochę waty, co jest całkiem przydatne miejscami.
Na poniższym widać proces topienia najtańszych podgrzewaczy z tesco. Mają nieprzyjemny zapach, więc w domu ich i tak nie używam.
Oprócz tego sprawiłem sobie kuchenkę awaryjną z puchy po tuńczyku, waty, wosku i kartonu. Na upartego można coś ugotować, a na podgrzanie powietrza w schronieniu też się nada. (ta pacyfa wyszła przez przypadek. Źle dociąłem karton na krzyżyk

)
Wsjo sprawdzone i działa. Co prawda 'kuchenka' nie spełnia norm UL, ale może się kiedyś przyda. (właściwie tak zrobiona z nudów - pewnie lepiej wziąć palnik gazowy..

)
No i wreszcie pakiety awaryjne. Zapakowane w dealerki i zabezpieczone power tape'em. Nieduże wyszło, lekkie - jedno może gnić gdzieś na dnie plecaka i czekać na moment.
No i skład: 10 zapałek zawiniętych w grubszą nitkę, kawałek draski z zostawionymi kawałkami opakowania (pozwala na komfortowy chwyt draski, a w drugą stronę zabezpiecza w opakowaniu draskę przed przypadkowym odpaleniem zapałek), Troszkę kory brzozowej, mała podpałka (albo połowa większej - na zdjęciu widać wreszcie ten karton wewnątrz..

), podgrzewacz (nie wiem po co, ale się zmieścił) i dwa płatki kosmetyczne.
Taka pierdółka kiedyś może się przydać, a przygotowanie nie trwa długo, więc czemu nie zrobić?
Poza tym przygotowuje sobie jakąś puchę ogniową, gdzie będę miał zapas podpałki, jakąś hubkę i inne ciekawe rzeczy które ułatwiają zabawę z ogniem - tak do użytku stałego. Tego już nie będę przedstawiał, bo każdy wie co nosi przy sobie do rozpalania ognia i nie ma to sensu. Swoją drogą, to zwykle samo krzesiwo powinno wystarczyć do stworzenia domowej atmosfery w obozie, więc trochę to sztuka dla sztuki, ale skorośmy surwajwalowcy, to trza się zabezpieczać przed ewentualnościami.
