Annael9 pisze:Dlaczego kawa parzona po kowbojsku musi być następnie kręcona młynkiem?

Moja wina! Moje potoczne wyrażenie "kręcić młynka" wprowadziło Cię w błąd

Dokładnie tak jak napisał
taki robaczek: koniec mocnego sznurka, linki zaczepiasz do pałąka menażki, i kręcisz nią "młynki", wirujesz, tak jak procą pasterską.
Wtedy fusy z kawy zbierają się na dnie naczynia, i możesz cieszyć się mocną i aromatyczną kawą.
Annael9 pisze:A czym różni się kawa zmielona w takim ręcznym młynku od kupionej mielonej?
Czy kawa niemielona jest tańsza ( to właściwie dla mnie jedyny argument ) od tej mielonej?
Jest aromatyczniejsza. Zmielona, paczkowana szybko traci zapach. Kiedy mielisz kawę w młynki, i następnie parzysz, smak jest zdecydowanie lepszy. IMHO
Tak, kupując kawę ziarnistą, płacisz mniej za ten sam gatunek.
Annael9 pisze:A ja dostałam od koleżanki taki kubeczek z wkładką z siatki takie głębokie siteczko i przykrywkę. To do parzenia ziółek. Drobno mielona kawa rzeczywiście trochę przelatuje, ale gdyby była grubo zmielona to też rozwiązanie ale kubeczek trza nosić albo samo siteczko
Kawę zawsze mielę nieco grubiej, smak jest delikatniejszy i nie ma tej "smółki" na dnie kubka. Trzeba ją jednak nieco dłużej zagotować.
No i grubo mielona nie traci tak szybko smaku, jak kawa zmielona na pył.
Co do smaku mielonej kawy.. To może wypowie się tutaj
Morg (jeśli zagląda). Ostatnio poiłem go kawą parzoną w taniej wyciskarce z IKEA (tzw. french press), i chyba mu smakowało

Jak raz spróbujesz
Annael9, kawy parzonej ze świeżego przemiału, to już paczkowana nie będzie Ci tak smakowała. Oczywiście mielenie kawy w terenie to już inny problem. Ja zabieram ze sobą już zmieloną kawę. W 2-3 dni nie traci aromatu, jeśli jest szczelnie zawinięta.